Gdy dziki wyskoczyły na grupę Virana zamarła bez ruchu, tętent racic, kwik, ryki i bryzgająca krew. Zaklęła. Żal było zużywać magię na świniaki, ale za wcześnie było na straty. Nawet nie doszli do ruin. - Ap a'tar! - wyprostowała ramie w kierunku dzika rozcapierzając palce niczym szpony. Powietrze między nimi skondensowało się w świetlisty pocisk, który pomknął w świniaka atakującego Draugina. |