Droga przebiegała bez większych niespodzianek. Zapas paliwa i jedzenia starczył akurat na dojazd do miasta. Fort Greenwood był miasteczkiem o wyraźnym nastawieniu militarnym. Wszyscy tutaj mili dobrą broń i chętnie patrzyli na nowych przyjezdnych - potencjalnych rekrutów. Wszędzie krzątali się jacyś wojskowi, jeździły armijne jeepy, na dziedzińcu był maszt z flagą USA.
Eduardo zatrzymał się przy barze. W środku kilka osób siedziało nad jakimiś papierami z piwem i papierosami. Na krzesłach zawieszone mieli wojskowe kurtki, obok stało kilka karabinów M16. Do kuriera podszedł mężczyzna, który zapewne robił tutaj na bramce.
Wysoki blondyn, dobrze zbudowany, z twarzą poznaczoną bliznami.
- Czego tutaj szukasz, koleś ? To bar tylko dla żołnierzy. Jak się chcesz zaciągnąć to do budynku po drugiej stronie!
__________________ Także tego |