Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2011, 22:21   #30
Vantro
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
cz. 1

Wiatr muskający policzki, wiatr igrający z włosami, obejmujące ją ramiona Douga, on sam przytulony do jej pleców i pęd... to wszystko sprawiało, że Vicky była zachwycona przejażdżką. Motor podbił jej serce.
A Douglas był zadowolony z uśmiechu Vicky i chwili spokoju, jaką miał. Panna von Strom bowiem niewątpliwie nie dawała mu się nudzić, swymi pomysłami i zachowaniem.
I wszystko co dobre.... wspaniałe... ekscytujące musi się skończyć, miasteczko dla Vicky pokazało się na horyzoncie o wiele za szybko. Z wielkim pędem wjechali do miasteczka, a Vicky z radością naciskała klakson uśmiechając się na widok odskakujących spod kół motocykla mieszkańców. Niestety jej radość nie trwała długo, gdyż Douglas zatrzymał gwałtownie motor oznajmiając koniec jazdy. Po czym zaczął jej szeptać do ucha co ma mówić, a co nie mówić. Vicki dla “świętego spokoju” kiwała mu potakująco głową, ale jak to ona... jednym uchem wpuszczała pouczenia, drugim wypuszczała. Bardziej się koncentrując na rozglądaniu po otoczeniu. I wtedy oczka Vicky rozbłysły na widok kina!
- Dooooooooooooooouglasie!!! Idziemy taaaam? Proszęęęęęęęęę! Prooooooooooszę! - zawołała z entuzjazmem dziewczyna wskazując palcem w kierunku kina.
-Nie mamy na to czasu. Trzeba się dowiedzieć jakie wieści dotarły do tego miasta, z gospody w której... się prawie zatrzymaliśmy. Kupić prowiant. Zamienne części. Nie mamy czasu na...- westchnął Douglas wyliczając na palcach braki.
- Yhmmm.... yhmmmm... - przytakiwała Vicky każdej wymienionej sprawie po czym jak Douglas skończył wyliczanie odparła- To Ty może idź się dowiedz i kup prowiant i resztę, a ja w tym czasie pójdę do kina - uśmiechnęła się promiennie na zakończenie błyskając zębami w kierunku mężczyzny.
-Miałem cię nie zostawiać. Przed wyjazdem narzekałaś, że cię porzucę przy pierwszej okazji.- odparł Douglas spoglądając w oczy Vicky.
- Tooooooooooooo chodź ze mną do kina... muszę zobaczyć ten film! Muszę... muszę!!! - przekonywała go dziewczyna z zapałem.
-Nie. Musimy zrobić coś innego. A film... jeśli się wyrobimy z czasem.- odparł Douglas, pocierając czoło w lekkiej irytacji.
- To wyrobimy się na pewno jak Ty pójdziesz robić co innego a ja do kina - odrzekła mu Vicky złażąc z motoru i robiąc krok w kierunku kina.
-Dzikusko. Tylko czekaj tu na mnie, po seansie.- rzekł Douglas chwytając Vicky za dłoń.- Przyjadę jak skończę zakupy.
- Poczekam... poczekam... - zapewniła go Vicky jednak myślami będąc już w kinie. Nie oglądając się na niego, a tym bardziej nie czekając aż wymyśli kolejny pretekst do “nie oglądania filmu” popędziła na drugą stronę ulicy i dopadła do drzwi kina. Otworzyła je z zamachem i wparowała do środka kierując się do sali w której odbywać się miała projekcja filmu, starając się przy tym wyminąć mężczyznę stojącego w drzwiach.
-Heej, najpierw trzeba kupić bilet.-odparł mężczyzna blokujący wejście i wyciągający dłoń w kierunku Vicky.
- Jaki kupić? Jaki bilet? - spytała przyglądając mu się podejrzliwie, zacisnęła równocześnie dłoń na wachlarzy aby w razie czego trzepnąć zaczepiającego ja mężczyznę.
-Bilet. Pół funta za seans filmowy.-odparł mężczyzna w czerwonym uniformie..
Zaczęła grzebać w woreczku, który w ostatniej chwili wepchnęła jej Bella mówiąc, że napewno jej się przyda jego zawartość. Po chwili trzymała już w dłoniach funta i wciskała go w rękę “pana dobra rada”. - To sobie kup ten bilet i puszczaj mnie ale to już!
-Proszę bardzo panienko. Bilet dla pani- rzekł usłużnie człowiek i podał bilet jednocześnie ustępują drogi Vicky


-Proszę go nie zgubić.-dodał mężczyzna.
Vicky spojrzała na niego i zabrała pospiesznie bilet upychając go do woreczka. - To mogę już wejść, czy nadal będę tu tkwić? -niecierpliwiła się coraz bardziej.
-Proszę bardzo.- odstąpił i dziewczyna mogła wejść do środka.
Weszła do środka dumnie unosząc podbródek kiedy go mijała, jednak zapomniała o tym jak tylko jej oczy ujrzały


Nie zainteresowało jej pianino, wszak w domu w pokoju muzycznym też jakieś tam się znajdowało. Nie zainteresowały ją miejsca siedzące ani inni amatorzy oglądania seansu filmowego, ale to cacko... to było coś na widok. którego oczy dziewczyny rozbłysły. Podeszła jak najbliżej i wyciągnęła palec aby go dotknąć.
-Nie ruszać niczego.- mruknął wąsaty operator projektora.-Proszę zająć miejsce, wkrótce zaczynamy.
- No... przecież nic nie zrobię. Jak to działa? Długo się pan musiał uczyć, aby obsługiwać to cudo? - dopytywała się dziewczyna, nie dotykając ale oglądając dalej z ciekawością.
Staruszek zaczął więc opowiadać. Problem w tym, że jak każdy stary człowiek był gadułą. I przynudzał o swoim dzieciństwie i o różnych problemach zdrowotnych, co jakiś czas wracając do tematu obsługi projektora. Który nie był skomplikowany w obsłudze. Najtrudniejsza sprawa była z nałożeniem kliszy. Reszta...to kwestia czterech przycisków.
-Ale pan jest mądry i uczony i napewno wiele osób by sobie nie poradziło z taką skomplikowaną maszyną. To odpowiedzialne zajęcie dla takiego... takiego odpowiedzialnego człowieka jak pan. Mogę przycisnąć ten przycisk co uruchamia?- spytała Vicky zerkając na staruszka i uśmiechając się do niego przymilnie.
-No... dobrze.-odparł staruszek po chwili namysłu i wskazał palcem, który ma nacisnąć.
- Już? już? - dopytywała się dziewczyna niecierpliwie trzymając palec na wskazanym guziku, pomna jak Douglas się wściekał gdy nacisnęła coś innego.
-Już.-odparł staruszek po chwili, gdy już pianista zasiadł do instrumentu.
Nie trzeba było jej tego dwa razy powtarzać... nacisnęła przycisk z entuzjazmem i spojrzała na ekran zapominając z wrażenia oddychać. Przycupnęła na krześle operatora nie zwracając uwagi, że podsiadła staruszka. Wraz z przewijającymi się obrazami i bohaterami na ekranie przeżywała wszystko jakby była koło nich, jako uczestnik a nie widz. Śmiała się wraz z innymi oglądającymi seans, kiedy bohaterzy filmu zaczęli obrzucać się paćką na talerzykach. Bohatera który uratował dziewczynę w myślach porównywała z Douglasem. Jednak najbardziej zaciekawiła jej możliwość zbudowania statku latającego. W jej myślach zaczął krystalizować się plan ulepszenia automobilu Douglasa. Gdyby go tak troszeczkę przerobić, może też by potrafił latać. Postanowiła to sprawdzić przy najbliższej okazji. Czas na oglądanie filmu umknął jej jak mgnienie oka. Nim się spostrzegła już leciały napisy końcowe. Vicky westchnęła z rozczarowaniem i spytała staruszka czy będzie powtórka i czy ma może jeszcze jakiś inny film, niestety nie miał, więc zrezygnowana dziewczyna podniosła się z krzesła. Jednak nie mogła się oprzeć i zaproponowała swoją pomoc w przewijaniu kliszy. Wszak takiej okazji naukowiec przepuścić nie może. Jednak kiedy odkładała na chwilę swoje rzeczy na krzesło przyuważyła, że siedzący w pierwszym rzędzie chłopak lampi się na... nic innego jak na jej biust. Spojrzała na niego groźnie i zapytała:
- Zapłaciłeś pół funta za seans?
Kiedy chłopak pokiwał głową, że tak... dokończyła:
- No to już po nim... a tam są drzwi! - machnęła ręką w kierunku w którym kierowali się pozostali widzowie. I podparła się pod boki czekając na jego reakcję, w dłoni zaś ściskając wachlarz, aby mu pomóc podjąć wlaściwą decyzję.
Chłopak zerknął na biust, potem na wachlarz, potem na biust, potem znów na wachlarz. Potem uznał, że samo patrzenie nie jest warte obrywania w głowę. I szybko się zmył.

Vicky zaś z uśmiechem od ucha do ucha spytała operatora projektora czy może mu pomóc w przewijaniu kliszy i przygotowywaniu się na nowy seans, a zwłaszcza w dokładnym obejrzeniu projektora. Przy okazji opowiadając mu o tym, że kiedyś i ona poleci na księżyc, bo już ma nawet automobil (nie wspominając oczywiście, że właścicielem jest Douglas), który można rozbudować i napewno będzie latał. Przecież jest już tak wspaniały, że swoim działkiem potrafi zmieść połowę budynku o całej bramie już nie mówiąc.
Wąsaty staruszek się zgodził rozumiejąc trzy po trzy z radosnej paplaniny Vicky. W końcu mało kto doceniał jego kunszt w dzisiejszych czasach.
Jak wszystko tak i to miało swój koniec, Vicky pooglądała projektor, pomogła przygotować go na kolejną projekcie, posłuchała staruszka i nie mając już nic do oglądania, podziwiania, słuchania i wyszła przed kino. Zaczęła się rozglądać za Douglasem, ale niestety albo stety mężczyzny nigdzie nie było w pobliżu, za to po drugiej stronie ulicy... Vicky rozbłysły oczy na widok pana melonika. Toż to on sprzedał tatkowi Hildę. “Ciekawe co on tu robi?” Ruszyła w jego kierunku i już miała do niego zawołać kiedy przypomniało się jej, że Douglas nakazał “tajemnice”. Zaczęła więc się skradać za mężczyzną śledząc go w “tajemnicy” narzuconej przez Douga. Zapominając, że obiecała mu czekać na niego przed kinem. Kino wszak nie zając nie ucieknie, a pan melonik to inna sprawa, może się jej biedak przecież zgubić... co nie?
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.
Vantro jest offline