Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2011, 19:07   #28
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Noc minęła względnie spokojnie. Warta pełniona wraz z Barickiem przeszła bez większych niepokojów. Ponure przewidywania sierżanta Cykora nie sprawdziły się, z czego Uno bardzo się zresztą cieszył. Wczoraj zbyt wielu ludzi oddało bezsensownie życia… a wyprawa jeszcze się nie zaczęła.


Wrócił do namiotu i przygotował się do drogi. Zapatrzył się w nieco suchego prowiantu i przejrzał swoje rzeczy. Wśród stosu broni, zdjętej z zabitych i porzuconej na placu obozowiska wynalazł solidną półokrągłą tarczę. Sprawdził skórzane uchwyty i ogólny stan okutej stalą drewnianej konstrukcji i z zadowoleniem stwierdził, że będzie mu dobrze służyć. Była okrągła, o dość sporej średnicy i lżejsza niżby się wydawało z wyglądu.



Wymarsz wojska i najemników Croma poprzedziły trąbki i gwar dobiegający od miasta. Z wielkiej bramy zaczęły się wylewać kolejne fale zbrojnych jeźdźców i wozów. Na czele jechał dowódca, jego twarz wyrażała raczej skupienie, choć ciężko było takiej mordy cokolwiek wywnioskować. Postać Marcusa była o wiele ciekawsza.


Węszyciel nie mógł się nadziwić sile aury jaka otaczała tego sędziwego mężczyznę. Czaszka pokryta dziwnymi symbolami, z pokracznie wyszczerzonymi pożółkłymi zębami… - zapewne jakiś potężny przedmiot magiczny.



Kolejne zawirowanie aury i obraz młodzieńca stojącego oko w oko z potężnym gadem. „Smok” – przemknęło przez myśl Uno. Młodzieniec wpatrywał się z dyszącym oddechem w ciężko zranionego gada leżącego prawie że u jego stóp. Skinięcie głowy człowieka , jakby w geście zgody na coś…


Kolejna zmiana obrazu jak w kalejdoskopie… szóstka małych chłopców, stojąca do siebie plecami w ciasnym kręgu… ich twarze wyrażające przerażenie… jakby spodziewali się nieuchronnej śmierci…


„Kim jest ten starzec…”? Sam sobie zadał to pytanie. Cała ta ekspedycja zaczynała się mu coraz mniej podobać… ale rozkaz to rozkaz.


Ruszył za resztą swojego oddziału… od czasu do czasu rozmawiając z barbarzyńcą i jego towarzyszkami, czy z Cykorem. Droga nie była dla niego uciążliwa, był przyzwyczajony do dłuższych pochodów, często z kilkudziesięciu funtowym obciążeniem.

*****

Polana od samego początku mu się nie spodobała. Czarne bazaltowe skały, niczym paszczęka mitycznego Behemota otaczały menhir na środku sporej polany. Mrowienie podrażniające umysł Węszyciela, oznajmiało mu, że to miejsce było szczególne. W nozdrza uderzał zapach krwi… ekstatycznej żądzy… zapachu spoconych groteskowym tańcem ciał… Tak, to miejsce w przeszłości było świadkiem niezwykłych rzeczy… nie potrafił ich określić do końca jako złe… były po prostu intensywne.


Już myśleli, że będą mieli chwilę odpoczynku, ale mag podszedł do najwyższego menhiru i z sakwy wyjął czaszkę, dokładnie tę samą, którą widział w wizji Uno. Dwudziestu ludzi Croma utworzyło wokół czarownika krąg jeźdźców. Najeżony ostrzami lanc i ciężkich koncerzy. Reszta pilnowała wozów taborowych.


Nagle powietrze na polania zafalowało, a głazy zaczęły pokrywać się krwistoczerwonymi inskrypcjami i symbolami, podobnymi do tych z czaszki. Uno obserwował niczym wilk ścianę lasu… wyczuwał zagrożenie… ruch narastający wokół ich pozycji. W lesie czaiło się zło… które miało na nich ochotę. Zło, które ewidentnie zwabił rytuał zapoczątkowany przez maga.
Z lasu zaczęły wychodzić kreatury, na widok których drzewce włóczni Nomesty, zatrzeszczało w mocarnym uścisku dłoni tropiciela. Zwierzoludzie, mutanci i inne znienawidzone przez Jedyną i Szarego Łowcę kreatury, spotkają się dzisiaj z ostrzem włóczni i miecza Uno.


Obejrzał się do tyłu, Miłka już gdzieś znalazła schronienie i teraz byli świadkami demonstracji mocy wiedźmy. Kula ognia rozerwała się w szeregach kreatur. Stał w pierwszym szeregu, niedaleko Cykora i barbarzyńcy. Wymienił z sierżantem porozumiewawcze spojrzenia. Cykor wydawał szybkie rozkazy. Wkrótce tarcza przy tarczy stanęli wojownicy.
Dla Nomesty taka walka nie byłą nowością. Czekał spokojnie w szeregu, czując jak ziemia drży pod nogami nadbiegających przeciwników. Zakryty tarczą, włócznią gotową do zdawania ciosów czekał…


Wreszcie dwa fronty zderzyły się ze sobą. Poczuł jak śmierdzący zwierzęcym potem zwierzolud, z mordą pokracznie wykrzywioną grymasem uderza w jego tarczę. Gdzieniegdzie szereg się zachwiał, ale komendy sierżantów rozbrzmiewały na całej długości. On także zamierzał dać upust swojej nienawiści… nienawiści do wroga, który od lat pustoszył ziemie jego krainy.



Pchnął silnie, a mutant zaskrzeczał chrapliwie, kiedy ostrze włóczni wyszło tuż obok kręgosłupa.


- Zabierzcie im wszystko!!! – wyrwał włócznię – Nie oddawajcie niczego!!!

Wkrótce bój rozgorzał na dobre. Szereg chwiał się i falował… padały kolejne trupy, a oni wycofywali się powoli do tyłu, starając nie dać się rozerwać przez kolejne fale wrogów… Krew spływała po drzewcu, chlapała na tarczę… sączyła ziemię… wycofywali się po trupach swoich towarzyszy… śmiejąc się śmierci w oczy i odgryzając się niczym osaczony wilk.



Uno dwoił się i troił, a jego oręż co rusz docierał do miękkiego ciała przeciwników, sprawiając, że kolejny mutant padał jak podcięty… raz po raz zasłaniał się tarczą, nie raz używał jej ostrej krawędzi by godzić w przeciwników… schlapany posoką wrogów, z okrutnym grymasem na twarzy i głośnymi okrzykami… szalał… był w swoim żywiole.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline