Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2011, 13:47   #534
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Sprawa śmierdziała. Więcej. Sprawa cuchnęła trupem. I to rennardowym trupem.
De Falco obracał w dłoni gwóźdź i zastanawiał się wiele razy, czy nie rzucić gwoździem w najbliższy ściek, a całą tę robotę w cholerę.
Nie zrobił tego.
Może to ich test lojalności? Ta wątpliwość sprawiała, że nie cisnął gwoździem. Po prawdzie nie ufał temu Somercośtam. Nie ufał temu gnomowi, jak i nie ufał tej jego organizacji. I zapewne, w innej sytuacji by podwinął ogon. Ale też i cała ostatnia stagnacja sprawiała, że zdecydował się na rzut monetą i postawienie wszystko na jedną kartę. Uda się albo nie.
Stukająca laska odmierzała kolejne kroki i rosnącą irytację szpiega.
Za dużo tej nocy było chodzenia. Rennard uznał, że jeśli wyjdzie cało z tej kabały. To jutro nie zamierza się ruszać z pokoju.
Oczywiście miejsce to sugerowało, że Mikuła jest rzemieślnikiem, zapewne stolarzem. Oczywistym też było, iż ta sugestia była kłamliwa. Jak bardzo?
O tym Rennard dopiero miał się przekonać.

De Falco. wyszukał budę zwaną tutaj chyba przez przypadek szynkiem najbliższą mieszkaniu owego rzemieślnika. Miał bowiem wrażenie, że niesie gwóźdź do trumny. I co najgorsze... do własnej.
Przybytek był marnej kategorii w dodatku o takiej godzinie pusty aż miło. W sumie idealny na mały zwiad.
De Falco ruszył w kierunku karczmarza i rzucił parę monet.- Piwo dobry człowieku.
-O tej godzinie? Nie woli waść pan pokoju na noc?-
zdziwił się karczmarz, któremu oczy wyraźnie się już kleiły.
De Falco... jakoś nie wolał. Zwłaszcza w tym miejscu.
-Wolę parę wieści, za które mogę zapłacić więcej niż za pokój.- uśmiechnął Rennard wykładając nieco większą sumkę, acz poza zasięgiem dłoni karczmarza.
-Jakich wieści?- zapytał mężczyzna, przecierając oczy by sprawiać wrażenie bardziej przytomnego, niż był.
-Szukam kogoś... właściwie znalazłem. Mikula Bekker... mieszka zdaje się w pobliżu?- spytał Rennard zerkając na karczmarza, by ocenić jego...szczerość.
Mężczyzna wzruszył ramionami. -Nie znam, niestety.
-Dziwne... to może wiesz, kto mieszka.-
i tu de Falco opisał miejsce w którym ów Bekker miał ponoć mieszkać.
-A bo ja wiem. Tu w okolicy to prości ludzie mieszkają.- stwierdził karczmarz.- Tacy co to im się nie przelewa. A to pomocnik piekarza, a to terminator u kowala. Taki typ.
-Aaale te typy przychodzą tutaj pić prawda?
- spytał Rennard załamując się podejściem karczmarza. Nie wie kto mieszka w pobliżu własnej karczmy?
-Ci co przychodzą, to przychodzą- zgodził się. -Ale żadnego Bekkera nie znam.
Nie chciał powiedzieć, albo nie wiedział.
Rennard zaklął pod nosem i opuścił przybytek zostawiając tylko opłatę za piwo i kilka drobnych monet. Nie miał wszak za co przepłacać.
Co będzie to będzie.
Podszedł więc w kierunku mieszkania w którym ponoć mieszkał Mikula Bekker.
Co będzie to będzie.
Zastukał w drzwi laską, z drugą dłonią na wybuchowej niespodziance. Jakoś miał wrażenie, że rozmowy powoli się kończą.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline