Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-04-2011, 08:57   #121
 
Charlotte's Avatar
 
Reputacja: 1 Charlotte nie jest za bardzo znany
Karczma Krwawa Kiszka

Helga postanowiła sobie, że przy najbliższej okazji porozmawia z Faethorem na temat pamięci elfów. Temat ten wydawał się jej dość ciekawy ... ciekawe czym są dawne ścieżki przemknęło jej przez myśl. Po chwili zastanowienia stwierdziła, że być może chodzi o przeszłość, czyli tradycję, kulturę i historię.

- Chodźmy powiedział Faethor. Helga uśmiechnęła się do niego. Wstając z krzesła rzuciła okiem na Miriam. Tej rzecz jasna nic nie umknęło. Helga uśmiechnęła się do Faethora. Bez słowa ujęła go pod rękę, całkiem jakby byli parą ... poczuła bliskość ciała, zapach ... po jej skórze przemknęły delikatne dreszcze.

Nim podeszli do Miriam, Helga była pewna, że wiedźma wyczuła zawirowania mocy spowodowane obecnością maga - skrzywiła się bowiem niemożebnie, jakby łykała piołun mieszany z dziegciem. Wrażenia Helgi potwierdziły się, gdy odezwała się Miriam:
- Co was do mnie sprowadza? Helgo, dobrze cię widzieć. Cóż to się stało że znajduję cię w towarzystwie elfa? I maga na dokładkę? słowa wiedźmy były cierpkie aż zęby bolały.
- Witaj Gestorko Ścieżek. Przybyłam do Ciebie z tym czaromiotaczem ponieważ potrzebna nam Twa pomoc. Twa wielka wiedza i zdolności... odpowiedziała po chwili Helga, w czasie, gdy Faethor widocznie zastanawiał się nad odpowiedzią. Wiedźma również milczała.

Po chwili Faethor wyjawił Miriam ich zamiary.
- Pomożesz nam? dodała ni twierdząco, ni pytająco Helga do wiedźmy.
- Porozmawiać? zabrzmiał kpiąco głos wiedźmy.
- Złotem zapłacicie? zabrzmiała kpiąc Miriam.
- Niekoniecznie złotem ... jeżeli wolisz inną formę odpłatności ... Tylko nie zrób mnie znów Gestor Opiekunką. Helga uśmiechnęła się do Miriam na końcu zdania.

Helga spodziewała się, że do znalezienia pani Anny potrzebne będą jakieś przedmioty należące do niej. Nie spodziewała się jednak, że Miriam zapyta się o jej odczucia.
- Była dziwna. Czułam, że coś ukrywa ... nie wiem do końca co mam o niej myśleć.
Trans? Jesteś pewna Gestorko Ścieżek? zapytała nieco niepewnie Helga.
Miriam pokiwała tylko znacząco głową, potwierdzając, że jedynym sposobem jest tu więź mocy w transie.
 
__________________
Dla każdego żywego bytu istnieje broń, przed którą nie może się on uchronić. Czas. Choroba. Żelazo. Wina...
Charlotte jest offline  
Stary 16-04-2011, 22:31   #122
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Karczma Krwawa Kiszka
Helga, Faethor et plures

Wiedźma uśmiechnęła się paskudnie na wieść o dowolnej formie zapłaty. Zarówno Faethor jak i Helga mieli dziwne wrażenie, że mogą jeszcze żałować tego magicznego transu.
– Tylko magiczny trans nam tu pomoże. No chyba, że Twój kolega czarodziej pomoże mi w sztuce … co Ty na to synku? Może zamienisz wodę w wino? Może ołów w złoto? Może uczynisz inną sztukę, która uraduje starowinkę …? głos Miriam zaskrzypiał wyjątkowo wiedźmio i nieprzyjemnie. Całkiem jakby ktoś darł gwoździem o blachę.
– Daj mu pokój. On jest inny ... palnęła nie myśląc za wiele Helga.
– A i owszem jest inny. Vitator albo inny aegis odparła nieco mniej skrzypliwie wiedźma.
– Laboratorium? zapytała Helga.
– A jak. Tylko tam możemy dokonać niemożliwego. Tam oddzielimy to co mokre od suchego, to co twarde od miękkiego. Fiat! I będzie gotowe odparła spokojnie wiedźma
– Chodźmy stąd, karczma to niezbyt dobre miejsce na potężną magię. Za dużo tu fluidów i humorów, amina jest niepewna, a Barwna Brama uchylona. odparła wiedźma całkiem śmiertelnie poważnie.

Cała trójka wstała i zebrała się do wyjścia. Miriam zręcznie rzuciła na stół nieco miedziaków za jadło i wypitek. Wyjście bohaterów niby nie zostało zauważone. Ale troje osób całkiem uważnie obejrzało sobie całą trójkę. Dwie pary oczu należały do karczmarza i kelnerki. Trzecia para należała do facecika i nijakim wyglądzie – rzekłbyś gościa o szarej, nijakiej twarzy, nijakich, szarych oczach, ubranego w szare pantalony, szary kubrak i szarą skórzaną czapkę.
– Tu mogę czarodzieju odpowiedzieć na twe pytanie o siatkę Ath'ma. Powiem Ci jedno – to niebezpieczna wiedza, nie wiem gdzie o niej słyszałeś, ale głupcem i nieodpowiedzialnym ten, kto z tego korzysta. Powiedzmy, że opowiem Ci co na rzeczy a Ty rzekniesz, gdzie to zabawiają się siecią Ath’ma. To jak umowa? zapytała wiedźma Faethora. Jej głos nie był już aż tak wiedźmi. Stał się głosem starej kobiety. Także postura Miriam się zmieniła – wyprostowała się, a jej kroki nabrały mocy i pewności.
– Nie słyszałam o siatce Ath’ma Opiekunko Scieżek? Czym ona jest? zapytała z dziecięcą naiwnością i ciekawością Helga. Ale wiedźma milczała. Czekała na to co powie Faethor.
W tak zwanym między czasie przeszli w bardziej zniszczoną i zapuszczoną część klatki. Co ręby zza węgła lub z bramy wyglądały gęby tubylczych apaszów. Nie wiadomo czy poznali Helgę czy samą Miriam, ale nikt ich nie zaczepił. W pewnym momencie wiedźma zatrzymała się przed niewielkim ceglanym domem. Dom był zapuszczony z zewnątrz, ale cegły miał solidne i zdrowe. Równie solidne, i zapewne zdrowe, miał wielkie dębowe drzwi okute żelazem. Do tego Faethor w całym ciele czuł wibracje mocy – dom obłożono wyjątkowo potężnymi zaklęciami.
– Gotowi czy nie wchodzimy! rzekła niespodziewanie wiedźma i śmiało nacisnęła klamkę drzwi. Te o dziwo otworzyły się ze zgrzytem godnym stuletnich zardzewiałych zawiasów. Moc nieco zelżała.
Wnętrze domu okazało się wypełnione po brzegi półkami, na owych leżały setki, nie setki – tysiące – a może i więcej słoików, flakonów i amforek. Żadna nie miała opisu, za to każda wydawała się leżeć tu od wieków.
– Znów to samo. Zakurzone! warknęła półgłosem wiedźma nie można powierzyć już domu gnomowi. Nie ma już dawnych gnomów. Czas chyba wymówić mu posługę i przyrządzić zupę z gnomiego języka i gnomich oczu narzekała całkiem głośno wiedźma.
– Poczekajcie moment tutaj rzuciła Miriam do Faethora i Helgi i wyszła do drugiego pokoju i zamknęła za sobą drzwi.

Po chwili zza nich wyszła …

Najpiękniejsza wiedźma jaką widział do tej pory Faethor. Być może wrażenie to wynikało z faktu, że była to pierwsza wiedźma jaką widział elf. Helga nic nie mówiąc popatrzyła ciekawie na Miriam.
– Tak lepiej. Nieprawdaż? zapytała piękna Miriam trzepocząc rzęsami niczym podlotek.
– Chodźcie powiedziała Miriam czyniąc szeroki gest do Faethora i Helgi i kierując się do pokoju z którego przed chwilą wyszła. Ten pokój, dla odmiany, był całkowicie pusty. Ani mebla czy innych sprzętów. Jedynie pod sufitem suszyło się mnóstwo ziół. Faethor elfim węchem i wzrokiem wypatrzył kilka znanych mu ziół: wilczą jagodę, miętę, pokrzywy, tatarak, werbenę, piołun, kwiaty lipy i akacji. Pokój pachniał tysiącem zapachów i kolorów.

Wiedźma stanęła na środku pokoju i powiedziała
– Helga po lewej. Podasz mi kilka składników. Ty magu po prawej.
Potem na środku pokoju nakreśliła znak

Znak nie przypominał nic, co by było znane Faethorowi. Ten zerknąwszy na Helgę stwierdził, że i dla niej jest to jakieś nowum. Wiedźma skończywszy kreślenie znaków popatrzyła pod sufit i wybrała nieco ziół: werbenę, pokrzywy, chmiel, tojad i kilka innych. Mrucząc coś pod nosem sprawnie utkała wianek. Wianek ów ubrała na głowę – wyglądała w nim przezabawnie. Po chwili zza pazuchy wyjęła flakonik i powiedziała:
– Helga. Trzy świece, gwóźdź trumienny, palec wisielca, włosy topielca, miód pszczeli z martwej pasieki, wilczy kieł, oliwy mały flakonik oraz sól tak z woreczek … A i mam nadzieję, że amulet nosisz? Nie chcemy tu przecież zamieszania … wydała rozkazy wiedźma
– Amulet noszę. A te składniki już przynoszę. odparła Marienburskim wierszem, a właściwie rymem Helga. I rzeczywiście po dłuższej chwili wróciła ze sporym koszykiem pełnym ingrediencji.
– Świece tu, tu i tam i zapalcie je wskazała symbole w okręgu wiedźma, a Helga i Faethor ustawili świece i następnie zapalili. Ustawione świece tworzyły jakby trójkąt. Helga położyła koszyk obok wiedźmy i odsunęła się. Miriam popatrzyła na oboje poważnie i powiedziaa
– Ty Helgo tu, a Ty magu – tam. wskazała obojgu symbole w okręgu. Sama stanęła w jego centrum, a następnie dodała Proszę byście stali w tych miejscach nieważne co będzie się działo i cokolwiek zobaczycie. Jasne ? po tym jak oboje odparli, że jasne wiedźma odetchnęła głęboko i powiedziała No to do dzieła
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas

Ostatnio edytowane przez Toho : 17-04-2011 o 09:06.
Toho jest offline  
Stary 20-04-2011, 18:12   #123
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Miał dziwne wrażenie że lepiej byłoby nie przypominać sobie o pani Annie. Rozważył słowa Miriam Złotej i zdecydował że odpuszcza poszukiwania niewiasty, bowiem najważniejsze rzeczy najpierw ... ale nagle znalazł się w drodze do domostwa Wyroczni. Zaciskał jednak zęby i maszerował wraz z Miriam i Helgą bez słowa, choć żal mu było czasu. Milczeniem skwitował wcześniej docinki Miriam. Przemiany których - chyba - żądała, były poza jego zasięgiem. Może ludzie po prostu lubią takie słowne utarczki? Dziwiła go ich skłonność do ulegania uprzedzeniom. I nieuprzejmość. Asrai z jego osiedla zbyt często mieli do czynienia z ludźmi i krasnoludzkimi kupcami by nie cenić sobie uprzejmości. Chroniła ona przed takimi przykrościami jak bełt w plecach.

Milczał również gdy Helga wcześniej ujmowała go pod ramię - wtedy jednak uśmiechnął się do niej, samymi oczami, ale z radością, bowiem miły był mu jej gest.

Nie wiedział czego w końcu Wyrocznia zażąda za pomoc, toteż i nie śpieszył się z opowieścią na temat "siatki Ath'ma". Skupił się na obserwowaniu otoczenia, bowiem nie był do końca pewien czy Klatka jest tak znowu praworządna, jak by to wynikało z opowieści Helgi. W końcu już raz zostali zaczepieni. A fakt że była z nimi Miriam - czy raczej oni z nią - niewiele zmieniał.

Rozglądał się po wnętrzu. Gdy z pomieszczenia obok tego w którym ich gospodyni pozostawiła, wyłoniła się ona już w pełnej krasie, oczy elfa zwęziły się w zamyśleniu. Skoro niewiasta - a używał bezpiecznego określenia, bowiem nie wiedział czy przypadkiem Miriam na dźwiga na sobie kolejnej iluzji, tym razem młódki - nie miała oporów przed tak drastyczną odmianą gdy udawała się w interesach, sporo to mówiło o jej charakterze. Po co jednak to wszystko było? Iluzja w Krwawej Kiszce miała sens … tak długo jak klient nie dowiedział się gdzie Miriam mieszka. Albo nie został wręcz przez nią zaproszony do jej domostwa. Może Helga była tak dobrą jej przyjaciółką że dlatego wolała pokazać się jej w prawdziwej ... lub ładniejszej postaci niż wtedy gdy wybierała się w interesach? Zaraz jednak odgonił próżne rozważania. Wiedział co jest ich przyczyną - klaustrofobia. Męczyło go przebywanie pod ciężko sklepionymi stropami, odbierało pewność siebie. Potarł i obrócił pierścień na palcu. Jak zwykle czerpał otuchę z solidności daru ojca.

Na trzepot rzęs i pytanie Wyroczni Faethor nie wiedział co począć, zareagował paroma komplementami, podziwiając chociażby długość i piękno włosów czy gładkość oblicza, że jednak nie dla wrażeń estetycznych przybył do domostwa Widzącej - choć, przyznawał, z przyjemnością spoglądał - rychło zamilkł. Po prawdzie dużo bardziej był zainteresowany zapachem ziół niosącym się z sąsiedniej sali. I jego ciekawość została zaspokojona, gdy wszedł z Helgą, trzymając jej dłoń w swoich długich palcach. Rozglądał się, oglądał wiązki ziół i z radością odkrywał znane mu gatunki. Uśmiechnął się do panny van Förster, dostrzegając jej spojrzenie.
- Znam się na leczniczych roślinach - wyjaśnił.

Czekał cierpliwie gdy Miriam rysowała okrąg. Obserwował ją kątem oka, nie nachalnie, zastanawiając się czego będzie świadkiem. Skorzystał z okazji by swobodnie opowiedzieć o znalezisku:
- Siatka Ath'ma... W przerwie rozmowy z naszym pracodawcą, Podkanclerzem Karolem van Eickmar - spojrzenie Faethora nie opuszczało w tym momencie twarzy Wyroczni, ciekaw jej reakcji - znalazłem piramidkę z ametystu. Emanowała ... poświatą... Zaś gdy jej dotknąłem i chwilę przytrzymałem na niej dłoń poczułem czy też usłyszałem słowa o "siatce Ath'ma" oraz ciągi liczb.

Ciekawie przyglądał się Heldze. Wydawało mu się że jest przyjaciółką Miriam, a przynajmniej dobrą znajomą. Może faktycznie uczennicą? Oderwał od niej spojrzenie dopiero gdy wiedźma wyznaczyła im role, podniósł dłoń.
- Pani, jeszcze jedno - powiedział z naciskiem, gotów do wystąpienia z okręgu. - Czego żądasz w zamian za pomoc? Nie chodzi mi o to bym wykręcał się od zapłaty - ale muszę wiedzieć, choćby z tego względu że niedługo wyruszamy i nie chcę stawać przed dylematem co wybrać - podróż czy spłatę długu.
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline  
Stary 05-05-2011, 08:47   #124
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Domostwo wiedźmy

Faethor, Helga et Miriam Złota

Czy Faethorowi się zdawało? Nie, nie może być, nie zdawało mu się. Wiedźma wyraźnie drgnęła na fakt, że o siatce Ath'ma słyszał w Kancelarii gdy wziął niewielką piramidkę do ręki. Wiedźma popatrzyła na niego przez chwilę badawczo ... milczała ... a przecież obiecała odpowiedzieć. Faethor był pewien, że odpowie, podobne wrażenie odniosła zresztą Helga.

I rzeczywiście po dłuższej chwili milczenia wiedźma odłożyła przygotowania do rytuału. Koszyk położyła na ziemi, obok odłożyła wianek, flakonik zatknęła za pas. Westchnęła dość przejmująco ... nie brzmiało to dobrze. Faethor i Helga byli pewni, że to co usłyszą nie będzie ani łatwe, ani miłe, ani tym bardziej przyjemne.

- Aby opowiedzieć wam o siatce Ath'ma muszę opowiedzieć nieco o dawniejszych czasach. Czasach gdy w tym miejscu stała pradawna gęsta puszcza, gdy nikt nawet nie śnił o Cesarstwie. wiedźma wziąwszy głęboki oddech zaczęła opowieść.
- W dawnych czasach, gdy ludzkość była bardzo młoda, w czasach przed samym Sigmarem istnieli Elandowie . Do dzisiaj nie zostało zbyt wiele świadectw ich istnienia ... Jeno tu czy tam znajdziecie pradawne ruiny, czasem jakiś kurhan. Nikt nie wie też dlaczego zniknęli ... Być może taka kolej rzeczy? Cywilizacje rodzą się, kwitną - by nagle i niespodziewanie zniknąć. Kto to wie? zarówno Heldze jak i Faethorowi nazwa Elandowie nie mówiła nic - milczeli zatem całkiem zgodnie czekając na słowa wiedźmy. Czasem tylko rzucali na siebie ukradkowe spojrzenia.
- Niestety nie wiem także skąd Elandowie przybyli. Wiem natomiast, że Elandowie byli podobni nieco do elfów - mieli podobne rysy, wyniosłość, mądrość, ale jednocześnie byli niezrównanymi kowalami i górnikami całkiem jak krasnoludy. Niektórzy twierdzą, że Elandowie byli pozostałościami jeszcze dawniejszych czasów - że są "praprzodkami" elfów, krasnoludów i ludzi. Z tym ostatnim nie zgadzam się. Myślę, że żyli na ziemi jeszcze w czasach młodości krasnoludów i elfów. Abstrahując od tego kim dokładnie byli Elandowie to wiem, że byli potężną cywilizacją. Byli wspaniałymi budowniczymi, pisali wspaniałe ballady i wiersze, tworzyli przedmioty o niezrównanej wytrzymałości i lekkości. A do tego obyli potężnymi magami. Przy ich mocy współcześni magowie z Silmaniony, Uniwersytetu w Altdorfie czy Wieży na Thay to jedynie uzurpatorzy, dzieci bawiące się piaskiem ... Faethor zdziwił się nieco, że wiedźma wie aż tyle ... a tego te nazwy szkół magii. O ile nazwa Uniwersytetu z Altdorfu obił mu się o uszy o tyle pozostałe ... nie za bardzo. Wiedźma popatrzyła na niego - jakby rozumiała jego zdziwienie, jakby czekając na jakieś pytanie. Po chwili podjęła opowieść.
- Niektórzy twierdzą, że to właśnie potęga magii i zadufanie w swoją moc zniszczyło Elandów. Być może ... Ale ad rem, ad rem. Aby zrozumieć sieć Ath'ma należy pojąć jedno. Cały świat oplata sieć magicznej mocy, potęgi i siły. W jednych miejscach - takich jak na przykład Thay - moc jest szczególnie potężna w innych jedynie ledwo wyczuwalna. Elandom udała się rzecz pozornie nie do zrobienia - udało się im opisać wszystkie większe punkty mocy, a przy pomocy specjalnych wzorów many i magicznych formuł także i wszystkie pomniejsze. Dzięki temu zdołali opisać sieć - nazwali ową sieć siecią Ath'ma czyli siecią połączeń. wiedźma popatrzyła na elfa i Helgę czy zrozumieli jej wywód. O ile Faethor jeszcze to pojmował o tyle dla Helgi brzmiało to nieco niezrozumiale...
- Samo opisanie i ułożenie sieci w równania many to jeszcze nic szczególnie niebezpiecznego. Ale Elandowie poszli o krok dalej - stworzyli wieże kontroli przepływu mocy oraz odbiorniki. Taki odbiornik miałeś zapewne w rękach. Odbiornik mocy pozwala śledzić dowolną osobę na dość ograniczonym zasięgu. Myślę, że Ty magu wiesz o tym, że każda z istot posiada własną - inną od innych aurę mocy. Niestety odbiorniki mocy mimo swych zalet mają jedną poważną wadę ... przyciągają demony. I to nie byle jakie. Im dłużej działa dany odbiornik tym większa szansa, że przybędzie większy demon z dalszych kręgów piekieł. Wiem, że zabawa odbiornikiem sieci zakończyła się bardzo źle dla Al-Hajif w Arabii. Całe miasto i połowę okolicy zdemolował większy demon Khorne'a. wiedźma skończyła mówić - popatrzyła na elfa i Helgę.

Po chwili Faethor otrząsnął się ze słów wiedźmy i zapytał o zapłatę.
- Upartyś elfie niczym krasnolud na targu ... uśmiechnęła się Miriam.
- Ale dobrze ustalmy cenę by wilk był konent i owca cała ... Może powiem tak - wiem, że wybieracie się do Hirshenstein. Zbierzecie dla mnie nieco ziół i tyle ... to jak może być? A i nie będzie to nic w stylu kwiatu paproci. Miriam uśmiechnęła się.
- Dobrze dość gadania - wracajmy do rytuału bo w życiu nie skończymy. Gotowi? rzuciła wiedźma i otrzymawszy potwierdzenie w postaci skinięcia głową zabrała się do roboty.

Wiedźma ubrała wianek na głowę (znów wyglądała przezabawnie). Flakonik zza pasa wzięła do ręki. Z koszyka wzięła także flakonik z oliwą. Miriam podeszła do najbliższej ze świec.
- Oliwy kroplami trzema, zaklinam Cię, spłoń odejdź maloccio zakrzyknęła mocno i trzy krople oliwy padły na płomień świecy - na ręce Helgi pojawiła się gęsia skórka. W tym czasie wiedźma podeszła do drugiej ze świec.
- In vino veritas in aqua vitae sanitas. Spirytusu kroplami siedmioma zaklinam Cię, zniknij, spłoń - odjedź maloccio. wiedźma przeszła do trzeciej ze świec.
- Oto zioła: wilcza jagoda, tatarak, wrotycz, mak, konopie, cierniste jabłko, lipy kwiat oraz weszka. Na nich vitae na nich mors. Zaklinam cię ziołami temi - odejdź, uśnij maloccio.

-Pamiętajcie by cokolwiek by tu się nie działo nie ruszać się z miejsc wam przeznaczonych. wiedźma powtórzyła ostrzeżenie dla Helgi i Faethora - chyba zresztą niepotrzebnie bo żadne z nich nie było w stanie nawet pomyśleć o ruszeniu się, a co dopiero ruszyć się.
- Wzywam was istoty z cienistej drogi. Wzywam was dusze niespokojne. Oto trumienny gwóźdź z cmentarza. Wzywam moc i siłę - wilczy kieł, miód z martwej pasieki. Otwórz się przejście - uchyl się Barwna Bramo. Oto palec wisielca i włosy wisielca. Wzywam Abiszai z rodu Baatezu - Rasy biesów, demonów Baator. El Harram per divine mors et vitae sic. atmosfera ewidentnie zgęstniała. Nagle zrobiło się duszno. Świece kopciły niemiłosiernie, palone zioła śmierdziały niemożebnie. W centrum nakreślonego przez Miriam znaku dym stał się szczególnie gęsty...

- Zaklinam Cię ujawnij się bez potworności okropnych, ni skazą dotknięty, do odpowiedzi zdolny i mej woli powolny! zakrzyknęła wiedźma. Z dymu wyłoniło się wpierw jedno wściekle czerwone oko, później fragment ludzkiej ręki - bez skóry - w tem z dymu wyłoniła się istota.


- Wifre saltze, vitae saltze, magnus saltze ... wiedźma szybkimi ruchami zakreśliła krąg soli wokół istoty.
- Odpowiedz! rozkazała Miriam. Elf mimo gęstego dymu i gryzących w oczy zapachów dojrzał, że włosy wiedźmy są mokre od potu, a jej twarz jest bardzo zmęczona.
Stwór nie odpowiedział od razu lecz po chwili znikąd odezwał się głos -Kto śmiał wezwać potężną Nuckalavee! Niszczycielkę światów, wiatr morowy! Kto śmiał!
- Dobra, dobra. Darujmy sobie miana, co? przerwała demonowi tyradę Miriam
- Odpowiadaj bez zwłoki jak ładnie proszę ... inaczej będę zmuszona wypróbować kilka sztuk przeciw istotom Twego pokroju. Jasne?
- Tak ... burknął nieco łagodniej głos.
- Tak, co tak? zapytała bezczelnym głosem wiedźma
- Tak pani, Tak Yaddadleo. Jestem na Twe rozkazy ... cicho dobiegł głos (?) demona
- No lepiej. No i nie można tak od razu? Tylko zaraz się tu stawiać ... Ech .. ale ad rem. Poszukuję pewnej kobiety, której miano wydaje się mi fałszywe. Wiem, że ktoś śledzi ją przez sieć Ath'ma. Dowiedz się gdzie jest ... wiedźma patrzyła badawczo na demona tylko ani mi kroku z tego kręgu. Sprawdź u siebie ... Jasne?
- Owszem ...odparł demon. Mimo, że z rozmowy wynikało, iż demon zniknie na chwilę to nic takiego się nie stało. Po prostu demon milczał przez chwilę. By nagle odpowiedzieć:
- Znalazłam. Nie jest sama. Jest z drugą kobietą ... Do drugiej bałam się zbliżyć ... przez ciało demona przebiegły nieprzyjemne dreszcze - Teraz są w Karczmie Gruba Berta ... demon westchnął.

Miriam wyglądała okropnie. Włosy miała posklejane, a twarz szarą jak papier. Mimo pewności głosu widać było iż cała sprawa kosztuje ją więcej niż by chciała przyznać.
- Bene valae. Odejdź a urazy nie zachowuj bowiem wezwała Cię Miriam Złota, Gestor Opiekunka ... Oliwy kroplami trzema oraz soli garścią rozkazuję Ci - odejdź! powiedziała mocnym głosem Miriam.

Demon zniknął. Dym nieco zmalał ... wiedźma zmęczona popatrzyła na Helgę i Faethora i powiedziała - Helgo - otwórz no okno, nie ma czym tu oddychać. I proszę podaj no coś do przepłukania gardła... Demon! Cholera w moim wieku ... Demon! Szlag by to! Miriam widocznie nie spodziewała się demona bo klęła na czym świat stoi ... ledwo się ruszają przeszła do pokoju obok i siadła na zydelku
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline  
Stary 12-05-2011, 10:55   #125
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Elf słuchał nie przerywając Wiedźmie wykładu. Był on tym bardziej interesujący że w znanych mu elfich legendach ani razu nie przewinęło się pojęcie Elandów. Wnioskował jednak że chodzi o inne, jeszcze bardziej mityczne istoty, których władztwo nad Starym Światem poprzedzało nawet cywilizacje elfów i krasnoludów a o których opowieści ledwo wspominały. Z równym zainteresowaniem słuchał o działaniu sieci Ath'ma ... i zagrożeniach związanych z jej używaniem. Wzmianka o demonie Khorne'a przeszyła go dreszczem. Zamieszkujący Fuin Loren zwierzoludzie nader chętnie oddawali cześć Bogu Krwi i ołtarze i Monolity ku jego czci obficie zraszane były posoką...

- Dobrze - skinął głową w odpowiedzi na pytanie Miriam o zioła - nie wątpił że Wiedźma zażyczy sobie niepospolitych gatunków, ale uznał to za uczciwą wymianę. Bardziej interesowało go skąd Wyrocznia wiedziała że ich szlak wiedzie do Hirshenstein - no ale zapewne nie na darmo zwana była jak była zwana. - Przywieziemy żądane przez Ciebie zioła, a jeśli nie byłby to dla Ciebie, pani, kłopot, chętnie posłuchałbym wtedy więcej o Elandach.

Nie wiedział czego się spodziewać po rytuale, dlatego wiernie trzymał się poleceń Miriam. Uważnie obserwował jej poczynania - nie tyle by być w stanie je powtórzyć, bo o tym na razie nawet nie marzył, ale by w ogóle zorientować się co się dzieje.

- Zaklinam Cię ujawnij się bez potworności okropnych, ni skazą dotknięty, do odpowiedzi zdolny i mej woli powolny! - zakrzyknęła Wiedźma i Faethor odruchowo napiął mięśnie, mimo transu w jaki wprawiła go ceremonia. Istota ukazała się i w tym momencie elf sięgnął po broń. Miecz i sztylet zabłysły w jego dłoniach, z trudem zwalczył chęć odskoczenia od ohydy w środku kręgu, ale zęby wyszczerzył we wściekłym grymasie, nie wiedząc czy Wiedźma nie zwabiła ich tu podstępem. Z konwersacji wnioskował na szczęście że zdrada nie grozi, ale przerażająca obecność sprawiała że kurczowo zaciskał uchwyt na rękojeści broni. Nie wiedział czy zwykła stal byłaby w stanie wyrządzić krzywdę potworności, ale ... przynajmniej próbowałby.

Dopiero po chwili był w stanie docenić siłę woli Wiedźmy, brawurowo rozprawiającej z demoniczną istotą. Zachodził w głowę czy ta należy do sfory Nurgle'a, na co wskazywałyby przydomki, tak dumnie oznajmione po przybyciu.

- Demon! Cholera w moim wieku ... Demon! Szlag by to! - nie prędzej był w stanie się poruszyć nim Miriam pokuśtykała do sąsiedniego pokoju. Spoglądając za nią nie mógł powstrzymać zerknięcia na stal w swoich rękach i plecy wstrząśniętej niewiasty. Demonolog! Elf czy nie, zabobonny lęk przed istotami które nie miały prawa istnieć w świecie rzeczywistym przeszywał go co chwila. A dla Wiedźmy najwidoczniej nie była to pierwsza sposobność "gościć" takową. Przez naprawdę długą chwilę walczył z przemożną chęcią wbicia obu kling w plecy kobiety i dopiero widok Helgi sprawił że rozluźnił kurczowy uścisk na rękojeściach i zmusił się do myślenia.
- Helgo, jak się czujesz? - zapytał pospiesznie, bowiem, jeśli jego podejrzenia co do natury dziewczyny były prawdziwe, rytuał mógł być dla niej prawdziwą udręką. - Nic Ci nie jest? - wsunął klingi do pochew, podszedł do niej i przytulił ją mocno. Z niepokojem spojrzał jej w oczy i przesunął dłonią po policzku wojowniczki.

Przeszedł wreszcie za Wyrocznią do drugiego pomieszczenia i czekał na moment gdy Miriam odzyska siły. Niepewność i lęk odbierały mu chęć do rozmowy, zamiast tego zastanowił się nad tym co usłyszeli, skoro już zdobyli jakieś informacje ... w ten czy inny sposób. Zerkał na obie kobiety, nie wiedząc czego się dalej spodziewać.
- Powiedziałaś, pani, że ktoś śledzi "panią Annę" za pomocą sieci Ath'ma - odezwał się naraz ponuro gdy przypomniał sobie słowa Miriam skierowane do demona - Czy nas również? Dlaczego ... demon ... miałby się bać kobiety z którą przebywa ta niewiasta?
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline  
Stary 25-05-2011, 08:43   #126
 
Charlotte's Avatar
 
Reputacja: 1 Charlotte nie jest za bardzo znany
Medalion zaczął dziwnie ciążyć Heldze, gdy ta tylko stanęła na wyznaczonym przez Miriam miejscu. Pierwsze inkanty wiedźmy wyrwały jej jestestwo z ciała i bezczelnie cisnęły nim o ziemię. W głowie jej wirowało, jednocześnie czuła jakby miała zemdleć, było jej zimno i gorąco na przemian ...
- Barwna brama się uchyla wyszeptała bezwiednie. Gdzieś przed nią w oddali zamajaczyły nienazwane kształty. Niby utkane z samego dymu i ciemności a jednak ... oczy! Jarzące się ni to krwistą czerwienią, ni to zgniłym zielonym czy żółtym. Powietrze gęstniało i przebiegały przez nie iskierki, jak ognie świętego Elma. Czuć było zapach jak po burzy. Helga miała dziwne wrażenie, że w kręgu pojawi się coś, czego Miriam za żadne skarby nie chciała przywołać. Pomna słów wiedźmy nie ruszała się jednak z miejsca. Rzuciła ukradkiem na Faethora - chyba również czuł emanację mocy, ponieważ wydawał się mocno skupiony.

Gdzieś w mroku zamajaczyła paszcza składająca się wyłącznie z ostrych zębów przypominających nieco ogromne miecze. Medalion zaczął mocno grzać. Helga była pewna, że gdyby go zdjęła rozpętałoby się tu prawdziwe piekło. Przez myśl przebiegły jej wiadomości o kręgach piekieł, które nigdy i nijak nie chciały się w niej znaleźć - mimo powiedzmy sobie uczcicie wielu prób Miriam Złotej.

Medalion płonął żywym ogniem. Helga za wszelką cenę chciała go zdjąć. Jednakże rozum nakazał jej zachowanie spokoju -wiedziała, że to tylko emanacje zaklęć Miriam. Wiedziała także, że jeżeli zdejmie medalion w tym momencie to będzie to dla niej ostatni moment w życiu. Zapewne byłby to także ostatni moment dla Faethora. A tego by nie chciała. Dziwnym zrządzeniem losu polubiła go. Dziwnym trafem gonitwa myśli w jej głowie zmniejszyła nieco wrzątek dochodzący od medalionu ...

Nagle nie wiedzieć skąd przez nimi pojawiło się coś. Zapewne miało swoje miano w którymś tam kręgu i Helga czuła to wyraźnie, gdzieś przez skórę - nie był to raczej demon pierwszych kręgów. Medalion przestał parzyć, za to zdawał się być wielką sztabą ołowiu. Gdzie tam sztabą! Kulą, beczką ... kamienicą z ołowiu! Helga ostatkiem sił trzymała się prosto ... na jej czoło wystąpiły obfite krople potu. Helga początkowo nie dosłyszała ani słów demona ani słów Miriam ... słowa demona świdrowały jej mózg. Czuła się jak na potwornym kacu.

Nuckalavee! imię demona wyrwało Helgę z bólu. Nie wiedzieć dlaczego spojrzała w jedną z czarnych jak smoła źrenic demona. I spłonęła, utonęła i zapadła się w nicość. Była przez chwilę poza światem poza Altdorfem, poza miejscem zwanym domem. Ujrzała wizje płonących miast zalewanych przez chordy nienazwanych kształtów i kolorów, widziała upadające wieże i sypiące się w pył kości ... Nagle część kostuszych szkieletów powstała i makabrycznym tańcu ruszyła w świat.
- Totentanz, danse macabre wyrwało się szeptem z ust Helgi. Zwiastun zaraz, wojen i zniszczenia. Helga nie wiedziała czy zwiastun dotyczy wizji czy też ich samych. Postanowiła zapytać o to Miriam.

W pewnym momencie do Helgi dotarło miano jakim demon określił Miriam - brzmiało ono Yaddadlea. Helga spojrzała przytomniej na Miriam - wyrwała się z objęć szaleńczej wizji. Czy to możliwe? w jej głowie zakwitło pytanie. Yaddadlea była czarodziejką spoza czasu i przestrzeni, jej moc i potęga przerastały innych znamienitych magów późniejszych wieków. Sama Miriam opowiadała jej o tym ... Czyżby mówiła wtedy o sobie?

Dopiero teraz Helga zauważyła, że Miriam wyglądała okropnie. Włosy miała posklejane, a twarz szarą jak papier. Mimo pewności głosu widać było iż cała sprawa kosztuje ją więcej niż by chciała przyznać. Po chwili demon został odesłany ... Helga nie kryjąc się odetchnęła z ulgą. Medalion znów zdawał się być zwykłą ozdobą (jakby kiedykolwiek nią był).
- Helgo nic Ci nie jest? dotarło do niej pytanie Faethora, który przesunął dłonią po jej policzku.
- Dziękuję przyjacielu. Nic mi nie jest. odparła spokojnie Helga, po chwili dodała A Ty? Jak się czujesz?

Miriam przeszła do pomieszczenia obok i klapnęła na zydelku. Fathor pierwszy zadał pytanie, które także nurtowało Helgę.
- No właśnie. Czy nas też mogą śledzić przez ową sieć?
Helga dzięki naukom Miriam znała poniekąd odpowiedź na drugie pytanie elfa, ale nie chciała wchodzić w kompetencje Miriam.
 
__________________
Dla każdego żywego bytu istnieje broń, przed którą nie może się on uchronić. Czas. Choroba. Żelazo. Wina...
Charlotte jest offline  
Stary 06-06-2011, 14:27   #127
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Dom Miriam Złotej

Faethor, Helga et daemones et variae insolitam

Wiedźma była ewidentnie zmęczona. Helga podała jej jeden z flakoników, który całkiem ładnie obrósł kurzem. Wiedźma sprawnie zerwała lakową pieczęć i łokciem wybiła korek niczym zawodowiec. W powietrzu zapachniało wiśniami i miodem - niewątpliwie był to Kirsztrank. Sądząc po zapachu - przedniej jakości, dobrze wyleżakowany.

Miriam, mimo chwili słabości, pamiętała o zasadach dobrej gospodyni niedawno spisanych przez Kryspina de Pisan w "Gute Haushälterin".
- Może nieco Kirsztranku na przepłukanie gardła zwróciła się z pytaniem wpierw do Helgi a później do Faethora. W tym samym czasie Helga przyniosła trzy cynowe kubki. Mat cynowej powierzchni świadczył o ich wieku, ale żaden nie był wyszczerbiony.
- Chętnie! odparła szczerze z prawdą Helga i sprawnie nalała Miriam i sobie. Popatrzyła na Faethora ...ten odruchowo kiwnął głową - więc nalała i jemu.

Kirsztrank smakował wybornie. Czuć było wiśnie, południowe słońce, posmak truskawek i ziół. Te ostatnie ewidentnie pochodziły z miodu pitnego. Całość była skomponowana lekko - nad podziw harmonijnie i zgodnie. Napitek nie miał zbyt wielkiej mocy - a mimo tego miło zaszumiał w głowie Helgi. Faethor wziąwszy kubek i posmakowawszy nieco trunku poczuł lekkie wibracje mocy - trunek był lekko przesiąknięty magią. Być może była to sprawa faktu, że leżakował w miejscu pełnym mocy i magii? A może to Miriam lekko go "przyprawiła"?

Jednakże zarówno Helga jak i Miriam piły trunek bez obawy. A zachowanie żadnej z nich nie świadczyło o zaczarowaniu.
- Pytaliście mnie o coś zapytała po chwili wiedźma, gdy nieco odsapnęła i wróciły jej vis vitalis. Helga i Faethor powtórzyli swoje obawy co do sieci Ath'ma i jakim to sposobem demon może się kogoś bać.

- Jeżeli chodzi o sprawę, kogo może bać się sam demon - dodajmy na moje oko 7 lub 8 krąg - to sprawa jest dość łatwa i trudna zarazem. Zapewne wiecie, że są w tym świecie miejsca niedostępne dla żadnych sił nieczystych - na przykład kręgi druidów, święte dęby, magiczne gaje, pola chmielowe.. Oprócz miejsc, do których nie mają dostępu siły nieczyste są także przedmioty mające moc ochrony przed złymi mocami - choćby relikwie, błogosławione chorągwie, itd. Ale oprócz tego wszystkiego są osoby naznaczone przez wielką moc - emanują one niewyobrażalnym blaskiem lub cieniem, który rani nawet demony.
- Nie wiem kim może być ta druga osoba o której wspomniał demon. Może posiada szczególnie potężną relikwię? A może jest kapłanem o wielkiej wierze i mocy? Tego nie jestem w stanie powiedzieć.

- Jeżeli chodzi o możliwość śledzenia was poprzez sieć Ath'ma to o ile Helga ma swój medalion to nikt nie będzie miał możliwości śledzenia was poprzez sieć. Helgo jak Twój medalion?
Helga bez wahania opowiedziała wiedźmie o tym co czuła przy jej czarach. Wiedźma tylko pokiwała głową i powiedziała ponownie.
- Demon, cholerny demon! W moim kurna wieku! po chwili dodała
- Domyślam się, że chcecie znaleźć ową panią Annę. Nie wiem czy to dobry pomysł. Nie mogę się wyjątkowo teraz skupić po rytuale - przyszłość jest dla mnie teraz zamazana.

- Przygotuję wam spis oraz opis roślin, o które chciałam was prosić. Wiedźma wstała i podeszła do jednej z półek. Wzięła kawałek pergaminu i szybko nakreśliła listę. Listę podała Heldze, a ta nie potrafiąc za dobrze czytać, przekazała ją Faethorowi.
Rzeczywiście, jak wiedźma obiecała, nie było to nic specjalnego. Raczej pospolite zioła wraz z opisem ich wyglądu i które części są zbierane.
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline  
Stary 16-07-2011, 18:11   #128
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Lista ziół od Miriam Złotej

Faethor, Helga

Lista ziół otrzymana od Miriam Złotej zawierała nie tylko obiegowe, powszechnie znane nazwy, ale także ich odpowiednik w klasycznym, opis zbieranej części rośliny oraz ewentualne uwagi.
Cytat:
Lista ziół
1. Zdrowy oddech, Ocucenie, Salwort. Niewysokie zioło o kwiatach żółtych, koszyczkowych; lancetowatych liściach z niebieskimi żyłkami. W pobliżu lubią się znajdować mrowiska. Zebrać całe ziele wraz z korzeniem.
2. Żywokost, Tocantis. Ziele zwykle występuje w pobliżu dębów i brzóz. Wysokie, chude wręcz patyki, które połamane pachną nieco kwaśno. Kwiaty niepozorne białe z małymi rudymi plamkami. Liście podobne do pokrzywy. Uwaga - kujące. Zebrać dolną część ziela wraz z korzeniem.
3. Serce kapitana, Cordis, Roślina występuje w przecinkach leśnych, wzgórzach - lubi światło i wodę. Roślina niewysoka o grubych na dwa palce łodygach, które porasta coś na kształt zielonej sierści - tzw. włoski. Podobnie liście - niezbyt duże, sercowate - pokryte są zielonymi włoskami. Kwiaty ma żółte lub żółto-pomarańczowe. Pachnące mocno miodem. Zbieramy same liście.
4. Jemioła, Viscum album . Jest półpasożytem, bo rośnie na drzewach, zwłaszcza liściastych, jak topola, brzoza, dąb i czasem też na sośnie, żywiąc się częściowo ich sokami.Jemioła pospolita jest krzewinką zimozieloną, dwupienną (jeden męski, drugi żeński). Rozgałęzia się zawsze parami. Liście grube, skórzaste, po dwa lub trzy na szczytach pędów, nasadą zrośnięte, podłużne i jajowate. Kwiaty, wyrastające po dwa lub trzy w kątach rozwidlających się pędów, są podobne do pączków na drzewach owocowych. Zbieramy ulistnione szczyty pędów (bez owoców).
5. Pięciornik kurze ziele Potentilla erecta . Pospolita, wieloletnia roślina zielna. Spotyka się ją w zaroślach, na torfowiskach i wilgotnych łąkach. Jest rośliną typowo kłączastą. Kłącze jest bulwiaste, zgrubiałe lub walcowate, w przełomie czerwonobrunatne. Na wiosnę wyrastają z kłącza drobne, trójdzielne liście o długich ogonkach. Zbieramy tylko kłącze.
6.Bylica piołun, Piołun, Psie ziele , Artemisia absinthium . Rośnie w grupie, tworząc tzw. "zarośla". Łodyga bruzdkowana, z czasem jej nasada drewnieje, silnie rozkrzewiona. Liście mają długie ogonki i są potrójnie pierzastodzielne. Kwiaty tworzą koszyczek – drobny, kulisty, zwisający, zawierający wyłącznie kwiaty rurkowate, drobne i żółte. Zbieramy całe ziele.
7. Kąkol polny, Korzenie Kainowe, Agrostemma githago. Roślina sięgająca do pasa, o wzniesionej, rozgałęziającej się łodydze. Występuje głównie w uprawach rolnych, rzadziej w lasach. Pojedyncze kwiaty wyrastają tylko na szczytach łodyg i z kątów liści na długich szypułkach. Kwiaty składają się z dużych i długich owłosionych ząbków o trójkątnym kształcie. Zbieramy całą roślinę


P.S. Moi drodzy. Ucieszę się, jeżeli uda się wam zebrać po jednej sztuce każdej z roślin. Wiem, że czekające was zadania nie zawsze będą stały w zgodzie z moją listą, ale wiem, że dołożycie wszelakich starań by znaleźć odpowiednie zioła.
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline  
Stary 17-07-2011, 11:30   #129
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Faethor, Helga, Ushi

W drodze do karczmy
Faethor, Helga ...

Przed wyjściem od Miriam Helga chciała coś powiedzieć o swoim medalionie, bąknęła nawet - Medalion ... ale wiedźma zbyła ją machnięciem ręki i rzekła - Jeżeli jest cały i zimny jak dotychczas to nie ma problemu. Nie bardzo mamy czas na całą Twą opowieść o nim. Ja ją zresztą znam - a Faethorowi opowiesz w dogodniejszym czasie. Słońce zaczyna powoli chylić się ku nocy, a to oznacza, że i na was czas... Po krótkim pożegnaniu - nieco łzawym ze strony Helgi - Faethor i Helga znaleźli się za drzwiami chatki Miriam.

Helga i Faethor wyszli od Miriam Złotej pełni informacji i pełni obaw. Obydwoje zastanawiali się co uczynić z Panią Anną. Oprócz informacji od Miriam Złotej do ich umysłów dotarła jeszcze jedna dość oczywista informacja - słońce znacznie przesunęło się na niebie nad Altdorfem. Skłaniało się powoli ku zachodowi, co niechybnie oznaczało, że niebawem zacznie się konkurs. Jeżeli mieli jeszcze próbować dotrzeć do Pani Anny i ostrzec ją przed Kancelarią i być może dowiedzieć się czegoś więcej należało szybko podjąć jakąś decyzję. Po wyjściu od Miriam pierwsza odezwała się Helga.
- Czy nadal chcemy dotrzeć do Pani Anny? Karczma Gruba Berta znajduje się niemały kawałek drogi stąd. Patrząc na słońce nie jestem do końca przekonana czy uda się nam dotrzeć tam i z powrotem przed konkursem Kancelarii. Poza tym odnoszę niejakie wrażenie, że owa druga do której nie śmiał się zbliżyć demon jest tu o wiele ważniejsza i niż Pani Anna. Mam też niejakie wrażenie, że Pani Anna może mieć coś z nią wspólnego. Może jest jej podwładna? Albo i odwrotnie? Mam mętlik w głowie i mieszane uczucia w tej sprawie ...
- A bardzo, ale to bardzo bym nie chciała zawieść naszej Ushi... dodała po chwili przerwy szeptem Helga.
- Tak czy inaczej. Wpierw i tak musimy się wydostać z Klatki. Później znów przez targ ryby i dalej - albo do Ushi albo do Grubej Berty. dodała Helga wprawnie obierając kierunek marszu. Faethor początkowo milczał ...

Ushi
Kram imć Gimerga i droga do karczmy
Elfka zdecydowanie odmówiła wypicia kolejnego kubka za udany interes. Już po pierwszym czuła się jakby nieco zbyt lekka i chwiejna. Oprócz tego wciąż nie mogła pozbyć się tego wstrętnego uczucia pieczenia w przełyku. Niemniej jednak odważnie podziękowała - nawet nie zająknęła się.
- Dziękuję mości Gimergu. W moim fachu jeden kubek tej ognistej magmy wystarczy. Wiedzieć Ci trzeba jeno, że dzisiaj o zmierzchu mam jeszcze koncetum do zagrania i nie jestem pewna czy drugi lubo więcej kubków tej cieczy mi w tym czasem nie przeszkodzi...
- Ech ... świat stanął na głowie. Kto to widział interesa jeno jednym marnym kubeńkiem spirytusiku pieczętować? żachnął się nieco udawanie Gimerg, gdyż rekacja Ushi na wypity płyn go nieco ubawiła. Zresztą nie tylko jego. O ile Gimerg trzymał pozory powagi - o tyle jego kumple rechotali mniej lub bardziej otwarcie. Jeden wręcz spadł z beczki i nie przestał śmiać się.
- Dobra, dobra bratwa. Nie przystoi kupcom śmiać się z klienta... Dziękuję Ci acanko za Twą pieśń. Zachowam ją w sercu i jeśli pozwolisz nakażę spisać, by i inni mogli jej posłuchać. Gimerg początkowo nieco ochrzanił swych współtowarzyszy. Ci wnet przestali się naśmiewać z Ushi i co
niektórzy wybąkali jakieś przeprosiny ...
- Oczywiście ... pieśń możesz nakazać spi.. spi... spisać zacukała się Ushi dusząc w sobie czkawkę ... jeno mego miana nie pomień czasem. odparła dzielnie elfka.
- Szlachetne Twe miano nijak nie pomnę Ushi Ysabel Shivarr Gimerg nieco dziwnie wymawiał drugie imię elfki w jego ustach brzmiało jak Jezebel, ale mimo pomocy Ushi nijak nie poprawił akcentu.
Ostatecznie Ushi zrezygnowała z dalszego poprawiania wymowy krasnoluda. Grzecznie i stanowczo pożegnała się z Gimergiem ("a nuż mu co jeszcze wpadnie do łba z tym toastem" – pomyślała odchodząc od stoiska).

Korale były piękne. Ushi chciała się nimi nacieszyć już po drodze, ale wiedząc, że w takim wielkim mieście jak Altdorf nie brakuje osób łasych na cudze kieski i błyskotki, szybko i dokładnie schowała swój skarb. Sama droga do karczmy nie była niczym specjalnym... Liczyły się tylko one ... przepiękne. Nie mogła już doczekać się, kiedy je ubierze do odświętnej sukni i misternie utrefi włosy. Olśni wszystkich nie tylko swoim występem ...
Przez chwilę zastanawiała się jakie wrażenie uczni jej zdobycz na Faethorze i Heldze. Przez krótką chwilę zastanawiała się czy nie powinna nabyć czegoś dla Helgi ... obejrzała to i owo po drodze, ale jakoś nie mogła się skupić na niczym konkretnym. Nareszcie - dwie, może trzy ulice od karczmy, w oko wpadła jej przepiękna brosza z żółtym kamieniem. Kamień wedle zapewnień sprzedawcy był jedynie półszlachetny, ale samo wykonanie drobiazgu i jego kunszt sprawiały, że całość wyglądała na skarb. Ushi odruchowo zapytała o cenę. O dziwo nie była to cena poza jej możliwościami. Nie zastanawiając się wiele nabyła ją.

Chwilę później znalazła się w karczmie. Wchodząc zagadnęła jedną z kelnerek o jej przyjaciół - opisała ich przy tym dokładniej wiedząc, że samie miana mogą nie wystarczyć. O ile Helga jakoś nie utkwiła kelnerce w pamięci o tyle Faethora pamiętała doskonale. Westchnęła na jego wspomnienie ... jakoś tak dziwnie. Ushi poczuła lekkie igiełki zazdrości gdzieś w okolicy serca ...
Ostatecznie okazało się, że przyjaciół jeszcze nie ma. Ushi postanowiła wykorzystać czas do wieczornego wyjścia na przygotowanie stroju, kąpiel, ułożenie włosów .... no i pieśni. Przez chwilę ogarnęła ją panika. Myśląc jedynie o świecidełkach zapomniała o tym co ma zaśpiewać. Po chwili uspokoiła gonitwę myśli i rozpoczęła przygotowywać się do koncertu.
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline  
Stary 21-07-2011, 11:51   #130
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Faethor nie był do końca pewien czy Helga wyszła tak zupełnie bez szwanku z nieoczekiwanego spotkania jak twierdziła, ale uśmiechnął się do niej gdy ona z kolei zapytała o niego. Blado. Nadal nie odzyskał psychicznej równowagi, ale nie zamierzał jej martwić bardziej niż to było konieczne - przybycie demona w zupełności wystarczyło by nawet elf był wstrząśnięty.
- W porządku Helgo - powiedział miękko - Po prostu zaskoczyło mnie ... to - rzucił nieco bezradnie, bowiem ostatnie czego się spodziewał dzisiejszego dnia to stanięcie oko w oko z demonicznym bytem obleczonym w ciało. Krople potu na czole Helgi podpowiadały mu że i ona ucierpiała. Niestety rytuał - i istota - na tyle przykuły jego uwagę że nie zwracał uwagi na zachowanie dziewczyny. Zimny dreszcz przebiegł mu po plecach raz jeszcze.

Demon. Przedstawiciel tej samej plagi która prześladowała lud Asuryana od Pierwszego Wtargnięcia Mroku. Jedna z istot które na Spustoszonej Wyspie uwięzły w odwiecznej walce z Caledorem i resztą Pradawnych Magów...

Machinalnie pokiwał głową na propozycję skosztowania czegoś mocniejszego, machinalnie przyjął kubek i przechylił go, niemal nie zwracając uwagi na smak, kiedy już zdecydował się wypić mimo obaw. Wwiercał się spojrzeniem w Miriam, nie mógł tego uniknąć, choćby chciał. Z demonem nigdy wcześniej nie miał do czynienia i było to naprawdę traumatyczne przeżycie. Wysłuchał tłumaczeń kobiety czując jak napięcie powoli ustępuje choć zakłopotał się gdy Wyrocznia zdradziła nowe rewelacje. Poszukiwania pani Anny dały naprawdę niespodziewane, zaskakujące rezultaty...

Przyjął listę od Miriam, skinął głową przebiegając wzrokiem po znajomych pozycjach.
- W porządku, pani, znam się na ziołach. Zbiorę ile się da, ale w grę wchodzić może jedynie wysuszenie. Chyba żebym w drodze powrotnej zdobył dla ciebie świeże okazy... - powiedział w zamyśleniu, bowiem znany mu temat nieco odsunął w kąt obawy. Wysłuchał jej propozycji.

Pożegnał się z Miriam ... może nie serdecznie, ale grzecznie, bowiem chciał wywiązać się z danej jej obietnicy a to znaczyło że musi się u niej pojawić raz jeszcze. Ale z dobrze skrywaną ulgą. Dziś mógł zrozumieć obawy obywateli Imperium i ich niechęć ku magom czy wiedźmom. Słuchał Helgi i twierdząco kiwał głową. Rozglądał się czujnie po ulicach Klatki gotów do chwycenia za broń.
- Nie mam najmniejszej chęci szukać pani Anny. Skoro nawet ten ... ta istota u Miriam boi się jej towarzyszki to Podkanclerzowi należałoby pewnie jedynie współczuć gdyby próbował okazać pani Annie swój gniew... - powiedział rozkojarzonym tonem, zaraz jednak spróbował skupić myśli. - Nie mam pojęcia kim może być ta druga osoba, nie chcę nawet nad tym się zastanawiać. I tak mam wrażenie że zabraliśmy się za sprawę o której zdecydowanie zbyt mało wiemy.

Westchnął akceptując nieuniknione. Duże pieniądze - duże wyzwanie. A miał swoje obowiązki, dla których przybył do Altdorfu. No i ... Meneloth...
- Tak, masz rację, nie możemy się spóźnić na występ Ushi - przytaknął i spojrzał na Helgę nieco bardziej przytomnym i spokojnym wzrokiem - Wracajmy do Dębowego Liścia. I...

Za zdumieniem ujrzał nadchodzącą z przeciwka kapłankę Shallyi kompletnie nie spodziewając się takiego widoku w Klatce, jednakowoż ukłonił się uprzejmie niewiaście. Ta zaś odpowiedziała skinięciem i uśmiechem, obrzucając oboje ciekawym spojrzeniem. Dopiero po chwili Faethor uzmysłowił sobie że kapłanka Białej Gołębicy jest najpewniej jedynym spotykanym w codziennym życiu mieszkańców Klatki przedstawicielem stanu kapłańskiego ... może z wyjątkiem kapłanów Morai-Heg - czy raczej Morra wśród ludzi, jak sobie zaraz przypomniał.

A nawet służebnica Shallyi nie wyglądała na uszczęśliwioną wędrówką po tej zakazanej dzielnicy...

- Zaraz...
- przypomniał sobie nagle i spojrzał po sobie, po swoim odzieniu, zerknął też na wojowniczkę - Helgo, przydałoby mi się lepsze ubranie, znajdziemy tutaj coś odpowiedniego? Jeśli ... jeśli chcesz możemy wyszukać również coś dla Ciebie - powiedział z niejakim zawstydzeniem, bowiem nie wiedział za dużo o stanie posiadania dziewczyny - a nuż dysponuje czymś lepszym od praktycznego ubioru który miała teraz na sobie, podobnie jak i Faethor? Nie chciał jej urazić. On sam na pewno potrzebował czegoś bardziej szykownego skoro mieli się znaleźć na pokazie jako znajomi czy towarzysze artystki klasy Ushi ... choć nie na tyle by miał wyglądać jak inni dostrzeżeni w mieście elfowie - odziani strojnie i kolorowo na podobieństwo motyli.



Nie. Potrzebował czegoś porządnie wykonanego, bodaj i na ludzką modłę, zresztą od razu przyszedł mu na myśl inny problem - gdzie w Altdorfie znajdzie się strój na wysokiego na niemal siedem stóp młodziana o szerokich ramionach i muskulaturze przypominającej związane ciasno rzemienie? Zaraz jednak dużo bardziej zaczęło go interesować jak też Helga i Ushi będą się prezentowały. To sprawiło że zaczęło mu się spieszyć jeszcze bardziej...

Z tego wszystkiego zupełnie wyleciał mu z głowy napotkany dzisiaj tajemniczy bard, który skierowaną do nich pieśnią dodatkowo wprowadził mętlik w ich myśli...

* * *

Ku Helgi i Faethora zdumieniu udało się w miarę szybko znaleźć odpowiedni strój. W pracowni do której wielu tutejszych elfów przychodziło, jak się okazało, toteż skompletowanie ubioru nie było tak trudnym zadaniem jak się obawiał. Szczególnie zadowolony był Faethor z kaftana i dłuższą chwilę przyglądał się sobie w zwierciadle - tak, trochę próżny był, jak sam przed sobą przyznawał - zastanawiając się czy Heldze i Ushi się spodoba, bowiem kaftan faktycznie dużo lepiej na nim leżał niż jak na strachu na wróble, a tego się wpierw spodziewał. Rozgrzeszył się sam przed sobą z wydatku, bowiem mieli wszak wśród szlachetnie urodzonych się obracać by prawdę o Hirschenstein wydobyć...



Nie zwlekał zbytnio na wypadek gdyby i Helga postanowiła się zaopatrzyć w kobiece stroje, raźno pomaszerowali ku Dębowemu Liściowi...
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise

Ostatnio edytowane przez Romulus : 26-07-2011 o 23:09.
Romulus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172