Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2011, 16:15   #26
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Część 1

Ranek...Vicky tuliła się do ciepłego ciała, miękkiego... wróć... nie tak miękkiego ciała. Zamiast miękkiej podusi, lub równie miękkiego biustu Belli z którą dzieliła łóżko, czuła twardy tors.
I włoski łaskoczące ją w nos. Za oknem słychać było śpiew ptaków. I do Vicky docierało, że... przespała się z mężczyzną! Przed ślubem!
Chociaż, na obrazkach książek Douga, wyglądało to inaczej. No i opisy były inne. No i Doug powinien przynieść jej śniadanie do łóżka, a nie chrapać pod nią. W końcu została jego kobietą!
Chyba... Victoria jeszcze nie do końca zrozumiała o co chodzi w owych książkach. Wiele zapisków, miało charakter aluzji, a nie dokładnych opisów, co i jak.
Otworzyła oczy i pośpiesznie je zamknęła z powrotem. “Może powinnam poudawać że jeszcze śpię?” zaczęła się zastanawiać w myślach. Jednak spać już jej się nie chciało... a druga taka okazja może się nie trafić, a może i trafić, jednak nie ma co marnować. Zaczęła przesuwać dłonią po piersi Douglasa.
Odpowiedzią na to były pomruki Douga i przyciśnięcie dziewczyny mocniej do siebie. Dłoń mężczyzny parę pogłaskała głowę Vicky (najpierw kark, zanim trafił na głowę). Coś wybełkotał przez sen i wrócił do chrapania.
Vicky szturchnęła go łokciem między żebra czekając aż otworzy oczy, przypomniało jej się bowiem co powinna powiedzieć, gdy tylko on to zrobi.
-Auć!- wyjęczał Douglas budząc się. Po czym spojrzał zaspanym wzrokiem na Vicky, bardziej ziewając niż mówiąc.- Co?
Uśmiechnęła się do niego promiennie i rzekła: - Kochanie byłeś cudowny... ta noc.... - i westchnęła przeciągle tak jak o tym czytała w książkach.
-Taaa... a dokładnie, co masz na myśli mówiąc... cudowny ?- spytał podejrzliwie Douglas spoglądając w oczy dziewczyny.
Zatrzepotała zalotnie rzęsami i odparła: - Tego nie da się opisać żadnymi słowami... Jak tylko dojedziemy do Londynu opowiem wszystko tatce, on będzie wiedział co z tym dalej począć.
- Z czym począć?- Maverick dziwił się jej wypowiedziom. Do zachowania bowiem zdążył już przywyknąć.
- No z nami, z naszą nocą, z Tobą -odrzekła mu dziewczyna wplatając swoje palce w jego włoski na piersi. Po chwili uniosła głowę i ujmując jeden w palce pociągnęła.
-Au... to boli.- burknął Doug i klepnął Vicky po pupie.-Naszej nocy nie było, ty nadal jesteś dziewicą. W końcu...- dłoń Douglasa wsunęła się pod koszulę, głaszcząc pośladki.-... masz na sobie bieliznę, więc... raczej nic nie mogło między nami zajść.
- Gdzie spędziłam dzisiejszą noc? - spytała się dziewczyna.
-Tu...ale.. jedynie spaliśmy. I nie żartuj sobie tak...- odparł Douglas, a jego palce wsunęły się pod koronkowe cudeńko, by po chwili je zacząć zsuwać z pupy dziewczyny.-Bo pokażę ci... co to znaczy spędzić noc z mężczyzną.
- Wiesz tu jest Anglia... noc spędzona w jednym łożu... w ramionach mężczyzny... Bo przecież jesteś mężczyzną czyż nie? Panna z dobrego domu i jej słowo przeciw twemu... Jak myślisz co tatko na to?- dopytywała się dalej wiercąc się na nim i układając wygodnie.
-Twierdzisz więc... że już kupiłem piwo i pozostało mi go...wypić?- majteczki Vicky zsunięte zostały na uda. A druga dłoń Douga zaczęła rozpinać koszulę, którą miała na sobie angielka.
- Z tego co wiem jesteś bez grosza... to jak mogłeś kupić piwo? - spytała dziewczyna opierając łokcie na jego piersi a brodę na dłoniach i przyglądając się jego twarzy.
-Mam ci to pokazać?- zaśmiał się Douglas wsuwając dłoń przez materiał koszuli i dotykając oraz masując goły biust Vicky. Panienka czuła też palce Douga dotykające wielce intymnych obszarów jej ciała, w okolicach ud i trochę pomiędzy nimi.
- Dooooooooooooglasie! -wykrzyknęło dziewczę podrywając się do góry i siadając na nim zaczęło mu tłumaczyć: -Piwo nie bierze się z kobiecego biustu... trzeba do tego pszenicy, albo chmielu.... albo... zaraz sobie przypomnę poczekaj! - zmarszczyła czoło wiercąc się na nim.
-Że też... masz problemy z prostymi aluzjami.- westchnął Douglas rozpinając koszulę dziewczyny i odsłaniając jej piersi. Po czym zaczął ten biust dotykać w sposób wielce lubieżny.- Skoro chcesz powiedzieć tatkowi, że kochałem się z tobą i że... zabrałem ci cnotę. To jakiż mam powód, by tego nie uczynić, naprawdę?
- Obiecałeś! - uśmiechnęła się do niego dziewczyna promiennie i opadając mu na pierś przytuliła się do niego mocno.
-Obiecałem być... grzeczny tej nocy. Ale wiesz co dzikusko...-odparł jej Doug całując w ucho i dając delikatne klapsa nagie i wypięte pośladki.-Noc już się skończyła.
- Dla mnie nie... nie przyniosłeś mi jeszcze śniadania do łóżka - wymruczała mu w pierś.
Douglas zaśmiał się masując nagą pupę Vicky i jej uda twardymi dłońmi.- Ale nie zdobyłem też twej cnoty, więc... jesteśmy kwita.
- Ale to swoją straciłeś, a nie moją - wyjaśniała mu dziewczyna delikatnie trącając opuszkiem palca jego stwardniały pod wpływem dotyku sutek. - Zimno ci? - spytała czując jak zadrżał.
-Nie... to dlatego, że mam ochotę, na ciebie... dzikusko.- wyjaśnił Douglas leniwie wędrując dłońmi po jej dolnych partiach ciała. Bo i cóż mógł zrobić. Wszak była taka... niewinna w gruncie rzeczy.
- A ja jestem głodna... a ty nie chcesz mi przynieść śniadania... więc... - pochyliła głowę i zacisnęła ząbki na jego piersi mrucząc przy tym - Wszamię ciebie... - mówiąc to mimowolnie musnęła go koniuszkiem języka.
-Smaczny jestem?- jęknął Doug, zaciskając nagle dłonie na jej pupie.
Vicky zmarszczyła czoło i puszczając jego sutek z zębów przejechała po nim językiem i odparła: - Lekko słony...
-To może teraz ja... sprawdzę jak smakujesz?- odparł Douglas z uśmiechem.
- Kiedy ja Ci robiłam wczoraj śniadanie... dziś twoja kolej... a poza tym to ja byłam w twoim łóżku, a nie ty w moim... - tłumaczyła mu dziewczyna powoli.
-Po prostu boisz się, że nie jesteś smaczna.- zażartował Doug, klepiąc ją dłonią po pupie.
- Bo się jeszcze zatrujesz i znów będziemy musieli szukać lekarza, a ty nie lubisz zastrzyków przecież... - wyjaśniała mu wiercąc się na nim. Ileż może znieść mężczyzna, mając taką sikoreczkę, na sobie. Doug nagle zacisnął dłonie na udach Vicky i... przetoczył się w lewo. Teraz to dziewczyna była przygnieciona nim czując jego ciężar, dziwne naprężenie w spodniach i... usta całujące jej szyję i biust.
Vicky pisnęła gdy zmieniał ich pozycję. Leżąc pod nim przymknęła oczy i wyszeptała: - Idziesz nam zrobić śniadanko?
-Niezupełnie. Skoro chcesz mnie oskarżyć o zabranie ci cnoty.- odparł wędrując ustami po piersiach.-To może naprawdę ci zabiorę.
Język Douglas pocierał szczyty biustu Vicky z wyraźnym entuzjazmem. A dłonie Mavericka zsunęły do końca przeszkadzający skrawek materiału. Tak że majteczki Vicky, wisiały na jej lewej kostce.
- Mmmmmmmmmmmmmmmhmmmmmmmmmm.... mruknęła dziewczyna mimowolnie wyginając się w jego stronę. Przygryzła na chwilę swoją wargę a potem wymruczała pytanie: -Kiedy mówiłam, że mi cnotę odebrałeś?
To co chcesz powiedzieć... tatusiowi?- rzekł Maverick całując biust, potem brzuch dziewczyny. I pieszczotliwie dotykając dłońmi wypiętych w jego stronę piersi.
- No praaaaaaawdę - wymruczała i zadrżała pod wpływem pieszczoty jego ust.
- Tooo opowiedz mi tą prawdę.-odparł Douglas nurkując głową pomiędzy jej udami i całując ją... w sposób nieoczekiwany, ale bardzo rozpraszający.
Tego się Vicki nie spodziewała i na taką pieszczotę poderwała się ku górze waląc nieszczęsnego mężczyznę kolanem w szczękę. Ahhhhhhhhhhhhh - wyrwało jej się przy tym westchnienie.
-No pięknie...- mruknął Douglas rozcierając obolałą szczękę i patrząc na spłoszoną Vicky spytał.-Jesteś bardzo wrażliwa... znaczy ciało masz bardzo wrażliwe, wiesz?
- Tak... boli mnie teraz kolano - odrzekła mu na to masując obolałą część ciała.
Douglas kucnął i ujął palcami podbródek Victorii, nachylił się i pocałował jej usta mówiąc.-I tak nie ukryjesz przede mną faktu, że podobały ci się te pieszczoty. Twoje ciało cię zdradziło.
Zaczerwieniła się na jego słowa i odrzekła: - No...pewnie nie jedno ciało ci to zdradziło.
-A co... jesteś zazdrosna o inne kobiety w moim życiu? -odparł Douglas głaszcząc Victorię po policzku.-Już chcesz mnie usidlić i zaciągnąć do ołtarza?
- Tylko nie do ołtarza! - wykrzyknęła Vicki podrywając się na równe nogi. Przypomnieli jej się bowiem namolni kandydaci do jej posagu... Czyżby Douglas też był taki jak oni?
-Dziwna jesteś... czyż dziewczyny nie marzą o księciu na białym koniu, który je poślubi? -odparł Douglas wstając. Pogłaskał Victorię po głowie mówiąc.-No... ubieraj się dzikusko. Bo może znów mnie nabrać pokusa na twe wdzięki. I tym razem może się skończyć prawdziwym seksem.
- Nie masz konia... i nie jesteś chyba księciem? - odparła zadzierając butnie podbródek do góry. Zabrała poły koszuli w garść i opatuliła się nią zakrywając się.
-To zależy o jakim koniku mówimy.- odparł dwuznacznie Douglas uśmiechając się. Po czym westchnął głośno, robiąc obolałą minę.-Chyba... leki przestały działać.
Odetchnął głośno.-Ale... nie boli już tak mocno.
-Wujo kazał trzy dawki... to trzy dawki... kładź się! - odrzekła z niewinnym uśmiechem Vicky.
-Ty to uwielbiasz przechero... przyznaj się.-odparł Doug kładąc się posłusznie.
Popędziła biegiem do sypialni chwyciła kajdanki i z powrotem w mgnieniu oka była w bibliotece.
Kątem oka zerknęła na śpiącą pokojówkę i dwie puste butelki stojące przy łóżku. W końcu jak już znieczulać, to na całego.
Urżnięta w trupa Bella nadal spała snem sprawiedliwych.
- Rączki... po proszę - tym razem grzecznie go uprzedziła o swoich zamiarach, wszak już wiedział, że tak trzeba.
Douglas posłusznie dał się zapiąć, czekając na zastrzyki. W duchu cieszył się, że to już koniec.
- Nie pamiętasz jakie to powinny być kolorki -pyta go Vicky odsłaniając zarazem pośladki mężczyzny.
-Przecież... aplikujesz mi je od tyłu.- burknął Douglas czując się nieswojo w tej sytuacji... właściwie to bardziej z tą kobietą. Bo sytuacja do pewnego stopnia była mu znajoma.
-No ale jak wujo mówił, który kolorek po którym, to byłeś od przodu - odrzekła mu na to Vicky i zaczęła przyglądać się fiolkom.
-Fioletowa chyba pierwsza... a może... zielona?- próbował sobie przypomnieć Maverick.
-Jak się pomylę... to bęęęęęęęęędzie booooooooooooolało, oj będzie-mruknęła pod nosem tak, że jednak i do jego uszu to dotarło.
-I tak booooli.- burknął Douglas.
- Heh... jesteś zniewieściały! Jak nasz stajenny złamał rękę i kość mu wystawała... to nawet nie jęknął jak mu ją nastawiałam, zanim wujo przyjechał i dał mu zastrzyk. A ty jęczysz jak widzisz małą igiełkę... - mruknęła przesuwając palcem po fiolkach.
-Poczekaj aż ja ci wbiję igiełkę. I przekonamy się kto jest zniewieściały.-odgryzł się Douglas.
- No sam zobacz, że mała... - chcąc go pocieszyć podsunęła mu igłę pod nos, zapominając o tym, że ma nie zapiętą koszulę i opierając się biustem o jego ramię.


-Nie igła jest problemem. A specyfik.-odparł Doug większą uwagę poświęcając biustowi Vicky, niż samej igle do strzykawki.
- Czy to nie ty się upierałeś, aby jechać do lekarza? Sam nie wiesz co chcesz - wzruszyła ramionami Vicky. Po czym podjęła decyzję co do kolejności fiolek i jeden po drugim specyfik zaczęła wstrzykiwać w wypięty pośladek mężczyzny. Zerkając raz po raz na jego twarz.... czy widać oznaki, tego iż jednak się pomyliła.
Trochę pojęczał, trochę pomruczał, po czym popatrzył na Vicky tak jakoś... dziwnie. Tak jakby rozbierał ją wzrokiem. Co prawda nie było wiele do rozbierania, ale Victoria czuła jego dziką żądzę, wprost promieniującą z jego oczu. Szarpnął kajdankami kilka razy i... nie mogąc ich zerwać zawył smutno.
Pochyliła się nad nim i pogłaskała go czule po głowie. - Poczytam ci coś... - odwróciła się i zaczęła przeglądać półki z książkami. – Co by.... tu … wybrać? - mamrotała przy tym pod nosem.
I mimo, że stała odwrócona czuła jego spojrzenie na sobie. Spojrzenie wywołujące przyjemny dreszczyk na plecach i przypominające o jego ustach wędrujących coraz niżej.
Wysunęła jedną z książek i popatrzyła na jej okładkę.


“Ogród jak ogród... jabłuszka, owocki, samo zdrowie”, pomyślała siadając koło Douglasa i zaczęła mu czytać na głos. Tyle, że choć w książce były jabłuszka i melony, to nie takie jakich się Vicky spodziewała. I do tego jeszcze rozpalone spojrzenie Douglasa, gdy czytała mu takie... sprośności. Trudno było powiedzieć, czy rozumie w tej chwili, to co mu czytała. Na pewno patrzył na nią z uwagą wędrując wzrokiem po jej... negliżu.
- Jak się czujesz - spytała przerywając na chwilę i głaszcząc go po policzku. Przez chwilę tulił się do tej dłoni twarzą, potem cmoknął ustami jej nadgarstek, nic nie mówiąc. Tak jak ostatnio. Widać potrzebował trochę czasu, by dojść do rozumu.
- Boli? - dopytywała się szeptem, głaszcząc go raz po raz. A on czekał na okazję, by capnąć jej palec.... W końcu się do czekał, capnął. I nie ugryzł, ale pieszczotliwie trzymał zębami, wędrując po nim językiem. Muskała jego usta palcami uśmiechając się do niego. - Też jesteś głodny, co? Jak minie te czterdzieści minut o których wujo mówił to pójdziemy zrobić śniadanie -pocieszała go przy tym. Miała jednakże wrażenie, że na co innego Doug ma ochotę, nie puszczając jej palca, aż... spojrzenie Douglasa stało się mniej zwierzęce, a on sam puścił jej palce mówiąc.-Co... co właściwie. Czemu ja ci ssałem palec? Czy zrobiłem coś głupiego?
Vicky nie mogła się powstrzymać... - Spełniłeś swoją obietnicę... teraz niestety... masz już moją cnotę
-Co.. znaczy w jaki sposób? -zdziwił się Douglas.
-No... w taki jak mężczyzna zabiera jej kobiecie. To nie wiesz??? - zdziwiła się Vicky zerkając mu w oczy.
-No... bo.. nadal mi... sterczy.- wydukał z siebie Doug.
- A to pewnie przez te leki co ci je wstrzyknęłam -odparła mu dziewczyna. - Nie chciałeś mnie słuchać jak cię pytałam.....
-Szkoda że nic nie pamiętam. Bardzo bolało?- spytał Douglas wzdychając.
Vicky zaczęła się zastanawiać czy powiedzieć, ze bolało czy powiedzieć że nie bolało... nie wiedząc co rzec mruknęła: - Mmmmmmmmmhmmmmmmmm...
-Następne razy nie będą bolesne. Zobaczysz... będzie przyjemnie. Tylko pierwszy raz jest taki.-próbował ją pocieszyć Douglas i przypomnieć sobie co właściwie zaszło. Po czym spojrzał w górę.- Ale jak cię mogłem wziąć siłą, skoro przykuty jestem?
Vicky podumała chwile i ignorując jego pytanie zadała swoje: - Czemu pierwszy raz tak boli, a kolejny już nie? - Douglas bowiem wydawał jej się “kopalnią wiedzy” do tej pory zabronionej jej przez Hildę.
-Skoro to zrobiliśmy to powinnaś wiedzieć...- zdziwił się Douglas. Po czym głośno dodał.-Nie zrobiliśmy tego! Okłamałaś mnie!
- No pytam czemu pierwszy raz boli a drugi nie? Wszak raz było, to nie wiem o tym drugim - tłumaczyła mu Vicky.
-Możesz mnie odpiąć? To ci pokażę różnicę.-mruknął Doug
- Nie... lepiej mi powiedz... już pierwszy raz pokazałeś, teraz wolę posłuchać - odrzekła mu na to Vicky.
-Pierwszy raz boli, bo dziewictwo dziewczyny tracą tylko raz.-odparł Douglas i potrząsnął kajdankami, przypominając o ich rozpięciu.
- A skąd wiesz, że za drugim razem nie boli? Wszak nie jesteś dziewczyną. - dopytywała się dalej ignorując jego potrząsanie kajdankami.
-Bo akt miłosny jest przyjemny dla kobiety. Zwłaszcza z ukochanym.- odparł cierpliwie “więzień “ Vicky, obiecując sobie w duchu małą zemstę na dziewczynie.
- A jak nie z ukochanym? - dopytywała się dalej.
-Pewnie też... o ile ci się podoba. Wszak lubisz moje pocałunki i jak cię dotykam. To jest zwykle preludium prawdziwych pieszczot.- wzrok Douglasa mimowolnie wędrował po ciele Vicky, którego uroków rozpięta koszula nie była w stanie ukryć.
- A jak nie chce się, a ktoś weźmie wbrew woli? - dopytywała się jeszcze.
-To już o wiele mniej... ale wiesz. Nie należy kusić, jeśli się nie chce. A ty...wydawałaś się, przychylna mym awansom.- odparł Douglas nieco zafrapowany.
- Skąd wiesz... jak nie pamiętasz, jak było? - Vicky zerknęła mu w oczy zastanawiając się czy już mu powiedzieć prawdę czy może w ogóle o niej nie wspominać.
-Och nie żartuj, że cię siłą wziąłem, kiedy zamroczony. Z kajdankami na dłoniach... to raczej ty ujeżdżałaś mnie.- odparł Douglas z irytacją w głosie.
- Jesteś pewien? A kto się pytał czemu mój palec ssie? - odparła dziewczyna.
-Jest różnica między chęcią, a możliwościami, kłamczuszku.- odparł Douglas i potrząsnął rękami.-Ja tu jestem w niewoli. A nie ty.
- Heh... Doug.... - mruknęła głaszcząc go po policzku.
-Co dzikusko?- spytał Maverick patrząc jej w oczy.
- Jak ci zrobiłam ten zastrzyk... to potem ci poczytałam, a palec złapałeś jak cię pogłaskałam, bo chyba... chyba nie wiedziałeś co robisz. Nic więcej nie było... przepraszam, że cię okantowałam, ale... chciałam się dowiedzieć jak to jest, a tym mi powiedziałeś, a Hilda mi zabraniała i myślałam, że też nie powiesz... - i cały czas mówiła... mówiła i mówiła zerkając czy bardzo jest na nią zły. Nie był, ani zaskoczony, ani zły. Na koniec zaś westchnął.-Nie dawaj się całować, ani dotykać, jeśli nie masz na to ochoty... dzikusko. A i ubierz się w końcu, bo mi ochoty dodajesz.
- Noooooo... dobrze - czując się trochę “winna”, podniosła się z posłania na którym siedziała. Zsunęła z siebie jego koszulę i zaczęła zbierać swoje ubranie, zakładając po kolei, najpierw koronkowe majteczki, potem gorset a na koniec wbijając się w suknie matki. Jednak nie mogąc zasznurować gorsetu i z suknią był problem, więc narzuciła na siebie jego koszulę i zawiązała z przodu. Uśmiechając się do niego spytała: - Tak wystarczy?
Douglas który był mimowolnym świadkiem tego przedstawienia, nie był w stanie wydobyć z siebie głosu. Więc tylko pokiwał głową.
-Boli cię jeszcze? - spytała Vicky źle interpretując jego milczenie.
-Nie.. nic a nic.- wydukał z trudem mężczyzna.
-Jeszcze musisz trochę poczekać, zanim cię odepnę... to może ja się wykąpie w tym czasie... chyba, że chcesz abym ci jeszcze poczytała... tą poezję? - spytała zerkając na niego z góry.
-Nie... idź się wykąp.- odparł Douglas szybko.
- No to ty sobie odpocznij! - rzekło entuzjastycznie dziewczę i pochylając się cmoknęła go czule w usta. Podniosła głowę i przesuwając grzbietem dłoni po jego policzku dodała- Niedługo wracam...
-Dobrze... będę czekał.- odparł zgryźliwie nieco Douglas.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 31-03-2011 o 19:27.
abishai jest offline