Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2011, 23:10   #78
Takeda
 
Takeda's Avatar
 
Reputacja: 1 Takeda ma wyłączoną reputację
Kościół San Pietro
Nadeszła w końcu ta chwila na którą nefilim Feneks pracował ponad rok. Jego poszukiwania i przygotowania przyniosły oczekiwany skutek. Sześciu jego pobratymców, którzy utracili świadomość swej prawdziwej natury byli gotowi, by spróbować odzyskać pamięć i własną tożsamość.
Wiele trudu kosztowało ich dostanie się do kościoła San Pietro, ale w końcu się udało. To czego się dopuścili, by stanąć na tym miejscu dowodziło tylko ich determinacji. Przemiana jaka zaszła w nich w przeciągu tych kilku dni nowego roku była nie tylko diametralna, ale dla kogoś patrzącego z boku wręcz nieludzka.
Zebrali się pośrodku okrągłej świątyni i napawali się chwilą niewątpliwego sukcesu. W pamięci każdego z nich powracały sceny i wydarzenia które ich tutaj doprowadziły. Nagłe opuszczenie rodzinnych domów, przylot do Rzymu, wydarzenia w hotelu Bramante, dramatyczne spalenie zwłok profesora Sulivana. Kolejne części układanki objawiały się im powoli i bardzo chaotycznie, a za plecami cały czas czaili się ludzie i istoty, które wiedziały i umiały więcej od nich. Dzięki jednak więzi jaka wytworzyła się przez wieki wspólnej egzystencji udało im się odszukać drogę w tym labiryncie tajemniczych znaków i symboli.
Teraz zgromadzeni we wnętrzu renesansowej kaplicy napawali się mocą jaka wypełniała to pomieszczenie. Wszyscy byli świadomi, że czeka ich coś wielkiego, coś co na zawsze odmieni ich życie i zapadnie w pamięć. Coś co pokaże czy dotychczasowe doświadczenie były prawdą i początkiem nowego życia lub udowodni, że ulegli jakieś zbiorowej iluzji i strąci ich bez skrupułów w objęcia kompletnego szaleństwa.
Odszukanie wskazówek wśród ukrytych symboli i znaków nie przyszło im łatwo. Gdy jednak znaleźli w nich sens wiedzieli już co mają robić.
Ich ciała wypełniała wielka moc i ogromne podniecenie. Skóra pokryła się aż ciarkami od przepływającej wokół energii.

W milczeniu i w pełnym skupieniu każdy zajął wyznaczone mu miejsce. Feneks wskazówki co do rytuału umieścił w taki sposób, by nikt postronny nie mógł zrozumieć o co w tym chodzi. Znaki jaki ukazały się w rzymskim kościele i graffiti na jednej z paryskich ulic pokazały im kto, gdzie dokładnie ma stanąć.
Każdy krok zbliżał ich do przeznaczenie, do poznania prawdy o sobie i o świecie. Każdy krok stawiany był z obawa, ale i z radością.
To stanie się już za chwilę.

Ustawieni według schematu jaki poprzednio się im ukazał na posadzce, czekali. Cisza wypełniająca świątynię huczała im w uszach. Bali się. Wiedzieli co mają zrobić, ale strach czaił się na dnie ich serc.
W końcu stojąca pośrodku Soraya nieśmiałym i niepewnym głosem powiedziała:
- Bodhi.
Jej cichy głos był ledwo słyszalny w panującej ciszy. Dopiero po chwili jej głos powrócił echem i zabrzmiał w świątyni z siłą wielkiego dzwonu.
B-O-D-H-I

Soraya już śmielej i głośniej powtórzyła:
- Bodhi!
Dziwne echo jeszcze bardziej wzmocniło siłę jej głosu:
B-O-D-H-I

Oczy kobiety nagle stały się kompletnie białe jak oczy ślepca. Jej towarzysze lekko się przelękli tego widoku, ale wiedzieli że teraz nie można się już wycofać. Po kolei dołączali się do chóru powtarzając słowo inicjujące zaklęcie. A echo niczym tuba wzmacniało ich głosy. Wkrótce cała sala wybrzmiewała dźwięcznym.
B-O-D-H-I

Dziwna mantra trwała i wypełniła kaplicę kołyszącą melodią niczym uderzenia wielkiego dzwonu.
Po kolei oczy Ognickiego, Jossete, Toru, Crowna i Nathana także stały się śnieżnobiałe.


W tej jednej chwili zrozumieli, jak wąskie do tej pory było ich postrzeganie. Teraz widzieli doskonale, wręcz perfekcyjnie.
Ich oczom, a raczej wszystkim zmysłom, gdyż nowe postrzeganie nie ograniczało się tylko do widzenia, ukazały się cudny obraz. Wokół nich, poprzez nich i w nich wiły się, plątały i przenikały wiązki magicznej energii. Teraz już wiedzieli co to jest, potrafili każdą z nich nazwać i odczuwać.
Czerwone, poszarpane węże to dusza ognia. Gorąca, agresywna, pełna pasji i żądzy. Niepohamowana i nie przewidywalna. Taka właśnie była dusza Evesha, która wypełniał ciało mężczyzny znanego jako Maciej Ognicki.

Niebieskie, falujące niczym rzeka wstążki to dusza wody. Pełna gracji, ciekawości i niezwykle łatwo przystosowująca się do nowych warunków. Taka właśnie była dusza Mermanisa, który wypełniał ciało mężczyzny znanego jako Michael Crown.

Zielone, poskręcane i pełne guzów niczym młode pędy z pączkami to dusza ziemi. Mocna i stabilna, spokojna, ale jednocześnie niewzruszona. Taka właśnie była dusza Luphinery, która wypełniała ciało kobiety znanej jako Jossete d'Angouleme.

Biała, kłębiasta i przezroczysta niczym chmura to dusza powietrza. Refleksyjna, pełna intelektualnej mocy i percepcji. Taka właśnie była dusza Satoriego, który wypełniał ciało mężczyzny znanego jako Toru Fuuno.

Srebrna, pełna gracji i zwodniczego blasku niczym świetlny refleks to dusza księżyca. Niestabilna, ciągle poszukująca i wiecznie zagubiona. Taka właśnie była dusza Iluny i Ananty, którzy wypełniali ciało kobiety znanej jako Soraya Moon i mężczyzny znanego jako Nathan de Pourbaix.

Cała szóstka napawała się siłą i nowym darem percepcji, który mimo że dopiero co otrzymany przywodził na myśl odległe, zapomniane wspomnienia.
A ich usta ciągle powtarzały słowa inicjujące zaklęcie.

Gdy magiczne słowo wybrzmiało po raz setny, nagle ciała stojących pośrodku kapicy ludzi rozświetliła od środka potężna energia. Jasne oślepiające światło promieniujące z wewnątrz każdego z nich działała niczym promienie Rentgen. Prześwietlały ludzkie ciało na wskroś, ujawniając plątaninę żył, mięśni i kości. Każda cząstka z której składało się ludzkie ciało krępujące duszę nefilima była doskonale widoczna. Każdy z uczestników rytuału czuł przepotężną moc jaka w nim rosła i wypełniała całe ciało.
Po chwili usta całej szóstki otworzyły się i popłynęły z nich wiązki czystej energii. Z rozłożonymi ramionami ciała krępujące nefilimy zaczęły się unosić powoli nad ziemię. Uwolniona energia płynęła ku górze i plącząc się i wijąc, zaczęła formować wielką kulą jaśniejąca u sklepienia kaplicy.
Kula energii rosła i pęczniała z każdą chwilą. Kłębiące się w niej energie, przeplatały się i łączyły. Powietrze w całej świątyni aż drżało od mocy jaka je wypełniało. Gdy zgromadzonej energii było już tak dużo, że powierzchnia świetlistej kuli dotknęła sklepienia renesansowej budowli, nastąpiła eksplozja. Błysk tysiąckrotnie silniejszy niż światło słoneczne rozszedł się po kościele.
W jednej sekundzie ściany, posadzka i sklepienie przestały istnieć. Zniknęły zupełnie.
Zamiast nich oczom budzących się do świadomości nefilimów ukazała się przeogromna przestrzeń.
W oddali lśniły jasno świecące gwiazdy i planety, a tuż obok nich przepływały ciągle wiązki magicznej energii. Kosmos jaki ich otaczał nie był im obcy. To był ich dom. Miejsce narodzin i prapoczątku. Znali gwiazdę jaka znajdowała się tuż na wyciągnięcie ręki, znali niebieską planetę jaka lśniła przed nimi i znali srebrny glob krążący wokół.
Sami pozbawieni ludzkich ciał unosili się w przestrzeni niczym wolne duchy. Nieskrępowane więzieniem materialnych ciał dryfowali w próżni.
W ich umysłach otworzyły się dawno zapomniane wrota i w jednej sekundzie zrozumieli, że wszystko co do tej pory poznali było tylko cząstką, pyłem prawdy i rzeczywistości. Teraz zrozumieli słowa biednego profesora Sulivana, który powiedział:
"Pamiętajcie, że historia jest kłamstwem, a nauka iluzją"

W tych słowach krył się klucz i iskra zrozumienia. Kto to pozna i zrozumie, ten nie będzie się bał otworzyć na prawdę.



OBJAWIENIE

NA POCZĄTKU

Na początku był Chaos. To z Chaosu narodziły mistyczny Eter. Mistyczny Eter mieszanina wszystkich sił obecnych we wszechświecie. Eter z każdą chwilą zaczął nabierać coraz wyraźniejszych kształtów, by w końcu uformować się w gwiazdy które zapełniły wszechświat. Jedna z gwiazda stała się centrum wszechświata, Axis Mundi. Wiele eonów później ludzie nazwali ją Słońcem.
Z energii, która promieniowała od Axis Mundi, zaczęły formować się ciała niebieskie, zwane planetami. Kolejno powstawały Mercury, Wenus, Księżyc, Mars i Jowisz.
Planety te niczym soczewki zaczęły skupiać energię wysyłaną ze Słońca. W miejscu przecięcia tych skupionych energii, zaczęła formować się jeszcze jedna planeta, zwana Ziemią.



CYKL MU

Jaszczury czciły energię Księżyca i czerpały z niego moc. Jaszczury stworzyły wielką cywilizację całkowicie obcą i sprzeczną z ludzkim umysłem. Zamieszkiwały one ogromne katedry. Stworzyli sztukę posługiwania się mocą Księżyca za pomocą odpowiednich słów i narzędzi. Zmieniali ziemię, prowadzili dysputy filozoficzne oraz odbywali podróże na inne planety za pomocą myśli. Potrafili stworzyć wszystko co tylko przyszło im na myśl, rządzili niepodzielnie Ziemią. Popadli w straszliwą pychę i dumę i żyli w przeświadczeniu, że nic i nikt im nie zagraża. Mimo swojej potęgi nie byli wszechmogący. Przez swą pychę nie zauważyli, że z energii Słońca powstał nowy gatunek. Ewoluował on i rósł w siłę.
W tym samym czasie zaczęły się formować pierwsze nefilimy. Były one czystymi duchami żywiołów, pozbawionymi fizycznego ciała.
Jaszczury osiągnęły poziom, gdy jedyną przyjemnością ich życia była władza nad innymi istotami i potęga jaką czerpały z energii Księżyca. Pod przywództwem króla-proroka lud Mu (państwo jaszczurów) postanowił stworzyć nowe ciało niebieskie, Nowy Księżyc. Dzięki ich potędze plany i marzenia stały się faktem, Jaszczury stworzyły nowe ciało niebieskie nazwane Czarnym Księżycem. Czarny Księżyc emanował dużo większą energią niż stary Księżyc. Jego energia i moc była różnorodniejsza i dawała dużo większą potęgę Jaszczurom.
W swej pysze jednak zignorowali niebezpieczeństwo jakie niesie ze sobą stworzenie nowego ciała niebieskiego, które spowoduje zachwianie kosmicznej równowagi. Nefilimy które zrodziły się z połączenia i harmonii pięciu żywiołów przebudziły się z letargu. Zrozumiały one, że postępowanie jaszczurów może doprowadzić do zagłady istniejącego świata. Musiały one powstrzymać szaleństwo, jakim owładnięte zostały jaszczury. Wspólnie zaczęły przejmować kontrolę i moc pięciu żywiołów. Skupiły całą moc i skierowały ją na Czarny Księżyc. Nowa planeta uległa zniszczeniu. W wyniku eksplozji powstała gigantyczne chmura pyłu, która zaburzyła działanie energii Księżyca i skaziła ją na stałe. Jaszczury nie były w stanie się przeciwstawić potędze nefilimów i w końcu oddały im Ziemię we władanie.
Przez długi czas energie pozostawały w równowadze. Jednak powoli we wnętrzu Ziemi z mieszających się energii zaczęło powstawać ścisłe centrum, Graal. Graal stał się miejscem, gdzie zgromadziły się wszystkie siły i energie. Zgromadzone energie i siły zostały uwięzione wewnątrz Graala i zaczęły się one formować w pięć magicznych pierwiastków, krążących wokół Ziemi.
Pięć energii to woda, ziemia, powietrze, ogień i księżyc.
Moc Księżyca jest przeciwstawna energii Słońca i to właśnie dzięki temu narodziło się życie na Ziemi. Przez niezliczone wieki życie to zmieniało się, mnożyło i ewoluowało.
Po niezliczonych wiekach ewolucji i przemian, forma życia zrodzona z mocy Księżyca zaczęła dominować nad innymi. Tą formą życia były wielkie jaszczury.


RZĄDY NEFILIMÓW

Po obaleniu władzy Jaszczurów nefilimy zajęły się tym co interesowało ich najbardziej, czyli poszukiwaniem drogi do pełnego oświecenia, Agarthy. Zajmowali się oni magią, zdobywaniem wiedzy i doświadczenia. Niestety ich poszukiwanie ciągle spotykały się z porażką, ciągle im czegoś brakowało. W końcu nefilimy doszły do wniosku, że nie dojdą nigdy do Agarthy bez odnalezienia brakującej energii Słońca. Zajęli się oni poszukiwaniem form życia w których energia ta jest obecna. Gatunek który odnaleźli, ludzie, został wyselekcjonowany i poddany obserwacji. Energia słońca była w nich bardzo silna i nefilimy stworzyły specjalny kontynent na którym umieściły wytypowane jednostki. Platon nazwał wieki później ten kontynent Atlantydą. W toku doświadczeń nefilimy opracowały technikę dzięki której potrafiły wzmacniać i wydobywać ka Słońca z ludzi. Była to tak zwana Złota Ścieżka, która miała doprowadzić wszystkich do Agarthy. Niestety nawet to odkrycie nie przyczyniło się do przyspieszenia odnalezienia Agarthy. Kolejne dziwaczne eksperymenty miały doprowadzić do połączenia obu gatunków. Co zdaniem wielu miało być ostatecznym celem Złotej Ścieżki.
To właśnie z tego powodu wśród nefilimów narodził się poważny podział i konflikt. Część nefilimów twierdziła, że prowadzone eksperymenty mogą doprowadzić do powtórzenia błędu Jaszczurów. Część z nefilimów opuściła Atlantydę i rozpoczęła poszukiwania na własną rękę. Inna grupa przestała traktować ludzi jako niewolników i próbowała przekonać pozostałych, by zmieniły stosunek do ludzi.
Jeden z nefilimów, nazywany przez ludzi Prometeuszem lub Lokim objawił im całą prawdę i wiedzę jaką posiadał. Postępowanie to doprowadziło do tego, że ludzie zaczęli zyskiwać własną świadomość. Wielu z nich uświadomiła sobie, że są niewolnikami w złotej klatce i wraz z Prometeuszem opuściła Atlantydę. Ludzie ci założyli później tajne stowarzyszenia i przekazywali sobie wiedzę jaką otrzymali od Prometeusza. Na Atlantydzie w tym czasie dochodziło do coraz większych buntów i awantur. Nie doszło do otwartej wojny tylko dlatego, że nastąpił wielki kataklizm. Na Atlantydę spadł wielki meteoryt. Spowodował on wielkie spustoszenie i zniszczenia, które w konsekwencji doprowadziły do całkowitej destrukcji kontynentu. Jednak fizyczne starty i obrażenia nie były największym problemem nefilimów. Meteor pochodził z Saturna i wraz z jego upadkiem na Ziemi pojawił się nowy rodzaj energii. Materiał z metorytu został nazwany Orichalka. Materiał ten okazał się zabójczy dla nefilimów. Ludzie szybko odkryli, że Orichalka może posłużyć im do wyrobu broni, która będzie zabójcza w walce z nefilimami.
Wiele nefilimów zginęło w czasie wojny z ludźmi. Nefilimy zdały sobie sprawę, że muszą zacząć działać by ich gatunek nie został zniszczony całkowicie. Zaczęły badać energię Księżyca i odkryły, że ka Czarnego Księżyca jest odporne na działanie Orichalki. Nefilimy poświęciły się badaniu tej energii, a część poświęciła się by stać się nefilimami Czarnego Księżyca. Stali się oni Selenim, a ich dominującym ka Czarny Księżyc. Stały się one odporne na orichalkę, ale cierpiały potwornie gdyż przeszły całkowitą przemianę. Stały się zupełnie innymi istotami. Ka Czarnego Księżyca jest energią z poza magicznego pentagramu, a przez to selenim zostały pozbawione umiejętności manipulowania pozostałymi energiami Ka. Selenim przeszły też fizyczną przemianę. Wyglądali teraz jak najgorszy ludzki koszmar, jak żywe trupy. Ludzie nazwali je później ghoulami, wampirami i zombi. Ludzie zobaczyły, że nowe nefilimy są odporne na broń z Orichalki i strasznie zaczęły bać się tych stworzeń.
Selenim były bohaterami, ocaliły gatunek i teraz one zyskały władzę nad światem.
Nefilimy zaczęły tworzyć nowe gatunki, potwory, które zaczęły terroryzować ludzi. Ludzie opisali bitwy z tymi potworami i tytanami między innymi w Biblii i Eposie o Gilgameszu.
Część ludzi, w głównej mierze ci którymi zajął się i przekazał wiedzę i moc Prometeusz, zawiązali tajne stowarzyszenie zwane Bractwem Czarnej Gwiazdy, poprzysięgli oni walczyć z nefilimami po wsze czasy.
Nie wszyscy byli na tyle odważni, by przeciwstawić się potędze nefilimów. Zdecydowana większość uznała ich za bogów i zaczęła oddawać im hołd.
Nefilimy wygrały wojnę z ludzkością cena jaką im przyszło za to zapłacić była jednak bardo wysoka. Okazało się, że tylko najpotężniejsze nefilimy potrafią jeszcze stworzyć sobie ciało, takie jak za czasów Atlantydy. Ciało Starej Rasy. Pozbawione fizycznego ciała nefilimy opracowały technikę dzięki której ich dusze mogły być zamykane w specjalnych pojemnikach, zwanych Stasis. Nefilimy mogły się więc chronić w Stasis i nie popadać w nicość. Opracowano też technikę reinkarnacji, dzięki której dusza nefilima mogła wniknąć w ludzkie ciało i przebywać w nim aż do śmierci człowieka. W chwili śmierci nefilim chował się do Stasis i czekał na odpowiedni moment, by ponownie przejść proces reinkarnacji.
Członkowie Bractwa Czarnej Gwiazdy nauczyli się, że zniszczenie Stasis może spowodować śmierć nefilima. Stworzyli także wielkie kamienne astrologiczne kalendarze dzięki, którym potrafili przewidzieć kiedy i gdzie skrzyżują się wszystkie energie (Nexus) i dzięki temu potrafili uwięzić nowo powstałe nefilimy.


WIELKI KOMPROMIS

Kult nefilimów rozszerzał się i około 10 tysięcy lat temu doszło do porozumienia między ludźmi, a nefilimami. W związku z rosnąca popularnością oddawania czci wcieleniom nefilimów, plemienni władcy zgodzili się służyć nefilimom za Simulacry i pomagać w drodze do Agarthy. W ten sposób narodził się kult wodza-boga, który chronił swój lud. Ludzie gromadzili się wokół takiego władcy, simulacry nefilima. W konsekwencji doprowadziło do to szybkiego rozwoju i postępu ludzkiej cywilizacji. Szybko wiodąca rolę w Pakcie zaczął odgrywać lud egipski. Faraon oraz jego potomkowie byli kolejnymi wcieleniami boga na Ziemi. Egipcjanie stworzyli wspaniałą cywilizację i rośli szybko w siłę i potęgę.
Kompromis skończył się nagle i nieoczekiwanie.
Nefilim który wcielił się w faraona Amenhotepa IV, zwanego później Echnatonem postanowił powrócić do filozofii Złotej Ścieżki, która została porzucona po upadku Atlantydy. Zaczął on rozpowszechniać kult Słońca i stworzył 22 Tablice Mocy, zwane Arkanami, które miały doprowadzić nefilimy do Agarhty. Napotkał jednak bardzo silny opór dotychczasowych kapłanów. Przeciwstawili się oni woli faraona i ogłosili koniec Wielkiego Kompromisu. Od tej pory zajęli się wymazywaniem wszelkich śladów istnienia nefilimów i fałszowaniem historii tak, by ludzie zapomnieli o istnieniu tychże . Magiczna wiedza zaczęła powoli znikać ze świadomości ludzi i tylko garstka wybranych pielęgnowała sekretną wiedzę.
Od tego czasu, aż po dziś dzień nefilimy muszą żyć w ukryciu i walczyć nie tylko o swoje zbawienie, o upragniona Agarthę, ale przede wszystkim o życie.


Wszystko ucichły.
Cisza jaka wypełniała kaplicę San Pietro była wręcz namacalna. Wnętrze świątyni jeszcze przed chwilą rozświetlone niczym stadion piłkarski teraz pogrążone było w półmroku. Jedynie elektryczne lampy znajdujące się na dziedzińcu dawały bladą poświatę.
W tym słabym świetle sześcioro lekko oszołomionych ludzi leżąc na zimnej posadzce, dochodziło do siebie. Te kilka minut odmieniło zupełnie nie tylko ich życie, ale także samoświadomość i postrzeganie świata.
Wszyscy byli osłabieni i wyczerpani, ale ich dusze wypełniała radość z odzyskanej pamięci i świadomości. To co do tej pory traktowali tylko jako wariacką przygodę okazało się samą esencją prawdą.
Ciała które zamieszkiwali Evesh i Luphiner były tak słabe, że nie mogli się oni podnieść o własnych siłach. Przy pomocy Mermanisa, Iluny i Satoriego wszyscy opuścili kaplicę San Pietro.
Zdawali sobie sprawę, że muszą jak najszybciej opuścić nie tylko kościół, ale także Wieczne Miasto. Dłuższe przebywanie w tym mieście oznaczało zbyt wielkie niebezpieczeństwo.



KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
Tak jak pisałem w komentarzach mogą się teraz pojawić posty opisujące rytuał z perspektywy waszych postaci.
 
__________________
"Lepiej w ciszy lojalności dochować...
Nigdy nie wiesz, gdzie czai się sztruks" Sokół

Ostatnio edytowane przez Takeda : 07-04-2011 o 00:31.
Takeda jest offline