Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2011, 11:47   #29
Imoshi
 
Reputacja: 1 Imoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wybuchy i świsty pocisków stawały się coraz rzadsze. Coraz więcej ciał leżało bezwładnie na polu bitwy. Do najemników dołączyła duża grupa Afrykańczyków, dzięki czemu zwycięstwo było w zasięgu ręki
- A swoją drogą, skąd się oni tu wzięli- myślał Francis gdy biegli strzelając praktycznie na oślep. Po jakimś czasie w końcu kompania zwyciężyła z fanatykami. Zebrano broń, umarłych pogrzebano, rannych opatrzono. Francis zszedł z drzewa i po chwili był już wśród swoich towarzyszy. Wyglądało na to, że wszyscy byli wycięczeni walką. Broń jaką zdobyli zapakowali do ciężarówki i powrócili do swojego obozu. Gdy już byli w ,,domu" Jones urządził sobie małą przechadzkę. Potem poszedł na stołówkę w poszukiwaniu pożywienia i zdobył jakąś konserwę. Zjadł ją na szybko. Miał już zamiar pójść do swojego pokoju, ale wtedy przypomniał sobie o ciężarówce pełnej broni.
- Na pewno znajdzie się tam coś ciekawego.. - pomyślał idąc w jej stronę. Spotkał tam jednego ze swoich kompanów, był on ranny.
- A, to ten - pomyślał Francis przypominając go sobie. Rozmowę zaczął od aroganckiej uwagi
- Pierwsza misja i już musieli Cię składać.. następnym razem popatrz jak pracuje zawodowiec. -
- Hehe, wiesz wolę narazić życie, a wykonać misję. Ciesz się, że ty jesteś bez szwanku.. no cóż. - odpowiedział tamten najwyraźniej nie zwracając uwagi na zaczepki Jonsa.
- Chcesz? - zapytał wyjmując cygaro - Hmm.. widzę, że nie zostaliśmy sobie przedstawienie... jestem Maksymilian Łyk. -
- Francis Jones, ale nie musisz zapamiętywać - odpowiedział olewając pytanie.
- Dobra.. ja idę się zdrzemnąć - powiedział Maksymilian, po czym gdzieś sobie poszedł. A gdzie? To już Francisa nie obchodziło. Szukał sobie jakiejś broni, w razie konieczności walki bez osłony cienia. Jednocześnie chciał, aby ta broń była w miarę lekka, by nie krępowała mu ruchów. W końcu coś znalazł. Jakiś typ kałacha, Francis na tego typu broni się nie znał, nie wiedział jaki to dokładnie był. Wziął do niego kilka magazynków po czym poszedł do swojego mieszkanka trochę odpocząć i sprawdzić, czy jego pieniądze nadal tam są.
 
Imoshi jest offline