Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2011, 15:06   #36
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zdarzały się takie sytuacje, że ktoś musiał zostać z tyłu, by inni mogli iść dalej. Widocznie teraz również doszło do takiej sytuacji... i nie warto było dyskutować. Widać cel, jaki mieli osiągnąć, by ważniejszy, niż życie takiego czy innego Skrzydlatego.
Cel... Można by o nim myśleć i myśleć, ale to i tak nie miałoby znaczenia. Skoro nawet Samaela nie miała pojęcia, co takiego powinni zrobić Strażnicy, to skąd on miał to wiedzieć? Liczyć na intuicję? Szczęście?
Zabawne...

Jak się wnet okazało, czasu na rozmyślania nie było zbyt dużo. Bering nie był zachwycony sytuację ogólną, z wstrząsami ziemi na czele, oraz sytuacją szczegółową - obecnością smoczycy i dodatkowego jeźdźca, w związku z czym trzeba było nieco się przyłożyć do tego, by smok-wierzchowiec kroczył tam, gdzie chciał jego jeździec.
Na szczęście droga kończąca się u podnóża gór przebiegła bez problemów - ani nic nie stanęło przed nimi, ani nic nie spadło im na plecy. A stwory, które gdzieś tam z tyłu zaczęły wychodzić spod ziemi, były zbyt daleko, aby im zaszkodzić. Przynajmniej w tej chwili.
- Co to jest? - Zhaaaw zwrócił się do Ziony. Mieli troszkę czasu, bo Kamael usiłował postawić Izzaka na nogi. Strażnik, potraktowany smoczym płomieniem, nie poddawał się od razu procedurom leczącym. - Lub może kto to jest?
- To istoty z Otchłani. One również chcą wziąć udział w walce. - Otchłanka bacznym spojrzeniem śledziła coraz to nowe stwory, które wyłaziły na powierzchnię.
- Powalczą z nami, czy z każdym, kto się nawinie? - spytał Zhaaaw. - Zaczną nas gonić?
- Nie znam odpowiedzi na twoje pytania. Wszystko zależy od tego który nimi dowodzić będzie.
- Cóż... Lepiej zatem się pospieszyć i nie nasuwać im się przed oczy.


Galeria wewnątrz korytarza stanowiła dla niego całkowite zaskoczenie. Ktoś bardzo dokładnie obserwował całe jego życie...
Na obrazkach były sceny, których on sam wcale nie pamiętał. Kolekcja obrazków, przypominająca album rodzinny. Albo też, jeśli ktoś w to akurat wierzył, sąd, jakiemu każda dusza miała zostać poddana po śmierci.
- Ktoś się nieźle przyłożył - z uznaniem pokiwał głową.
Przeniósł wzrok na sąsiednie obrazy. Można tam było dostrzec Miję, Izzaka, Semperisa. Nie był osamotniony...
Niestety, nie było widać ani jednej sceny z przyszłości. Widocznie nikt nie zadbał o to, by podsunąć mu odpowiednie rozwiązanie. A z tego wynikało, że w najbliższej przyszłości będzie musiał podejmować ważne decyzje na ślepo.

- Prawdziwe osiągnięcie sztuki konstrukcyjnej - powiedział cicho, patrząc na wiszący mostek. Z tonu było widać, że zachwyt na widok tego dzieła jest od niego bardzo, bardzo daleko.
- Jeżeli na to zasłużycie to się utrzyma. Most ten przepełniony jest magią podobnie jak całe to miejsce. - Kamael nie krył swej niechęci do tego by puszczać Miję sam na sam ze Strażnikami.
- Sprawiedliwi przejdą po pajęczym moście, pod nieprawymi zawali się stalowy - mruknął Zhaaaw. - Skrzydła by się przydały...
- Nie mogę wam pomóc. - Na dowód prawdziwości twierdzenia Kamael podszedł nieco bliżej do mostu i uniósł dłoń. Błękitne błyskawice rozeszły się od miejsca, w którym się znalazła, obejmując najbliższą okolicę fosforyzującym blaskiem. Gdy anioł cofnął się, a jego dłoń straciła kontakt z niewidoczną barierą, światło zgasło.
- Każdy na własną rękę. - Zhaaaw był, w widoczny sposób, daleki od zachwytu. - Czyli wy zostajecie tutaj, a my idziemy? - Zdawać się mogło, że Kamael trafił na tabliczkę z napisem “Tylko dla personelu”.
Anioł skinął głową potwierdzając słowa Strażnika.
- W takim razie dziękuję za miłą wycieczkę - powiedział Zhaaaw, wyciągając rękę do Ziony. - I do zobaczenia po powrocie - dodał. Prawdę mówiąc nie sądził, by był przed nim jakiś powrót. Raczej wyglądało to na drogę w jedną stronę. Ale odwrotu chyba już nie miał.
Zamiast ująć jego dłoń, pokłoniła się nisko po czym cofnęła o krok.
- Będę czekała na twój powrót panie.
- Do zobaczenia, Kamaelu.

Anioł całkiem zignorował słowa Strażnika skupiając swą uwagę na Miji.
Zhaaaw uśmiechnął się leciutko do Ziony, a potem szepnął:
- Panie przodem... - Z odrobiną ironii w głosie.
Wbrew tym słowom ruszył jako pierwszy w stronę mostu. Tuż przed wejściem na pierwszą deskę zrzucił na ziemię plecak. Sprawiedliwość sprawiedliwością, a cierpliwości drewna czy sił wyższych nie należało nadwyrężać.
 
Kerm jest offline