Stał zamyślony, przyglądając się wieczornej panoramie miasta przez wielkie okno w jednej z wież Ratusza. Było to pomieszczenie dokładnie oświetlone i przeznaczone tylko dla tego jednego projektanta, który tworzył w nim tylko w ten jeden, uroczysty wieczór. Aquara nudziły takie rzeczy. Owszem, był dumny, spełniony, znał swoją wartość. Nie uważał jednak, aby trzeba go było przewozić z taką pompą. W gruncie rzeczy był jak bydło. Bydło przeznaczone na rzeź. Tuż za nim stał projektant, oceniając jego nagą sylwetkę.
-
Cóż, widzę, iż nie próżnowałeś. Idealne mięśnie, gładka cera, materiał na modela, nie wojownika. Ciekawym, czy potrafisz w ogóle się bić?
-Przejdź do rzeczy…
-Oczywiście, tak tylko pod nosem sobie mruczę. Cóż, masz szczęście, że co roku akurat ja jestem proszony o uświęcenie ceremonii swoim kunsztem. Moja bezprecedensowa kompozycja na pewno uświetni twoją defiladę. Zapytałbym ciebie, czy masz jakąś wizję, jednak ufam, iż zgodzisz się z moją opinią, która jest zawsze trafna. Obaj wiemy, czym się zajmuje drugi dystrykt. Przemyślałem sprawę i proponuje pójście w stronę fantastyki. Co powiesz na elegancką zbroję pokrytą rozpryskanym rubinem? Wszelkie łączenia wykonane oczywiście z opali i ametystów, do tego zaś dołączony miecz jednoręczny, umieszczony przy pasie, z głownią wyposażoną w wielki diament. Wszystko zaprojektowane tak, aby dokładnie przylegało do ciała i najlepiej pokazywało twoją muskulaturę. Wszystko inkrustowane srebrem w loga największych dostawców broni. Oczywiście skomponowane delikatnie, podprogowo wręcz. Przez kulturę spytam, co Ty na to? – Nie czekając na odpowiedź zabrał się do mierzenia. Aquar natomiast stał dalej gapiąc się przez okno, ubrany jedynie w bieliznę, układał w myślach paradny strój. Nie był zadufany w sobie. Mało go obchodziło, jak ocenią go widzowie. Spodobał mu się jednak ten strój. Podkreśli jego osobliwe podejście do życia, pokaże jako wojownika, zwycięzcę.
-Jestem za. Nie chcę jednak żadnych szerokich i luźnych szmat. Wszystkie bawełniane elementy mają jedynie zapychać przestrzeń między moją skórą, a zbroją. I żadnego hełmu! Do tego życzę sobie, aby na ramieniu wisiała mi półpeleryna naramienna z godłem mojego rodu. I tak wiem, że by pan to umieścił, zapłacili ci za to. – Projektant puścił mimo uszu przejście na ty i rzekł.
-To da się załatwić. Owszem, otrzymałem za to zaliczkę, jednak pozostawiono mi wolność wyboru. Twoja wizja nie jest specjalnie wysublimowana, ale sądzę, że coś uda mi się z nią zrobić. będzie, jak sobie życzysz.
(plus miecz, delikatne loga i półpeleryna naramienna z logiem firm, bez czarnych elementów płaszczowych)
I tak kłócili się jeszcze jakiś czas, aż wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, a młody Fineos mógł udać się na zasłużony odpoczynek. W myślach zastanawiał się, jakże wystroi się jego partnerka, która była równie piękna, co cięta, lecz miała w sobie to coś, co nie pozwalało o niej zapomnieć. Nienawidził takich dziewczyn. Zniewalały i porzucały. Cóż, pozostało liczyć na to, iż on ją zabije pierwszy. Zrobi to… Będzie musiał…