Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2011, 11:17   #39
Olian
 
Olian's Avatar
 
Reputacja: 1 Olian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skał
Z każdą sekundą potwór zbliżał się do Virotha. Tancerz postanowił się bronić, chociaż był wyczerpany, to nie zamierzał się poddawać – ucieczka jest dla tchórzy, a on do takich nie należy. Szybko wyciągnął oba miecze z pochwy i skierował je w stronę biegnącego monstrum, które już po chwili chciało zatopić swoje tępe pazury w ciele swej ofiary. Viroth uskoczył zwinnie w bok wymachując jednocześnie jednym z mieczy. Ostrze przecięło lekko skórę potwora, który warknął tylko i walczył dalej. Tym razem zamiast pazurów wykorzystał swoją szczękę zaopatrzoną w setki ostrych zębisk. Udało się mu dosięgnąć ciała Virotha, ale potwór użył zbyt mało siły do tego ciosu – zęby nie przebiły zbroi tancerza, pozostawiając tylko małe wgłębienia w miejscu ugryzienia. Viroth postanowił odegrać się za zarysowany pancerz. Podskoczył do góry i równocześnie zrobił obrót w lewą stronę. Pierwszy z mieczy szedł w stronę poczwary jeszcze kiedy Viroth był nad ziemią, potwór jednak ochronił się od ciosu, ale nie zauważył nadchodzącego drugiego ostrza, które wbiło się głęboko w jego tors. Stwór zaryczał głośno, próbował dosięgnąć Virotha swymi łapskami, ale wypłynęły z niego wszystkie siły. Zaskamlał jeszcze cicho i upadł na ziemię, wydając swój ostatni cichy krzyk śmierci. Tancerz upewniając się, że poczwara zdechła, wbij drugi miecz w szyję kreatury. To dało mu pewność, że bestię ogarnął sen wieczny.

Zmęczony Viroth upadł w pobliżu potwora na ziemię, nie chciał zasypiać po raz kolejny, takich czarnoskórych dziwactw może być więcej, wolał być czujny. Z plecaka wyciągnął prawie że pusty bukłak, mógł zrobić tylko dwa łyki wody, więcej nie było. Musiał czym prędzej wrócić do zleceniodawcy zadania. Ale po chwili stwierdził, że stwór może mieć w pobliżu swoje legowisko. Postanowił przeszukać pobliski teren. Po kilku minutach chciał zaprzestać poszukiwań, ale szukał dalej, wbrew sobie… i jak się później okazało wyszło to na dobre.

Dotarł do czegoś co wyglądało na legowisko. Upewnił się gdy potknął się o nadgryzionego martwego jelenia. To musiało być kryjówka tej poczwary. Nie oczekiwał , że znajdzie tu coś cennego, bo co niby miał znaleźć.. złoto, magiczne zwoje czy pierścienie, srebrny naszyjnik? Naszyjnik… okazało się, że monstrum, które teraz leżało zdechłe nieopodal, było w posiadaniu srebrnego wisiorka. Viroth chciał przyjrzeć się mu dokładnie, ale nie miał dużo czasu, wysłany za nim pościg może się tu zjawić w każdej chwili. Rzucił tylko okiem na nową zdobycz.


Srebrzysty wisior, nie wiedział czy magiczny czy nie, nigdy wcześniej nie widział podobnego symbolu, tylko tyle zdążył wywnioskować, gdyż usłyszał w oddali ryk jakiejś bestii. Nie miał najmniejszej ochoty staczać drugiej walki pod rząd. Wstał czym prędzej i podążał dalej w kierunku zgodnym z prądem rzeczki. Bolało go wszystko, od stóp zaczynając na czubku głowy kończąc, ale musiał iść… ile sił… Miał tylko nadzieję, że idzie w dobrym kierunku.
 
Olian jest offline