Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2011, 13:23   #65
Fenris
 
Fenris's Avatar
 
Reputacja: 1 Fenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skał
Droga do portu

- W co ja się najlepszego wpakowałem?!?, pomyślał z niedowierzaniem Valamir Telasaar, idąc wąskimi uliczkami dzielnicy portowej. Rozmyślał nad swoją nieciekawą sytuacją, która prawdę mówiąc nie zapowiadała wielkiego i spektakularnego sukcesu, tak jak to sobie wyobrażał. Przez chwilę zatęsknił za niedawnym, wygodnym życiem w Umbarze. Dobre wino, kobiety...czasem musiał tylko sprawić by pewne sprawy szły wskazanym przez niego torem. Lubił to życie. Tęsknił za swobodą z jaką poruszał się po tym mieście. Tam był jego dom, znał każdy, nawet najciemniejszy kąt tego miasta.
Wspominając miejsce swojego urodzenia, nie mógł nie pomyśleć o rodzinnym domu, w którym się wychowywał. Jego droga wiodła w innym kierunku niż drogi ojca i braci. Wyobrażał sobie ich miny kiedy otrzymają jego wiadomości... - Uśmiechnął się w myślach i pomyślał: Mam nadzieję, że nie odbiorą ich jako głupiego żartu.
Ciekawe co teraz robi Dera - Z rozrzewnieniem wrócił też myślami do jedynej kobiety, która potrafiła obudzić w nim głębsze uczucia. Ostatnimi czasy myślał o niej częściej. Złapał się na tym, że martwi się o to jak poradzi sobie w nadchodzących czasach, które dalekie były od spokojnych. - Uśmiechnął się do siebie na tę myśl, dobrze wiedział, że sobie poradzi.

Tu, z drugiej strony, w towarzystwie Andarasa, czekały go dużo ciekawsze wyzwania. Miał tylko nadzieję, że udźwignie ich ciężar...Rozmowa z pół - elfem przybiła go tylko jeszcze bardziej. Wojna?!? I to z Orkami?!? Przecież to nie miało najmniejszego sensu. Tyle, że Andaras nie miał powodu, żeby kłamać, a wiadomości tej wagi należało czym prędzej przekazać. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem może przynajmniej zarobi trochę na tej wojnie. - Pomyślał rozmarzony.

Sam Andaras po dzisiejszej rozmowie zyskał w jego oczach, na początku wydawał się być trochę zagubiony, ale braku inteligencji nie można mu było odmówić. Szybko odnalazł się w nowej sytuacji i wszystko wskazywało na to, że potrafi o siebie odpowiednio zadbać i dostrzec okazję. Tak czy inaczej lepiej go było mieć po swojej stronie.

Po drodze na statek, znaleźli kawałek zadaszonej przestrzeni, tuż przy porcie, gdzie zazwyczaj na ladzie wyłożone były świerze ryby, teraz jednak targ wiał pustkami, każdy biegł czym prędzej do swojego domu, żeby nie zostać włączonym w zamieszki, których jeśli ktoś nie zdusi w zarodku mogą się wymknąć spod kontroli, pomyślał Valamir. Szybko i niedbale dopisał do listów informacje uzyskane od swojego nowego towarzysza, miał tylko nadzieje, że zostaną odpowiednio wykorzystane i nie wpadną w niepowołane ręce.

Port

Gdy dotarli na miejce Kapitan przywitał ich już na trapie, Perła nie mógł nie zauważyć, sporego poruszenia do którego doszło w całym porcie, majtkowie biegali w tą i spowrotem, pod czujnym okniem bosmanów, pakując wszelkiej maści towary na pokłady swych statków, czy sprawdzając ich olinowanie. Po krótkiej wymianie zdać z kapitanem statku, w języku stepów, którego Perła niestety nie rozumiał, Andaras odciągnął Perłę na bok, podczas gdy kapitan zawrócił do swojej kajuty, po drodzę okrzykując swoich ludzi, którzy widocznie pracowali zbyt wolno.

- Za chwilę zamykają port, jeśli chcesz wysłać te listy, to ten człowiek może pomóc, nie sądzę, żebyś znalazł inne rozwiązanie. - Powiedział Andaras. Za chwilę udam się do jego kajuty, nie chce aby ktoś podsłuchiwał. Jeśli chcesz przekażę również twoje pisma.

- Już zamykaja port? - Zdziwił się Valamir. Spodziewał się, że taka decyzja może zapaść, ale nie w najbliższej przyszłości. To znaczyło, że sytuacja jest poważniejsza niż na to wyglądało. Odruchowo zaczął zastanawiać się jaki raport złożył Endymion władcy i jak bardzo wiązał się on z nim i z Andarasem. Miał tylko nadzieję, że miasto nie jest zamykane z ich powodu.

- Poradzę sobie sam, chociaż dzięki za propozycje, wole jednak, żeby moja korespondencja przeszła przez mniej niepewne ręce. - Powiedział Perła wskazując głową kierunek w którym udał się kapitam. - Idź więc a ja poczekam tutaj.

Gdy tylko pół-elf oddalił się wgłąb statku, Perła wypatrzył inny statek, który wyglądał jakby miał właśnie wychodzić w morze. Udał się szybkim krokiem w tamtą stronę i złapał przechodzącego obok marynarza, który śpieszył do swoich, zanim odpłyną bez niego.

- Chwila, mistrzu, potrzebuje twojej pomocy! Powiedział dość głośno, gdyż zgiełk w porcie uniemożliwiał normalną rozmowę. Odpowiednio zapłacę za twoje usługi, zauważyłem, znaki Umbaru na waszym statku, tam właśnie płyniecie? Chce żebyś przekazał ode mnie wiadomości. Płacę ćwierć srebrnika teraz, kolejne ćwierć dostaniesz od każdej osoby której dostarczysz wiadomość. - Perła dostrzegł na twarzy żeglarza irytację i wtedy przypomniał sobie, że ubrali się z Andarasem w szmaty, których nie powstydziłby się, żaden szanujący się włóczęga. Wszystko po to, żeby uninąć rozpoznania. Zanim tamten zdążył zareagować sięgnął do sakiewki i wyciągnął kilka monet.

- Masz szczęście. Trafiłeś na odpowiednią osobę. - Majtek wyszczerzył zęby w niekompletnym uśmiechu, podczas gdy w jego oczach zaświeciły się ogniki.

- Rozejrzał się po okolicy ostentacyjnym wzrokiem. - Tylko widzisz, za chwilę, nie będziesz miał komu zostawić tych wiadomości, a to oznacza, że cena skoczyła. - Wyglądał jakby robił przekręt swojego życia, choć biorąc pod uwagę kwotę transakcji tak pewnie było.

- Pół - Powiedział z pewnością kogoś kto zjadał na śniadanie wszelkich negocjatorów.

- Pół teraz, w listach już mam napisane, żeby posłaniec dostał kolejne ćwierć, więc nic więcej nie dostaniesz. I tak było to zdzierstwo, ale z drugiej strony, jeśli te listy przyniosą odpowiedni skutek, taka kwota nie zaboli. Perła zgodził się więc na te warunki, dzięki temu mógł mieć przynajmniej pewność, że napotkany żeglaż wywiąże się ze swojej obietnicy.

- Zgoda - Szybkim ruchem pochwycił srebrą monetę, jakby bał się, że zaraz zniknie, po chwili już spokojniej wziął listy opatrzone odpowiednimi pieczęciami.

Zdążył wrócić akurat na czas, żeby zastać Andarasa wychodzącego z kapitańskiej kajuty. Do karczmy w której się zatrzymali wracali w milczeniu, każdy z nich bił się w myślach z obecną sytuacją i zastanawiał się jak bardzo ich życia wpłyną na kształt świata. Gdy dotarli na miejsce, Perła opuścił towarzysza mówiąc, że musi zająć się kilkoma sprawami organizacyjnymi, i że niebawem będzie na miejscu, po czym oddalił się w sobie tylko znanym kierunku.

Siedziba organizacji.

Zdając raport z ostatnich poczynań Valamir obawiał się trochę reakcji swojego przełożonego. Sam niespodziewał się zamieszek, a wszystko wskazywało na to, że jego przedstawienie tylko przyspieszyło ich powstanie. I jeszcze to zamknięcie miasta, to nigdy nie było dobre dla interesów. Na szczęście mógł też pochwalić się sukcesem w kwestii kontaktu z Andarasem, a to było na tą chwilę bardziej istotne.

Tak jak podejrzewał, Darist, bo tak nazywał się człowiek który obecnie wydawał mu rozkazy, nie był zadowolony z rozwoju wydażeń, jednak rozumiał na tyle dużo, żeby wiedzieć, że Perła nie miał wpływu na te nieprzewidziane konsekwencje. Wyraz dezaprobaty w jego oczach zniknął dopiero kiedy dowiedział się o tym, co przywieźli ze sobą Andaras i jego towarzysze. Wzrokiem, którym obrzucił wtedy Perłę można było zamrozić całą górę przeznacznia!

- Czy Ty masz mnie za idiotę? - Zapytał cicho i spokojnie, głosem od którego mógłby struchleć nawet największy twardziel. A trzeba powiedzieć, że człowiek z którym rozmawiał Valamir, wcale nie wyglądał imponująco. Z lekką nadwagą i włosami uprószonymi siwizną wyglądał co najwyżej jak srogi ojciec, albo średnio zamożny kupiec. Perła jednak nie dał się zwieść, tego człowieka otaczała niemała legenda, już samo to, że z nim rozmawiał było zaszczytem.

- Zapewniam Cię Panie, że jestem bardzo poważny. Informacji nie udało mi się jeszcze potwierdzić, ale Andaras nie ma powodów, żeby kłamać. W tej chwili łeb orka leży gdzieś na zamku, a strażnik, z którym podróżował Andaras składa raport. Na pewno można to sprawdzić - Powiedział.

Dopiero po chwili zapewnień, że najwyraźniej nie jest to żart, jego wzrok stopniał nieco. Wyraźnie śpieszyło mu się, żeby sprawdzić tą informację, posłał więc kogoś w tylko sobie wiadome miejsce, aby upewnić się, że jego człowiek nie zwariował, bo wszystko na to wskazywało.

Pozostała część rozmowy nie była tak nieprzyjemna, jak spodziewał się Perła, chociaż pozostawiła niesmak. Darist nie miał czasu na rozmowę o jego potrzebach i dał mu do zrozumienia, że ma skoncentrować się na swoim zadaniu, a nie na torowaniu sobie drogi do wyższego stanowiska. Nie dowiedział się też niczego nowego o sytuacji politycznej, wyszedł więc stamtąd z mieszanymi uczuciami. Liczył na trochę większą pomoc ze strony przełożonego, jednak rozumiał też, że tamten chce zobaczyć jak radzi sobie sam, zanim dostąpi jakichkolwiek zaszytów w swej organizacji. Perła co prawda otrzymał do dyspozycji człowieka, kótremu nie mógł odmówić profesjonalizmu, bardziej obawiał się jednak, że ten "pomocnik" ma kontrolować jego poczynania, co nie było dogodne biorąc pod uwagę, że miał swoje własne plany.

Miał do załatwienia jeszcze jedną rzecz, ale tym mógł zająć się równie dobrze ktoś niższego szczebla, nie chciał jeszcze bardziej denerwować szefa. Zostawił instrukcje, dotyczące organizacji ewentualnej szybkiej ucieczki z miasta, oraz takie, które miały choć trochę odwrócić uwagę od drużyny z którą miał podróżować, po czym udał się z powrotem do "Haradzkiej" aby poznać w końcu jego przyszłych towarzyszy, o których tyle słyszał.
 

Ostatnio edytowane przez Fenris : 12-04-2011 o 14:35. Powód: kosmetyka i literówki
Fenris jest offline