Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2011, 19:54   #15
Bachal
 
Bachal's Avatar
 
Reputacja: 1 Bachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputację
Kapitol był skąpany w złotych promieniach rannego słońca. W całym mieście tłumy spiesznie dążyły do areny przygotowań, aby podziwiać młodych trybutów. Nagrzewała się ona nieustannie, co doprowadzało pierwszych widzów, oraz ochrone do szewskiej pasji. Podczas, gdy na trybuny wylewały się coraz to nowe fale widzów, w chłodnym hangarze przeznaczonym dla trybutów przygotowania trwały…

Aquar i Evelin sprawdzali stan swojego pancerza, chcąc wyglądąć jak najlepiej. Pierwszy co i raz zerkał niedyskretnie na dziewczynę, wyłuskując momenty, w których pokazywała się z najlepszej strony. Delektował się tymi chwilami tak długo, aż zauważyła jego spojrzenia...
- Przestań się gapić na moje piersi, dobra?
-Ajć, czemu zaraz tak opryskliwie? Podziwiam po prostu kunszt projektantów, a to, że podkreśla on twoje walory tylko umila obserwacje.
- Za to u ciebie nie ma co oglądać. Cóż... Pewnie to nie ich wina.
-Strasznie zgryźliwa jesteś, wiesz? Czyżby ukryta zazdrość?
- Gdzie tam. Po prostu realistka ze mnie.
-w tym kontekście odnośnie czego?
- zainteresowany zostawił sprawdzanie swojego stroju i przysiadł naprzeciwko niej.
Evelin nachyliła się do niego i z uśmiechem na ustach odpowiedziała:
- Nie jesteś taki ładny za jakiego się uważasz.
W nastepnej chwili mogła poczuć ciepło bijące z jego twarzy, która znalazła się tuż koło jej ucha, oraz chłód miecza, stykającego się płazem z jej plecami, ciągle jeszcze odsłoniętymi.
-A Ty lubisz mnie bardziej niż sądzisz... A chodziło mi wcześniej nie o wygląd, a o umiejętności. - Dokończył zdanie, uśmiechnął się wesoło i wstał, zapalając papierosa i czekając na reakcję.
- A tu jest jeszcze lepiej. Sądzę, że długo na arenie nie pożyjesz.
- Z jakiego powodu taki osąd?
- Mówi to, spokojnie bawiąc się mieczem poprzez młynki i parowania wyimaginowanych ciosów.
- Kobiecy instynkt.
-Coś mi się wydaje, że charakter masz całkowicie nie kobiecy, więc skąd to poczucie?
- Z tego, że czuję się kobietą i niewątpliwie bardzo wyglądam na kobietę, więc skąd to pytanie?
-W kwestii wyglądu, owszem, przyznam Ci sporo racji. Lecz jeśli chodzi o inne aspekty, śmiem wątpić. Bezwzględność dyktatorów, opanowanie zabójców, wiele przymiotów wskazuje na męską część twojego charakteru. Może to jednak nie ja będę miał problemy z przeżyciem? Odnoszę wrażenie, że zawsze jesteś parę kroków za mną.

Przypiął broń do pasa, oceniając w lustrze efekty pracy projektantów.
- No to powodzenia, przeciwniku.
-Szybko zrezygnowałaś z sojuszu.
- Nie zrezygnowałam z niego. Ale jeśli oboje przeżyjemy, to któreś z nas zabije drugie. Tak czy siak jesteśmy przeciwnikami.
-Ale do tego czasu możemy dla siebie znaczyć zupełnie co innego, nic nie stoi na przestrodze, żeby cechowały nas inne relacje, niż czysta chęć wygranej, celem zabójstwa reszty. Przynajmniej na razie...

Evelin wstała i kręcąc biodrami podeszła do powozu, celowo wypinając swój ponętny tyłek.
- Na mnie takie zaloty nie działają, kowboju.
-A jakie odnoszą zamierzony skutek?
- Nie wzrócił nawet uwagi na wyeksponowane krągłości, złapał się za burtę powozu, przerzucił nogi przed sobą i kucnął, aby spojrzeć jej prosto w oczy. Splótł tym samym ręce pod brodą i oparł się nimi o powóz.
- Jeśli pozwalam to lepiej patrz mi się na tyłek, a nie w oczy, bo więcej możesz nie mieć takiej okazji - mruknęła.
- Odniosłem wrażenie, iż tego nie lubisz? Odpowiedz na pytanie... - Powiedział to głębokim basem, intonując go jednak dość cicho, co tworzyło wrażenie zdecydowania, a jednocześnie ciekawości.
- Żadne. Taka już moja natura.
-Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
- W tym czasie weszli na powóz, a ten powoli sunął ku wyjścia. Aquar jednak zdawał się zupełnie tym nie przejmować. - Jesteś zbyt piękna i inteligentna, aby do tej pory nikogo wartego uwagi nie poznać.
- Myślisz, że jesteś pierwszym, który próbował ze mną flirtować? Otóż nie, było ich multum, więc zdążyłam się już uodpornić.
- Pierwszym może nie, ale zapewne ostatnim.
- Smutno spoglądał po tłumie, gdyż akurat wyjechali z tunelu. Gdy powrócił wzrokiem na Evelin, w jego oczach był juz tylko smutek i ból.
- A teraz usmiechaj się do tłumu i chwal tym, na co leci ta tłuszcza, a może pojawią się jakieś szanse na wygraną...
- Oj, już i tak są wystarczające.
-Jesteś bardzo opanowana. Co Tobą kieruje?
- Uśmiechnął się dumnie do tłumu, prezentując swoja sylwetkę i niuanse zbroi.
- Czysta pewność.
- A co ją spowodowało? Myslisz, że uroda da Ci wygraną? Rządnych krwi, zdemoralizowanych trybutów nie omamisz jak wielu facetów, licząc pośrednio mnie.
- Umiejętności.
-Jakie?
- Dowiesz się, kiedy ktoś zginie z mojej ręki.
-Liczę, iż to nie będę ja.
- Czas pokaże.


Brawa były dość umiarkowane. Szczerze powiedziawszy, zawiodły one trochę Aquara. Zdenerwował się tym, iż pospólstwo nie umie docenić kunsztu projektantów i aspektu praktycznego owej zbroi. Wykonanie oraz materiały po kilku zmianach czyniły z niej wcale niezgorszą obronę, a była na tyle dopasowana, że w najmniejszym stopniu nie krępowała jego ruchów. Tyle, jeśli chodzi o niego, bo Evelin to zupełnie inna para butów. Przez całą drogę nie mógł odwrócić od niej wzroku, tak działała na niego. Zbroja idealnie podkreślała jej ciało, a skąpana w słońcu świetnie wpisywała się w skrzenie oczu. Po prostu ideał kobiecości, takie myśli błąkały się po biednej głowie najmłodszego z klanu Fineos. Resztę drogi pokonali w milczeniu.

Sala treningowa była bardzo przestronna. To było pierwsze spotkanie z innymi trybutami. Zlustrował ich szybkim wzrokiem, co bardzo podniosło go na duchu. Nie wyglądają na specjalnie wysportowanych czy drapieżnych wojowników. Takie typowe dzieci z typowego osiedla. Na pierwszy rzut oka nie powinno stanowić to jakiegokolwiek problemu. Cóż, czas pokaże…

Na pierwszy ogień postanowił pochwalić się zdolnościami. Przeszedł koło długiego stołu, na którym prezentowały się poszczególne bronie i wybrał dwa zaokrąglone na końcu sztylety. Ocenił je i z zadowolenie, chwycił mocno rękojeści obydwu. Każdy był długości jego przedramienia i wzdłuż tegoż były trzymane. Tak uzbrojony, z nagim torsem, ubrany jedynie w wygodne spodenki i lekkie buty, podszedł do znawcy sztuk nożowniczych. Wystawiając w jego stronę zaciśniętą pięść, trzymając poziomo sztylet, dał do zrozumienia, iż oczekuje starcia. Trenera zdziwiło to bardzo, gdyż ludzie zazwyczaj chcieli się nauczyć, lecz po postawie poznał, iż Aquar jest jednym z zawodowców. Przyjął jego wyzwanie…

Kilka osób przerwało swoje zajęcia, aby popatrzeć. Drużyyn zawodowców wyczuły kolejnego wojownika, toteż ciekawie przyglądały się przyszłym zmaganiom. Aquar pozwolił mięśniom się rozluźnić, rozciągnął kilkoma machnięciami stawy barków, po czym oznajmił gotowość do walki. Przykucnął w pozycji bojowej, szeroko rozstawiając nogi, nieco bokiem do przeciwnika, jedną ręką zasłaniając klatkę, sztyletem tworząc pozioma gardę, druga zaś wędrowała wysoko nad głową, w symbolu Kobry. Dwie sekundy później zgiął się i cofając obie ręce do tyłu, pobiegł w stronę przeciwnika. Trener, widząc tą niespodziewaną znajomość techniki, również nieco przykucnął, jednak trzymał on sztylety tak, aby były przedłużeniem ręki, nie zabezpieczeniem przedramion. Jego technika była tą podstawową, najszerzej kultywowaną. Skrzyżował on ostrza, gotując się na atak. Ten nastąpił z lewej; Aquar w wyniku chłodnej kalkulacji i wyuczonych ruchów uskoczył w prawo, padając nisko do ziemi, wykręcając nadgarstek tak, aby ciąć przez biodro. Był to wstęp do jego popisowego ruchu, którego jednak nie wykonał, gdyż cios spotkał się z szybkim parowaniem przeciwnika. Ten natomiast obrócił się wokół własnej osi i zamachnął się, aby ciąć lewą ręką z góry przez cały tors. Spotkał się jednak z zdecydowanym blokiem, którym to blondyn odtrącił jego rękę, drugą uderzając w splot. Trener, łapiąc oddech, ciął drugim sztyletem na odlew, a następnie po omacku machał nim przed sobą, Aquar jednak zdecydowanie odbił te niecelne ciosy i szybkim ruchem przypadł do ziemi, kucając na jednej nodze, drugą zaś podhaczył osłabionego przeciwnika. Ta krótka walka skończyła się chwile później, gdy nad gardłem leżącego pojawił się ustawiony w pozycji dźgającej sztylet Aquara.
- Mat – Odszedł i odłożył sztylety.

Postanowił jeszcze przećwiczyć tego dnia kilka czynności, które pozwolą mu przeżyć. Spędził pięc godzin ucząc się o pierwszej pomocy, w trzy opanował na poziomie elementarnym przygotowanie zwierząt, jedną poświęcił na zastawianiu pułapek, a ostatnią czytał o sposobach orientacji w terenie. Wieczorem z poczuciem dobrze spędzonego dnia położył się spać. O dziwo śniła mu się Evelin, będąca jednak gdzieś daleko, ponad przepaścią…
 
Bachal jest offline