Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2011, 11:06   #115
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zejście w dół nie było najprzyjemniejszym z przeżyć, jakie do tej pory przytrafiło się Markusowi w jego nie aż tak krótkim życiu. Ale, jakimś trafem, udało się. Poza tym - nie tylko jemu, ale i innym. Co dziwniejsze najwięcej kłopotów miał nie któryś z ludzi, a elf, czyli przedstawiciel rasy słynnej ze zwinności.
- Jak będziemy tędy wracać, to się nam przyda lina - stwierdził Markus. - Inaczej możemy sobie nie dać rady.

Pisklątka w gniazdku żyją w zgodzie... Oni raczej, choć podobnie powinni się zachowywać, nie do końca takiej zasady przestrzegali. Czyżby to Jurgen był osobą wywołującą konflikty? Może i tak, skoro dla odmiany na Guntera spojrzał z jawnym brakiem sympatii. Jakimś dziwnym trafem z nikim innym konfliktów nie było.
Z mocnym postanowieniem zwracania bacznej uwagi na kusznika w niebieskim mundurku Markus ruszył dalej.

Droga, którą teraz kroczyli, nie była taka zachęcająca, jak korytarze na poziomie pierwszym. Jaskinia była nieco za duża, jak na gust Markusa, zaś rozciągająca się tuż obok przepaść, której dna nie było widać, również nie nastrajała optymistycznie. Na dodatek wiatr bez końca targał płomieniami pochodni.
Jedynym plusem tej wędrówki było to, że trudno było zabłądzić i znalezienie drogi powrotnej nie powinno nikomu sprawić kłopotów.

Mniejszą jaskinię, teoretycznie zwiastująca możliwość znalezienia miejsca na porządny odpoczynek, Markus przywitał z pewną ulgą. Oczywiście miejsce to miało tak samo plusy, jak i minusy, ale tych pierwszych zdaje się było więcej. Przynajmniej do chwili, kiedy z niewielkiego korytarza wyskoczył krasnolud.
To były budowle krasnoludów i spotkanie jakiegoś przedstawiciela tej rasy w tym miejscu nie powinno nikogo dziwić, ten jednak, zamiast pełnić honory pana domu, wybiegł pędem, w dodatku z wyrazem twarzy dość odległym od szalonej radości.

Czy to, że nie oni byli powodem takiego zachowania stanowiło podstawy do radości? Może lepiej było stoczyć walkę z jednym krasnoludem, niż jakimś przerośniętym pająkiem, ale wybór nie do nich należał. Poza tym... walka z pająkiem nie wykluczała stoczenia potem potyczki z krasnoludem. Może lepiej było pozwolić wygrać jednej ze stron, a potem rozprawić się ze zwycięzcą, ale Markus się nie zawahał. Uniósł kuszę i bełt pomknął w stronę potwora.
 
Kerm jest offline