-Ha! Wróciliśmy kopanio!- głos Jurgena powitał wyczekujących ich towarzyszy. -Fajnie było na chwilę zobaczyć trochę dziennego światła. A kiedy oddawaliśmy im tego krasnoluda to mieli miny, jakby z wrażenia narobili w spodnie. Ha!- opowiadał podniecony kusznik.
-Niestety nic poza słowami wdzięczności na tym nie zyskaliśmy... No ale lepsze to niż nic. W razie czego będzie można się powołać na prawy czyn oddania w ręce prawa strasznego złoczyńcę.- ironizował człek, jednak gdy dostrzegł chłodne spojrzenie Thrunmira uspokoił się nieco.
-W każdym razie wróciliśmy. Za hełm też grzecznie podziękowali.- zwrócił się do Eckhardta, klepiąc go w ramię. -Dobra kompanio. Wyżeście fajnie odpoczęli na dupach, kiedy my żeśmy z kolegom skakali po schodach na górę... Ty... A jak Ty właściwie masz na imię?- spytał krasnoluda, ten jednak spoglądał niewzruszony na kusznika nawet nie myśląc o tym by się odezwać. Kusznik wejrzał na pozostałych jednak i oni nie mieli pojęcia jak zwać brodacza.
-Cholerka...- bystry wzrok niziołka po raz kolejny ostrzegł grupę na czas przed zbliżającym się, potencjalnym zagrożeniem. W głębi mroku pojawiło się światło. Kompani byli przygotowani na liczne walki pod ziemią, jednak nie spodziewali się, że będą one tak częste. Z jednego z kilku korytarzy, prowadzących do jamy, gdzie znajdowało się zejście na niższe poziomy ukazała się blada poświata jakiegoś źródła światła.
-Przygotujcie się! Może to ten skurwiel co nam uciekł!- syknął Jurgen, odstawiając górniczą lampę na kamienne podłoże i łapiąc za swoją kuszę. W końcu z mroku wyłonił się mężczyzna. Gdy zbliżył pochodnię do twarzy towarzysze odetchnęli z ulgą widząc znajomka, któremu pomogli podnieść się na nogi po walce z tajemniczym, rycerzem chaosu.
-Matko! To wy! A już żem się bał, że jacy szubrawcy, czy inny ścierwo!- niemal krzyknął. Mroczny i złowieszczy klimat jaskiń pod krasnoludzkim miastem miał w sobie coś, co łączyło i wiązało walczące ramię w ramię osoby. Nie tylko człek ucieszył się na widok znajomych twarzy. Tamci również poczuli swego rodzaju ulgę iż widzą Gyntera całego i zdrowego.
-Spójrzcie tylko!- poklepał dłonią wetknięta za pas szablę, której tak bardzo szukał -Udało mi się! Sigmar docenił moje dobre intencje!- zbliżył się do grupy -Elf?!- nagle zamilknął i znieruchomiał widząc nieznajomą osobę.
-To jest Ral'el. Dopiero co do nas dołączył.- wyjaśnił Jurgen -Ten człek to Gynter. Pomogliśmy mu gdy spotkaliśmy go niemal nieprzytomnego w jednym z korytarzy.- przedstawił człeka elfowi.
-Znaleźliście zejście na niższe partie? Ponoć czają się tam straszne zagrożenia... Jeśli chcecie mogę zejść tam z wami.- zaproponował wzruszając ramionami.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |