Po odzyskaniu przytomności, James pragnął tylko jednego by znów ją stracić. Jak tylko odzyskał świadomość, do jego mózgu zaczęły docierać impulsy bólu ze wszystkich miejsc na ciele. Złapał się za głowę i poczuł coś mokrego na czole. Spojrzał na swoją rękę i zobaczył na niej krwawe ślady. Otworzył drzwi i wypadł na ulicę. Klęczał na ziemi, próbując uciszyć łomotanie w głowie. Z trudem wstał i rozejrzał się po okolicy. Ich wyczyn mógł zwabić tu jakieś zombiaki, a tego by nie chcieli. Sprawdził czy ma przy sobie pistolet. Miał. W kieszeni kurtki.
Podszedł do reszty, kiedy zza rogu wybiegł jakiś człowiek. James natychmiast wycelował w niego pistolet. Miał już pociągnąć za spust, jednak tego nie zrobił, bo tamten zaczął coś krzyczeć.
Nieznajomy przedstawił się jako Charles Jacques i był miejscowy. Denov uważnie obserwował nowego. Kto wie czy nie jest zarażony? W filmach, gość po ugryzieniu, jeszcze jako tako mógł normalnie funkcjonować, by w nieodpowiedniej chwili zmienić się i pogryźć połowę obsady. Grant tymczasem szukał nowego środka transportu, a Frank grzebał w samochodzie. Kiedy Grantowi udało się odpalić pick-upa, James pomógł w przenoszeniu żywność, a następnie usiadł na pace.
James już miał powiedzieć by Frank się pośpieszył, gdy ten wrzasnął coś o prochach.
~ Pięknie. Po prostu zajebiście. Brakuje nam tylko tego by po domu latał naćpany gość z M16. ~ |