Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2011, 16:25   #29
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Część 4

Drzwi garażu prowadzące na zewnątrz pojazdy były otwarte, więc przez nie wpadało światło do samego garażu. A motor stał ...


...gotowy do prowadzenia. Douglas postawił Vicky obok niego i rzekł. -To będzie jazda pod moim nadzorem.
-To będzie jazda na cuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudnym moooootorze! - zaprzeczyła Vicky i puszczając do niego oko dodał: -Nadzór można zgubić po drodze...
-Zapomnij... ktoś musi pilnować, żebyś nie zrobiła sobie krzywdy.-Douglas usiadł na siodełku, mówiąc.-Wsuń się przede mnie.
- No wiesz.... - obruszyła się dziewczyna- Nie zrobię sobie żadnej krzywdy
Po czym uniosła suknię ukazując jego oczom udo obleczone w pończoszkę i przerzuciła zgrabną nóżkę przez motor wsuwając się przed Douglasa. Zaczęła się wiercić próbując usadowić się jak najwygodniej, zaś pochylając się do przodu aby ująć w dłonie kierownicę wypięła w jego stronę swoją pupę.
-Oczywiście, że sobie nic nie zrobisz... dopilnuję tego.-odparł Douglas chwytając mocno kierownicę i tuląc się do siedzącej prze nim dziewczyny. Od czasu do czasu dziwnie dyszał. I po chwili wyszeptał jej do ucha.-Kusząco.. wyglądasz.... dzikusko.
Po czym owo uszko czule pocałował.
Uśmiechnęła się czując jego pieszczotę, pochyliła się jeszcze bardziej i zaciskając dłonie na kierownicy, nacisnęła wystającą z niej dźwignię.
I ruszyli z małego kopytka, wyjeżdżając powoli, Vicky mogła sterować... no prawie. Gdy się za bardzo wychylała, lub szarpała kierownicą, Douglas temu zapobiegał, wychyleniem ciała, bądź siłą swych rąk przekręcając kierownicę.
- Którym się przyspiesza?! - spytała dziewczyna przekrzykując warkot motoru i odwracając głowę w stronę Douglasa.
-Powiem ci jak ...dojedziemy do dróżki.- odparł Douglas wskazując drogę skinięciem głowy i... po chwili dotknął ustami policzka panny von Strom.


-Ruszaj dzikusko.-krzyknął i.. znów cmoknął ją w ucho. Bliskość wiercącej się Vicky, sprawiała, że Maverick robił się strasznie... całuśny.
“Ruszaj” to “ruszaj” dziewczyna ochoczo wygięła się do przodu i nacisnęła kolejną dźwignię znajdującą się na kierownicy... cóż, o hamulcu Douglas też jej nie powiedział.
Motocykl stanął nagle i... dobrze, że nie jechali szybko. Vicky jednak poczuła jak Douglas przygniata ją ciałem do motoru.
-Widzisz... tak to jest, gdy tykasz czegoś nie pytając...-stęknął Douglas, po czym spytał.-Nic ci nie jest dzikusko?
- Kazałeś mi ruszać to dotknęłam dźwigni tej co poprzednio co ruszyła- mruknęła - Stało...
-Co się stało?-spytał Douglas i dodał z cierpiętniczą miną.-Ale jeszcze do dróżki, nie dojechaliśmy.
- To jak mamy tam dojechać, jak nie chcesz mi powiedzieć jak mam jechać-mruknęła żałośnie, po czym wyprostowała się i dodała- Biust mi wysko.... ekhem.... -nie skończyła tylko zaczęła poprawiać to co przy gwałtownym hamowaniu i przygnieceniu przez Douglasa zmieniło swoją pozycję.
-Po prostu...jedźmy powolutku do dróżki, a potem...dodamy gazu.- Maverick objął w pasie Vicky i muskał ustami jej szyję, starając się ją udobruchać lub (co bardziej prawdopodobne) w bardziej niecnych zamiarach.
-Którą dźwignię mam nacisnąć aby było powolutku? - spytała się dziewczyna wiercąc niecierpliwie i ocierając przy tym o obejmującego ją mężczyznę.
-Bo zaraz ja coś nacisnę.- zażartował Douglas, chwytając Vicky za biust.
Pacnęła go po dłoniach... - One motoru raczej nie poruszą! - odwróciła się do niego i dąsając się rzuciła oskarżycielsko- specjalnie nie chcesz abyśmy do tej dróżki dojechali...
-Tu mnie masz...-cmoknął ją w czubek nosa i wskazał na dźwignię.-Taaaa.... ale baardzo delikatnie- i szybko chwycił za kierownicę, co by uprzedzić Victorię i jej entuzjastyczne podejście.
Przygryzła wargę w skupieniu i nacisnęła bardzo delikatnie. I... nic. Odwróciła się do Douglasa i patrząc na niego oskarżycielsko spytała- Znów mnie okantowałeś?
-Puść wpierw dźwignię hamulca.- odparł Douglas i zaczął mówić.-A potem powoli zwiększaj nacisk na dźwignię gazu.
Puściła powoli dźwignię hamulca a potem z entuzjazmem nacisnęła dźwignię gazu... jak zwykle nieuważnie słuchając co powinno być powoli, a co nie. Motor... wyrwał się spod kontroli równie entuzjastycznie gnając wprost na najbliższe drzewo. Maverick, jednak gwałtownie skręcił i maszyna wskoczyła na dróżkę, rycząc niczym zastępy szatana i ruszając do przodu, równie spłoszona jak niedawny koń na którym Vicky pogalopowała do miasta. Dziewczyna docisnęła dźwignię do oporu i odwracając głowę w stronę Douglasa, zamiast patrzeć przed siebie zawołała: - Aleeeeeeeeeeee pęęęęęęęęęęędzi coooooooooooooooo? -jej włosy zaczęły owiewać twarz mężczyzny.
-Schyl głowę...Chcesz nas zabić?! -krzyknął w odpowiedzi Maverick skupiony na próbach uniknięcia wypadku i spotkania z drzewem, których w lesie było stanowczo za dużo, jak na jego gust.
- Czemu? -zdziwiła się Vicky ponownie zerkając na mężczyznę.
-Uwaaa...- tyle zdążył wypowiedzieć, zanim motor wjechał prosto w duże zarośla. Po czym dokonał wywrotki wyrzucając swych pasażerów prosto w gęste krzaki. Te na szczęście złagodziły zderzenie z twardą rzeczywistością i.... jeszcze twardszą glebą. I na szczęście obyło się bez poważnych obrażeń. A Maverick westchnął.- No i...skończyło się rumakowanie.
- Auuuuuuuuuuuuuuć... - jęknęła Vicky i zaczęła się podnosić z Douglasa na którym wylądowała.
-Tylko tyle masz do powiedzenia?- burknął poirytowany mężczyzna.
- A co mam powiedzieć? Obiecałeś, że nic mi się nie stanie... i co? Najpierw nie chcesz powiedzieć jak ruszyć, potem gdzie hamulec, potem każesz mi się schylać i ładujesz nas w krzaki - tupnęła nogą stojąc koło niego, ale efekt popsuło miękkie podłoże i mech.
- A stało ci się coś?- odparł Douglas wyplątując się z krzaków i dodając.-Poza tym.. to nie ty przypadkiem kierowałaś?
- A twoje rączki gdzie były? - odparła pytaniem na pytanie - I zamiast na motorze siedzę na tobie... daleko tak chyba nie zajadę, co?
Douglas rzekł spoglądając na motocykl.-Gdzie były moje rączki. Chyba na tobie.
Postawił maszynę na koła dodając.-Tym razem, ja siedzę z przodu, a ty się grzecznie trzymasz mnie.
- Toooooooooooo niesprawiedliwe! Obiecałeś, że ja pojeżdżę... obieeeeeeeeeeeecałeś... - jęczała mu w ucho.
-I nie pojechałaś? A że pojechałaś w krzaki, to już inna sprawa.- odparł Douglas sprawdzając parametry, na wskaźnikach pojazdu.
- Boś mnie zagadywał! - odparła dziewczyna i tym razem “grzecznie” czekała na to aż Douglas przygotuje motor do drogi.
-Pojedziesz trzymając się mnie... dojedziemy bez wypadków.- odparł Douglas pojednawczym tonem głosu.-Pojedziemy szybko i bezpiecznie.
- Kiedy ja chcę poprowadzić też- rzekła patrząc mu w oczy i trzepocząc rzęsami tak jakby walczyła z łzami.
-Może... później, co? Na razie popatrzysz, jak ja to robię.- Douglas z trudem poszedł na to ustępstwo.
- Jak popatrzę... jak każesz mi siedzieć za sobą... a jesteś taki duuuuuuuuuuuuuuży. Wszystko mi zasłonisz, nic nie zobaczę, a potem powiesz, że nie umiem i znów każesz siąść za sobą i bezpiecznie wrócimy i... - na jednym tchu wypadały z ust Vicky kolejne słowa.
-No to siądź, przede mną...łapki na kierownicy i niczego nie dotykaj. Jak będziesz grzeczna, to dam ci pokierować jazdą.-odpadł Douglas.
Dooooooobrze - wyjątkowo bez żadnej kłótni zgodziło się dziewczę i wpakowało ponownie na motor z przodu przed mężczyzną.
I pognali, wpierw powoli jak żółw ociężale, ruszyła maszyna po drodze ospale. Potem coraz większego pędu nabierając. Douglas przytulił policzek do twarzy dziewczyny, co by mu włosami widoku nie zasłania. Po za tym... lubił czuć Vicky, blisko siebie. A dziewczyna śmiała się radośnie czując pęd powietrza muskający jej twarz i rozwiewający włosy. Grzecznie wtuliła się w siedzącego za nią mężczyznę i pędziła... pędziła...pędziła...

Motor to było coś! O wiele przyjemniejszy niż papciowy automobil, można było poczuć wiatr na twarzy. I Douga za sobą. Ale wszystko co fajne ma swój koniec. Przejazd motorem też.
Wkrótce dotarli do miasteczka. Małego miasteczka na drodze do Londynu.


Douglas przykazał dziewczynie by nie mówiła skąd jedzie, dokąd jedzie, ani kim jest.
-To tajna misja. Dobrze. Zachowujmy więc tajemnicze milczenie.-odparł Douglas idąc z Vicky przez miasto, w celu załatwienia interesów. Jak się bowiem okazało pojazd Mavericka nieco ucierpiał pod ostrzałem goniących ich ludzi i automatonów. I należało kupić części zamienne, o innych produktach (takich jak żywność i woda), nie wspominając.
I tu pojawiła się zbieżność interesów. Bowiem w miasteczku było kino!


A w kinie w kinie puszczano STEAM TRECK THE MOVIE! Za jedyne pół funta od osoby.
I Victoria koniecznie musiało go obejrzeć. Koniecznie! Cóż. Douglas miał na ten temat inne zdanie. Ostatecznie jednak zgodził się. Victoria mogła pójść na seans, a on w tym czasie załatwiłby najnudniejszą część wizyty w mieście. Czyli sprawunki.
Douglas obiecał przyjść pod kino, a Victoria obiecała pod nim czekać.
I oboje się rozdzielili. Sala kinowa była niewielkim i ciasnym. Mieścił się w niej jedynie ekran o szerokość 4m, miejsca dla osiemdziesięciu widzów (a było ich ledwo czterdziestu), projektor oraz pianino z grającym na nim muzykiem, umieszczone w pobliżu ekranu.
Ale za to film robił wrażenie.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=PCUVT4bi4dU[/media]

Kto wie... może kiedyś, obywatele Wszechimperium Brytyjskiego polecą w kosmos?
W każdym razie Vicky zaczęła już taką wyprawę planować. Bo kto, jeśli nie ona?
Te rozmyślania przerwał widok mężczyzny idącego po drugiej stronie ulicy.


Toż to pan melonik! Cóż nie znała jego imienia, ale to właśnie on sprzedał i zainstalował im w domu Hildę. Ciekawe co tu robił?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline