| Sytuacja po walce nie była dobra, oj nie. Romualdo, cudowny, fantastyczny Romualdo zamiast podziwiać odwagę Cypia i rzewnymi łzami wzruszenia i współczucia zraszać jego odniesione w boju rany chciał tegoż bohaterskiego Cypia wyprosić z pokoju!! - NIE! - Cypio wykazał się bohaterstwem nie mniejszym niż w obliczu szarżującej wampirzycy. - A co będzie jak ta zapuscona lady wróci cię napastować? Kto będzie bronił twej cci... no i wiersy, hę? Pan bohater moze pilnować zza dzwi, sio sio! - odprawił Nyhma wielkopańskim gestem - a my z Alfredem będziemy pilnowac od środka i od komina. Prawda Alfredzie? - zwrócił się w stronę kominka. - Jassssne - zahuczało wśród sadzy. DeMon ani myślał wyłazić z bezpiecznej kryjówki, choć równocześnie z zamku wydostać się chciał bardzo. - Nie sądzę by trzeba było opuszczać pokój, a nuż zjawi się jakaś śliczniutka wampirzyca, którą trzeba będzie nakierować na właściwą drogę w stosunkach damsko męskich. A przy okzji, wie ktoś może jakież to stosunki łączą Kenninga i tą bardkę?- spytał po długiej tyradzie półelfi czarnoksiężnik. -Zażyłe, jak sądzę.- mruknął poeta. I rzekł głośno: Doprawdy, nie potrzebuję świadków przy ubieraniu. Zrobię to szybciej bez widowni. I naciągnął kołdrę wyżej. - Słysał bohatyr? Posedł won! Komin juz zajęty, to jedyne wampizyce przez drzwi mogą wleźć. Więc pilnuj od zewnętznej, tam jest duzo kierunków na które je mozes nakierować - rozkazująco rzekł kender, po czym z czułoscią zwrócił się do półelfa - Nie martw się, Romualdo, twój mały psyjaciel jest po twojej stronie. Ochronię cię psed wsystkimi. A nawet się odwrócę - zdobył się na heroiczną deklarację. -Jest jeszcze balkon. A wampiry ponoć nie potrafią wchodzić nieproszone.-stwierdził fachowo Nyhm. A Romualdo dodał: Może mu potowarzyszysz w tym pinowaniu balkonu?
- Przecież to jest ich zamek, to co się mają prosić - trzeźwo zauważył Cypio. - Ona się nie prosiła. Poza tym, starczy zamknąć okno. No posedł wooon! - zatuptał nogami w miejscu. Czas upływał, mieli uciekać, a ten tu sterczy jak głupi. - Mas cały zamek wampirów, idź se posukaj swojego! Goblinki najlepiej - dodał pod nosem. - Uważaj pokurczu, bo cię wezmę za fraki i wywlokę.-odparł wojowniczo Nyhm, a poeta dodał:
- Wyjdźcie obaj. Głowa mnie boli od tych wrzasków.- Ale jakby cie ktoś zjadał to ksyc - pociągnął nosem Cypio, wziął w dłoń świecznik i wymachując nim wojowniczo ruszył w stronę wyjścia - zaraz za upartym Nyhmem. “Na pewno ma ochotę na Romualdo, nieobycajniec jeden”, furczał w myślach kender. Nyhm wyszedł na zewnątrz i mruknął.- Nuuudy w tym zamku. Nie dla mnie taka robota.
- To cóześ się tak zaparł jak ten osioł bezrogi w romciowej komnacie - wściekł się Cypio - Nudzis się, to idź konie łapać! -Ano liczyłem na akcję. Na kolejną dziewoję w skąpych ciuszkach. Ponować wampirzyce lubią zwiewne i...-odparł Nyhm, a z komnaty Romualdo dobiegł głośny pisk. - Wiedziałem, ze tsa było zostać! DeMonie, do broni! - ryknął Cypio i ze świecznikiem w ręku wparował do komnaty wstydliwego poety. Romualdo w koszuli, bardziej koszulę nocną niż koszulę męską przypominała siedział na stole wrzeszcząc Wróóóóciłaaa!!! Jeśli wróciła, to... pod postacią dorodnego szczurka. -I o co te nerwy? - wzruszył ramionami Nyhm zerkając na gryzonia który upodobał sobie jeden z butów poety - Bezcelna bestyjo, a sio! - zamachnął się Cypio na gryzonia. - Taki niecuły jesteś, a w cym Romuś uciekać będzie jak mu toto buty zezre? Bohatersko na bosaka?!-Załaduje się go na psa, jak ostatnio. Zresztą pewnie ma zapasowe buciory.- wtrącił Nyhm uderzając swym strumieniem energii tuż przy szczurze.
A poeta wrzasnął: Toż nie wiesz, że wampiry zmieniają postać? To może być.. ta kobieta w przebraniu. -Żadna kobieta nie zmieni się w szczura, a nawet gdyby, to i tak nie będzie gryzła butów. -odparł czarnoksiężnik odprowadzając wzrokiem uciekającego szczurka. - Widzis, tsa było pozwolić MNIE zostać - mruknął obrażony Cypio. - Ubieraj się lepiej, bo następny scur moze być wampirem ale męskim- dodał podstępnie, wpatrując się bezczelnie w roznegliżowanego półelfa. -Tak, tak... ubieraj się szybciej, poeto. A ty wypatruj szczurzych wampirów, a nie gap się na Romualdo. Bo cię jakiś wampirek w zadek ukąsi.- odparł Nyhm wychodząc z pokoju. - Zebym ja cię psypadkiem w cosik nie ukąsił - syknął Cypio, wbijając morderczy wzrok w plecy tak zwanego bohatera. Oooch, zemsta będzie słodka... A Roumaldo odwracając się... zadkiem (gwoli ścisłości bardzo seksownym tyłeczkiem) do niziołka, zaczął się pospiesznie ubierać.Ręce mu drżały. Widocznie ta noc, mocno zszargała mu nerwy. - Bidulek... - zachwycił się cichutko Cypio, pakując porozrzucane rzeczy w oczekiwaniu aż poeta się odzieje. - Alfredzie, idź po Alfonso i resztę naszych rzeczy, dobrze? Byłeś bardzo, bardzo dzielny! - rzekł scenicznym szeptem w stronę komina. - Jesteśmy wspaniałymi bohaterami, ach! Niestety bohaterski deMon tylko czekał by zwiać do bezpiecznego miejsca jakim był plecak kendera i nie wychodzić z niego przez następne dwa dni... a w każdym razie póki będą przebywać w zamku pełnym wampirów i w lesie pełnym wilkołaków. Jednakże musiał się słuchać właściciela, któremu był potrzebny na zewnątrz... musiał w teorii.- Alfredzie... - rzecz jasna ostrzegawcze pomruki nic nie dały. Cypio chwycił pogrzebacz i zaczął grzebać w kominie tak długo, aż zahaczył zakrzywiony koniec o ubra... cia... no, fragment deMona. - Nieee chceeee!!! - zawył potępieńczo cień, a echo spektakularnie poniosło się kominem i całą zamkową wentylacją. - Wyyyłaaaaź! Bohaterowie chhhhcą! - zapierał się Cypio, wbijając pięty w podłogę. - W du-pę z bo-ha-te-ro-wa-niem - stękał Alfred, próbując złapać się występów w murze. - W dupę to damy Nymhowi! - warknął kender. - Serio? - zainteresował się cień, puszczając gwałtownie trzymany właśnie występ. Cypio runął do tyłu i obaj potoczyli się po podłodze. - Jasne. Pozwolę ci na... na wsystko! - błysnął hojnością mały mężczyzna. - Ale das mi popatseć! - Stoi. Ale teraz spieprzamy - zadowolony cień zerwał się na równe nogi i zniknął za drzwiami by dla wprawy przegonić Puchatka w dół schodów. Cudownie nieświadomy toczącej się na boku dyskusji Romualdo wreszcie się ubrał i rzekł nieco teatralnym tonem: Jestem gotów.I w końcu cała ekipa mogła się udać do Gacciowego pokoju, po czym wiać.
Ostatnio edytowane przez Sayane : 08-04-2011 o 08:02.
|