Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2011, 22:19   #199
Gekido
 
Reputacja: 1 Gekido nie jest za bardzo znanyGekido nie jest za bardzo znany
Tamir to czuł. Niemal jak bicie własnego serca w piersi. Wściekłość. Dzika, pierwotne i niepohamowana wściekłość. To był motor napędzający Korela. Od tak dawna, jak tylko Zabrak pamiętał. Czuł ją już podczas pierwszego spotkania z Shistavanenem. Wściekłość nakręcała Mrocznego Jedi, wyostrzała jego zmysły. Korel był na polowaniu. Dało się to wyczuć w Mocy. Tak wyraźnie, że Zabrak niemal mógł dotknąć żądzy mordu swojego nemezis. Był urodzonym drapieżnikiem, który z racji pochodzenia miał przewagę nad swoimi ofiarami, a była ona tym większa, że potrafił posługiwać się Mocą. Udowodnił to już na Elom. Wtedy też dał Zabrakowi posmakować, co to znaczy znaleźć się w jego łapskach. Teraz Torn niemal czuł jego oddech na swoim karku. Wiedział, że to tylko jego wyobraźnia, ale mimo tej świadomości, z trudem powstrzymywał się od odwrócenia głowy. Gdy młody Jedi biegł, w jego umyśle krążyła tylko jedna myśl Korel jest na łowach, a my jesteśmy jego zwierzyną.

Gdy tylko oczy Zabraka zamykającego pochód dostrzegły wyraźniejszy przebłysk światła, odetchnął z ulgą. Wypadł jako ostatni z uliczki, dołączając do dwójki towarzyszy. Brama prowadząca na zewnątrz miasta, ich szansa na dołączenie do Mistrza Karnisha, na uniknięcie spotkania z Korelem, była obstawiona przez ludzi Ghuli.
- Pięciu oprychów, przeciwko trójce Jedi? - zapytał Jedi z lekkim uśmiechem. - Potrzebne im wsparcie. - stwierdził, a po niecelnych strzałach dodał - Naprawdę niezłe wsparcie. -
Wtedy też pojawił się Korel, a Tamir ugryzł się w język. Powstrzymał się przed plaśnięciem się w czoło. Mocnym plaśnięciem. Cóż, właściwie można uznać, że Zabrak sam wywołał Krayta z jego leża. Nie było zatem wyboru, walka była nieunikniona.
- Potrzebne nam przejście. - stwierdził sięgając po swój miecza. - Nejl, bandytów Ghuli zostawiam tobie. Sądząc po tym, jak celnie strzelają, nawet początkujący adepci daliby sobie z nimi radę. - miecz ożył, wysuwając szmaragdową klingę. Jej buczenie i cylindryczny kształt w dłoni, dodały otuchy Tamirowi i uspokoiły go. Jego, a także kołaczące serce. - Jared, ty i ja bierzemy na siebie Korela. Żadnego zgrywania bohatera i popisywania się, pilociku, jasne? - zapytał Torn nie spuszczając z Shistavanena spojrzenia. - Odganiamy go od siebie, osłaniamy wzajemnie i powoli podążamy za Nejlem do wyjścia. To łajno Banth będzie musiało poczekać na otwarte starcie na odpowiedni moment. -
Gdy Zabrak przedstawił swój plan i zrobił krok w tył, do życia obudziło się drugie ostrze jego miecza. Broń zatańczyła w dłoni Tamira kreśląc szmaragdowe kręgi w powietrzu. Gdy tylko Korel zaatakuje, Zabrak będzie gotów.
 
Gekido jest offline