Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2011, 00:26   #50
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Późne Popołudnie – 13 Mitrul 1385

Dom Niezwykłości Shverlama



Podczas gdy reszta drużyny zastanawiała się co dalej zrobić, Sairus w swoim walecznym stylu ruszył do działania. Tak, Sairus zdecydowanie był człowiekiem czynu. Drzwi otworzyły się z donośnym piskiem. Ktoś już od dawna nie naoliwiał zawiasów. Żadna pułapka go nie zaskoczyła, ale widok tego co było w komnacie zdecydowanie do typowych nie należał…

Sevryk niemal w tym samym momencie stanął przy Sairusie. Jaki był jego motyw? Pilnowanie urwisa? Chęć otrzymania części chwały? Czy zwykła nuda? To wiedział tylko on. Jednak i on stanął jak wryty gdy zobaczył co znajdowało się w komnacie.

Nadia obrócił się do Sybilli.

- Może przyda się im moja pomoc, a tutaj raczej nie wiele zdziałam, od patrzenia się na tego tutaj nie zrobi mu się lepiej. – zwróciła się przepraszającym tonem do wyroczni, ta westchnęła.

-Rozumiem, rozumiem… ja zostanę i popilnuję rannego… a wy… bądźcie ostrożni, mam złe przeczucia…- lekko się skrzywiła, sama chętnie by pewnie poszła, ale ktoś musiał zostać z więźniem.

-Spróbujcie znaleźć może jakieś nosze, tak na wypadek gdyby nie odzyskał zbyt szybko świadomości.

- Jasne, możesz na nas liczyć. – odpowiedziała jej wojowniczka i już po chwili dołączyła do grona zamurowanych widokiem osób.

-Co…- ciężko było jej wydusić słowa czy nawet pytanie o owo miejsce.

Komnata była duża, nawet bardzo duża. W przedsionku znajdowała się wybrukowany plac, który dalej przeradzał się w ścieżkę. Na początku sali znajdowały się półki z jakimiś księgami. Komnata w przeciwieństwie do poprzedniej była dobrze oświetlona przez magiczne kule światła unoszące się przy suficie. Większość komnaty wypełniała trawa, woda, lawa, śnieg, goła ziemia, słowem niemal każdy rodzaj podłoża. Ale nie to było najdziwniejsze… najdziwniejsze były stwory.

Komnata była wypełniona magicznymi klatkami, których ściany wyglądały jakby szyby z okien, ale połyskiwały dodatkowo połyskiwały srebrną poświatą. Wewnątrz klatek znajdowały się… stwory. Jeśli Al-Mi’Raj wydawał się dziwny to ciężko było znaleźć odpowiednie słowo na te stwory. Były tam królikokaczki, ogromne chomiki grające w szachy, ślimaki z cepami zamiast czułek, różowe jednorożce, bliżej nieokreślone masy oczu, wampiryczne żaby z błoniastymi skrzydłami, wiewiórki z lśniącymi na czerwono oczami oraz wiele innych dziwactw. Parę klatek było zniszczonych, niektóre utraciły swój blask, a w środku znajdowały się tylko szkielety dawnych mieszkańców. Pomiędzy klatkami rozciągały się brukowane ścieżki oraz metalowe barierki.

Pierwszy ocknął się Sairus, w końcu pierwszy to ujrzał. Sięgnął po jedną z ksiąg, otworzył ją. Były tam rysunki wszystkich tych stworów oraz parę których już tu nie było. Pod spodem każdego obrazka znajdował się opis w nieznanym mu języku.

Wkrótce Nadia i Sevryk również wzięli po jednej kopii księgi. Mogły się przydać, ale żaden z nich nie znał języka, tylko Sybilla zdawała się co nieco kojarzyć.

-Jakby… zoo… ?- spytała niepewnie Nadia. –Może stąd wzięły się te królikorożce? – dodała po krótkim namyśle.

Ścieżki prowadziły do kolejnych drzwi, na samym, dalekim końcu komnaty. Jedno było pewne, to była jedna atrakcja Domu Niezwykłości Shverlama.

***

Późne Popołudnie – 13 Mitrul 1385

Las Lethyr


Tymczasem, w innej części lasu, przy wejściu do jaskini stały dwie osoby. Jeden z nich był drowem. Czarna, obsydianowa skóra nie była zbyt mile widziana na powierzchni, choć w Thesk nieco mniejszy był z tym problem. Drugi był wyjątkowo blady, i tak jak jego towarzysz, zasłaniał twarz kapturem aby chronić się przed słońcem.

Mimo różnego pochodzenia, dziś złączył ich ten sam cel. We wnętrzu jaskini miało znajdować się przejście do starożytnych ruin, a tam potężna broń, niemal artefakt – broń spuścizny mistrzów dyscyplin sztuk walki. Drow poszukiwał tej broni od dawna, była ona bezcennym skarbem i przepustką do chwały i uznania nie tylko wśród towarzyszy, ale również całego Faerunu.

Constantino miał podobny cel, ale co innego chciał osiągnąć. Zemsta. Od jakiegoś czasu jedynie zemsta była pewna w jego „życiu.” Bóstwo mu patronujące zesłało mu wizję: miał pomóc drowi kroczącemu wśród cieni zdobyć wymarzoną broń, a dzięki temu otworzy się przed nim ścieżka prowadząca do upragnionej zemsty. Choć niechętnie opuszczał Nyth, którego sytuacja ostatnio robiła się coraz bardziej niepokojąca, to nic nie mogło stać wyżej niż zemsta którą sobie obrał za ścieżkę.

-Wygląda na to, że to tutaj.- zaczął Ricry. -Tak zostało ci objawione, czyż nie? – był nieco sceptyczny.

-Tak, to tutaj. Tutaj czeka na ciebie twoja wymarzona broń, a na mnie moje przeznaczenie.- odpowiedział Constantino wąchając powietrze. -Wygląda na to, że jak na razie droga jest bezpieczna.

-Tak, tyle to i ja zgadłem. Ruszajmy zatem.

Jaskinia nie była zbyt długa, ani zbyt szeroka, czasami natknęli się na jakieś małe zwierzątko, ale nic poza tym. W końcu udało się im dojść do tego czego szukali – zejścia do ruin. Duże stalowe drzwi stały tuż przed nimi. Obejrzeli je dokładnie, wyglądały bezpiecznie. Ricry pociągnął za klamkę, ale ta nie chciała ustąpić.

-Zardzewiały.- skrzywił się drow.

-Nie mamy na to czasu…- odparł z irytacją Constantino i ruszył z impetem w stronę drzwi, Ricry uskoczył w samą porę, bo człowiek właśnie kopnął z całej siły drzwi. Ustąpiły.

Szeroko otwarte drzwi stały przed nimi otworem. Żaden z nich nie potrzebował źródła światła z tego co zauważył drow, więc spokojnie spojrzeli co kryje się za metalowymi drzwiami.

Przed nimi rozciągała się pustynia i niezbyt szeroka brukowana ścieżka. Niebo było bez chmur, powietrze suche, gorące promienie słońca sypały z nieba, w oddali widać było kolejne drzwi, jakieś 200-300 metrów przed nimi.
 

Ostatnio edytowane przez Qumi : 07-04-2011 o 00:28.
Qumi jest offline