Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2011, 14:22   #62
daamian87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Wiatr szeleścił suchymi liśćmi, nadając okolicy ponury charakter. Z oddali dobiegały odgłosy pracy mieszkańców, w powietrzu unosił się charakterystyczny zapach mokrych, gnijących powoli liści.
Wioska, do której trafili, była co najmniej zapomniana przez bogów. Zapuszczone chałupy, zaniedbane podwórza, ludność mieszkająca jakaś mizerna. Ostin zachodził w głowę, jak tacy ludzie są w stanie bronić się przed dużo silniejszymi przeciwnikami. Musiał jednak odłożyć swoje myśli na bok, przywitani zostali bowiem przez dowódcę straży.
Kiedy dowiedzieli się wszystkiego, co było niezbędne do przebywania w wiosce, grupa rozeszła się. Każdy skierował się w swoim kierunku. Ostin przyglądał się przez moment wszystkiemu w około, by po chwili ruszyć do karczmy.
Wnętrze nie wyglądało specjalnie przytulnie, jednak nie miał na co narzekać. Ogień trzaskający w kominku zapewniał ciepło i powodował, że człowiek czuł się nieco lepiej. Mężczyzna podszedł do lady. Zamówił kieliszek wina, zamienił kilka słów z właścicielem przybytku, rezerwując sobie jednocześnie pokój. Rozmowę skończył zamawiając kolację, po czym udał się do stojącego najbliżej kominka stolika.

Wpatrywał się w ogień, który od zawsze go uspokajał. Mimo iż w karczmie siedziało kilka osób, Ostin przebywał w totalnej ciszy. Był niemal odcięty od rzeczywistości, przenosząc się duchem w odległe miejsce.
Przerwało mu podanie jego posiłku, na który składały się pieczone ziemniaki, kurczak w czosnku i wino. Uśmiechem podziękował za podanie mu posiłku, po czym zabrał się za konsumpcję. Posiłek okazał się całkiem smaczny, co nieco zdziwiło Ostina, nie spodziewał się bowiem tak wykwintnego i dobrze doprawionego jedzenia w takim miejscu.

Kiedy skończył, odniósł półmiski do baru, dziękując za posiłek i chwaląc jego jakość, co wywołało uśmiech u karczmarza. Długowłosy mężczyzna wrócił do zajmowanego przez siebie stolika, chwycił w rękę kieliszek z winem i ponownie pogrążył się w swoich myślach.

Leila zamówiła jedzenie u karczmarza i podeszła do Ostina. Nie zauważył nawet, gdy podeszła do niego jedna z członkiń zespołu, do którego oboje należeli.
- Co tak sam siedzisz?
Mężczyzna wydawał się ocknąć z głębokiego snu. Zamrugał oczami, kierując wzrok na kobietę. Uśmiechnął się na jej widok.
-Już nie sam.- odparł, ukazując szereg białych, równych zębów.
- Rozumiem że mam usiąść? - odwzajemniła uśmiech. - Jadłeś już? Ja właśnie czekam na kolację.
-Jeśli tylko masz ochotę, zapraszam.- odparł, poprawiając się na swoim siedzeniu.
-Owszem, jadłem już.- zamilkł na chwilę, wpatrując się w wesoło skaczący po drewnie ogień.
-Co cię skłoniło do przyłączenia się do tej grupy?- spytał, zmieniając nagle temat. Przechylił kielich, wlewając sobie do ust nieco wina.
- Hmmm, tak w skrócie, to po prostu wkurzyłam się na moją matkę, i z tej złości pod wpływem impulsu postanowiłam przyłączyć się do zakonu. A Ty?
-Zaiste, szlachetny powód.- zaśmiał się Ostin. Odgarnął ręką włosy i dodał.
-Lubię podróżować. Dzięki tej pracy mogę zwiedzić kilka ciekawych miejsc, a i trochę grosza wpadnie do kieszeni.-
- Jeszcze nie żałujesz swojej decyzji? Mamy tu niezłą zbieraninę ludzi, z dala od domu, kto wie co jeszcze nas czeka - odpowiedziała zamyślona.
-Cóż, nie wątpię w to, iż z czasem nasza grupa skurczy się, co wyjdzie jej niewątpliwie na dobre. - wziął kolejny łyk czerwonego wina.
-Boję się tylko, żeby dowództwa nie objął ktoś, kto się do tego nie nadaje.- dodał z uśmiechem.
- A Ty siÄ™ nadajesz?
Mężczyzna popatrzył zdziwiony na Leilę, by po chwili odpowiedzieć.
-Nie mnie to oceniać, to raz. Dwa, że nie podjąłbym się tego zadania.-
- Ja też nie, więc zostało 8 kandydatów.
-Obawiam się, że któryś z czarokletów będzie chciał zająć stanowisko głównodowodzącego. - mówiąc to, na czole Ostina pojawiły się zmarszczki, sugerujące zatroskanie i zmartwienie.
- No cóż, nikt nam nie narzucił kto ma zostać dowódcą, więc zawsze będzie można go obalić jeśli większość będzie on nieodpowiadał. Poczekamy, zobaczymy, może się rozkręcą - Leila patrzyła w ogień i bawiła się kawałkiem koszuli.
-Miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie.- dodał, kończąc ten temat.
-Jeśli można, to czym się tak w ogóle zajmujesz?- spytał, a na jego twarzy ponownie zagościł uśmiech. Bawił się w połowie napełnionym kieliszkiem.
- Jestem tropicielką, jak mój ojciec. A Ty? - spojrzała na niego z ukosa.
-Hmm, trudno przypisać mi konkretny zawód. Posiadam raczej kilka zdolności, które mogę wykorzystywać.- odparł enigmatycznie.
- Jakimi więc zdolnościami najczęściej zarabiasz na życie?
Mężczyzna nie odpowiedział ani słowem. Skupił się natomiast na swojej rozmówczyni. Po krótkiej chwili w jej głowie pojawiały się różne obrazy, dźwięki i zapachy, mimo iż w dalszym ciągu znajdowali się w tym samym pomieszczeniu, i nic nie uległo zmianie.
-Rozumiesz teraz, o jakich zdolnościach mówię?- spytał z delikatnym uśmiechem na twarzy.
Leila bardzo się zmieszała, zmarszczyła brwi a w jej oczach widać było zaskoczenie.
- Jak to zrobiłeś? - a po chwili dodała - I jak właściwie można na tym zarobić?
-Nie martw się, nie czytałem twoich myśli ani nie przeglądałem wspomnień.- uprzedził możliwe wątpliwości.
-Od zawsze miałem tego typu zdolności. A jak można zarobić? Choćby tak, jak w Zakonie. Jestem w stanie zabić, zmusić do mówienia. Potęga umysłu jest nieograniczona. -
- Gdybyś czytał moje myśli, wiedziałąbym o tym?
-Najprawdopodobniej nie. - odparł krótko i rzeczowo.
- Hmm, to dzięki za szczerość... chyba. - Leila wciąż była zmieszana i jakby rozkojarzona.
-Czytanie w myślach innych jest co najmniej niegrzeczne. Nie musisz się martwić, że zechcę to zrobić. Po za tym, każdy człowiek ma pewnego rodzaju barierę. Jedni mocniejszą, inni mniej.-
- Można nauczyć się obrony przed takim wtargnięciem?
-Nie wiem, nie spotkałem się nigdy z czymś takim po za osobami, które mają podobne zdolności do moich.- jednym łykiem wypił resztę wina.
- To nie jest pocieszające. Dałeś mi do myślenia. O, widzę że moja kolacja gotowa - półelfka wstała i spojrzała na wolny stolik. - Idę zjeść, zostajesz czy idziesz do stolika?
-Jeśli chcesz, mogę Ci towarzyszyć.- odparł z uśmiechem.
- Więc zapraszam do stolika.
Wziela swój talerz, usiadła i zaczęła jeść.
Ostin gestem ręki zamówił kolejny kieliszek wina. Przyglądał się jedzącej kolację Leili.
-Smaczne?- spytał, kiedy skończyła.
- Na szczęście tak. Lepsze od w każdym razie od wina które miałąm okazję posmakować rano. Jakie masz plany na jutro?
-Cóż, prawdopodobnie zaczniemy badać sprawę tego, po co tu przybyliśmy. Domyślam się, że to zajmie mi cały wolny czas.- odparł Ostin, sadowiąc się wygodniej na twardym stołku.
- Ale masz ajkieś pomysły gdzie zacząć? Rozmawiałąm z ludźmi ale oni nie wiele wiedzą, lub udają że nie wiedzą. Trzeba dotrzeć do tych, którzy walczą. Może zaprosic tego całego szefa wioski na kilka kufli piwa?
-Szczerze mówiąc, obawiam się że pomoc ze strony mieszkańców nie będzie nam dana. Po pierwsze, jeśli nawet wiedzą o domniemanych magicznych właściwościach tego przedmiotu, to nie pokażą nam go. A jeśli nie wiedzą, to będą podejrzewać, że my coś wiemy. - przelewał myśli w słowa.
-Powinniśmy zacząć od najprostszego czaru, który może nam pomóc. Wykrycie magii może określić położenie tego przedmiotu i powie jasno, czy to magia czy coś innego. - dodał po chwili, udzielając odpowiedzi na drugie pytanie.
- Magia to już nie moja działka. Pomimo tego, że moja matka parała się magią, chyba nie mam żadnych zdolności w tym kierunku.
Leila ziewnęła przeciągle i zmrużyła na chwilę oczy.
- Chyba czas spać. To był ciężki tydzień.
-Zgadzam się, jest już późno, a jutro czeka nas ciężki dzień. - odpowiedział, wstając powoli od stolika.
-Dziękuję za bardzo miły wieczór w pięknym towarzystwie.- ukłonił się z wdziękiem, a uśmiech na jego twarzy promieniał niczym słońce w bezchmurny dzień.

Mężczyzna skierował się do swojego pokoju. Kiwnięciem głowy podziękował za obsługę i pożegnał się z właścicielem przybytku. Skierował się do przydzielonego mu pokoju.
Pomieszczenie było małe, aczkolwiek przytulne. Duże łóżko stało w rogu pomieszczenia. Jedna szafa przeznaczona na ubrania, stolik z krzesłem i miska wody, stojąca na taborecie. Ostin zdjął ubranie, odkładając broń na stolik, a ubrania wieszając tak, aby się nie pomięły. Zdawał sobie sprawę, że nie będzie w najbliższym czasie zbyt wielu możliwości, aby je wyczyścić, toteż starał się o nie dbać jak najlepiej.

Po wieczornej toalecie położył się do łóżka. Świecę postawił na taborecie, ustawionym koło głowy, a pod oknem. Przykrył się, zdmuchnął świecę. Mrok pogrążył cały pokój. Przez okno wpadał snop światła, rzucany przez księżyc. Ostin odpłynął w krainę snu.

************************************************** ********

Ranek nie napawał optymizmem. Słońce ledwo świeciło zza ciężkich chmur. Temperatura obiecywała chłód, a wiatr wdzierał się w każdą możliwą szczelinę. Na szczęście, nie padał deszcz.
Ostin ubrał się, zebrał swoje rzeczy i opuścił pokój. Zszedł na dół, zamówił jajka na bekonie z pajdą chleba, a do picia świeże mleko. Lekko zaspany karczmarz podał mu po chwili ciepły posiłek, który mężczyzna zjadł w milczeniu. Kiedy skończył oddał półmisek, zapłacił za śniadanie z lekką nawiązką, po czym skierował się do stolika zajmowanego przez Evosa.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline