Kto? I Vicky... przepraszam.-mruknął Douglas zerkając na dziewczynę i machając trzymanym dłoni jej stanikiem.
Zerknęła w dół i zobaczyła swoje nagie piersi... jednak nie wróciła po fatałaszek który trzymał tylko uświadomiła go, że w ciąży jest...
- Moja ręka... wszak to ją chyba obsiusiałeś jak cię badałam! - roześmiała się i nawiała do sypialni, aby znaleźć coś do ubrania.
Towarzyszył jej ucieczce śmiech Mavericka, gromki i wesoły. I wspomnienie jego ust na swym ciele.
Vicky zaś uśmiechając się pod nosem położyła się na łóżku w sypialni i rozmarzyła się.
Po kilkunastu minutach weszła Bella i rzekła.-
Panienko... kolacja gotowa. - To sobie ją wszam z paniczem... - mruknęła jej Vicky pokazując język i nadal wpatrując się w sufit z dziwną miną.
-A tyle się natrudziłam.- rzekła Bella załamując dłonie i spytała siadając obok niej.-
Znowu się panienka pokłóciła z paniczem Maverickiem? - Jaaaaaaa? - zdziwiła się Vicky -
Ja tam się z nikim nie kłócę -Acha. Tylko z nim. Najpierw się panienka kłóci, potem godzi, potem się całujecie i... robicie różne takie..- im dłużej mówiła Bella tym czerwieńsza na twarzy była.
- Skąd wiesz? - spytała panna von Strom siadając na łóżku i mrużąc oczy przyglądając się Belli.
-A jak panienka sądzi? To mały domek.- odparła enigmatycznie Bella i dodała.-
Poza tym...wybiegła panienka ze sterówki radosna jak skowronek i z biustem na wierzchu. Pan Douglas pewnie miał ciekawe widoki. - Pan Douglas się cieszy bo tatusiem zostanie. - wtajemniczyła ją teatralnym szeptem Vicky.
-Panienka jest z nim w ciąży?!- wykrzyczała Bella i dodała nerwowo.-
To trzeba będzie szybko ślub zorganizować. I przyjęcie. I ojca panienki zawiadomić. A jak błogosławieństwa nie da?! - Oj to raczej będzie trudne bo to nie ja jestem w ciąży, to nie ja jestem tym kwiatuszkiem,
który zapylił, czy co tam robił - odrzekła jej Vicky próbując zachować powagę.
-To kto?- zdziwiła się Bella.
- Jego spytaj... ja cię tam wtajemniczać nie będę. Aaaaaaaaaaa i możesz przynieść mi ten prezent co go zgubiłam w sterówce? - spytała z niewinną miną Vicky.
Jakimże to cudem, zgubiła panienka stanik?-spytała pokojówka i bezceremonialnie podwinęła suknię Vicky, sprawdzając czy majtki są na wierzchu.-
I jak się panienka dowiedziała.. o ciąży? - Po objawach jakie mi Douglas określił - mruknęła Vicky obciągając sukienkę do dołu -
A ty czego szukasz pod moją kiecką? Nie masz swoich majtek? -Sprawdzam czy i majtek panienki szukać nie muszę. Coś panienka przy paniczu Douglasie lubi się rozbierać.mruknęła Bella i dodała.-
Coś mi panienka kręci. Od kiedy to mężczyźni potrafią zapamiętać objawy kobiece. I jakież to były objawy? - Idź nawiedź panicza to cię wtajemniczy... a kręcisz to ty, bo nagle mocnej senności się nabawiłaś, a jak co do czego przyłazi to się okazuje, że ucho ci do drzwi przyrosło - odrzekła jej Vicky.
-Oczywiście, że kręcę... co by panienka mogła swobodnie z paniczem Douglasem poflirtować. Choć i bez mojej kolacji, flirtuje panienka ochoczo.-odrzekła Bella i wyciągnęła w górę dłoń w geście przysięgi.-
I obiecuję być grzeczna tej nocy i nie podsłuchiwać. Ale rano wypytam o wszystko. - Tak... tak... a potem będziesz mi kieckę na głowę zadzierać aby sobie sprawdzić co mam a czego nie mam. A ty mi opowiedziałaś wszystko jak sama flirtowałaś? Nie! I do tej pory to temat tabu! - rzekła Vicky zakładając ramiona na piersi i robiąc zaciętą minę.
-Po prostu panienka nie pytała, a ja nie chciałam w panience zazdrości budzić. No i Hilda podsłuchiwała.- Bella pogłaskała palcami raz jedną raz drugą pierś Victorii mówiąc.-
Obie są, na dole też mam sprawdzić czy niczego nie brakuje? - Sobie sprawdź... wszak świeciłaś nam po oczach bielizną - odrzekła jej Vicky odsuwając się do tyłu.
-Ale panienka bieliznę zgubiła. I kto wie co jeszcze...- zachichotała Bella i spytała.-
Musiał bardzo dobrze całować, skoro dała mu się panienka rozebrać.
Vicky pociągnęła nosem po czym mruknęła: -
Chyba czuję... palącą się kaczkę? - i uśmiechnęła się złośliwie do Belli.
-To źle panienka czuje. Bo to zapach kaczki przykrytej półmiskiem.- odparła pokojówka i dodała.-
Tooo pójdzie panienka na kolację z paniczem Maverickiem? - Nieeeeeeeeeeeeeeee... bo mnie szpiegujesz, potem oglądasz, potem obmacujesz co mam czego nie mam, co straciłam a co zyskałam - odrzekła Vicky ponownie kładąc się na łóżko i wpatrując w sufit.
-Eeee tam. Panikuje panienka. Ino wszak macnęłam jedynie. Jak panienka chce macnąć w odwecie, to... się poświęcę.- -odparła Bella i zadumała się nad innym faktem.-
To może ja pójdę na kolację i... siądę mu na kolanach. Musi to być wygodne, bo panienka często przesiaduje. I dam mu się całować i pieścić...oooo... myśli panienka, że on dobrze całuje? - Tak... tak... idź se na tą kolację, to jest myśl, a mi ucho przyrośnie do drzwi. A potem jak wrócimy do domu poproszę pewnego chłopca aby ci kieckę na głowę zadarł i sprawdził czy czegoś nie zgubiłaś, a raczej z czym wróciłaś - zaszantażowała ją Vicky.Odpowiedzią był płacz... a raczej płaczliwe wycie.-
Tooo jaaaa sięęęęęę taaaaaaak staaaaaaraaaaam, tyyyyyyyyyyyyyyle wysiiiiiiłku iiii....<chlip>.... wieeee panieeeeenkaaaa ileeee trzeeeeeba czuuuuuwać naaaad piekaaaarnikieeeeem?- Bella rozbeczała się na dobre.-
Aaaaaaa przeeeeeecieeeeż chcęęęęęęę poooomóóóóc. A panieeeeenkaaaa mnie straaaaaaszy.-służka zakryła twarz w dłoniach rycząc jak bóbr...
- Yhm.... jakoś szybko chciałaś na te kolanka wskoczyć i kolacyjką się raczyć i całować i resssssztą.... - odrzekła jej Vicky odwracając się do niej plecami. Za dużo razy stosowała to samo beczenie co Bella teraz, aby bardzo się nim przejąć.
-Skoro panienka nie chce...- służka wytarła nos w rękaw.-
A szkoda by kolacja się zmarnowała. I panicz Douglas też. - Jakoś do tej pory bez twojej opieki się nie zmarnował - odburknęła jej Vicky.
-Chciałam pomóc. A z tym wskakiwaniem na kolana to, żartowałam bo wiem...że panienka, bardzo o panicza Douglasa zazdrosna.-odparła pochlipując Bella.
- I tak ci nie dowierzam - odparła jej Vicky podnosząc się z łózka, podeszła do szafy i zaczęła wywalać kolejne fatałaszki zastanawiając się co włożyć na tą kolację.
Wreszcie zdecydowała, że jednak...mamusi suknia będzie najlepsza. Wbiła się więc przy pomocy Belli w gorset i w suknię i wychodząc z sypialni dodała:
-Jak cię złapię z uchem przy drzwiach... to ci je utnę wachlarzem
Poszła do kuchni i....
usiadła czekając na Douglasa.
Tymczasem ze stołu, dolatywały zapachy budzące burczenie w brzuchu.
Wszak od rana miała okazji zjeść niczego porządnego.
Kaczuszka na półmisku prezentowała się zachęcająco.
Co prawda Bella nie była tak biegła w gotowaniu jak mąż Marty, czy też sama Marta. To jednak radziła sobie w kuchni całkiem nieźle. I zapachy dobiegające od stolika w kuchni, na którym stał posiłek drażniły nieco dziewczyną. Gdzie do licha jest Doug! Victoria była głodna!
Bella wyłączyła oświetlenie w kuchni. Cały posiłek dla dwojga miał się odbywać w blasku świec.
W końcu przybył Douglas, ubrany niezwykle... odświętnie.
I niósł ze sobą butelkę whisky. Postawił ją wraz dwoma szklanicami na stole. Do których nalał odrobinę trunku. Następnie.
- Madame.- wyciągnął dłoń w kierunku dłoni Vicky, by zaprowadzić ją do stolika. Było to oczywiście niepotrzebnym i bezsensownym rytuałem w obecnej sytuacji, ale najważniejsza rzecz to, że... kolację czas zacząć!