Sprawa śmierdziała. Więcej. Sprawa cuchnęła trupem. I to rennardowym trupem.
De Falco obracał w dłoni gwóźdź i zastanawiał się wiele razy, czy nie rzucić gwoździem w najbliższy ściek, a całą tę robotę w cholerę.
Nie zrobił tego.
Może to ich test lojalności? Ta wątpliwość sprawiała, że nie cisnął gwoździem. Po prawdzie nie ufał temu Somercośtam. Nie ufał temu gnomowi, jak i nie ufał tej jego organizacji. I zapewne, w innej sytuacji by podwinął ogon. Ale też i cała ostatnia stagnacja sprawiała, że zdecydował się na rzut monetą i postawienie wszystko na jedną kartę. Uda się albo nie.
Stukająca laska odmierzała kolejne kroki i rosnącą irytację szpiega.
Za dużo tej nocy było chodzenia. Rennard uznał, że jeśli wyjdzie cało z tej kabały. To jutro nie zamierza się ruszać z pokoju.
Oczywiście miejsce to sugerowało, że Mikuła jest rzemieślnikiem, zapewne stolarzem. Oczywistym też było, iż ta sugestia była kłamliwa. Jak bardzo?
O tym Rennard dopiero miał się przekonać.
De Falco. wyszukał budę zwaną tutaj chyba przez przypadek szynkiem najbliższą mieszkaniu owego rzemieślnika. Miał bowiem wrażenie, że niesie gwóźdź do trumny. I co najgorsze... do własnej.
Przybytek był marnej kategorii w dodatku o takiej godzinie pusty aż miło. W sumie idealny na mały zwiad.
De Falco ruszył w kierunku karczmarza i rzucił parę monet.- Piwo dobry człowieku.
-O tej godzinie? Nie woli waść pan pokoju na noc?- zdziwił się karczmarz, któremu oczy wyraźnie się już kleiły.
De Falco... jakoś nie wolał. Zwłaszcza w tym miejscu. -Wolę parę wieści, za które mogę zapłacić więcej niż za pokój.- uśmiechnął Rennard wykładając nieco większą sumkę, acz poza zasięgiem dłoni karczmarza. -Jakich wieści?- zapytał mężczyzna, przecierając oczy by sprawiać wrażenie bardziej przytomnego, niż był. -Szukam kogoś... właściwie znalazłem. Mikula Bekker... mieszka zdaje się w pobliżu?- spytał Rennard zerkając na karczmarza, by ocenić jego...szczerość.
Mężczyzna wzruszył ramionami. -Nie znam, niestety.
-Dziwne... to może wiesz, kto mieszka.- i tu de Falco opisał miejsce w którym ów Bekker miał ponoć mieszkać. -A bo ja wiem. Tu w okolicy to prości ludzie mieszkają.- stwierdził karczmarz.- Tacy co to im się nie przelewa. A to pomocnik piekarza, a to terminator u kowala. Taki typ.
-Aaale te typy przychodzą tutaj pić prawda?- spytał Rennard załamując się podejściem karczmarza. Nie wie kto mieszka w pobliżu własnej karczmy? -Ci co przychodzą, to przychodzą- zgodził się. -Ale żadnego Bekkera nie znam.
Nie chciał powiedzieć, albo nie wiedział.
Rennard zaklął pod nosem i opuścił przybytek zostawiając tylko opłatę za piwo i kilka drobnych monet. Nie miał wszak za co przepłacać.
Co będzie to będzie.
Podszedł więc w kierunku mieszkania w którym ponoć mieszkał Mikula Bekker.
Co będzie to będzie.
Zastukał w drzwi laską, z drugą dłonią na wybuchowej niespodziance. Jakoś miał wrażenie, że rozmowy powoli się kończą.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |