Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2011, 11:06   #53
JanPolak
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Wśród skandowania, okrzyków i stukotu kufli Szczur przeciskał się do pieńka. Przygładził wąsy, uśmiechnął się szelmowsko i uciszył gawiedź:

- No cicho, cicho. Więc chcecie usłyszeć heroiczną historię?

Skrzywił się w zamyśleniu.

- To może opowiem, ile siły w rękach ma Charus? – dla lepszego efektu złapał pniaczek i zaczął go wyciskać nad głową – Eee... to sami widzieliście.

Rzucił pniak na ziemię obok szczytu stołu.

- To może powiem, jaka potęga drzemie we łbie Orena i cóż on potrafi uczynić samą mocą umysłu? Co osobliwie bywa niebezpieczne, gdy popije, albo myśli o pierdołach… Eee… to za straszne trochę.

Oparł stopę na pieńku.

- O, a może – uśmiechnął się do swoich myśli – jak uciekałem bez spodni z żeńskiego klaszto… Ale, przez wzgląd na obecność niewiast i dziatwy, tego nie opowie. Hehe.

Stanął wreszcie na pniaku i w zadumie spojrzał w niebo.

- Ale, że chwalipięctwo to brzydka cecha, opowieści o naszych czynach pominiemy skromnym milczeniem. Zachowajcie tylko uszy na jedną – historię o bohaterach, którzy wyzwolili wioskę od plagi zabójczych gadów – którą usłyszycie już wkrótce. A teraz – postawił stopę na stole – posłuchajcie bajki o bohaterach, jaką sobie opowiadamy w naszych stronach.

Bez skrępowania wlazł na blat i bajał, przechadzając się wzdłuż biesiadujących.

Szedł raz elf z lasu Loren.
Szedł tak sobie lasem, borem.
Szedł ze miesiąc lub z dwa miechy.
Szedł i doszedł aż do rzeki.
Długa była i szeroka,
A w niej rybka była złota.
Sama złapać mu się dała
I tak jemu powiedziała:
"Elfie piękny i wspaniały,
Zrobię wszystko mój kochany"
On jak gdyby od niechcenia,
Kazał spełnić trzy życzenia.
"Więc po pierwsze, moja rybko,
Chcę cię prosić o rzecz zwykła.
Uszy trochę mam za długie,
Śmieszne i je niezbyt lubię.
Drugą sprawą, której pragnę,
Są pieniążki bardzo ładne.
Nienawidzę krasnoludów.
Straszne gbury i w ogóle.
Te brodacze kurduplate,
Są śmierdzące i chamiaste.
Noszą brody niezbyt ładne,
Upokorzyć więc je pragnę.
Chcę by jeden z nich mi służył.
Trza nauczyć go pokory.
Ja do tego będę skory."
Odszedł elf więc w swoją stronę
Z krasnoludem usłużonem.
Szli i szli przez tydzień cały,
Aż ich zaatakowali.
Więc krasnolud swym toporem
Walnął zbójów zaskoczonych.
Elf w tym czasie stał i patrzał,
A krasnolud rąbał, miażdżył.
Rozbójnicy się spostrzegli,
Że dostają i uciekli.
Krasnal się nie opanował,
Elfa dorwał, wykastrował...

Szczur zatrzymał się, sięgając po czyjś kufel. Wzniósł palec, dając do zrozumienia, że jeszcze nie skończył, przepłukał gardło i podjął:

Morał z bajki płynie taki,
By się wdawać w różne draki.
Bo bezczynność to rzecz zgubna,
Chamska oraz samolubna.

Skłonił się, kładąc dłoń na sercu.

Wiersz ze starego numeru MiMa, autorstwa Tasiora. Szacunek dla autora.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline