Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2011, 23:23   #17
Eleywan
 
Eleywan's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znany
Położyłem Julie do jej łóżka i przykryłem kocem. Opadłem na fotelu obok , ogarniałem powoli przebłyski wspomnień z dnia dzisiejszego. Co to było za dziadostwo? Jak to możliwe ,że moje rany goją się tak szybko? Z czym związana jest ta wieź między mną a Julio? Tyle mam pytań , a zero odpowiedzi.
Wyciągnąłem z kieszenie komórkę i sprawdziłem godzinę, z przerażeniem stwierdziłem ,że jest 12 a o 13 ma być pogrzeb Takedy, mój przyjaciel był katolikiem więc ceremonia rozpocznie się w pobliskim kościele.
-Muszę iść.- wyszeptałem , chodź wiedziałem ,że mnie nie usłyszy
Znalazłem w mieszkaniu dziewczyny kartkę i długopis. Nabazgrałem pospiesznie:
[i][b]Idę na pogrzeb przyjaciela, postaram się wrócić jak najszybciej, nie opuszczaj mieszkania i trzymaj się !!
Stojąc jeszcze w drzwiach obejrzałem się na nową znajomą , tak jakby z obawy o jej życie. Z ulgą stwierdziłem brak zagrożenia i wyszedłem.
Biegiem wpadłem do pokoju zrzuciłem przekrwione i przepocone ciuchy i wpadłem pod prysznic.Usłyszałem sygnał wiadomości. Wytarłem się . Sprawdziłem kto pisze;
Nadawca:Rin
Skarbie , przepraszam ,że nie przyjechałam wcześniej , ale musiałam się pozbierać. Będe dziś wieczorem.
Kocham Cię.

Tu jest dla niej za niebezpiecznie. Wybieram jej numer.
Chwila niepewności i słyszę jej spokojny ciepły głosik.
-Tak?
-Rin, kotku posłuchaj nie możesz tu przyjechać!
-Myślałam , że też tego chcesz!
-Chce ale tu dzieją się bardzo dziwne rzeczy , w zasadzie nie mogę tego wytłumaczyć. Proszę cię , błagam nie przyjeżdżaj tu.
- Dobra jak sobie chcesz , muszę już iść odezwę się wieczorem. Pa!
W ostatnich zdaniach bez wątpienia można było wyczuć nutę bulwersu. Jednak czułem się spokojny. Ubrałem garnitur zawieszony w szafie. Wypastowałem czarne pantofle , które od razuzałożyłem.
Po dzisiejszych wydarzeniach , postanowiłem wziąć jakąś broń ze sobą. Jednak gdybym wpakował się z kataną do kościoła uznane to by zostało za nietakt.Wziąłem więc dwa rozkładane shurikeny.

Natomiast katanę schowałem do futerału w kształcie laski.
Zamknąłem pokój i wyszedłem. Po drodze zauważyłem , babcie powiedziałem aby sprawdzała co jakiś czas co u Juli. Ona bez problemowo się zgodziła.
Od mojego mieszkania do kościoła było pięć minut drogi . Nie wydarzyło się nic specjalnego miasto żyło swoim życiem jakby nigdy nic.Po drodze kupiłem wieniec z czerwonych róż. Spóźniłem się wiec zaczekałem na podwórku.
Po ceremonia , procesja żałobna powlokła się powoli na pobliski, niewielkim cmentarz katolicka. Szedłem na końcu konduktu , czułem się winny pośrednio śmierci przyjaciela , więc obawiałem się konfrontacji z jego matką.
Po 20 minutach było po wszystkim. Grabarze zaczęli opuszczać z wolna trumnę z ciałem. Żałobnicy małymi kroczkami podchodzili do dołu i sypali garście ziemi oraz składali wieńce. Ja zrobiłem podobnie. Tyle ,że rzuciłem jeszcze zdjęcie naszej trójki. Zakręciło mi się w głowie, a samotna łezka spłynęła po policzku. Pośpiesznie wyszedłem z cmentarza. Ruszyłem biegiem.
Przeszłość zostawiłem za sobą. Chwile potem byłem w ośrodku , szybko wpadłem do mieszkania Juli, ta nadal spała. Zmęczony położyłem się na łózko koło niej , może to z natłoku emocji zasnąłem.
 
Eleywan jest offline