- Nie zdzierżę... - warknał Zacharias, gdy Jurgen wziął się za komenderowanie. Nie przeszkadzało mu zbytnio gdy to Markus wydawał rozkazy i kierował grupą, jednak Jurgen był zupełnie inną sprawą. Czy był to ton jego głosu, pełen lekceważenia i zaczepności, czy całkowity brak autorytetu, coś kazało Zachariasowi posiedzieć jeszcze chwilę i całkowicie ignorować polecenie człowieka, a nawet pokazać mu język. Potem niziołek wstał, spakował plecak, poprawił paski i był gotowy do wyruszenia w dalszą drogę, na niższy poziom podziemi.
Idąc ostrożnie, krok po kroku, przez wąską kładkę nad przepaścią, zastanawiał się co też spotkają niżej. Czy będą to istoty pokroju tych rabusiów, z którymi zmierzyli się niedawno, czy też coś zupełnie innego. Przestał zadawać sobie jakiekolwiek pytania i skupił się na pewniejszym stawianiu stóp, w momencie, w którym zobaczył balansującego na krawędzi urwiska, elfa. Skoro długouchemu przytrafiło się potknięcie i cudem uniknął długiego lotu w dół, cóż mogło spotkać niziołka. Zacisnął wargi i zwolnił jeszcze bardziej. W końcu jednak bezpiecznie dotarł na drugą stronę.
- Uff... Udało się. Łażenie po drzewach, jakie miałem w zwyczaju, gdy byłem brzdącem, to nic w porównaniu z tym... - orzekł, czym prędzej odsuwając się od skraju urwiska i czekając na pozostałych.
W rozrastającej się drużynie pojawił się kolejny konflikt, co Zacharias przyjął z zadowoleniem. Tym razem Jurgen pokłócił się Gynterem. Poszło o tak błahą sprawę, jak miejsce odpowiednie do odpoczynku. Jurgen z każdym krokiem robił sobie nowych wrogów. Jak tak dalej pójdzie to zostawią go gdzieś w tunelach, zdanego na samego siebie.
Marsz przez ciemne, oświetlane jedynie światłem pochodni korytarze, został nagle przerwany przez wybiegającego z jednego z bocznych tuneli, opancerzonego krasnoluda. Nim ktokolwiek zdążył zareagować na pojawienie się brodacza, z tunelu wysunął się olbrzymi, włochaty pająk atakując khazada.
- Błeee... Co za ochydztwo - jęknął Zacharias na widok kosmatych, ociekających lepką substancją odnóży, zaopatrzonych w pojedyncze pazury. Głowa, uzbrojona w potężne szczęki i czarne, błyszczące oczy nie była wiele lepsza. Niziołek wyciągnął zza pasa siekierę i cisnął ją w stronę pajęczego łba. Krasnolud najwyraźniej potrzebował pomocy... |