Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2011, 22:32   #8
DrutZRuszczkom
 
DrutZRuszczkom's Avatar
 
Reputacja: 1 DrutZRuszczkom jest na bardzo dobrej drodzeDrutZRuszczkom jest na bardzo dobrej drodzeDrutZRuszczkom jest na bardzo dobrej drodzeDrutZRuszczkom jest na bardzo dobrej drodzeDrutZRuszczkom jest na bardzo dobrej drodzeDrutZRuszczkom jest na bardzo dobrej drodzeDrutZRuszczkom jest na bardzo dobrej drodzeDrutZRuszczkom jest na bardzo dobrej drodzeDrutZRuszczkom jest na bardzo dobrej drodzeDrutZRuszczkom jest na bardzo dobrej drodzeDrutZRuszczkom jest na bardzo dobrej drodze
„Co ja tu kurwa robię?” – Pomyślał barczysty murzyn, wyróżniający się swoim wzrostem i jednocześnie masą, spośród wszystkich żołnierzy z szeregu. Nie był to tłuszcz, jaki posiadał przeciętny Amerykanin przed wojną, stworzony za pomocą wesołego i wiecznie uśmiechającego się pana z reklamówek KFC, ale wynik wielu ciężkich godzin spędzonych na prowizorycznej siłowni w piwnicy jego domu na głośnych ulicach Detroit. Zwykle właśnie tam spędzał większość swojego czasu, właściwie to prawie całe życie. Okrutne zrządzenie losu, zabawy Przeznaczenia w przyczynowo-skutkowy ciąg wydarzeń sprawiły, że gnije tutaj i czeka na wyrok śmierci, z rąk maszyny. Kurwa mać. Bokser na froncie.

Przez chwilę wpatrywał się beznamiętnie w twarz osoby, która będzie mu w najbliższym czasie dowodzić. Doktorek. Carter miał nadzieję, że zamiast prezentować żołnierzom wykład o historii starożytnych kolumn, będzie potrafił zaprezentować prawidłowe dowodzenie grupą dwudziestu silnych i agresywnych ludzi. A na to się nie zapowiadało. Naukowiec wydawał się przeciwieństwem stereotypowego dowódcy. Mały, słaby i nie tryskający empatią na lewo i prawo. Chociaż, może jest dla niego jakaś szansa, nie powstrzyma buntu, ale poprowadziłby wiernych mu ludzi do zwycięstwa, tylko wpierw potrzebowałby tych wiernych ludzi. Rubin sprawdził resztę osób przebywających w szeregu, wydawali się być równie zdziwieni dowódcą, co on. Niewielu z nich wyglądało na dobrych żołnierzy. Pewnie w większości z nich to ludzie tacy jak Rubin, z ulicy. Napakowani do granic możliwości, o móżdżku wielkości naboju 9mm. I słabi w boju, ale przypieprzyć by potrafili. Wyglądali trochę jak postacie z jakiejś serii gier na konsole. Chociaż były osoby, które się wyróżniały. Niemniej jednak, Carter wolałby zginąć ze starości z żoną przy boku niż przygnieciony kilogramami złomu Molocha z ludźmi, których nawet nie znał. Każdy by tak chciał.

- Ja jeszcze mam pytanie, które chyba chodzi wszystkim po głowach. Odpuszczę sobie te wszystkie "sir", "panie" i inne środki grzeczności, bo jak się spodziewam będziemy walczyć ramię w ramię o życie, gdzie nie będzie czasu na coś takiego, aczkolwiek prędzej to ja będę was wszystkich osłaniał. Tak czy inaczej, jak ktoś taki jak ty ma nami dowodzić. Żołnierze to nie komputer, nie wpisujesz w nich jakiegoś skryptu czy innego gówna i nie wykonują od razu poleceń. Co jak wybuchnie jakiś bunt? Zapanujesz nad nim? Nie wiem, czy chciałbym powierzać swoje życie na polu bitwy w ręce jajogłowego. - Zapytał głośno, gdy przyszła na to kolej. Profesorek spojrzał na niego odrywając na chwilę wzrok od notatek.

- Nie mam w zwyczaju opowiadać o sobie ale skoro tak stawiasz sprawę, najwidoczniej będę musiał przedstawić tutaj swoje krótkie CV. Jestem oficerem Wojska Powojennych Stanów Zjednoczonych o stopniu podporucznika. Kieruje oddziałami technicznymi i oddziałami wyposażonymi w eksperymentalną broń stworzoną przez Wydział Badań Wojskowych - AKANWA, w którym jestem przełożonym zespołów zajmujących się inżynierią biomedyczną i techniką laserową. Zajmuje się opracowywaniem i wdrażaniem nowych technologii do walki z Maszynami i Mutantami. Generalnie, wszystko to co wydaje wam się niesamowite, niemożliwe i futurystyczne jest tworzone tu - pod moim okiem. Nie posiadam żadnych tytułów naukowych a tytuł wojskowy stosuje tylko wtedy gdy muszę. Nie uważam, żeby człowiek stawał się jakoby mądrzejszy od nadanych mu szmatek i gwiazdek.
Dowodziłem oddziałami wyposażonymi w prototypy broni za pomocą których być może, uda nam się cofnąć maszyny do piekielnej czeluści. Takim kluczowym elementem w tym procesie mogą okazać się teczki Nortona i jego znaleziska. Dlatego też między innymi, jestem teraz tu z wami.
Warunkiem naszego przeżycia na pustkowiach jest współpraca. Jakiekolwiek słabe ogniwo może doprowadzić do tego, że wszyscy zginiemy. Nikt was tu nie trzyma na siłę. Zastanówcie się więc kilka razy, bo bunt lub jakikolwiek wyraz nieposłuszeństwa dla rozkazów, da korzyść tylko jednej stronie - naszym wrogom.
– Carter nie spodziewał się od razu całej biografii, toteż przez chwilę był tym zaskoczony. Spuścił głowę w dół i parsknął pod nosem coś w stylu: „Ta, ta, ta, wiemy jaki jesteś zajebisty.”. Nadal nie był przekonany co do tej osoby, ale cóż począć. Trzeba wziąć karabin w dłoń i rzucić się pod nóż maszynom.

- Odnośnie broni.. Po przeciwniku wnioskuję, że byłoby najlepiej, jakbym wziął M240, jednakże nie znam warunków, w jakich przyjdzie nam "pracować". Stawiamy bardziej na mobilność czy skuteczność? M240 ładnie przeorała by nawet juggernauta, ale jest cholernie nie praktyczna, żeby strzelić, musiałbym się rozłożyć. Natomiast Minimi nie byłaby wstanie zniszczyć juggernauta, ale mógłbym z takich dwóch jednocześnie korzystać.

-Jakakolwiek broń ciężka definitywnie odpada. Po pierwsze, jako taka musi zostać na wyposażeniu bunkra; po drugie, nastawcie się na to, że trzeba będzie dużo biegać - a co idzie za tym - nie chciałbyś tachać na plecach 13 kilogramowej platformy wojskowej. Karabiny szturmowe o masie 5 kilogramów pewnie będą sprawiać wam problemy, dlatego określcie co chcecie dostać odpowiednio do swoich możliwości. Naszym celem jest uniknięcie za wszelką cenę wojsk Molocha. Podkreślam to! Jesteśmy oddziałem poszukiwawczym. Musimy przedostać się w kilka miejsc i dokładnie je spenetrować, starając się unikać jakichkolwiek jednostek wroga. Poczujcie się jak Navy SEAL, panowie.

- „Spenetrować to ja mogę twoją córkę albo żonę, hje, hje.” - Murzyn pewnie nie spotkałby się z uznaniem z jego strony, gdyby powiedział to głośno. Uznaniem, które będzie mu potrzebne w najbliższym czasie. Uśmiechnął się tylko paskudnie. – Więc niech Moloch lepiej zamknie swoją córkę, zamknie swoją żonę, ponieważ prawdziwy mężczyzna wyrusza do jego miasta!
 
__________________
"Bóg wysmarkał nos, a glutem byłeś ty."

Ostatnio edytowane przez DrutZRuszczkom : 13-04-2011 o 22:37.
DrutZRuszczkom jest offline