Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2011, 21:32   #105
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Megara przyglądała się cierpliwie wszystkiemu, co działo się w magicznym pałacu Pani. Nie odzywała się i nie wtrącała, uważając poruszane sprawy jako nie do końca swój interes. Choć zniknięcie Shannon nieco ją zaniepokoiło, tak jak i gwałtowna i niespodziewana chęć powrotu do życia, której nie okazywała wcześniej zbyt mocno. Czarodziejka odezwała się dopiero po tym, jak zapadła cisza.
- Pani. Ziemiom tym, jak wiesz na pewno od dawna, grozi niebezpieczeństwo. Jesteśmy właścicielami trzech kryształów. Czy wyjaśnisz nam, jak można ich użyć? Czy takie coś... wydarzyło się już kiedyś?
Kobieta skinęła głową spoglądając na czarodziejkę:
- Tak, jak już wiecie, wulkan Karanay wybucha co pięćset lat. Nie jest on zbyt duży i być może dlatego właśnie tak często przejawia swoją aktywność. Elfy, które żyły na tych ziemiach przez tysiąclecia opracowały więc sposób na ochronienie swych siedzib przed skutkami jego wybuchu. Kryształy ustawione w odpowiednich miejscach tworzą tarczę ochroną, która nie przepuszcza ani ognia i lawy ani wyrzucanych skał i trujących pyłów po za swoją przestrzeń. Niestety działalność drowów spowodowała naruszenie stabilnej dotąd tkanki wokół krateru i sama tarcza może się okazać niewystarczająca. Dlatego twoja moc Megaro może być bardzo przydatna.
- Moja moc? Jest niewielka, sama nie poradziłabym sobie nawet z zasypaniem tego, co odkopały drowy. A co z twoją mocą, pani? Na pewno posiadasz znacznie większą od mojej, co widać... na pierwszy rzut oka.

Rozejrzała się dookoła i uśmiechnęła słabo.
- Znasz dokładny sposób działania tego? W których miejscach mamy umieścić kryształy oraz jak wyzwolić ich moc? Wiesz kiedy wulkan wybuchnie?
Pytań było dużo, a Meg pozwoliła sobie zadać je wszystkie na raz.

Jasnowłosa dama uśmiechnęła się:
- Wesprę cię swoją mocą, tak jak pewnie zrobią to Karena i Raen, ale to ty masz moc przywrócić tej ziemi dawną strukturę. Masz jej więcej niż przypuszczasz. Jesteś przecież spadkobierczynią Ravena. Elfy wskażą wam dokładne miejsca umieszczenia kamieni. To miejsca mocy. Przed wiekami ich przodkowie zbudowali tam specjalne postumenty. Aktywują się automatycznie. Co do wybuchu - zamyśliła się, a potem popatrzyła na lady Wildborow - Myślę, że Deidere już wie prawda?
Wywołana tak niespodziewanie kobieta wyglądała jakby właśnie ktoś obudził ją z transu:
- To się stanie w dzień wiosennego przesilenia - powiedziała bezbarwnym tonem.
Meg skinęła głową Pani, nie dowiadując się od niej samej zbyt wiele. Może Wulf miał rację? Wszystkie te informacje mogli zdobyć od elfów oraz pięknej wieszczki. Może to i lepiej? Wciąż nie rozumiała roli tej dziwnej kobiety budującej lodowy pałac tylko po to, by ich w nim ugościć. Postanowiła więc zadać bardziej osobiste pytanie.
- Pani, kim jest osoba uwięziona w krysztale? Kim dla ciebie i Elandone, nie wierzę bowiem, że się to ze sobą nie wiąże. Kolejnym ze spadkobierców?

- Masz rację Megaro. Każdą odpowiedź można zdobyć na różne sposoby, a ja zazwyczaj cenię sobie inicjatywę. - Jej spojrzenie było wyraźnie kpiące - wasz los nie jest nigdzie przesądzony i nie ja decyduję jaki on będzie. Mogę wskazywać wam drogę, ale nigdy do niczego nie zmuszam ani nie wymagam. Powinnaś jednak pamiętać, że każdy medal ma dwie strony. Ta druga czasami przekracza swoje kompetencje i wtedy muszę zrobić wszystko by znowu przywrócić równowagę. To właśnie stało się z osobą uwięzioną w kamieniu. Ktoś zadecydował o jej losie w chwili narodzenia i nie dał żadnego wyboru. Miała być jednym ze spadkobierców. - Odpowiedziała w końcu wprost, widząc wyraźną irytację czarodziejki.
Meg skłoniła głowę, ale jej twarz i spojrzenie nabrało twardego wyrazu, a słaby uśmiech znikł zupełnie. Czytanie jej myśli, w chwili, gdy przyszła w gości, było jawnym pogwałceniem wszelkich zasad etykiety i czarodziejka nie miała już zamiaru się odzywać, a swoje myśli skierowała na neutralne tory. Nie była zdenerwowana, w końcu to ona sama zapomniała o tym, nie chciała też opuszczać tego spotkania przedwcześnie... ale także ponownie stała się tylko bierną obserwatorką.

Słuchała jednak tylko jednym uchem, resztę zmysłów poświęcając na badanie nici magii, która emanowała z każdego prawie miejsca na wyspie Pani. Ku swojemu lekkiemu zaskoczeniu stwierdziła, że większość z tego nie pochodzi z czarów użytych do stworzenia tego, co obecnie widzieli. Wyspa była miejscem mocy! Musiały przecinać się tu jakiejś główne nici splotu, a one zawsze wpływały niemalże na wszystko. Meg uznała, że korzystając z tych możliwości, sama mogłaby nawet spróbować zasypać krater! Czarodziejka nie wszystko z tego rozumiała, na przykład nie miała pojęcia jak ta dziwna dziewczyna mogła tu przebywać i jednocześnie być uwięziona w przedmiocie, ale miała już pewność, że moc tej istoty, która była Panią, był niezwykle wzmacniany w tym miejscu. Bo to, że była istotną a nie ludzką kobietą, także zdołała poznać. Może dlatego traktowała ich tylko jak przedmioty, zabawki, którymi można się w pewien sposób bawić. Gdy nigdy się nie było jedną z nich, łatwo jest nie traktować ich poważnie.
Mieli przy Elandone istotę, która niewątpliwie mogła im bardzo zaszkodzić, albo bardzo pomóc. Wszystko zależnie od kaprysu, lub losu, zależnie od tego jak się na to patrzyło.
 
Lady jest offline