Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2011, 04:42   #1
Modeusz
 
Modeusz's Avatar
 
Reputacja: 1 Modeusz jest na bardzo dobrej drodzeModeusz jest na bardzo dobrej drodzeModeusz jest na bardzo dobrej drodzeModeusz jest na bardzo dobrej drodzeModeusz jest na bardzo dobrej drodzeModeusz jest na bardzo dobrej drodzeModeusz jest na bardzo dobrej drodzeModeusz jest na bardzo dobrej drodzeModeusz jest na bardzo dobrej drodzeModeusz jest na bardzo dobrej drodzeModeusz jest na bardzo dobrej drodze
[Neuroshima 1.5] W pogoni z widmem. - SESJA PRZERWANA

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=F0yTxs8GfoQ[/MEDIA]

To był strach. Ja pierdole, to był kurewski strach. Boże jak my się boimy. Boże my naprawdę się boimy jak jasna cholera. Ratujcie nas tu, kurwa! Boże... Jeśli istniejesz to proszę cię, wyciągnij nas z tego kurewstwa ! R...a...t...u...j
[Transmisja z radia wojskowego]



Front. Front jest piekłem. W piekle Boga nie ma. Nikt ci tu nie pomoże.

Nad frontem nie było nieba. To co unosiło się u góry wyglądało jak osmalony przez sadzę sufit. Wiał silny wiatr niosący ze sobą ziarna piasku, który przesuwał czarne jak atrament chmury. W oddali był mrok. Baliśmy się patrzeć w stronę północy aby nam się nerwy nie połamały o te sterty żelastwa. Tam unosiły się kłęby czarnego dymu. Jak my mamy z tym walczyć?
Baza wojskowa GAMMA była dla nas jak dom. Wszyscy tu się baliśmy i wszyscy sobie pomagaliśmy. Było nas tu około trzech setek. Widziałem w ich oczach strach. Wielki żal do losu, że to akurat im przyszło żyć w tych czasach. Że to oni muszą tu stać i ginąć. Nie wiedziałem co mam im mówić.
Gdy w oddali było słychać strzały wszyscy się podrywali. Krzyczeli "nadchodzą!". Niektórzy się modlili. Niektórzy nie byli w stanie się wtedy podnieść z łóżka.
Tak jest na froncie. Jeśli ktokolwiek to czyta, niech się zastanowi czy warto było. Przykro mi, że nie piszę tu o bohaterskich żołnierzach ginących w chwale za ojczyznę. Że nie ma tu rzucanego termopilskiego cynizmu w stronę maszyn. Jedyne co nam z Termopil pozostało - to liczebność.
[Pierwsza strona dziennika znalezionego w Bazie Gamma - najprawdopodobniej należał do doktora Nortona]


Na zebraniu stawiło się dwudziestu żołnierzy. Nie każdy miał mundur. Niektórzy byli poubierani tak jak przyszli z karawaną do bunkra. W większości barczyści, wysocy mężczyźni. Wszyscy stali równo w szeregu. Brudne, zarośnięte twarze zwrócone na koniec sali. W kącie drgała świetlówka jęcząc przy tym niemiłosiernie. U góry zdawało się słyszeć dźwięk syreny. Światło przygasało i rozpalało się na nowo. Drzwi od sali zamknęły się i do środka wszedł średniego wzrostu, siwowłosy mężczyzna w brudnym kitlu lekarskim. Przemieszczał się między wami zmierzając na koniec pomieszczenia. Szedł bardzo powoli przyglądając się wam uważnie. W ręku zauważyliście, że ma zwinięte kartki papieru. Stanął w końcu przed wami.



- Witam trzeci najemny oddział zawiązany do celów poszukiwawczych. - powiedział jakby beznamiętnie nawet nie patrząc na was. - Nazywam się Oliver Statford i będę dowodził waszą grupą.

Co niektórzy z was rzucili sobie nawzajem porozumiewawcze spojrzenia. Czy ten człowiek w ogóle był żołnierzem ? Czy on w ogóle miał jakiekolwiek pojęcie na temat dowodzenia ?

- Kimkolwiek jesteście, tak długo jak znajdujecie się pod moimi rozkazami, tak długo będziecie je wykonywać bez słowa sprzeciwu. To zagwarantuje nam owocną współpracę. Znajdujemy się na froncie a tu współpraca się liczy. Przekonacie się o tym już niebawem. Każdy z was może się jeszcze wycofać. Wiecie, że to z czym spotkamy się na górze nie bardzo stosuje się do Konwencji genewskich. Nikt tu nie umiera bohatersko. To, co jest tam na górze to krew, śmierć i strach. Walka o przetrwanie i o to, żeby granica frontu jak najwolniej przesuwała się na południe. Ktokolwiek przyszedł tu po chwałę - jest głupcem.

Słowa Statforda odbiły się echem po sali. Powietrze wibrowało od każdego wypowiedzianego przez niego słowa. Wzrok niektórych zdawał się gubić w pustce. Syrena wyła coraz głośniej.

- Potrzebuję tylko ludzi zdecydowanych i zdolnych wykonywać rozkazy szybko i sprawnie. Musimy przeszukać dosyć spory obszar który został przejęty przez Maszyny. Doktor Norton jest naukowcem, który pracował w departamentach rozwoju technologii Stanów Zjednoczonych jeszcze przed wojną. Zgromadzone przez niego notatki i badania są cenną bronią w walce z Maszynami. Musimy je znaleźć a najlepiej jeśli znajdziemy także i jego. Ponadto, wynika z dziennika, że doktor natknął się na coś cennego. Musimy dowiedzieć się co to było i gdzie to jest. Spoczywa na nas ciężkie zadanie. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Spójrzcie na mapę.



- W tej chwili znajdujemy się TU. - zakreślił wielkie czerwone koło na środku. - Musimy ruszyć TU, na zachód przez góry. Za linią znajdują się tereny Maszyn. Musimy za wszelką cenę unikać patroli. W miarę możliwości będziemy starali się przedrzeć niezauważeni. Ustaliliśmy koordynaty ostatnich sygnałów grupy Nortona. To jakieś 30 kilometrów na zachód, wgłąb terenów Molocha. Będziemy cenili sobie mobilność lecz musimy zabrać ze sobą jakieś materiały wybuchowe, granatniki. Jeden z was weźmie odbiornik radiowy. Każdy zabiera ze sobą racje żywnościowe i wodę - na tyle, na ile uważa za słuszne. Ruszymy jutro o świcie.

Statford ruszył w kierunku drzwi. Zatrzymał się w półkroku.

- Czy ktoś ma jakieś pytania ?



Podczas gdy do głosu dochodzili kolejni rekruci, nikt nie spostrzegł, że dźwięk syreny zamilkł. Wszystko to wyglądało tak, jakby to było gdzieś obok. Nie dotyczyło was tutaj znajdujących się we względnie bezpiecznym schronie. Jutro trzeba będzie wyjść i stanąć twarzą w twarz z własnymi lękami. Tam, gdzieś, coś, czyha na wasze życie. Nie docierało to do was.

Tej nocy sen nie nadszedł. Z któregoś pomieszczenia dobiegał przeraźliwy krzyk konającego żołnierza. Lekarze amputowali mu rękę i nogę, krew lała się po posadzce. Wciąż krzyczał 'mamo, mamo'. Jego jęki trwały jeszcze godzinę nim doczekał się zbawiennej śmierci. Na sąsiednim łóżku łkał jeden z wojskowych. Był bratem konającego. Chłopak załamał się. Jeszcze tej nocy zastrzeli się w łazience swoim USP9. Front łamie nas wszystkich.
Na górze przy wtórach syreny potwór na metalowych nogach rozszarpał czterech naszych. Fruwające kończyny, toczące się po ziemi głowy. Taki widok pola bitwy złamałby nawet człowieka o nerwach ze stali. Maszyna sama się wycofała. Nie była głupia i nie brnęła dalej.

Czy była jakaś nadzieja ? Czy ten człowiek, którego tak zaciekle będziecie poszukiwać wie coś, co może dać wam szansę na przeżycie ? Co on mógł znaleźć i kim naprawdę był, że wojsku tak bardzo zależy na nim i na jego projektach?

Co skrywa w sobie Front ?
 
Modeusz jest offline