Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2011, 22:31   #122
Toho
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Karczma Krwawa Kiszka
Helga, Faethor et plures

Wiedźma uśmiechnęła się paskudnie na wieść o dowolnej formie zapłaty. Zarówno Faethor jak i Helga mieli dziwne wrażenie, że mogą jeszcze żałować tego magicznego transu.
– Tylko magiczny trans nam tu pomoże. No chyba, że Twój kolega czarodziej pomoże mi w sztuce … co Ty na to synku? Może zamienisz wodę w wino? Może ołów w złoto? Może uczynisz inną sztukę, która uraduje starowinkę …? głos Miriam zaskrzypiał wyjątkowo wiedźmio i nieprzyjemnie. Całkiem jakby ktoś darł gwoździem o blachę.
– Daj mu pokój. On jest inny ... palnęła nie myśląc za wiele Helga.
– A i owszem jest inny. Vitator albo inny aegis odparła nieco mniej skrzypliwie wiedźma.
– Laboratorium? zapytała Helga.
– A jak. Tylko tam możemy dokonać niemożliwego. Tam oddzielimy to co mokre od suchego, to co twarde od miękkiego. Fiat! I będzie gotowe odparła spokojnie wiedźma
– Chodźmy stąd, karczma to niezbyt dobre miejsce na potężną magię. Za dużo tu fluidów i humorów, amina jest niepewna, a Barwna Brama uchylona. odparła wiedźma całkiem śmiertelnie poważnie.

Cała trójka wstała i zebrała się do wyjścia. Miriam zręcznie rzuciła na stół nieco miedziaków za jadło i wypitek. Wyjście bohaterów niby nie zostało zauważone. Ale troje osób całkiem uważnie obejrzało sobie całą trójkę. Dwie pary oczu należały do karczmarza i kelnerki. Trzecia para należała do facecika i nijakim wyglądzie – rzekłbyś gościa o szarej, nijakiej twarzy, nijakich, szarych oczach, ubranego w szare pantalony, szary kubrak i szarą skórzaną czapkę.
– Tu mogę czarodzieju odpowiedzieć na twe pytanie o siatkę Ath'ma. Powiem Ci jedno – to niebezpieczna wiedza, nie wiem gdzie o niej słyszałeś, ale głupcem i nieodpowiedzialnym ten, kto z tego korzysta. Powiedzmy, że opowiem Ci co na rzeczy a Ty rzekniesz, gdzie to zabawiają się siecią Ath’ma. To jak umowa? zapytała wiedźma Faethora. Jej głos nie był już aż tak wiedźmi. Stał się głosem starej kobiety. Także postura Miriam się zmieniła – wyprostowała się, a jej kroki nabrały mocy i pewności.
– Nie słyszałam o siatce Ath’ma Opiekunko Scieżek? Czym ona jest? zapytała z dziecięcą naiwnością i ciekawością Helga. Ale wiedźma milczała. Czekała na to co powie Faethor.
W tak zwanym między czasie przeszli w bardziej zniszczoną i zapuszczoną część klatki. Co ręby zza węgła lub z bramy wyglądały gęby tubylczych apaszów. Nie wiadomo czy poznali Helgę czy samą Miriam, ale nikt ich nie zaczepił. W pewnym momencie wiedźma zatrzymała się przed niewielkim ceglanym domem. Dom był zapuszczony z zewnątrz, ale cegły miał solidne i zdrowe. Równie solidne, i zapewne zdrowe, miał wielkie dębowe drzwi okute żelazem. Do tego Faethor w całym ciele czuł wibracje mocy – dom obłożono wyjątkowo potężnymi zaklęciami.
– Gotowi czy nie wchodzimy! rzekła niespodziewanie wiedźma i śmiało nacisnęła klamkę drzwi. Te o dziwo otworzyły się ze zgrzytem godnym stuletnich zardzewiałych zawiasów. Moc nieco zelżała.
Wnętrze domu okazało się wypełnione po brzegi półkami, na owych leżały setki, nie setki – tysiące – a może i więcej słoików, flakonów i amforek. Żadna nie miała opisu, za to każda wydawała się leżeć tu od wieków.
– Znów to samo. Zakurzone! warknęła półgłosem wiedźma nie można powierzyć już domu gnomowi. Nie ma już dawnych gnomów. Czas chyba wymówić mu posługę i przyrządzić zupę z gnomiego języka i gnomich oczu narzekała całkiem głośno wiedźma.
– Poczekajcie moment tutaj rzuciła Miriam do Faethora i Helgi i wyszła do drugiego pokoju i zamknęła za sobą drzwi.

Po chwili zza nich wyszła …

Najpiękniejsza wiedźma jaką widział do tej pory Faethor. Być może wrażenie to wynikało z faktu, że była to pierwsza wiedźma jaką widział elf. Helga nic nie mówiąc popatrzyła ciekawie na Miriam.
– Tak lepiej. Nieprawdaż? zapytała piękna Miriam trzepocząc rzęsami niczym podlotek.
– Chodźcie powiedziała Miriam czyniąc szeroki gest do Faethora i Helgi i kierując się do pokoju z którego przed chwilą wyszła. Ten pokój, dla odmiany, był całkowicie pusty. Ani mebla czy innych sprzętów. Jedynie pod sufitem suszyło się mnóstwo ziół. Faethor elfim węchem i wzrokiem wypatrzył kilka znanych mu ziół: wilczą jagodę, miętę, pokrzywy, tatarak, werbenę, piołun, kwiaty lipy i akacji. Pokój pachniał tysiącem zapachów i kolorów.

Wiedźma stanęła na środku pokoju i powiedziała
– Helga po lewej. Podasz mi kilka składników. Ty magu po prawej.
Potem na środku pokoju nakreśliła znak

Znak nie przypominał nic, co by było znane Faethorowi. Ten zerknąwszy na Helgę stwierdził, że i dla niej jest to jakieś nowum. Wiedźma skończywszy kreślenie znaków popatrzyła pod sufit i wybrała nieco ziół: werbenę, pokrzywy, chmiel, tojad i kilka innych. Mrucząc coś pod nosem sprawnie utkała wianek. Wianek ów ubrała na głowę – wyglądała w nim przezabawnie. Po chwili zza pazuchy wyjęła flakonik i powiedziała:
– Helga. Trzy świece, gwóźdź trumienny, palec wisielca, włosy topielca, miód pszczeli z martwej pasieki, wilczy kieł, oliwy mały flakonik oraz sól tak z woreczek … A i mam nadzieję, że amulet nosisz? Nie chcemy tu przecież zamieszania … wydała rozkazy wiedźma
– Amulet noszę. A te składniki już przynoszę. odparła Marienburskim wierszem, a właściwie rymem Helga. I rzeczywiście po dłuższej chwili wróciła ze sporym koszykiem pełnym ingrediencji.
– Świece tu, tu i tam i zapalcie je wskazała symbole w okręgu wiedźma, a Helga i Faethor ustawili świece i następnie zapalili. Ustawione świece tworzyły jakby trójkąt. Helga położyła koszyk obok wiedźmy i odsunęła się. Miriam popatrzyła na oboje poważnie i powiedziaa
– Ty Helgo tu, a Ty magu – tam. wskazała obojgu symbole w okręgu. Sama stanęła w jego centrum, a następnie dodała Proszę byście stali w tych miejscach nieważne co będzie się działo i cokolwiek zobaczycie. Jasne ? po tym jak oboje odparli, że jasne wiedźma odetchnęła głęboko i powiedziała No to do dzieła
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas

Ostatnio edytowane przez Toho : 17-04-2011 o 09:06.
Toho jest offline