Awanturnik słuchał chłopów, skrycie masując siniaki, jakich nabawił się w zapasach z gadem. "Bohaterowie! Niezniszczalni!" - zachwycali się kmiotkowie. U Szczura bohaterstwo objawiło się tym, że się wypierdzielił, a niezniszczalność tym, że musiał go Charus siłą wyciągać z tarapatów. Było mu trochę wstyd i może dlatego opanował się przed zgrywaniem chojraka, prężeniem muskułów, błyskaniem zębami i innymi gestami, jakie zwykł wykonywać, gdy go chwalono. Co nie znaczy, że nie zamierzał jeszcze pograć chojraka.
Szepnął do towarzyszy: - No, panowie, co prawda żeśmy ustalili, że idziemy do Złotych. Ale po pierwsze primo: trudno odmawiać, gdy nas ładnie proszą. A po drugie primo: warto by zdobyć bezpieczną przystań i pewną reputację, nim wyruszymy w głąb tej krainy.
Spojrzał na wieśniaków. Cieszyli się i wiwatowali. Nawet pogryzionej kobiecie odechciało się umierać. Oni, cholera, naprawdę potrzebowali bohaterów. - Bo wiecie, jak to mówią - zadumał się. - Kiedy życie daje Ci dinozaury, zrób se buty z dinozaura.
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań. |