Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2011, 16:31   #272
Ravanesh
 
Ravanesh's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputację
Wiedźma płonęła. Mythos krwawił. Żadne z nich nie zauważyło mojego wejścia. Skorzystałam z okazji i płynnie przeszłam w stan ukrycia. Nie byłam pewna czy dziwna roślina nie blokowała moich sztuczek, ale warto było zaryzykować i to sprawdzić. Przesunęłam się nieco w stronę Masters i wtedy dostrzegłam jeszcze jeden potworny widok. Dzieci uwięzione i miażdżone przez olbrzymie sploty rośliny. Krzyczały, ale ich głosy nie docierały do mnie. Stałabym tam tak jeszcze długo patrząc na tą niewiarygodną scenę, ale ogłuszający huk wyrwał mnie ze stanu apatii. Za Mythosem ktoś wbiegł i posyłał właśnie w kierunku elfa kolejne kule. To strzały z pistoletu tak mnie otrzeźwiły. Facet ruszał się tak szybko, że musiał być albo jednym z Faerie albo Egzekutorem. Walczył z Mythosem, więc był moim tymczasowym sojusznikiem. Odciągnął ode mnie uwagę sidhe, więc nie zwlekałam dłużej i ruszyłam na pomoc Audrey. W drodze minęła mnie jakaś niewysoka postać. Przyzwyczajona do gromad goblinów wyskakujących ze wszystkich korytarzy o mały włos nie siekłam jej mieczem na odlew. Na szczęście się powstrzymałam i z bliska już dostrzegłam małą Latynoskę, która kiedyś pogoniła kota jednemu abishaiowi. Z tego, co sobie przypomniałam w ich grupie był jeden Egzekutor. To on teraz musiał wymieniać razy z Mythosem.

W końcu dopadłam do Masters. Kiedy człowiek płonie, co najlepiej zrobić? Jak to szło? Stop, drop and roll. Podcięłam nogi dziewczynie i starałam się nadać jej ruch obrotowy. Ona sama już wpadła na pomysł żeby przeturlać się po podłodze. Potem już na ziemi zaczęła kurtką okładać swoje nogi by zdusić ostatnie płomyczki. Zanim zdążyłam o cokolwiek zapytać blondynka zarzuciła mnie potokiem słów i informacji. O konieczności zniszczenia rośliny, o tym, że ostrze niewiele jej zrobiło a za to dzieci przez to cierpiały. Niedobrze, bo jedyne, co mi przyszło do głowy to pocięcie chwastu mieczem. Potem stwierdziła, że tylko ogień może zaszkodzić roślinie i żebym uważała na jej pędy. Kiwałam tylko głową nie chcą zniszczyć mojej ochronki odezwaniem się, ale do ognia byłam nastawiona sceptycznie. W końcu też mógł zaszkodzić uwięzionym dzieciakom, no i skąd miałabym wziąć ten ogień. Usłyszałam jeszcze tylko od Audrey, że spróbuje wezwać pomoc. Od razu pomyślałam o uwięzionych Topperze i Lillingtonie. Bardzo dobrze niech pójdzie ich uwolnić. Ja w tym czasie obserwowałam roślinę i absolutnie nic nie przychodziło mi do głowy. Dzieci były w takim stanie, że w zasadzie mogły już nie żyć. Wyczuwałam od nich emanację śmierci, ale równie dobrze to mogła być woń rośliny. Wyglądało to na rodzaj opętania. Opętania przez roślinę. Tak naprawdę to powinnam skrócić ich cierpienia niezależnie od ich stanu, ale jedyne, co mogłam im w tej chwili ofiarować to ostrze miecza a na to cholera nie potrafiłam się zdobyć.

Zamiast tego zajęłam pozycję niedaleko miejsca gdzie Egzekutor walczył z Białowłosym. Przy odrobinie szczęścia może elf po kolejnej wymianie ciosów wyląduje na tyle blisko mnie bym mogła go trafić. Nie wiedziałam czy mój dar Fantoma działał, ale sama walka mogła Mythosa na tyle zaabsorbować, że mógł mnie przeoczyć. Uniosłam miecz. Nie było czasu na branie zamachu, bo ci dwaj byli za szybcy. Musiałam spróbować wykonać sztych. Najlepiej w plecy na wysokości serca lub nerki, ewentualnie postarać się unieruchomić mu ręce. Taki był plan.

Niech Siostrzyczka z Wiedźmą zajmą się opętanymi, w końcu to bardziej ich działka. Wtedy przypomniało mi się, że ja także mam coś w zanadrzu. Mój krzyk. Wypędził z Patricii Wallin obcy byt. Ale sprawił też, że Egzekutor Firebrigde przydzwonił zębami o posadzkę a teraz tego nie chciałam. Wrzask postanowiłam pozostawić jak już nie będzie wyjścia. Jeśli dziewczyny nie dadzą rady pędom lub, jeśli Egzekutor sam wcześniej padnie.

Czułam, że roślina była ważna dla Mythosa. Elf po coś się tutaj zjawił. Chciał ratować zielsko przed piromańskimi zapędami Audrey czy wręcz przeciwnie zamierzał pomóc sobie przykładając kawałek roślinki do rany jak elficką odmianę aloesu czy babki lancetowatej? Nie wiedziałam a mały gobliński drań nie chciał nic zdradzić. Poruszałam się po omacku i bardzo, ale to bardzo mi się to nie podobało. Krążyłam za miotającą się dwójką wyczekując okazji.
 
Ravanesh jest offline