Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2011, 14:08   #59
Fenris
 
Fenris's Avatar
 
Reputacja: 1 Fenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skał
Karczma "Haradzka" pokój Andarasa

Jak do tej pory plany Valamira szły odpowiednim torem, choć wszystko potoczyło się szybciej niż zamierzał, w końcu, któż mógł się spodziewać, że osoba z którą miał nawiązać kontakt pojawi się tuż pod jego nosem? Zakrawało to wręcz na cud, chociaż wymagało sporej improwizacji. Pod wpływem chwili wyeliminował zagrożenie ze strony Zielarza, co jednak okazało się nieprzemyślanym, posunięciem. Nie to, żeby żałował, ale kiedy zobaczył pół -elfa, w głowie zaczął krystalizować się zupełnie nowy plan, plan, który swym rozmachem zadziwił nawet samego Valamira. Gdyby tylko udało się go zrealizować, zyskałby sławę o jakiej nigdy nie śnił! Nowy plan nie uwzględniał śmierci Panoramusa, bo nie była ona potrzebna, ba, nawet mógłby sie jeszcze do czegoś przydać! Tak czy inaczej stało się...kto jak kto, ale Valamir na pewno nie będzie płakał na rozlanym mlekiem, przynajmniej nie wyda jego ugrupowania. Nawiązał kontakt z pół-elfem i wyglądało na to, że uda mu się zrealizować to co sobie zamierzył. Musiał przyznać, że ostatnie tygodnie wyrwały go wreszcie z nudnej egzystencji i rzuciły w wir prawdziwych wyzwań. Dawno nie czuł się tak dobrze.

Z Andarasem spotkali się w “Hardzkiej”, tam pośród zgiełku pijących marynarzy mieli wystarczająco dobre warunki do rozmowy. Był sam, jego towarzysze musieli udać się gdzieś indziej, bądź ukrywali się w pobliżu oczekując ewentualnego zagrożenia ze strony Valamira, na wszelki wypadek zaproponował więc ustronne pomieszczenie. Nawet jeśli Andaras przygotował jakąś pułapkę powinien sobie jakoś poradzić, choć obawiał się trochę całej tej cholernej magicznej otoczki, która aż biła od jego przyszłego towarzysza, jednak nie mógł z tym nic na tą chwilę zrobić.

Rozmowa nie do końca szła po myśli Valamira, nie wiedział, czego się spodziewać po kontakcie z Andarasem, ale kiedy tamten wziął go w krzyżowy ognień pytań, nie mógł nie czuć się nieswojo. Na ognie Mordoru! W końcu był przyzwyczajony do kłamstwa, a nie do tego...Długo zastanawiał się co powiedzieć pół-elfowi, rozważał wręcz czy dać mu chociaż cień prawdy. Koniec końców, zdecydował się wyjawić mu więcej niż początkowo planował. Owszem ryzyko było olbrzmie, ale po tych kilku wymienionych zdaniach cieszył się, że nie popełnił błędu polegającego na niedocenieniu pół – elfa. Andaras potrafił używać mózgu, kto wie, gdyby zdecydował się na ukrycie prawdy, jego przygoda z polityką mogłaby pewnie skończyć się równie szybko jak się zaczęła. Z drugiej strony, gdyby zrobił tak jak mu powiedziano, cała sprawa byłaby dużo łatwiejsza, ale też nie dawałaby szans, na zdobycie takiej potęgi...przez chwilę nie mógł uwierzyć, że głowa jego organizacji tego nie widzi, rozumiał jednak obawy, które nim kierowały...Po prostu nie mógł pozwolić sobie na takie ryzyko...
Gra jednak była warta świeczki. O tym Valamir był przekonany, jeśli tylko ugruntuje sobie pozycję u boku Andarasa...tym czasem kontynuował rozmowę.

- Nie sądze - Perła uśmiechnął się, tu również postanowił powiedzieć jak było, skoro powiedział już tyle, lepiej, żeby się nie okazało, że drobny fałsz stanie się kością niezgody między nimi. Kazali mi Cię obserwować...powiedzmy natomiast, że moja wizja przyszłości jest bardziej sensowna.

- A jakie są ich cele? Może uda się ułożyć to tak by wszystkim to odpowiadało.

- Cholerny elf nie odpuszcza...a mogłem kłamać!!! Pomyślał Valamir.
- Niestety, w tej sprawie mogę liczyć tylko na siebie i swój spryt, to co mogę Ci powiedzieć, to że ich cele stoją w sprzeczności z moimi, wierzę, że to ja mam rację, więc postawiłem wszystko na jedną kartę. I proszę doceń moją szczerość, nie zdarza mi się to często w tym zawodzie - Uśmiechnął się mając nadzieję, że tamtem w końcu odpuści.

- Skoro powiedziałeś mi już tak wiele... Może jesteś mi w stanie powiedzieć o co im chodzi? Jesteście organizacją płatnych zabójców. Pieniądze można załatwić.

- Nie mówiłem dla kogo pracuje - Perła przerwał wywód Andarasa.

Zduszony śmiech. A kto przyjmuje płatne kontrakty na zabójstwa... Chce być głową gildi w Haradzie. I wspomina o towarzyszach i różnych celach. Czasem nie hmmm pomyślmy skrytobójca. Oczywiście poruszyłeś ważną kwestie czy pracujesz dla kogoś jeszcze?

- Powiedzmy, że czasem pracuje na własny rachunek...nie zaprzeczałem przecież, że jestem zabójcą? Wspomniałem o organizacji, która na tą chwilę chce zachować neutralność...to mogę Ci powiedzieć, zamyślił się przez chwilę Valamir - nie chcą żebyście się zjednoczyli pod wspólnym sztandarem, ja się z nimi nie zgadzam. Uważam, że moja pomoc może rozwiązać drobne problemy związane z ewentualną wojną.
- Mimo narastającej irytacji Perła postanowił zachować kamienną twarz.

- Ciekawe co im do naszego zjednoczenia.- pomyślał na głos. Dobrze, informacja może okazać się cenna. Masz mi coś jeszcze do zaoferowania? Lepiej wiedzieć od razu na co cię stać.

- Cóż, na tą chwilę jestem w całą sprawę wplątany na tyle, że nie warto próbować się z niej wykaraskać i czekać na finał. Może to zabrzmi banalnie, ale chciałbym z wami podróżować, chociaż towarzystwo masz dość rzucające się w oczy, co mnie martwi...szczególnie ten strażnik, Perła pokiwał głową z niedowierzaniem...on naprawdę służy Gondorowi? Czy masz talent do spotkań z ludźmi, którzy działają na dwa fronty? Nie ważne..., Perła zakończył dygresję lekceważącym tonem. Tak czy inaczej, proponuje Ci wykorzystanie moich umiejętności i wiedzy do dalszego ukierunkowania kształtu świata. Nie ukrywam, że jest to dla mnie szansa, z której tylko głupiec by nie wykorzystał... - Była to cała prawda, Valamir miał więc nadzieję, że uda mu się przekonać Andarasa do swojej osoby.

- W porządku twoja osoba w charakterze, póki co ochroniarza. Zdajesz sobie sprawę że póki co moja osoba od władzy i wpływów będzie raczej oddalona? Ojciec zakazał mi powrotu do Haradu czy Umbaru. Mam być na szlaku do póki sytuacja się nie zmieni. Czy masz jakieś środki które można wykorzystać do naszych wspólnych celów? Podległych ludzi informatorów cokolwiek użytecznego?

- Czego on jeszcze chce?!? Dałem mu już swoją głowę na srebrnej tacy, chyba naprawdę nie oczekuje, że oddam mu tez wszystkich ludzi, którzy są ze mną w jakiś sposób powiązani?!? Pomyślał mocno już zirytowany Perła.
- Zrozum, zdradziłem już zbyt wiele, jak na spotkanie z kimś, co do kogo nie mam nawet pewności. Moje działania w tej chwili są w zupełności przeciwne do tych do których zostałem nauczony. Nie odsłonię się z każdej strony. I tak informacje które posiadasz mogą sprowadzić na mnie śmierć. Powiedzmy, że mam dostęp do pewnych informacji inne mogę spróbować zdobyć. Zależy o czym konkretnie mówimy....Z wyraźną niechęcią odpowiedział Perła.


To musiało być w Haradzie lub blisko naszych granic tylko tam mógłbyś dorwać Nizara. A zatem jeśli masz jakiś swoich ludzi czy wpływy można by ich użyć do naszych celów. Nie powiem Muthannowi o tym że jesteś zabójcą jego przyjaciela. On też by cie zabił bez wahania podejrzewam. Mam nadzieję że to nie wypłynie w żaden sposób. Jednak można by mu podsunąć jakieś narzędzia których można by użyć do naszych spraw.

- Dobrze myślisz. Potwierdził skinieniem głowy Valamir. Wolałbym, żebyś nie mówił o mnie wcale, to w niczym nie pomoże a może jedynie zaszkodzić. Niech nasza współpraca przebiega w taki sposób, że jeśli będziesz czegoś potrzebował, aby osiągnąć swoje cele, powiedz mi o tym, a ja spróbuję Ci w tym pomóc. Więc...teraz chyba jedynym sensownym krokiem powinno być znalezienie zleceniodawczyni. A jedynym miejscem które możemy sprawdzić jest południowy Gondor i ziemie tego jej...przypomnij mi, jak się nazywał? - Zapytał, próbując sobie przypominieć imię kochanka May...Perła postanowił skierować rozmowę na inne tory, jeśli jeszcze choćby sekundę będzie musiał spowiadać się jakiemuś szlachciórkowi z Haradu, jak jakiś podrzędny pachołek to, na drugie oko Saurona!, w końcu eksploduje!!!

- Tego jej? Jej? Owszem mamy zakładnika z południowego Gondoru ale on nie ma nic wspólnego z May. Przynajmniej z tego co wiem. A pojmano go już po moim wyjeździe.

- O nim mówię...z tego co ja wiem, jest zupełnie inaczej. - Może to zajmie jego myśli na jakiś czas, pomyślał.

- Kobiety.... Jeśli faktycznie ona z nim coś zaczeła Nizar napewno to zablokował. Zatem go usunięto... Pytanie tylko kto kim i w jakim stopniu manilpuluje. May to ciało i krew Nizara znam ją od małego. To nie głupia panna, krewka, charakter tatusia. Nie wydałaby swoich na łaskę Gondorczyków. Cóż nie moja rzecz. Przekażę to gdzie trzeba.

- Nie wiemy czy ten wasz zakładnik, nie maczał w tym palców. Gdybym ja był na jego miejscu, wykorzystanie córki głowy klanu, było by dla mnie najbardziej oczywistym rozwiązaniem. Dla miłości ludzie potrafią robić głupsze rzeczy. Z tego co wiem, to właśnie w nim była zakochana, dlatego proponuje zacząć poszukiwania od ziem tego człowieka, jakkolwiek się nazywa....Stwierdził Perła.

-To nie głupia dziewucha ze wsi. Wychowana na dworze, wie co to intrygi... Zresztą własnego ojca? nawet dla miłości? Nie mogę uwierzyć! Zresztą może to ma jeszcze jedno ukryte dno o którym nie wiemy? Munthann jest specjalistą od tego typu gierek. Rozwiąże to.... Nizar i Skała zawsze byli pierwsi w polu. On jednak ma inny talent. Jeśli komuś ma się udać to właśnie jemu...

- Mimo, że nie mam na to dowodów, zlecenie trafiło do mnie właśnie od niej...a jeśli chcesz dotrzeć do władzy, też musisz się stać specjalistą w tej dziedzinie. - I to szybko jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli...uśmiechnął się do siebie w myślach.

- Staram się jak mogę choć powiem ci że ostatnie wydarzenia są niezwykłe. Na szczęście mam wiele lat nim przejmę schedę po Munthannie. Zdążę się wdrożyć- szczery uśmiech. Pokaż mi zatem swojego jeńca. Potem muszę złożyć jeszcze jedną wizytę i będziemy mogli wieczorem usiąść i zjeść w spokoju. Moi towarzysze będą tu pewnie przede mną będziesz miał okazję ich poznać.

- Chodźmy więc...powiedział Valamir wskazując drzwi..Ja zatem przywitam się z resztą, skoro mamy razem podróżować. Nie wspomnę im kim i po co tu jestem. Wystarczy im informacja, że Ci pomagam. - Jeszcze tego by brakowało, żeby ten nieszczęsny strażnik z właściwą sobie subtelnością opowiadał o nowym towarzyszu, pomyślał lekko rozbawiony.

- Będzie im to jednak trzeba trochę wytłumaczyć.... Tym jednak postaram się zająć

Zaułek dzielnicy portowej

Perła wraz z Andarasem dotarli do zaułka w którym ten pierwszy zostawił ogłuszonego zabójcę kilkanaście minut wcześniej. Jeniec leżał związany i ukryty pod górą kompostu, która leżała tu już przynajmniej kilka dni. Po wyciągnięciu go spod śmieci oczom dwóch towarzyszy ukazała się głowa niedoszłego zabójcy z wyraźnie niedawno nabitym guzem w okolicy skroni. Nie to jednak przykulo ich uwagę. Z ust związanego toczyła się piana, a jego oczy wyglądały jakby posiadał tylko białka bez tęczówki.

- Cóż...mówiłem, że nic z niego nie wyciągniemy, stwierdził z rezygnacją Valamir. Mogłem to przewidzieć..., pokiwał z niedowierzaniem głową. Oddalmy się stąd zanim ktoś nas zauważy...

Postanowili razem wrócić do karczmy aby przedstawić nową sytuację pozostałym członkom tej jakże nietypowej kompanii.
 

Ostatnio edytowane przez Fenris : 06-04-2011 o 16:18.
Fenris jest offline