Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2011, 13:33   #102
Maxi
 
Maxi's Avatar
 
Reputacja: 1 Maxi nie jest za bardzo znanyMaxi nie jest za bardzo znany
Charles biegł do mężczyzn, którzy celowali do niego z broni.
Jeden z nich krzyknął :
-Padnij!
Charles szybko położył się na ziemię, po czym wstał i znowu biegł w stronę grupy ludzi krzycząc :
-Nie strzelać!!! Jestem po Waszej stronie!
-Jaaasne, już Ci wierzę! - dopowiedział dziwny typ, Charlsowi wydawało się że już go kiedyś widział, ale nie mógł sobie przypomnieć.

Jeden z mężczyzn podbiegł do stojącego nieopodal pickupa. Udało mu się włamać do środka. Kluczyków jednak nie znalazł. Pogrzebał trochę w kabelkach, aż udało mu się odpalić. Tyłem podjechał do białej hondy. I krzyknął :
-Wrzucajcie wszystko na pakę.
- Chłopaki zabierać się do tego, ja wam osłonię tyłki – krzyknął Czarny koleś [Charlsowi wydawało się że jest on z jakiegoś gangu]
Zapytał się :
- Znajdzie się miejsce dla mnie? Czy zostawicie mnie tutaj na pożarcie tym... [Przerwał gdy zobaczył że zbliża się zombie, przed którym wcześniej uciekał.]
Ten co odpalił pickupa pozwolił mu zabrać się z nimi.
Zajął miejsce i powiedział :
- Ok...dzięki, jakie szczęście że Was tutaj zastałem. Macie jakiś plan ucieczki? Czy jedziemy przed siebie?
-Tony - pokazał ręką na czarnego chłopaka - a właściwie jego rodzina. Przygarnęli nas do siebie. Wyjrzał z kabiny i obejrzał się do tyłu: -Wszystko mamy? Tam w bagażniku powinny być naboje do tego shotguna, macie? Mogę ruszać?
„Gangster” Tak nazwał go Charles... zaczął przeszukiwać bagażnik
Charles postanowił się przywitać, chciał wiedzieć z kim teraz będzie współpracował
- To dobrze... ajjj zapomniałem się przedstawić nie ładnie hehe Jestem Charles Jacques, przed epidemią prowadziłem sklep sportowy w centrum miasta. - powiedział...myślał że każdy się przywita, ale jeden z nich przywitał się jak człowiek :
- Nazywam się James Denov i nie jestem tutejszy.
Natomiast Gangster odpowiedział chamsko :
- Jestem kurna Frankie i jestem kurna zajebisty - krzyknął ale umilkł na chwilę ponieważ znalazł coś pod siedzeniem pasażera
Charles spodziewał się takiej odpowiedzi. Gdy nagle :

- Ej, coś znalazłem! Jakaś waliza! - otworzył ją i mruknął Frankie - Jasna cholera... Tutaj są kurna prochy - wziął otwarty worek z walizki, nabrał odrobinę na palec i wsadził do ust i pomlaskał - Koka... Skąd to się kurna wzięło?! Z resztą nieważne - zamknął walizkę i wrzucił na pakę i samemu ładując się tam i przygotowując karabin do ewentualnych strzałów.
Charles pomyślał :
~Oho..Czarny gangster i prochy równa się problem...
I ruszyli.
 
__________________
Vivere Militare Est
Maxi jest offline