Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2011, 16:45   #13
Erissa
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
Patrzyłam na Triss. Nie było tajemnicą, że się nie znosiłyśmy, a przynajmniej ja jej wybitnie nie trawiłam. Ta zadufana w sobie damuśka coś ukrywała, o czymś nie mówiła. Wyglądało to tak, jakby uważała nas za zbyt dziecinnych, niegodnych. No… Suir może i tak, ale ja? Byłam już niemal pełnoprawną wiedźminką, miałam swój własny medalion, to chyba o czymś świadczy! Czarodziejka popatrzyła na mnie nagle jakby słyszała moje myśli. A niech wie co sądzę na ten temat, to nie jest tajemnica i uważam, że zachowuje się tak, bo sama zdaje sobie sprawę z faktu, iż ja na jej miejscu poradziłabym sobie lepiej. Co Geralt w niej widzi? Przeniosłam powoli wzrok na Suira, był w nią wpatrzony jak w obrazek… Kolejny… Głupi ci mężczyźni, żeby oczy wypatrywać za taką maszkarą, do tego wredną i nie widzieć klejnotu obok tego żwiru…
- Skoro świt wyruszamy? Dobrze, bardzo dobrze, wreszcie coś się dzieje – powiedziałam – W takim razie pójdę się spakować – posłałam jej ostatnie spojrzenie i ruszyłam do siebie
Gdy tylko zamknęłam drzwi pokoju westchnęłam głęboko, to miała być pierwsza wyprawa na szlak, miały nas spotkać pierwsze przygody, a nie ma przygód bez… POTWORÓW! Poczułam nagłą ekscytację, zastanawiałam się tylko z czym najpierw przyjdzie mi się zmierzyć. Ogarnięta nieopisanym zapałem pochwyciłam leżący na łóżku miecz
- I wtedy właśnie Biała Wilczyca wykonała efektowny piruet zadając ostateczny cios! – jakby na potwierdzenie tych słów zamachnęłam się
Niestety, ostrze mojego miecza nie dosięgło przeciwnika, odpowiedział mi tylko głuchy trzask i chlupot wody rozlewającej się po podłodze. Popatrzyłam pod nogi, na kawałki szkła i kwiat od Suira, który wydawał się smętnie zwieszać płatki po środku całego chaosu. Upadłam na kolana starając się w miarę szybko uporać z bałaganem, podnosiłam kolejne ostre szczątki czegoś, co jeszcze chwilę temu było naczyniem i układałam je na dłoni. Nagle drzwi gwałtownie się otworzyły, przestraszona zacisnęłam rękę na trzymanym w niej kawałku jakby chcąc go schować i tym samym uchronić się od kary
- Mideave, wszystko dobrze? Usłyszałem… - urwał
- Suir… - popatrzyłam na niego z wyrzutem, ale też ulgą
- Mideave, co się stało? – podbiegł do mnie i złapał moją dłoń
Dopiero teraz zorientowałam się, że płyną po niej czerwone strużki zakreślając powoli łuki wokół nadgarstka
- Pokaż – starał się rozgiąć delikatnie moje palce – Pozwól sobie pomóc… - szepnął wreszcie ciepło, z troską
Rozluźniłam chwyt, a on wyjął z zakrwawionej dłoni szkło, przyjrzałam się kilku drobnym nacięciom powstałym w miejscach, gdzie okruch był najostrzejszy
- Daj mi sekundę, za chwilę wracam – rzucił tylko po czym szybko wybiegł z pokoju
Triss mnie nie znosiła, po ostatniej aferze z kolacją nagadała na mój temat wszystkim, teraz pewnie znowu oberwie mi się podwójnie… Westchnęłam ciężko i popatrzyłam ponownie na ranę. Zawsze powtarzano mi, że wiedźmini są odporni na ból… ale mnie to bolało… Kontemplację karmazynowych kropli ściekających na podłogę przerwał znowu młody mag wpadając do pokoju
- Już, już mam wszystko co potrzebne – był rozgorączkowany
Na stole położył tacę, były na niej jakieś bandaże, liście nieznanej mi rośliny i miska z wodą. Usiadł obok mnie na łóżku i powoli złapał moją dłoń, jego ręce trzęsły się , ciężko było tego nie zauważyć. Przemywał ranki lekkimi muśnięciami jakby bojąc się mnie dotknąć, uśmiechnęłam się mimowolnie patrząc na jego starania i skupioną minę. Wreszcie z niezwykłą precyzją położył na krwawiących miejscach zioła i delikatnie lecz z wprawą zabandażował dłoń
- Gotowe – powiedział wyraźnie zadowolony z siebie – Teraz zajmiemy się tym – uśmiechnął się i jednym zaklęciem sprzątnął resztki szkła, wody i mojej krwi z podłogi
Popatrzyłam z podziwem, pierwszy raz czar udał mu się tak, jak powinien, no, przynajmniej w mojej obecności.
- Cóż, widzę, że nie zaczęłaś się jeszcze pakować, więc ja może… - wstał i powoli podszedł do drzwi jakby czekając, że go zatrzymam
Nie odzywałam się, jeszcze będziemy z sobą tyle, że bokiem nam wyjdzie. Całe dnie spędzone z nim! Na szlaku! Melitele, nie wytrzymam! Widząc, że wyszedł wyciągnęłam spod łóżka plecak i zaczęłam powoli, rozważnie pakować do niego rzeczy. Wiedziałam, że decyzje muszą być trafne, trzeba było wziąć jak najmniej, ale też przewidzieć co może się przydać, bo od rzeczy, które zabiorę zależeć mogło moje życie! No, chyba znowu lekko wyolbrzymiałam… W każdym razie od ekwipunku zależało dużo, bardzo dużo. Na przeglądaniu zawartości szafek w poszukiwaniu czegoś przydatnego minęło mi kilka godzin, gdy skończyłam robiło się już ciemno. Powoli zeszłam na kolację, która przebiegła bez większych rewelacji: Triss siedziała zamyślona, ja gmerałam w talerzu widelcem, a Suir przenosił wzrok ze mnie na czarodziejkę. Wreszcie po posiłku wróciłam do pokoju i upewniwszy się, że zabrałam wszystko co potrzebne położyłam się spać. Właśnie, położyłam, ale zasnąć nie mogłam. Sen przyszedł dopiero późną nocą, spałam spokojnie i głęboko aż do rana.

***
Słońce ledwie wychylało się zza horyzontu zalewając niebo czerwonawym blaskiem, gdy po gorącej kąpieli i solidnym śniadaniu wyszłam na mały plac przed zamkiem, byłam pełna ekscytacji przed tym co miało się stać, co czekało na nas za murami Kaer. Czekała już na mnie Triss i Suir trzymający nasze konie, wymieniliśmy uprzejmości po czym wskoczyłam na grzbiet swojego wierzchowca układając się wygodnie w siodle
- Więc przygodę chyba czas zacząć – zaśmiałam się, a koń jakby w odpowiedzi zatańczył w miejscu – Do zobaczenia Triss – uśmiechnęłam się
Pewne gesty bywają wymuszone, inne mają miejsce z poczucia obowiązku lub potrzeby, ten gest był zwyczajnie szczery, ale nie z powodu przyjaźni, wywołała go inna myśl przebiegająca przez moją głowę: podróż bez tej złośliwej gęsi! Przy odrobinie szczęścia nie zobaczymy się przez najbliższy czas, a koncepcja ta sprawiała, że poczułam się prawdziwie wolna i szczęśliwa.
 
__________________
"Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można."
A. Sapkowski
Erissa jest offline