Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2011, 13:02   #198
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Elyra przez chwilę spoglądała w ślad za mężczyzną próbując sprecyzować swoje o nim zdanie. Brakowało jej pozbawionego emocji osądu Aquiliana. Nieco dziwnym wydawał się jej fakt, że tak szybko się do niego przyzwyczaiła. Widać bogowie mieli w związku z ich znajomością jakieś plany. Ciekawiło ją również to jaką decyzję podjęli pozostali.
Z westchnieniem podniosła się z trawy i zebrała naczynia.
- Zostań tutaj. Zaraz wrócę - nakazała Thalionowi po czym ruszyła w stronę karczmy.

Zapłaciwszy za posiłek i zwróciwszy tacę właścicielowi przystanęła na chwilę przy szynkwasie by spojrzeć na siedzącego przy stole Aquiliana. Odczekała na chwilę w której ich spojrzenia się spotkały po czym ruszyła w drogę powrotną prowadzącą do wyjścia. Nim zniknęła za drzwiami zerknęła jeszcze czy mężczyzna zauważył jej pytające spojrzenie po czym wyszła. Chciała z nim porozmawiać sam na sam, a i tamci pewnie mieli swoje sekrety na których zdradzenie było za wcześnie.
Aquilian po uprzednim przeproszeniu grupy wstał i udał się na zewnątrz. Dołączył do Elyri.
- Jaką podjęli decyzję? - zapytała opierając się o pień drzewa.
- Zdaje się, że jeszcze żadnej. Zostawiłem ich samych, za pewne teraz się naradzą - odparł.
- Miałam nadzieję na to, że zdążyli już ją podjąć - była wyraźnie zawiedziona.
- Dajmy im chwilę na zastanowienie się. Nie możemy wymóc natychmiastowej decyzji. Właściwie nas nie znają, a ostrożność jest naturalnym i zdrowym odruchem. Uważam to za pozytywny omen.
- Tym bardziej, że zdążyli już przeżyć kilka przygód - dodała z westchnieniem.
Kapłan wskazał kciukiem gospodę: - Jakie są twoje pierwsze wrażenia? Zdaje się, że zamieniłaś kilka słów z Baredem.
Skinęła głową aczkolwiek nie sprostowała owych kilku.
- Są nieufni, przynajmniej on sprawia takie wrażenie. Ich misja polega na zdobyciu jakiegoś przedmiotu i odnoszę wrażenie, że nie są z tego powodu zadowoleni. Na dodatek mają wyraźnego pecha do damskiego towarzystwa w swojej grupie. Bared wspominał coś o śmierci jednej z takowych i przejściu na służbę zła, kolejnej. Kłopoty zdają się ich nie odstępować. Jednak nie mogę powiedzieć by ten mężczyzna był zły. Nie wiem jak pozostali ale on z całą pewnością nie jest. Ostrzegał przed grasującymi na trakcie brćmi, którzy napadają na osoby władające magią w tym również kapłanów i druidów. - Przerwała dla zaczerpnięcia tchu. Starała się wymienić wszystkie istotne jej zdaniem informacje oczekując na chłodną ocenę Aquiliana.

Helmita chłonął z najwyższym skupieniem słowa Elyri, szczególnie te o celach drużyny: - Spodziewałem się, że trzymają się ich przygody. Sądzę, że przyda im się dodatkowy kapłan - wykonał krótką przerwę - oraz druidka - dodał.
- Ostatnie może być kwestią sporną. Najwyraźniej Bared ma wiele przeciwko mojemu towarzystwu. Co prawda swoje wątpliwości wyłożył używając słodkich słów to nie zmienia faktu, że takowe są.
Spojrzał na nią zdziwiony: - Dlaczego? Czyżbyś go jakoś uraziła?
Zmierzyła go gniewnym spojrzeniem.
- Tak, zdecydowanie. Głównie swoją, jak wynika z jego słów, urodą i miłym usposobieniem. Może powinnam być nieuprzejma lub wysmarować twarz wyciągiem z kory...
- Wybacz Elyro, ale obawiam się, że nie zrozumiałem. Baredowi nie spodobała się twoja... ogłada?
- Według niego jestem za miła i ładna by narażać mnie na niebezpieczństwo tej wyprawy, zatem powinnam wybrać drogę dokładnie przeciwna do tej, którą obiorą! - nie kryła swej wściekłości.
- W walce z Ettinem udowodniłaś swoją waleczność, a twa niepozorna fizjonomia jest sporym atutem. Jestem do prawdy zdziwiony tak pochopnym osądem.
- Tamta walka nie jest najlepszym dowodem - mruknęła. - Mam tylko nadzieję, że nie uda się mu przekonać pozostałych.
- Jeżeli tego sobie życzysz, mogę wstawić się za tobą.
- Zobaczmy najpierw co zadecydowali. Może wszystko samo się ułoży. Zawsze mogę po prostu wrócić do lasu gdzie nikt nie będzie mnie oceniał po wyglądzie. -
Najwyraźniej uwaga Bareda mocno utkwiła w umyśle druidki i nie dawała jej spokoju.
Aquilian spoglądał na nią nieco dłużej niż zwykle. Rzeczywiście, gabarytami nie przypominała wojownika, lecz w świecie pełnym cudów, czarów, czy ingerencji bóstw, wiązanie sił z masą mięśni nie zawsze wychodziło na zdrowie. Co do urody... Kapłan czuł wewnętrzny sprzeciw dla zajmowania stanowiska w tej sprawie: - Tak, masz rację. Dajmy im się wypowiedzieć. - Odparł po chwili.
- Jak myślisz, o jaki przedmiot może im chodzić? - zapytała po dłuższym milczeniu.
- Nie mam pojęcia. Mogę tylko podejrzewać, że to rzecz wielkiej wartości, skoro narażają dla niej swoje życie i zdrowie. Wedle twoich już jedna osoba przypłaciła to życiem. Może to jakaś cenna, zapomniana wiedza? Wolumin?
- Musi być bardzo wartościowy skoro w jednej drużynie przeplatają się dobre i złe charaktery. Zastanawia mnie jednak podejście Bareda do tej misji. On jest przekonany że to się źle skończy, a jednak prze dalej.

Helmita odchrząknął: - Myślę, że najlepiej porozmawiać o tym, przy osobie wspomnianej.
- Prawdopodobnie masz rację - zgodziła się, niezbyt przekonana o słuszności takiego postanowienia.
Mężczyzna spojrzał na nieboskłon, słońce pokonało ponad połowę swej drogi: - Czy wspomniał może o miejscu, w którym mają nadzieję odnaleźć ową rzecz?
- Niestety nie. Nasza rozmowa zeszła na nieco inne tory. Może innym razem, lub któryś z pozostałych...
- jej spojrzenie powędrowało w stronę gospody. - Myślę, że mieli dość czasu Aquilianie.
- Owszem, wracajmy.
Tym razem nie miała nic przeciwko przekroczeniu progu gospody.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline