Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2011, 17:50   #14
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Niemalże się wyspał. Więcej ekscesów owej nocy nie było. Tłum rozszedł się do domów, lub udał w inne miejsce, poszukiwać domniemanych czarodziejów i innych wyznawców Mrocznych Potęg. Gdyby nie Magnus to dospałby do rana, a tak musiał wstać jeszcze nocą. Całe szczęście, że przynajmniej pozwolono mu zjeść śniadanie. Wciąż ziewający i przeżuwający ostatnie kęsy chleba ze skwarkami, wyszedł z zajazdu i skierował się do stajni, aby przygotować konia do drogi. Nie miał zamiaru tłuc się powozem, jak najbardziej mógł towarzyszyć reszcie grupy jadącej pojazdem, ale wierzchem. Osiodłał konia i wyjechał na dziedziniec. Reszta towarzystwa właśnie pakowała się do zwyczajnego powozu. Magnus dobrze zrobił, wymieniając poprzednią karocę na ten powóz. Będą uchodzić za zwyczajnych podróżnych, a nie jakichś wysłanników kościoła Morra, w czarnej karocy...

Znaleziona przez druida nadpalona notatka, rzuciła nowe światło na nocne zajście. To nie był przypadek! Ktoś doskonale wiedział, gdzie znajdować się będzie grupa czarodziejów owej nocy. Tłum został precyzyjnie nakierowany na swoje ofiary i tylko niewiedzy karczmarza lub uśmiechowi bogów, zawdzięczali to, że jeszcze żyją. Szpieg krył się w Kolegiach, w wąskim gronie osób wiedzących o wyprawie wyruszającej na poszukiwanie Śpiewającej Góry. Gundulf nie mógł nic z tym zrobić, nie w tym momencie. Może w Nuln nadaży się okazja, aby przekazać informacje o Bracie Ildefonsie i tajemniczym „opiekunie i przyjacielu, T.S.”.

Podróż, która upływała bez niespodzianek, dłużyła się niesamowicie. „Chcieliście powóz, to macie!” - zdawał się mówić za każdym razem Gundulf, wymownie patrząc na ustępujący drogi pojazd, samemu siedząc na końskim grzbiecie i przyglądając się pędzącym ku Altdorfowi arystokratom. Zastanawiał się jakie to interesy zmuszają von Badenów, Puslitzów, Hauptmannów, von Krieglitzów i innych do odwiedzenia stolicy. Czy wiedzie ich rządza władzy i pieniądza, czy może jakieś inne, bardziej mroczne pokusy...

- Na zakurzone ciżmy Ranalda - jęknął, gdy w oddali dostrzegł zator złożony w niezliczonej ilości wozów. Daleko z przodu płonął las, trakt był zablokowany. Woźnice klęli, kupcy załamywali ręce a szlachetnie urodzeni wygrażali nie wiadomo komu. Wyglądało na to, że dalej nie pojadą. W każdym bądź razie, nie tą drogą.

Na krzyki i podniesione głosy dobiegające spomiędzy wozów nie zareagował, do momentu, w którym właścicielka owego podniesionego głosu, młoda blondynka w bogatej sukni, nie skierowała się w stronę ich wozu. Podjechał w jej stronę, przegradzając drogę. Nie chciał, aby ktokolwiek inny pierwszy zabrał głos.
- Jestem Amadeus Kritzle - powiedział głośno z grzbietu konia do szlachcianki, kłaniając się i kładąc rękę na głowni miecza. - Najemnik w służbie hrabiego Emiliana Tobasco i jego czcigodnej siostry Manuelli. Wychodzi na to, że droga wypadnie nam razem... Mniemam, Pani, że nie podróżujesz sama, gdzież więc znajdują się Twoi słudzy? Bądź łaskawa ich pospieszyć, gdyż my również jesteśmy w pośpiechu.
 
xeper jest offline