Trzy potwory padłu trupem zanim wieśniacy otrząsnęli się i ruszyli do walki. Pozostałe dwa stworzenia prychając i syczą ze złości i strachu zaczęły się wycofywać, a potem biec gdy biec zaczęli chłopi. Jeszcze przez jakiś czas wieśniacy przeczesywali widłami wrzosowiska, ale potwory musiały już się schować albo odbiec.
Wściekli mieszkańcy wioski wrócili do Was i do kobiety, z której właśnie uchodziło życie. Wszyscy szemrali pod nosem i miotali klątwy. Ktoś w końcu przerwał grobową ciszę i powiedział (niby cicho do kogoś obok). - Ej, widziałeś, oni rozpłatali te trzy potwory i nawet się nie zmęczyli.
Zaszumiało od szeptów. W Waszą stronę wyszedł sołtys. Z oczami jeszcze rozszerzonymi od oglądania śmierci. - Bohaterowie, czy zgodzicie się zostać tutaj i pozbyć się tego plugastwa? Tolerowaliśmy to bo nigdy nie wchodziły do wioski, ale sprawy poszły za daleko. Ktoś musi się tym zająć a my nie jesteśmy wojownikami
Po szeptach przyszedł czas na okrzyki - tak, dacie radę! Pokonają potwory! Bohaterowie! Niezniszczalni! - i podobne.
Z ranną kobietą nie było tak źle. Bladość była raczej wynikiem przerażenia niż utraty krwi. Przeżyje, choć noga nie wyglądała najlepiej.
__________________ Światło dzieli od ciemności
Czasem tylko mały krok -
Wskazać można tych z jasności,
Innych nadal skrywa mrok. |