Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2011, 00:48   #276
Ravanesh
 
Ravanesh's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputację
Klęczałam podpierając się rękoma a każdy oddech sprawiał mi ból. Czułam dziwną lepkość na jednej dłoni. Spojrzałam w dół i zobaczyłam czerwień. Poruszyłam tą dłonią, ale nic a nic mnie to nie zabolało. Musiałam być w szoku skoro nie czułam bólu, ale dlaczego w takim razie tak mnie paliła klatka piersiowa. Odepchnęłam się od podłogi i aż syknęłam. Bezwiednie potarłam szyję i wtedy zobaczyłam więcej krwi. Dużo więcej. Zachwiałam się i cały świat zawirował mi przed oczami. Przypomniałam sobie. Mythos.

Nie miałam czasu przyglądać się ani Audrey ani tej drugiej. Pomyliłam się, co do Masters, która nie zamierzała wezwać fizycznej pomocy, ale inną. Oki doki. W końcu to jej działka. Nie miałam czasu roztrząsać, co miała zamiar zrobić. Tym bardziej nie wiedziałam, co wyprawiała brunetka, ale pamiętałam jak skuteczna była podczas starcia z demonem, więc pozostawało mieć nadzieję, że i teraz wytrzaśnie z kapelusza coś naprawdę dobrego.

Ignorowałam wszystko, co nie było kalibru Mythosa. Nie mogłam się rozdrabniać. Trzeba było załatwić największe zagrożenie a potem zająć się resztą. Rozdeptywałam wprawdzie wypełzające z rośliny owady, ale działo się tak przez przypadek a nie przez moje celowe działanie.

Skupiłam cała moją uwagę na dwóch rozmazanych kształtach żeby nie przegapić okazji. I nie przegapiłam.

Wykonałam sztych i przez moment myślałam, że chybiłam. Gdybym próbowała cięcia stałoby się tak na pewno. A tak poczułam jak miecz zagłębia się w ciało. A potem skurwysyn się odwinął.

Po jego pierwszym ciosie zabrakło mi tchu w płucach, ale to drugi cios elfa okazał się dużo poważniejszy. A może to ten był pierwszy. Oba nadeszły tak szybko i niespodziewanie, że trudno mi było się zorientować, co tak naprawdę się stało. Dopiero teraz, kiedy próbowałam zaczerpnąć powietrza poczułam ból w boku a potem przyłożyłam dłoń do szyi. Nigdy jeszcze w całym swoim życiu nie byłam poważnie ranna a teraz ten sukinsyn ciachnął mnie w szyję, i to poważnie sądząc po ilości krwi. Poczułam strach. Nie żebym wcześniej go nie odczuwała. Ale teraz obawa nabrała nowej intensywności. I wzrastała wprost proporcjonalnie do traconej przeze mnie krwi.

Cios Białowłosego posłał mnie na kolana i wyrwał broń z ręki. Chwilę zajęło nim zlokalizowałam swój miecz. Złapałam go w drugą rękę pierwszą wciąż przyciskając do rany. Głownia ślizgała się w mojej spotniałej dłoni. Odszukałam wzrokiem swoje Nemezis. Stał do mnie tyłem a rana po mieczu czerniała w szybkim tempie infekując ciało elfa trucizną dla jego rasy - żelazem.

Taki widok uskrzydlał. Taki widok mógł skłonić kogoś, kto się już poddał do ostatecznego zrywu i mobilizacji resztek sił, jakie temu komuś pozostały. Złapałam sztych miecza w dłoń, którą jeszcze przed chwilą dociskałam ranę i w ostatnim akcie desperacji postanowiłam zaatakować Mythosa od tyłu. Nie podniosłam się jeszcze z kolan toteż nie mierzyłam wysoko. Nie chciałam tracić czasu i uznałam, że cios z dołu będzie większym zaskoczeniem. Elf nie zwracał na mnie uwagi uważając widocznie, że wyeliminował zagrożenie. Szedł zmierzyć się z Egzekutorem. Faceci. Zawsze zignorują babę, jeśli znajdzie się drugi przedstawiciel ich płci, z którym mogliby się spróbować na gołe klaty. W tym momencie cholernie mi to odpowiadało. Ponownie odpaliłam tryb Fantom. Wyczekałam na odpowiedni moment i przesunęłam szybko ostrzem miecza tnąc go pod kolanami. Żeby sukinsyn nie był już taki szybki. Potem zamierzałam błyskawicznie rzucić się w bok i tym razem nie dać mu szansy na ripostę. Dopiero potem chciałam podnieść się na nogi i zaatakować znowu, jeśli nadarzyłaby się taka okazja. Oko za oko, ząb za ząb. Następny cios pójdzie już na jego szyję.
 
Ravanesh jest offline