Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2011, 21:58   #30
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=H9klzJQPHHA&NR=1[/MEDIA]

Twierdza Kreda, siedziba thara Ushmajela D’Naghar

Althea zwana Cierniem i Albrecht zwany Nawróconym

Drugi raz od przybycia do miasta Cierń i Nawrócony stali w zimnej, podziemnej komnacie. Tym razem towarzyszył im jeszcze sam władca zamku, kapłan Świeca i trzymający się w stosownym oddaleniu Balthazar.
Ciało zamordowanej umyto, pokryto woskiem, na którym wymalowano inskrypcje poświęcającą duszę Nathanelli Pani Życia i Śmierci. Ciężko było powiedzieć, co myślał thar, kiedy widział szczątki swej pierworodnej uzupełnione o brakujące kończyny. Nawet jeden mięsień nie drgnął na jego ponurej, surowej twarzy.

Pod swoją czarno – białą maską kapłan Świeca też wydawał się być nieporuszony. Jednak widać było, że coś mu jest nie na rękę. Niewypowiedziane pytanie zawisło w zimnych, piwnicznym powietrzu.

- Potrzebuję więcej czasu, szlachetny tharze – powiedział w końcu Świeca, poprzedzając wypowiedź ponurym westchnieniem. – Muszę przygotować pana córkę ... kompletną. To wymaga kolejnych modlitw. Kolejnych sigili poświęcenia.

- Ciało mojej córki spocznie w grobowcu dzisiaj po zachodzie słońca – w głosie thara nie wyczuwaliście gniewu czy emocji, to było proste, niepodważalne wydanie polecenia. – Już zbyt długo oczekiwała po tej stronie na uścisk Aspektu.

- Nie zdajesz sobie sprawy, panie ..... – zaczął kapłan.

- Nie chcę słuchać kazań wcześniej, niż na ceremonii pogrzebowej – uciął thar. – Zacznij się modlić. Poślij po innych kapłanów. Dzisiaj moja córka spocznie w grobowcu rodziny. A jak nie dasz rady, wezwę narsiliaristów. Stos pogrzebowy ustawia się o wiele szybciej.

To była mocna groźba. Każdy, kto choć troszkę orientował się w relacjach miedzy świątyniami Mrocznej Szóstki wiedział, że Nasriliar i Maraja nie przepadały za sobą do tego stopnia, że dochodziło nawet do ... krwawych incydentów. Gdyby nie starania pozostałych czterech świątyń, różnica poglądów, mogłaby zakończyć się krwawą i wyniszczającą wojną.

Nie dając czasu na reakcję Świecy Ushmajel ruszył ku wyjściu. Balthazar ruszył za nim, niczym cień.

- Sprawiedliwa – szlachcic zwrócił się do Cierń stojąc już w progu. – Chciałbym zamienić z tobą kilka słów, jeśli można.

Ten ton nie pozostawał wątpliwości, ze tharowi zależy na rozmowie niezwłocznie. I że raczej nie widzi przy niej sług. Althea ruszyła za władcą twierdzy. Nawrócony został sam z kapłanem Maraji. Jedno spojrzenie jednak na zamaskowanego duchownego powiedziało alchemikowi, że o wiele lepiej będzie dla niego, jeśli zniknie z oczu marajiscie, którego thar upokorzył na oczach sługi innej świątyni.


Miasto Kreda, okolice placu handlowego


Anah zwana Dzierzbą


Robiło się naprawdę gorąco. Do Kredy wróciliście bliżej pierwszej. Kapłanka dała ci cztery godziny na wyjaśnienie kilku spraw. W mieście wielkości Kredy cztery godziny równało się niemal wieczności.

Szwendałaś się uliczkami poznając rozkład ulic i zapamiętując zmiany, jakie zaszły w bocznych zaułkach i na podwórzach, które kiedyś stanowiły drogę ucieczki przed pościgiem. Na szczęście czas, jaki minął, nie wywarł zbyt wielu zmian. To było „twoje” miasto. „Twoja” Kreda. W razie, czego dałabyś sobie radę.

Najlepszym łuczarzem w mieście był ponury typek zwany Antałkiem. Nie z racji skłonności do napitku, ale raczej z racji sylwetki, jaką obdarzyły go Aspekty. Był niski, pękaty – złośliwi szeptali, że jego babka musiała dać dupy koboldowi, tym bardziej, że Antałek miał zadziwiającą siłę w rękach oraz zwinne palce.

W mieście takim jak Kreda, gdzie większość mieszkańców zajmowała się wyrobem cegieł i rzemiosłem murarskim, łuczarz był potrzebny tak, jak trzecie oko. Zatem jego warsztat, mieszczący się w bocznej ulicy przy rynku, zaopatrywał niewielu klientów. Ale ci, co poznali umiejętności Antałka chętnie wracali po jego doskonałe strzały.

Antałek sam obsługiwał klientów. Szczególnie, kiedy usłyszał brzęk imperorów.

Pokazałaś mu strzałę, a łuczarz ujął ją delikatnie w palce. Jego kanciastą, brzydka twarz przecięła bruzda zamyślenia.

- Nie moja – powiedział po chwili.

- Wiesz czyja? – wychrypiałaś z trudem, bo upał i kurz były morderstwem dla twojego gardła.

Antałek spojrzał na ciebie dziwnie. Nie wiadomo – zaskoczony pytaniem czy sposobem, w jakim zostało zadane. Pokręcił głową i znów spojrzał na dowód rzeczowy.

- To strzała sithów – powiedział spokojnie. – Brzechwa jest roboty leśnych demonów. Trzpień zrobiony idealnie. Grot jest ludzki. Dobrej roboty. To strzała z kontrabandy.

- Kontrabandy? – wychrypiałaś.

- Tak. Od tak zwanych Przemykaczy. Handlują z sithami. Ryzykowne, jak diabli. Ale ponoć zyskowne.

- Przemykacze? – pierwszy raz słyszałaś tą nazwę. – Powiesz coś więcej?

Uśmiech Antałka powiedział ci więcej, niż słowa.



Twierdza Kreda, siedziba thara Ushmajela D’Naghar



Althea zwana Cierniem


Z podziemnych sal udaliście się do sali, w której pierwszy raz przyjął was thar. Tym razem Ushmajel nie bawił się w teatralne gesty. W siadanie, wskazywanie miejsca, ukłony i tego typu ceremoniały, jakże ważne wśród cywilizowanych ludzi. Nie.

Ona zwyczajnie spojrzał na ciebie z twarzą przemienioną w maskę obojętności. Tylko jego oczy pozostały czujne i spięte – jak oczy drapieżnika.

- Doniesiono mi, że zginął ktoś jeszcze. Niżej urodzony. Że poszatkowano go, jak moją córkę. Że zrobiono to wczorajszej nocy, chociaż wiadomym było, że kapłani Varunatha przejmują śledztwo.

Przez chwilę milczał wpatrując się w ciebie z kamiennym spokojem. Odpowiedziałaś tym samym, niewzruszona w swojej sile.

- Czy świątynia Aspektu Kary faktycznie daje sobie radę z tą sprawą?

Pytanie było tak nieoczekiwane, że w innym przypadku uznałabyś je za afront. Ale Ushmajel nie popełniał afrontów. Był na to za dobrym politykiem.

- Chciałbym, byś poznała mojego człowieka, Pazura. Czeka w komnacie obok, wasza sprawiedliwość. Myślę, że czas połączyć wasze siły i wymienić się informacjami.


Twierdza Kreda, siedziba thara Ushmajela D’Naghar



Albrecht zwany Nawróconym

Opuściłeś podziemia z przyjemnością. Na schodach dogonił cię Balthazar. Nawet stary sługa poruszał się szybciej, niż ty. Wi8dać jednak, że śpieszył się, aby ciebie dogonić.

- Wybacz, Nawrócony – wydyszał starzec zrównując z tobą krok. – Czy znalazłbyś dla mnie chwilkę. Chodzi o sprawę dziedziczki. Przypomniałem sobie chyba coś ważnego.

Takiej prośbie nie mogłeś odmówić. Stary sługa poprowadził cię przez główny dziedziniec twierdzy, aż do zewnętrznego mury, gdzie siedliście na ławce ustawionej w chłodnym cieniu wielkich kamieni. Z tego miejsca doskonale widzieliście sam dziedziniec, stajnie, bramę wjazdową. Przez tą ostatnią wkraczała właśnie osobliwa procesja. Kilkunastu zakurzonych zbrojnych w ciemnych brązach przetykanych zielonymi, ukośnymi pasami.
Znałeś te barwy z czytanej ostatnio w księgocjum pozycji. Przybył Vurnehal D’Naghar.

Wokół jeźdźców zrobiło się od razu zbiegowisko i rejwach. Balthazar westchnął i spojrzał na ciebie zmęczonym wzrokiem.

- Porozmawiamy po pogrzebie, jeśli znajdziesz czas. Obowiązki....

Wstał z trzaskiem kolan, a ty już chciałeś zaproponować mu jakąś maść, kiedy twój wzrok powędrował w stronę bramy. Za grupą konnych wchodziło jeszcze dwóch pieszych. Wysokie na ponad dwa metry, ważące najmniej sto pięćdziesiąt kilogramów, masywne i pełne siły orki. Ich kły były spiłowane – znak niewolnika i oba targały potężne ładunki na grzbietach. Stały za końmi obserwując wszystko obojętnym, prawie znudzonym wzrokiem i oczekiwały na polecenia.







Z konia zeskoczył wysoki, podobny do thara mężczyzna o takich samych czarnych włosach i szczupłej, sprężystej sylwetce. Nie miałeś wątpliwości, ze to nikt inny, jak sam Vurnehal D’Naghar – nowy dziedzic Kredy.
 

Ostatnio edytowane przez Armiel : 30-03-2011 o 22:17.
Armiel jest offline