Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2011, 17:07   #104
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Byli niewolnicy, niejako wymienieni na rannych i zabitych najemników, okazywali się jednakże niespodzianką z rodzaju tych przyjemnych. Kilku doświadczonych górników mogło być na wagę złota, które mogliby wydobywać. Wulf rad był także z tych, którzy postanowili zostać i przyjąć zupełnie inną rolę. Obecnie potrzebowali w Elandone dokładnie wszystkich, zresztą kapłan już miał w głowie wyprawę, która miała na celu sprowadzenie jak największej ich ilości. Bez tego nigdy nie rozwiną tych ziem, a bez rozwoju ich egzystencja tutaj pozbawiona będzie większego sensu.
Mimo wszystko z radością przyjął także oświadczenie jednego z najemników sprowadzonych przez Brana. Liczył się z tym i cieszył z takiego rozwiązania - obecnie bowiem, choć tylko jedli i zajmowali miejsce na ich koszt, to byli praktycznie zupełnie nieprzydatni. Olbrzym skinął głową pytającemu.
- Moją zgodę otrzymasz, podobnie jak pozostali, którzy będą nadawali się do służby w wojsku. Ale to lord Bran musi zdecydować ostatecznie i do niego będziecie musieli zwrócić się z tą prośbą. Dopiero po jego zgodzie możemy podpisać kontrakty i zacząć wypłacać żołd.
Kontrakty... i wiele innych rzeczy. Szczerze wątpił, by Alto chciał się w to bawić. Potrzebowali zarządców, kanclerza i wielu pomocników, którzy ogarnialiby powiększającą się grupę ich podwładnych.

Następne kroki skierował do dwóch weteranów, których król Damary przydzielił im do pomocy. Obecnie nie mieli oni wiele zajęć, szkoląc niewielkim nakładem sił bandę najemników, a raczej wyłącznie dawali im zajęcie, bo pełnym szkoleniem nie można było tego nazwać. Wraz z ludźmi bezpośrednio zaczynającymi służyć Elandone, sytuacja się zmieniała i należało zacząć dzielić to na oddziały i przyporządkowanie. Sił zbrojnych i tak w pełnym tego słowa znaczeniu mieć nie będą jeszcze przez jakiś czas, ale potrzebowali bardzo kilku oddziałów dodatkowej straży.
- Wam powierzam selekcję ludzi. Który się nie będzie nadawał do trzymania nawet broni, to odsyłać go do mnie, może przyda się do czego innego. Pozostałych musimy już na początku dzielić na oddziały. Tych, którzy umieją jeździć konno, zwłaszcza w naturalny sposób, brać do zwiadu lub przybocznych. Pozostałych trzeba kierować do straży lub gwardii zamkowej, czyli także straży, ale tej mającej się dobrze prezentować. Nie chciałbym wśród tych, co będą pilnować wejścia do zamku czy moich komnat znaleźli się ludzie o niewiadomej reputacji i lojalności. Szare Płaszcze aktualnie dobrze wykonują tę pracę, ale chciałbym zastąpić ich w tym naszymi własnymi, lojalnymi ludźmi. Ich miejsce będzie w Elandone. Nad gwardią do orszaku pomyśli się kiedy indziej. Regularna armia na razie nie jest bardzo istotna, ważniejsza będzie straż dróg, czujna i umiejąca się posługiwać zarówno lekką włócznią, mieczem czy kuszą. Jeśli który będzie umiał łukiem, tym lepiej, ale szkolenie łucznika trwa za długo. Nie powiem nic dokładniej, na razie mamy na to za mało ludzi. Mam nadzieję zmienić to w ciągu najbliższych miesięcy.
Taka była też prawda, choć wiedział, że musi nieco ograniczać swoje plany. Nie byli bezpośrednio zagrożeni wojskowo, nie licząc może hobgoblinów, a ziemie Elandone jak i sam zamek, bardziej wymagały innych inwestycji. Tylko ktoś tych inwestycji także musiał chronić, nawet jeśli był to słabo wyszkolony strażnik pod bronią, który straszyłby potencjalnych bandytów samą swoją obecnością.

Informacja o celu zabójcy nie zdziwiła go, choć może nie do końca była przewidywalna. "Niemowa" zostawił po sobie całą masę śladów i został rozszyfrowany natychmiast po tym, jak ktoś się tym porządnie zainteresował. Wyglądał bardziej na amatora, choć może zwyczajnie mieli szczęście, a ten, który go podesłał nie liczył szczególnie na sukces? Wulf podziękował za pomoc Myszy i Aramisowi, ale nie zamierzał podejmować dalszych środków. Wiedzieli wystarczająco dużo, reszty mogli się domyślić. Podobnie jak nie widział potrzeby w przepytywanie mrocznego elfa, którego obecność na terytorium Elandone była więcej niż oczywista. Drowy pewnie nawet nie wiedziały o ponownym objęciu rządów w tym zamku i teraz były wściekłe, ale to wiedział sam i jakiekolwiek informacje od tego czarnego elfa do niczego nie były im potrzebne.
Przed powrotem pozostałych spadkobierców z wyspy Pani, postanowił zarządzić już tylko jedną rzecz. Odnalazł jednego z cieśli.
- Potrzebuję szubienicy, dla dwóch ludzi. Wystarczy prosta drewniana konstrukcja a pod nogi wytrącany stołek. Zajmij się tym teraz lub daj to do zrobienia komuś innemu, ale chciałbym, aby przed wieczorem stanęło na placu.

Pozostały czas chciał spędzić na przyjemnościach, ubrał się więc w proste ubranie, odwiedzając Gerdę. Jak zwykle pogrążona w pracy, ale jego wejścia przeoczyć nie mogła.
- No! Wreszcie czeladnik, który umie miech nacisnąć! Jak jużeś przylazł, to zakasaj rękawy, roboty huk!
Wygonił młodego chłopaka, którego przydzielono do pomocy krasnoludzkiej kobiecie, ale którego wątłe ciało słabo się nadawało do tak ciężkiej pracy. A Wulf nie dość, że chciał się nauczyć tego fachu, to jeszcze bardzo się przy nim odprężał i wyciszał. Uderzenia młota w metal doskonale działały na odpędzenie wszelakich myśli.
 
Sekal jest offline