A moja propozycja (oprócz tego, żeby rzeczywiście przenieść się do głównego wątku) jest taka:
Piechota (Ragnar i Wolfgang - czerwony) zapada w las po prawej stronie i przekrada się w stronę obozu orków.
Koczownicy, Strażnicy dróg i powiedzmy lekka jazda Kurta (żółty) morduje jeźdźców i sieje zamęt wśród goblinów. Później ich wybór, czy wracają wspomóc "główną bitwę", czy dalej jadą po brzuchach goblinom (w zależności od tego, jak dobrze im będzie szło).
Reszta (błękitny) wyjeżdża na otwartą przestrzeń i liczy na to, że orkowie się pofatygują. W razie czego ta część armii może się ujawnić jako pierwsza i udawać, że jest zbyt głupia żeby wysłać zwiad i nie miała bladego pojęcia o nieprzyjacielu, coby się zielonoskórzy pewnie poczuli i chcieli wykorzystać chwilową przewagę (przed ustawieniem szyku, więc im bardziej niezdarnie będzie się jazda zachowywała tym lepiej). Jeśli łykną przynętę to piechota wyłazi z lasu i uderza w bok atakujących orków, a jazda sobie wybiera gdzie zaszarżować. Jeśli nie łykną to jazda atakuje obóz, piechota wkracza jak tylko orkowie się odwrócą żeby przyjąć szarżę i tnie ich po plecach. W tym przypadku lepiej żeby pierwsza część jazdy ostrzelała tych przy bramie.
Niezależnie od tego, na który plan się zdecydujemy proponuję:
a) zostawić kogoś przy taborach, żeby nam jacyś pojedynczy jeźdźcy zielonoskórych nie wycięli jucznych koni oraz
b) nie ujawniać od razu całej siły. Niech nas orkowie zlekceważą.
__________________ Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Ostatnio edytowane przez Radagast : 11-04-2011 o 13:57.
|