Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2011, 10:36   #50
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Lady Ylladris i Kenneth Ramsay

Właściwie najbardziej wściekła była Effie.
- Moimi cyckami? Spróbuj koleś, to twój owłosiony tyłek będzie wspaniałym pojemnikiem na czyjeś przyrodzenie. Strzele sobie setę i jakoś wytrzymam, ale przynajmniej będę miała satysfakcję, że jesteś porypanym pedałem.
Naprawdę wydawała się naburmuszona niczym wściekły indor. Jakby chciała skoczyć na mężczyznę okupującego jej ciało.
- Przypominam pani – wtrąciła służąca lady Yllatris, chcąc widocznie zapobiec, by dziewczyna rzuciła się pięściami na Kennetha - że macie państwo balety.
Siniaka wprawdzie po takim walnięciu miałoby ciało dawne Effie, ale bolałoby Ramsaya, który przebywał wewnątrz dziewczyny. Tak czy siak, wszystko to prowadziło do kołowacizny pospolitej oraz wścieklicy Effie. Natomiast Ramsay odczuwał kompletnie nieznane mu bóle, które wziął wstępnie za skutki całej hecy ze sługami owego walniętego kultu. Rzecz jasna uznał tak jedynie dlatego, iż nie nigdy nie doświadczył zbliżającego się okresu.

Nie mniej, służąca naprawdę miała rację. Następnego dnia wieczorem miał być bal, na którym mieli się wszyscy zjawić oraz wykorzystać ów czas na spenetrowanie tajemnic pałacu dziwacznej lady. Powóz przysłała im już Jaheira, ochroniarza Morleya Dotesa także, jednak reszta należała do ich gestii. Jeśli początek balu miał miejsce wieczorem, zaś sam pałac pobudowano poza miastem, to musieliby wyjechać rano, żeby spokojnie dotrzeć nieco popołudniu, przeprowadzić toaletę oraz przebrać się na miejscu. Jeszcze dzień na przygotowania, ale umówmy się, co to jest dzień na znalezienie strojów, balwierzy, krawców etc.

Igan Mardock


Instynkt właściwie go nie zawodził, jeśli sprawa dotyczyła miasta oraz nocnych wojaży. Ktoś go śledził. Ktoś niezwykle dobry. Nie wiedział kto to oraz dlaczego. Nie mógł rozpoznać twarzy, czy sylwetki. Ot, po prostu miał czasem wrażenie, ze czyjś wzrok muska jego plecy, że czasem cienie są nieco zbyt rozbiegane, że nocne ptaki, które winny być cicho, niekiedy zakrzyczą gdzieś za nim, jakby ktoś je płoszył, lub przechodził niedaleko. Niewątpliwie Mardock był księciem nocy, kimś, kto urodził się, by igrać podczas nocy, bawić się oraz brać, co nie należy do niego. Noc była jego porą, ale ten, kto go śledził, wydawał się niemal fantomem. Gdyby Mardock nie był sobą, byłby święcie przekonany, że jego instynkty kłamią. Zresztą pewnie nikt poza może najbardziej doświadczonymi zwiadowcami nie podzieliliby jego opinii.

Tymczasem jednak dla bezpieczeństwa kluczył po uliczkach oglądając się dyskretnie za siebie. Prowokował do błędu wiedząc, że nawet fantomy nie są nieomylne. Przechodził przez wąskie uliczki, zaułki, czasem wychodził na place. Ten ktoś, kto go śledził znał jednak miasto, nie dawał się zwabić w zasadzki. Zdradził go jeden błysk księżyca, którego promienie przedarły się przez chmury. Na jakimś kawałku szyby mignęła ciemna, elfia twarz otoczona blaskiem srebrnych włosów.


Nie rozpoznał osoby. To było zbyt szybko, tamten natychmiast zorientował się, co mu grozi okrywając cieniem, jednak rasę odkrył doskonale, tylko kompletnie nie wiedział, co taka istota może mieć do niego.

Marcus von Klatz

Miłe złego początki. Tymczasem Mizzrym padł, pewnie załatwiony na cacy, choc, może jeśli mial szczęście, był tylko ranny ciężko. Ale raczej wątpił. Natomiast siedział wraz z innymi w tym łajdackim zamknięciu i mimo prób oraz klasztornego wychowania nie potrafił zachować odpowiedniego cechującego mnicha, wysokiego poziomu stoicyzmu.

Zresztą nie tylko on. Pozostali klęli, albo wpatrywali się ponuro. Chciał porozmawiać z Flawią, gdy nagle otwarły się drzwi. Stanął w nich nie kto inny, tylko Edwin oraz kilkunastu silnorękich pilnujących tyłka czarodzieja.
- Witam, miły dzień? - zaczął wesoło zdrajca. Nikt mu nie odpowiedział, ale wpatrywanie się nienawistne to było to, co otrzymał od swoich byłych towarzyszy.
- Tak niemiło, ja zaś wam przynoszę kilka ciekawych nowin. Lady organizuje bal, będą rozmaici goście, od notabli miejskich do jej przyjaciół. Właśnie dla tych przyjaciół zostanie zorganizowany specjalny pokaz walk gladiatorskich. Prosta sprawa, dostaniecie noże oraz wystąpicie na arenie. Lady ma kilka interesujących stworzeń, naprawdę spodoba wam się, gdyż jeśli przeżyjecie walki, nagrodą będzie wolność. No cóż, uciekać stąd nie radzę, jesteście na terenie pomieszczeń gospodarczych za pałacem lady, które pilnuje moja magia oraz kilka dao. Wiecie sami, ze rozszarpuja one bez najmniejszych problemów swoich przeciwników.


Oczom więźniów ukazał się kamienny olbrzym, który musiał pochylić się, by zobaczyli go przez drzwi.
- Doskonale Kashim, to im da do myślenia.
 
Kelly jest offline