Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2011, 20:50   #429
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Wpatrywała się prosto w twarz pochylającej nad nią Tau. Wyjątkowo blisko znajdującą się twarz, z oczami w których można było się zagubić, z wydatnymi ustami, które z pewnością smakowały...stop!. Sylphia zamrugała oczami, odchrząknęła, po czym ugryzła się w język. Tak specjalnie, i z premedytacją, by przywołać się do porządku i ostatnio wyjątkowo brutalnej rzeczywistości dotyczącej jej "skromnej" osóbki.
- Dzię... dziękuję - Wydusiła w końcu z siebie, a jej ręce wyjątkowo powoli przemieszczały się pod kołdrą - Miło... miło z twojej strony. Nie trzeba było... - Dłonie dotarły już do rąbka kołdry a wtedy, wtedy Magini naciągnęła ją sobie aż na nos, z wciąż znajdującą się tuż tuż Zaklinaczką. Zupełnie jakby była to nienaruszalna bariera, mogąca odgrodzić od siebie obie kobiety.
-Och... drobiazg. Przecież nie mogłam cię tak zostawić. No i ktoś musiał cię rozebrać.- odparła Tausersis spoglądając na maginię z uśmiechem. -Masz bardzo ładne ciało. Dużo jeździsz konno, czy może tańczysz, by utrzymać je w formie?
- Eeeee
- Nie bardzo wiedziała przez chwilę co powiedzieć, zmieszana faktem, że Tauseris mogła ją sobie do woli oglądać półnago, oraz przeczuwała pewną pułapkę w tej wypowiedzi "przyjaciółki" - Od czasu do czasu jeżdżę, jak to w podróży konieczne... a i potańczyć sobie lubię, nic niezwykłego - Odpowiedziała wyjątkowo ogólnie.
Tau przesunęła palcami dłoni po czole Sylphi.- Jesteś bardzo spięta panno van der Mikaal. A zazwyczaj wydajesz się być osobą niezwykle pewną siebie.
Po czym przyłożyła swą dłoń do ust (na szczęście też swoich) i zaśmiała się perliście.- Chyba cię nie peszę, albo zawstydzam?
- A właśnie, że tak
- Wypaliła już bez zająknięcia Magini - Trudno się skupić w twojej obecności, a ja wiem, że za to jest mocno odpowiedzialna magia, i zastanawiałam się wyjątkowo długo, czemu wybrałaś taką... dziedzinę. Lubisz... no wiesz... z każdym i wszędzie czy jak?.
-Magia. Och... to nie ma nic wspólnego z magią. Umiesz rzucić wykrycie magii, prawda? Mogłabyś rzucić na mnie i się przekonać sama. Chociaż musiałabym się rozebrać do naga, by... żaden przedmiot nie zakłócał odczytu.
-po czym spojrzała wprost w oczy Sylphii, odpowiadając na jej pytanie.- Nie z każdym. Ale... z ludźmi i nieludźmi pięknymi, istotami namiętnymi, uroczymi, fascynującymi.
Przesunęła po owalu twarzy Sylphi palcami dłoni.- Choć przyznaję, że płeć nie ma w tym przypadku znaczenia. Czymże jest płeć dla maga? Drobnostką.
Następnie wyprostowała się dodając.- Ale satyrem nie jestem. I nie uprawiam figli z każdym kto się nawinie.
Gdy Tau dotknęła palcami twarzy Magini, po ciele tej ostatniej przeszła wyjątkowo dziwna fala gorąca. Sylphia, z dziwnie migoczącymi oczkami wpatrywała się w kobietę. W końcu odchrząknęła gdzieś pod kołdrą.
- Czyżby cię aż tak korciło paradować przede mną nago? - Spytała, będąc niemal całkiem pewną odpowiedzi. I aby nie podjudzać sytuacji, szybko dodała - Jeszcze raz dziękuję za opiekę, czuję się już lepiej, ubrałabym się więc, i zeszła na dół. Jaka tam sytuacja?.
-Przecież jesteśmy obie kobietami, prawda? Co w tym dziwnego, że nie wstydzę się chodzić na golasa przed kobietą.
- odparła z uśmiechem zaklinaczka. Przekrzywiła na bok głowę.- I nie ma co się chować przed uczuciami.- po czym zmieniła temat.-Nie wiem czy moje stroje ci by pasowały. Są co prawda równie wyzywające, ale... w inny sposób. No i... nie mam tak,- zamilkła szukając odpowiedniego określenia.-...imponującego biustu jak ty.
- Biust biustem, ale to nie ma chyba teraz nic do sprawy... podobnie jak paradowanie przed kimś nago - Magini wyściubiła nieco więcej nosa spod kołdry - Ja mam kilka moich kreacji w zapasie, jeśli byłabyś więc tak łaskawa przynieść mi je z mojej izby...
-A gdzie właściwie jest twoja izba?
- spytała zaklinaczka. No tak w tym całym bajzlu jeszcze nie zajęli pokoi. Po czym dodała.- Ależ ma... myślę, że w innych partiach ciała mamy podobne wymiary, ale biust to ty masz większy.
- Dobre pytanie... nie wiem w którym pokoju jestem...
- Zastanawiała się przez chwilę Magini - W każdym bądź razie, to była trzecia, albo czwarta izba po prawej?. Gdzieś tu miałam klucz... no chyba, że... a właściwie czemu nie! - Sylphia usiadła na łożu, owinięta szczelnie kołdrą. W końcu i przekręciła się w bok, postawiła stopy na podłodze, i wstała, jako tako zakryta.
- Weźmiesz może proszę moje rzeczy, i przejdziemy do mojej izby?.
-Zapraszasz mnie do siebie? Ach, nie wiem czy powinnam. To taka śmiała propozycja z twojej strony. Ach. Trochę mnie to kusi i trochę się tego boję. Ojej.
- zaklinaczka przyłożyła dłoń do swej piersi i w udawanych rozterkach trzepotała rzęsami. Po czym dodała już nieco poważniejszym tonem głosu.- Jasne. Chętnie ci pomogę.
I zaczęła zbierać z podłogi rzeczy czarodziejki, nieświadomie wypinając się w kierunku magini. I wywołując nawał różnych myśli. Niektórych kusząco kosmatych.
To było dziwne... dziwne uczucie. Gapić się na wypięty tyłek innej kobiety, i czuć jakieś wewnętrzne gorąco, tak dobrze znane wewnętrzne gorąco... Magini odchrząknęła. Raz, i drugi. Pokręciła głową, spojrzała w sufit, wzięła głęboki oddech. Co tu też się wyprawiało, żeby ona, Sylphia van der Mikaal, była zawstydzona obecnością innej kobiety?.
I nagle... zupełnie nie wiedząc czemu, a czując się niczym jakiś widz, patrzący na to wszystko jej oczami, podeszła do wypiętej Tausersis i... klepnęła ją w zadek, aż strzeliło.
Równocześnie czując, jak do twarzy uderza jej fala gorąca.
-Hej. Nie robi się tak.-odwróciła się Tau równie zaczerwieniona na twarzy. I dodała z uśmieszkiem.- Nie, bez konsekwencji.
I nachyliwszy się, szybko cmoknęła Sylphię, delikatnie w usta mówiąc.- No to rachunki wyrównane, prawda?
Czerwona niczym piwonia odskoczyła natychmiast w tył.
- Dobra, już dobra - Wymamrotała, zbierając się jakoś w sobie do porządku, i (nieświadomie) wyzwalając spod osobistego uroku zaklinaczki - to idziemy?.
-Tak, tak... idziemy. Jak by ci się nudziło to możemy we dwie...
- przez chwilę Sylphia bała się co też może ta zaklinaczka zasugerować, patrząc swoim spojrzeniem wprost na nią.-... wybrać się później, na łowy, na tutejszych przystojniaków.
Po czym otworzyła drzwi i rzekła.- Chodźmy.
- ZastanowiÄ™ siÄ™ nad tym
- Sylphia uśmiechnęła się przelotnie, choć raczej bez polotu. No i poszły... Zaklinaczka przodem, z całym bajzlem należącym do Magini, a ta za nią,owinięta jedynie kołdrą.
-Zastanów się nad moją propozycją. I nad innymi pragnieniami, jakie przychodzą ci do głowy.- odparła Tau bardzo zmysłowym głosem wprost do ucha magini, sprawiając że włoski na jej karku stanęły i bynajmniej nie ze strachu. Po czym dodała chichocząc.- Odniesiesz sama moją kołdrę do pokoju, czym mam wejść z tobą do twojego?
- Prz... przy... przyniosÄ™...
- Wydusiła z siebie Sylphia z przymkniętymi oczami, i wyjątkowo niespokojnym oddechem - "A żeby ją szlag trafił!".
-Będę czekała. Chyba...- zachichotała Tau dobrze się zapewne bawiąc tą sytuacją.
Potarła kciukiem swoją wargę dodając.- Musisz być bardzo namiętną kobietą, wiesz?
Po czym opuściła w końcu maginię, dając jej czas na pozbieranie się do kupy. I ubranie też.

***

We własnej izbie Sylphia w końcu coś na siebie ubrała, po czym spoglądała naprawdę długi czas dziwnym wzrokiem przez okno. Następnie nieco przekąsiła, napiła się wina, a na końcu, z braku pomysłów, i by jakoś w miarę pożytecznie wykorzystać czas, zajęła się tym, co w chwili obecnej jako jedyne jakoś jej wychodziło.



***

Jakiś czas później nastąpiło kolejne spotkanie całej grupy, i nowe planowanie dalszej podróży. W owym spotkaniu Sylphia ponownie nie brała udziału, tym razem jednak nie z powodu swego wybuchowego charakterku i podejścia "wy sobie planujcie, a ja mam wszystko w nosie", lecz przez ostatnie zajścia, jakie dotyczyły jej (nie)skromnej osóbki.
Magini bowiem, szokując niejako samą siebie, doszła bowiem do wniosku, że... się marnuje. Marnuje swoje życie, marnuje swój talent, i ostatnimi czasy w żaden sposób nie doprowadziła do - jakkolwiek to brzmiało - zasłużenia sobie na łaskę Mystry.
Siedziała więc z obojętną miną, wyciszona i zadumana nad własnymi sprawami...
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline