Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2011, 23:39   #207
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Weź numerek i ustaw się w kolejce. – odparł Dallanowi z krzywym uśmieszkiem, po czym wrócił do znów szczekającego Pana Melchtala
- Co zaś tyczy tępych chujów... –
Conor przesunął nieco ostrze po kroczu zakładnika, co wywołało wiadomy efekt
- AAAAAAAAAAUUUUUUUUUUU!! –
- ...to może i mam tępego, ale mam. Ty zaś jesteś na prostej drodze do pożegnania się ze swoim. Teraz zaś, użyjesz całej swej finezji i fantazji, aby przekonać tego tam debila, o móżdżku nawet mniejszym niż kutas, aby dał sobie na wstrzymanie. Inaczej, obiecuje ci, że zjesz własne jądra, jeszcze zanim się upieczesz. –
Conor pchnął Melchtala w stronę Dallana, dając mu znak, aby zmieniał go w trzymaniu.
- Zmobilizuje go jakoś – rzekł do łowcy nagród - Nie wiem, opowiedz mu o tym wyrywaniu zwieraczy czy coś, byle by gadał z tym debilem za drzwiami. Potrzebuje chwili czasu. –

Zostawiając Melchtala pod opieką Dallana, Storm ruszył ku reszcie, już okazującej pierwsze objawy niczym nie uzasadnionej paniki. Jednak zanim to zrobił, wrócił jeszcze na chwile do zakładnika, przypominając sobie o czymś.

- A i jeszcze jedno Panie Melchtal. Proszę zapytać tego imbecyla, tak z czystej ciekawości, jak mam mu Pana „wystawić przy wyjściu”, skoro debil je zabarykadował?! –

Teraz gotów był już przedstawić reszcie swój plan.
- Chłopy! Panno Crest. Słuchajta co zrobimy. – dał im chwilkę na skupienie i zebranie wokół niego, po czym kontynuował.
- Wyjdziemy tą samą drogą, która ja tu wszedłem. Górą. Tam jest dziura, w sam raz taka coby każdy się zmieścił. Ustawcie pod nią skrzynie w piramidę, tak żeby wszyscy mogli się wdrapać. Wcześniej niech każdy kto jeszcze jej nie ma, zaopatrzy się w jakaś kusze. Ci tutaj mieli tego trochę. Weźcie też liny, mogą się przydać. Widział ze dwa zwoje, o tam w rogu.

- Na górze muśmy być ostrożni, aby ta chatka z zapałek się po którym nie zapadła. Nie zbijać się w większe grupy i podczołgać się ostrożnie do brzegu dachu. Jakby jednak komu nie poszło, to przydadzą się liny. Podczołgamy się do brzegu, wystrzelamy tych co będą widoczni i jazda. Uciekamy w stronę najbliższego budynku, ale nie koło zabarykadowanych wejść. Te jełopy nie będą się tego spodziewać, więc jak zrobimy to dobrze, to da nam chwile zaskoczenia, zanim zaczną strzelać...

- Dalej tu już się zobaczy. Generalnie zmywamy się w stronę budynków Kompani. Ja zajmę się Panem Melchtalem, musicie mnie tylko w miarę możliwości osłaniać, jak będzie się dało... Jak zwiejmy, to może nie podpalą magazynu, więc będzie szansa na odzyskanie fantów Kompani, jak już ich tu sprowadzimy.

- No nie stójcie tak do chuja, mamy mało czasu! Ja zaś, spróbuje go nam trochę kupić... –


Conor zostawił kompanów i wrócił do Dallana i Pana Melchtala. Zaświtał mu pewien pomysł. Przytargał za nogę jakiegoś trupa, mnie więcej postury Melchtala i bezceremonialnie zaczął ściągać z niego ubranie.

- Rozbieraj się, bo cię wypatroszę! –
- Co, do chuja? –
- Rozbieraj się matkojebco, bo rozpruje ci bebech! Już! Dallan pomóż mi z tym. –

Conor w ekspresowym tępię ubrał trupa w struj Melchtala i umieścił go na skrzyniach, w zacienionym miejscu magazynu. Trzeba było dłuższe chwil, zwłaszcza w panującym we wnętrzu mroku, aby rozpoznać, że to jednak nie Pan Melchtal. Ciuchy trupa dał wąsaczowi, po czym posłał go do tyłu z Dallanem, mając nadzieje, że piramida już gotowa i kampania właśnie po niej wchodzi na dach. Sam miał jeszcze do pogadania z Pelsem.

- Pels! Pels, nie podpalaj tej rudery! Oddamy ci Melchtala! My chcemy tylko ładunek. Zabierzcie skrzynie i otwórzcie drzwi, czeka na was! Ino trochę nam zasłabł, ale żyw jeszcze... –

Conor dał znak łowcy nagród aby zakomenderował wąsaczowi „daj głos!” i sam wycofał się
w stronę dziury w dachu. Kusze już miał naciągniętą i musiał dopilnować aby Melchtal wyszedł z tego żywy. Teraz to ten na wpół wykastrowany przez niego dupek, stanowił o ich wypłacie.
 
malahaj jest offline