Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2011, 22:21   #140
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Sytuacja po walce nie była dobra, oj nie. Romualdo, cudowny, fantastyczny Romualdo zamiast podziwiać odwagę Cypia i rzewnymi łzami wzruszenia i współczucia zraszać jego odniesione w boju rany chciał tegoż bohaterskiego Cypia wyprosić z pokoju!!

- NIE! - Cypio wykazał się bohaterstwem nie mniejszym niż w obliczu szarżującej wampirzycy. - A co będzie jak ta zapuscona lady wróci cię napastować? Kto będzie bronił twej cci... no i wiersy, hę? Pan bohater moze pilnować zza dzwi, sio sio! - odprawił Nyhma wielkopańskim gestem - a my z Alfredem będziemy pilnowac od środka i od komina. Prawda Alfredzie? - zwrócił się w stronę kominka.
- Jassssne - zahuczało wśród sadzy. DeMon ani myślał wyłazić z bezpiecznej kryjówki, choć równocześnie z zamku wydostać się chciał bardzo.
- Nie sądzę by trzeba było opuszczać pokój, a nuż zjawi się jakaś śliczniutka wampirzyca, którą trzeba będzie nakierować na właściwą drogę w stosunkach damsko męskich. A przy okzji, wie ktoś może jakież to stosunki łączą Kenninga i tą bardkę?- spytał po długiej tyradzie półelfi czarnoksiężnik.
-Zażyłe, jak sądzę.- mruknął poeta. I rzekł głośno: Doprawdy, nie potrzebuję świadków przy ubieraniu. Zrobię to szybciej bez widowni.
I naciągnął kołdrę wyżej.

- Słysał bohatyr? Posedł won! Komin juz zajęty, to jedyne wampizyce przez drzwi mogą wleźć. Więc pilnuj od zewnętznej, tam jest duzo kierunków na które je mozes nakierować - rozkazująco rzekł kender, po czym z czułoscią zwrócił się do półelfa - Nie martw się, Romualdo, twój mały psyjaciel jest po twojej stronie. Ochronię cię psed wsystkimi. A nawet się odwrócę - zdobył się na heroiczną deklarację.
-Jest jeszcze balkon. A wampiry ponoć nie potrafią wchodzić nieproszone.-stwierdził fachowo Nyhm. A Romualdo dodał: Może mu potowarzyszysz w tym pinowaniu balkonu?
- Przecież to jest ich zamek, to co się mają prosić
- trzeźwo zauważył Cypio. - Ona się nie prosiła. Poza tym, starczy zamknąć okno. No posedł wooon! - zatuptał nogami w miejscu. Czas upływał, mieli uciekać, a ten tu sterczy jak głupi. - Mas cały zamek wampirów, idź se posukaj swojego! Goblinki najlepiej - dodał pod nosem.

- Uważaj pokurczu, bo cię wezmę za fraki i wywlokę.-odparł wojowniczo Nyhm, a poeta dodał:
- Wyjdźcie obaj. Głowa mnie boli od tych wrzasków.
- Ale jakby cie ktoś zjadał to ksyc - pociągnął nosem Cypio, wziął w dłoń świecznik i wymachując nim wojowniczo ruszył w stronę wyjścia - zaraz za upartym Nyhmem. “Na pewno ma ochotę na Romualdo, nieobycajniec jeden”, furczał w myślach kender.
Nyhm wyszedł na zewnątrz i mruknął.- Nuuudy w tym zamku. Nie dla mnie taka robota.
- To cóześ się tak zaparł jak ten osioł bezrogi w romciowej komnacie
- wściekł się Cypio - Nudzis się, to idź konie łapać!
-Ano liczyłem na akcję. Na kolejną dziewoję w skąpych ciuszkach. Ponować wampirzyce lubią zwiewne i...-odparł Nyhm, a z komnaty Romualdo dobiegł głośny pisk.
- Wiedziałem, ze tsa było zostać! DeMonie, do broni! - ryknął Cypio i ze świecznikiem w ręku wparował do komnaty wstydliwego poety. Romualdo w koszuli, bardziej koszulę nocną niż koszulę męską przypominała siedział na stole wrzeszcząc Wróóóóciłaaa!!! Jeśli wróciła, to... pod postacią dorodnego szczurka.




-I o co te nerwy? - wzruszył ramionami Nyhm zerkając na gryzonia który upodobał sobie jeden z butów poety
- Bezcelna bestyjo, a sio! - zamachnął się Cypio na gryzonia. - Taki niecuły jesteś, a w cym Romuś uciekać będzie jak mu toto buty zezre? Bohatersko na bosaka?!-Załaduje się go na psa, jak ostatnio. Zresztą pewnie ma zapasowe buciory.- wtrącił Nyhm uderzając swym strumieniem energii tuż przy szczurze.
A poeta wrzasnął: Toż nie wiesz, że wampiry zmieniają postać? To może być.. ta kobieta w przebraniu.

-Żadna kobieta nie zmieni się w szczura, a nawet gdyby, to i tak nie będzie gryzła butów. -odparł czarnoksiężnik odprowadzając wzrokiem uciekającego szczurka.
- Widzis, tsa było pozwolić MNIE zostać - mruknął obrażony Cypio. - Ubieraj się lepiej, bo następny scur moze być wampirem ale męskim- dodał podstępnie, wpatrując się bezczelnie w roznegliżowanego półelfa.
-Tak, tak... ubieraj się szybciej, poeto. A ty wypatruj szczurzych wampirów, a nie gap się na Romualdo. Bo cię jakiś wampirek w zadek ukąsi.- odparł Nyhm wychodząc z pokoju.
- Zebym ja cię psypadkiem w cosik nie ukąsił - syknął Cypio, wbijając morderczy wzrok w plecy tak zwanego bohatera. Oooch, zemsta będzie słodka... A Roumaldo odwracając się... zadkiem (gwoli ścisłości bardzo seksownym tyłeczkiem) do niziołka, zaczął się pospiesznie ubierać.Ręce mu drżały. Widocznie ta noc, mocno zszargała mu nerwy.

- Bidulek... - zachwycił się cichutko Cypio, pakując porozrzucane rzeczy w oczekiwaniu aż poeta się odzieje. - Alfredzie, idź po Alfonso i resztę naszych rzeczy, dobrze? Byłeś bardzo, bardzo dzielny! - rzekł scenicznym szeptem w stronę komina. - Jesteśmy wspaniałymi bohaterami, ach!

Niestety bohaterski deMon tylko czekał by zwiać do bezpiecznego miejsca jakim był plecak kendera i nie wychodzić z niego przez następne dwa dni... a w każdym razie póki będą przebywać w zamku pełnym wampirów i w lesie pełnym wilkołaków. Jednakże musiał się słuchać właściciela, któremu był potrzebny na zewnątrz... musiał w teorii.- Alfredzie... - rzecz jasna ostrzegawcze pomruki nic nie dały. Cypio chwycił pogrzebacz i zaczął grzebać w kominie tak długo, aż zahaczył zakrzywiony koniec o ubra... cia... no, fragment deMona.
- Nieee chceeee!!! - zawył potępieńczo cień, a echo spektakularnie poniosło się kominem i całą zamkową wentylacją.
- Wyyyłaaaaź! Bohaterowie chhhhcą! - zapierał się Cypio, wbijając pięty w podłogę.
- W du-pę z bo-ha-te-ro-wa-niem - stękał Alfred, próbując złapać się występów w murze.
- W dupę to damy Nymhowi! - warknął kender.
- Serio? - zainteresował się cień, puszczając gwałtownie trzymany właśnie występ. Cypio runął do tyłu i obaj potoczyli się po podłodze.
- Jasne. Pozwolę ci na... na wsystko! - błysnął hojnością mały mężczyzna. - Ale das mi popatseć!
- Stoi. Ale teraz spieprzamy - zadowolony cień zerwał się na równe nogi i zniknął za drzwiami by dla wprawy przegonić Puchatka w dół schodów.

Cudownie nieświadomy toczącej się na boku dyskusji Romualdo wreszcie się ubrał i rzekł nieco teatralnym tonem: Jestem gotów.I w końcu cała ekipa mogła się udać do Gacciowego pokoju, po czym wiać.
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 08-04-2011 o 08:02.
Sayane jest offline