Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2011, 22:25   #34
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Część 2

Douglas westchnął i położył dłonie na jej ramionach i szepnął przytykając czoło do jej czoła.-Przepraszam dzikusko. Znowu cię czymś uraziłem, prawda?
- Nie...tylko... ehhhhhhhhh nic -przytuliła usta do jego ust i pocałowała go namiętnie, przytulając się do niego całą sobą. Przerywając pocałunek wyszeptała: - Pójdę się ubrać
-Dobrze... dzikusko.- mruknął Douglas i wypuścił Vicky z objęć. A gdy ta podeszła i otwierała drzwi, usłyszała łupnięcie, jęk bólu. I zobaczyła Bellę cofającą się pod ścianę. Bellę zarumienioną na twarzy i rozmasowującą guza.
- Kiedyś ci ucho odpadnie, albo ci ktoś klamką oko podbije - rzekła mijając dziewczynę.
-Tak panienko.-potwierdziła Bella i spytała.-Ufam, że na paniczu Mavericku bielizna zrobiła odpowiednie wrażenie?
- Załóż swoją i idź... sprawdź - odrzekła jej Vicky i weszła do sypialni, rzuciła się na łóżko i zapatrzyła w sufit zakładając ramiona pod głowę.
-No wie panienka. Eeee.. nie wypada mi i wstydziłabym się przed paniczem Maverickiem w bieliźnie paradować. -paplała Bella wchodząc za nią do ich sypialni, po czym spojrzała na Victorię i spytała z troską.-Stało się coś?
- Nic... wszystko kupiliśmy? - spytała jednak widać było, że jakakolwiek padnie odpowiedź i tak nie dotrze do niej. Choć Bella potrafiła być przekorna i sprytna.- Wszystko i nawet jakieś listy do pana Mavericka od kobiet się zaplątały. Musiały to być od kobiet. Bo perfumowane.
- Gdzie masz te listy?! - poderwała się Vicky siadając na łóżku.
Bella zachichotała widząc to i dodała.-Ooooo. To jednak panicz Douglas, wielce panienkę interesuje. - dodała wystawiając język.-Nie ma żadnych listów.
- Chyba w tym automobilu jest za ciasno o jedną pokojówkę... jak dojedziemy do miasteczka to się ją ostawi. - mruknęła Vicky zła, że się dała tak podpuścić.
Eeeee tam.- machnęła ręką Bella nie wierząc w te pogróżki. Po czym dodała kusząc swoją panią.-Hmmm... a kolacja we dwoje? Jako naukowy eksperyment oczywiście. Przygotuję kaczkę przyprawioną lubczykiem. Tylko panienka i panicz Douglas, czy to nie jest ekscytująca okazja do badań?
- Tak... tak... kolacja we dwoje z przylepioną do drzwi ciekawską pokojówką.... baaaaaaaaaaaaaaardzo ekscytujące. Ciekawe czy twoje spotkania z G... urwała przyglądając się Belli zmrużonymi oczami. - Gdzie go dotykałaś jak się spotykaliście na te wasze spotkania?
-No ustami za... przyrodzenie.odparła Bella strzelając buraka na twarzy i dodała.-I on mnie też. No i kochaliśmy się i wtedy dotykałam go całego.
- Chyba palcami... - poprawiła ją Vicky pamiętając co mówił Douglas.
-I tak i tak.-odparła Bella i dodała ciszej.-Ponoć i biustem można, ale trzeba mieć go wielg.. warunki ku temu. Oni to bardzo lubią.
- I jak było? - dopytywała się dalej- Myślisz, że mu się to podobało?
-Bardzo...jeśli robi się to delikatnie. A panicz Douglas dotykał panienki tam w dole?-spytała Bella z ciekawością.
- A może byś poszła tą kolację z lubczykiem robić? - odpowiedziała jej pytaniem na pytanie Vicky.
-Jest baaaardzo przyjemnie, gdy to on całuje ustami... tam w dole. Ale... wszystko jest przyjemne przy ukochanym, panienko.- mruknęła rozmarzonym tonem Bella i wstała, by iść do kuchni i przygotować tą kolację na dwoje.
Tymczasem automobil ruszył. Douglas musiał już zakończyć naprawy.
Vicky siedziała na łóżku zastanawiając się nad wszystkim czego się dziś dowiedziała. Zmarszczyła czoło i zaczęła się ubierać. Kiedy już była gotowa pomaszerowała raźnym krokiem do biblioteki Douglasa i zaczęła przeglądać książki. Widać, że czegoś poszukiwała i promienny uśmiech, który rozjaśnił jej twarz świadczył o tym, że znalazła to czego szukała. Wzięła książkę i usiadła wygodnie otwierając ją i oglądając ilustracje, od czasu do czasu przesuwając palcem po czytanym tekście.
Jazda była spokojna, choć po wybojach.Książka była ciekawa, choć opisywała sprawy damsko-męskie. A jak się później okazało, także i sprawy damsko... damskie. Z ilustracjami w dodatku. Czytała z zaciekawieniem, oglądała ilustracje z jeszcze większym, przy niektórych zastanawiając się czy naprawdę jest to możliwe.
Na końcu zaś odkryła ładnie złożoną karteczkę, zapisaną


zamaszystym pismem. “Do Douga, twój kwiatuszek”. List miłosny, który w połowie stawał się listem lubieżnym, z opisami nie mniej szczegółowymi co w książce. No... może mniej czytelnymi. Kobieta wspominała ich wspólny piknik i zachęcała by odwiedził ją ponownie w Londynie. Podpisano Charlotte Detoile.
Vicky czytając każde kolejne słowo czuła jak jej policzki robią się coraz bardziej czerwone, nie z zażenowanie lecz ze złości. Sama nie wiedziała czemu, ale była zła zarówno na tą kobietę, która to pisała jak i na Douglasa, który wyprawiał z tamtą te wszystkie rzeczy o których ona pisała. Zmięła list w kulkę i wcisnęła ze złością do kieszeni. Wstała odłożyła książkę na miejsce i ruszyła do kuchni. Weszła do środka i spojrzała na kaczkę przygotowaną do wstawienia do piekarnika. Spojrzała na Bellę i spytała: - I jak ci idzie? - Zaczęła się równocześnie przyglądać przyprawom na półce.
-Dobrze panienko.-Bella to zerknęła na kaczkę rozgrzewając piekarnik, to na wzburzoną Victorię. Po czym spytała.-Coś się stało?
- Nic... lepiej zerknij czy ogień nie za duży - odrzekła jej Vicky i kiedy Bella się odwróciła ujęła pospiesznie słoiczek z pieprzem i wsypała całą jego zawartość do środka kaczki, odstawiła słoiczek na miejsce z niewinną miną. Chwile później odwróciła uwagę Belli czymś innym i jak dziewczyna nie widziała nafaszerowała kaczkę czymś co podpisane było jako “ostre chilli”.
Bella spojrzała na Vicky i spytała.-Coś panienka się dziwnie zachowuje.
- Ja?Ależżżżżżżżżżżż skąd -szła w zaparte Vicky.
-Teraz to na pewno wiem, że coś się stało.- Bella przysunęła się bliżej Vicky i wpatrywała w jej twarz jakby szukając oznak kłamstwa, stojąc twarzą w twarz ze swoją panią.
- Kaczki pilnuj, bo nawieje i nici z kolacji - odrzekła jej Vicky cofając się do tyłu.
-Niech tu panienka mnie nie zwodzi. Co się stało?-Bella jednak przysunęła się bliżej.
- Lepiej zajmij się tą kolacją! - obruszyła się Vicky i nawiała z kuchni. Stanęła za drzwiami i zaczęła się zastanawiać gdzie pójść. Podjęła decyzje i ruszyła w stronę sterówki, wparowała do niej jak bomba i siadła na wolnym miejscu.
- Znasz kogoś w Londynie Douglasie - spytała zerkając na niego z uwagą.
-Kilkanaście osób.- rzekł Maverick skupiony na prowadzeniu pojazdu.-Często tam bywam.
- A jakaś szczególna osoba wśród tych kilkunastu się znajduje? - dociekała dalej dziewczyna.
-Szczególna? Hmmm... nie wydaje mi się. Pod jakim względem... szczególna?- spytał Maverick.
- No inna niż pozostałe, wiesz taka z którą wolisz spędzać więcej czasu, na piknikach chociażby... - tłumaczyła mu dziewczyna.
Douglas nagle zatrzymał automobil i zerknął na Vicky.- Skąd wiesz o Charlotte?
- Jakiej Charlotte? - spytała go dziewczyna i dodała: - Ona jest dla ciebie kimś takim szczególnym?
-Twój długi języczek cię wydał.- Douglas położył palec na wargach Vicky.- Zanim ci odpowiem, to mi odpowiedz też na … pytanie. Czy ja jestem dla ciebie, kimś szczególnym?
- Spytałam pierwsza i jaki mój długi języczek mnie wydał? Sam powiedziałeś na moje pytanie o tej Charlottcie. Ja nic o niej ani a nikim innym nie mówiłam. Pytam z ciekawości wszak, podróżujesz po świecie, a teraz zmierzamy do Londynu, a sam mówiłeś, że tam masz sprawy do załatwienia. Więc pytam czy i kogoś szczególnego masz z kim chciałbyś spędzić miło czas. Kim więc jest dla ciebie ta Charlotte? - dociekała dalej.
-Ale to są moje prywatne sprawy więc... skoro nie jestem dla ciebie nikim szczególnym, to nie muszę ci mówić, prawda?-odparł Douglas spoglądając w oczy Victorii. Przesunął dłonią po jej policzku.-Chyba, że jestem kimś ważnym dla ciebie?
- No tak... masz racje to twoje prywatne sprawy, w sumie ja jestem taki narzucony dodatek. -podniosła się gwałtownie i ruszyła w stronę drzwi. Chwycił ją za dłoń i lekko ścisnął zatrzymując.-Aż tak ci zależy by wiedzieć? Choć tu na kolana to ci powiem.
- Aaaaa... skąd będę wiedzieć, że powiesz mi prawdę?- spytała siadając mu na kolana i wiercąc się na nich starając się wygodnie usiąść.- I dlaczego akurat o niej wspomniałeś?
-Bo jest jedyną kobietą z Londynu, którą zabrałem na piknik i...- mruknął Maverick obejmując w pasie Vicky.-I pewnie wiesz co robiłem na tym pikniku, panienko Victorio.
- No na pikniku je się pieczonego kurczaka i ciasto i pije lemoniadę i można pomoczyć nogi w rzece jak piknik jest na brzegu rzeki - odrzekła mu na to Vicky.
-Tak. To też. Piknik był chyba.. dwa lata temu. A do Londynu jadę w interesach, a nie na schadzkę.-odparł Maverick całując policzek, a potem szyję, trzymanej na kolanach dziewczyny.
- To z tą Charlottą łączyła cię schadzka? - spytała odwracają twarz i spoglądając mu z uwagą w oczy.
-Taaak. Kilka schadzek, które … były. I już nic więcej.-odparł Douglas i spytał.-Już zazdrość ci przeszła, dzikusko?
- Nie byłam zazdrosna, wszak jak można być zazdrosnym o kogoś o kim się nic nie wie? -odpowiedziała pytaniem na jego pytanie.
-Można, można... być i zazdrosnym i zakochanym. Wszak nie chciałabyś chyba, żeby... bo ja wiem... Bella wsunęła się mi do łóżka, zamiast ciebie? spytał spokojnym głosem Maverick.
Wzruszyła ramionami i spytała: - Czemu?
-Doprawdy? Jesteś pewna?-odparł zaskoczonym głosem Douglas.
- No łóżko to łóżko, jak sam wspominałeś niejedna dama upojenia w nim doznała razem z tobą - odrzekła mu Vicky.
-A tobie nie przeszkadza by kolejną była Bella? Więc tym mniej powinna Charlotte. I inne kobiety.-wzruszył ramionami Douglas.
- Pójdę już... nie będę ci przeszkadzać, abyś spokojnie prowadził automobil. Wszak w ten sposób szybciej się znajdziesz w Londynie, nieprawdaż - odrzekła mu na to próbując się podnieść z jego kolan.
On jej jednak nie dał uciec, tuląc mocniej.-No nie gniewaj się dzikusko. Żartowałem tylko. Nie zamierzam żadnej innej do alkowy zaciągać. Tylko ciebie. No rozchmurz się. Tylko się tak droczyłem.
- Teraz tak mówisz, a jak dojedziemy do Londynu to będziesz po piknikach łaził i kwiatuszki zbierał - mruknęła pod nosem.
-Cóż... to już raczej zależy od ciebie dzikusko. W końcu jesteś inteligentną i przedsiębiorczą dziewuszką. Jeśli zechcesz, to sprawisz, że tylko ciebie będę zaciągał na piknik, prawda?-odparł Douglas jedną ręką tuląc Victorię do siebie, a drugą głaszcząc ją po głowie.-To chcesz żebym cię zabrał na piknik?
- Nie lubię pikników. - odrzekła mu starając się wyswobodzić z jego ramion, sama nie wiedziała czemu kłamie i czemu jest na niego... zła.
-To co lubisz? I czemu jesteś na mnie zła, skoro ci na mnie zależy?- mruknął w odpowiedzi Doug mocniej tuląc do siebie Victorię całując ją po policzku.
-Niiiiiiiiiiiiiiiiic! I nie jestem za nic a nic - odparła szybko.
-Doprawdy?-zachichotał Douglas tuląc Vicky i głaszcząc jakby była małą dziewczynką. I zmienił temat.-Wiesz, że jesteś śliczniutka? Ładniejsza od Charlotty?
-Jaka ona jest?- wyrwało jej się pytanie zanim zdążyła je zatrzymać dla siebie.
-Starsza od ciebie, nieco szczuplejsza na twarzy, rude włosy zbiera w kok i ma mniejsze piersi od twoich i zgrabną pupę. Jest dość ładniutka. I widać dołeczki w jej policzkach, gdy się śmieje.-odparł Douglas spoglądając na Vicky. Nachylił się i cmoknął czule jej wargi.-Nie ma takich zmysłowych usteczek, jak ty.
- Marta ma racje! - mruknęła pod nosem Vicky i znów zaczęła się wiercić mu na kolanach, aby się wydostać z ramion, które ją oplatały.
-Oj przestań... a co byś chciała wiedzieć. Jaka jest z charakteru? Rozrywkowa i znudzona mężem. -przytulił ją i pogłaskał po głowie.-Lubi wypić winko, potańcować, poflirtować. Ma ognisty temperament. Ale nie tak jak ty. Chociaż...
- Męęęęęęęęęęężem?!!! - Wykrzyknęła mu w ucho Vicky i tym razem gwałtowniej zaczęła się wyswabadzać z jego ramion: - Puuuuuuuuuuuuuuszczaj!
 

Ostatnio edytowane przez abishai : 14-04-2011 o 22:27.
abishai jest offline