Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2011, 11:20   #126
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Cyrus
- Nie tak szybko. Dlaczego pan nie zgłosił tego policji? A może było inaczej? Może dowiedział się pan, że szwagier maltretuje siostrę i postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość? Zobaczył pan pobitą siostrę i puściły panu nerwy. To zrozumiałe…
- No i strzelanie do policjanta. Powiem szczerze, nie wygląda to dobrze.

Ray i Jerycho
Gliniarze dali się zaskoczyć. Nie spodziewali się tak zgranego ataku. Ten trafiony przez Raya padł bez ruchu, ofiara Jerycha zwinęła się na ziemi jęcząc. Blokersi korzystając z okazji ruszyli do akcji. Jeden wyciągnął trzydziestkę ósemkę spod bluzy i wygarnął dwa razy do Jerycho. Pierwsza kule zrykoszetowała od ściany, druga musnęła bark chłopaka. Zapiekło, ale nie spowolniło to jego biegu. Pozostali ziomale doskoczyli do gliniarzy by zabrać ich broń.

Uciekinierzy skoczyli za kontener ze śmieciami i odpowiedzieli ogniem, ale strzelcy po obu stronach szybko dali spokój. Syreny odezwały się niepokojąco blisko.
„Kanały” przemknęło przez myśl Jerycho. Niestety, żadnej kalpy nie było w zaułku. Ale z tego co pamiętał, była jakaś u wylotu zaułka.
- Ubezpieczaj – szepnął do zakrwawionego Raya i chowając syrenkę pod bluzą podszedł do ulicy. Klapa była, czyli jeszcze nie musiał kupować nic na pamięć. Przyklękł i spróbował podnieść. Ale mocno trzymała. Musiał schwycić broń za pasek i chwycić dwoma rekami. Poszło. Ray starając się wyglądać naturalnie, na tyle na ile to możliwe mając zakrwawioną twarz i chowając broń, podbiegł. Kilka sekund później byli na dole, buty przemiękły nie wiele później. Ciemny tunel, rozświetlany tylko światłem wpadającym przez szpary kratek ściekowych sięgnął się w obie strony niknąć w mroku.

Fabio
Poddał się senności, zapadając w miękki mrok. Nie wiedział ile minęło gdy ponownie otworzył oczy. Był dzień, wciąż albo już. Czuł się trochę lepiej. Ale gdy lekarze to spostrzegą zadzwonią po gliny. Będzie miał niewiele czasu. Wciąż był przykuty, ale nigdzie nie widział w pobliżu gliniarza. Może poszedł na kawę, a może nie postawili żadnego…
 
Mike jest offline