Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2011, 11:53   #119
Blackvampire
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Przechodzenie przez przepaść przyprawiło górnika o gęsią skórkę, był w stanie bowiem wyobrazić sobie samego siebie staczającego się w tą bezdenną otchłań. Na całe szczęście przedostali się na drugą stronę bez większych problemów. Jedynie elf, który wyglądał na głęboko zamyślonego, popełnił drobną pomyłkę, jednak dzięki wrodzonej zwinności swej rasy udało mu się wyjść z kłopotów bez szwanku. Eckhardt był pod wrażeniem jego umiejętności, nigdy nie widział by ktoś poruszał się z taką gracją i zwinnością. To czyniło z ich nowego kompana istotę jeszcze bardziej mistyczną w oczach Wissenlandczyka. Miał nadzieję, że to nie było efektem jakiegoś magicznego uroku czy innej plugawej siły. Mężczyzna położył dłoń na klatce piersiowej, gdzie pod osłoną skórzanej kurty wisiał symbol Sigmara, a zaraz obok niego - Ulryka. Dotykając obu amuletów niemal jednocześnie odmówił krótką modlitwę do owych bogów prosząc o ochronę i siłę w nadchodzących godzinach. Ostatnio zdecydowanie zbyt często się modlił, jednak miał nadzieję, że jego gorliwa wiara pozwoli mu przetrwać w tych podziemiach.

Podziemia w tym rejonie były inne niż te na wyższym poziomie, tutaj górowała otwarta przestrzeń, przynajmniej jak na razie. Kiedy Zweisteiner badał wzrokiem okolicę doszło do małego starcia między Jurgenem a Gynterem. Górnik spojrzał tylko na nich z dezaprobatą, po czym jego oczy przybrały na powrót ten sam ponury wyraz. Pokręcił tylko jeszcze głową poprawiając plecak i ruszył dalej. Oczywiście rozumiał, że Jurgen irytuje coraz większą część drużyny, jednak jak dotąd nie zrobił niczego głupiego, a w boju był przydatny. Nie było sensu pogłębiać nienawiści, później może się to obrócić przeciwko nim i Jurgen w potrzebie ich po prostu zostawi.

W końcu dotarli do mniejszej jaskini, znacznie bardziej wąskiej od poprzedniej. Eckhardt zaraz lepiej się poczuł wiedząc, ze już nie jest tak bardzo wystawiony na atak. Zdecydowanie wolał ciaśniejsze przejścia i jaskinie, po których przywykł się poruszać. Pochód grupy przerwał uzbrojony khazad, który nagle wybiegł z jednego z bocznych tuneli. Z jego twarzy można było wywnioskować, że jest równie zaskoczony widokiem grupy co oni jego. Zanim ktokolwiek zdążył ukazać swe intencje, zza krasnoluda wyłoniła się włochata, pajęcza poczwara, która najwyraźniej go ścigała.
-Na młot Sigmara!- niemal wykrzyczał zdumiony górnik. Nigdy jeszcze nie widział takiego stworzenia. Słyszał opowieści o podobnych, ale myślał, że to jedynie bajanie starych bab czy strachliwych kmiotków. Jak widać życie po raz kolejny niemile go zaskoczyło.

Zdziwienie, jednak szybko ustąpiło ponurej determinacji. Pająka trzeba było zabić inaczej zrobi on sobie ucztę z nich wszystkich. Albo on albo my, a odpowiedź na to pytanie była tylko jedna.
Omijając linię strzału swoich kompanów górnik znalazł się z boku poczwary i biorąc potężny zamach uderzył bojowym kilofem w jedno z jej paskudnych, grubych odnóży.
 

Ostatnio edytowane przez Blackvampire : 01-04-2011 o 11:55.
Blackvampire jest offline