Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2011, 00:37   #42
Imuviel
 
Imuviel's Avatar
 
Reputacja: 1 Imuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwu
Sigmarze, Królu Świata
Sigmarze Młotodzierżco.
Srogi ale sprawiedliwy,
który chaos zdławiłeś i wszystkich nas wybawiłeś
umiłuj się nad nami
przyjm błagania nasze.






Wpierw modlitwy przyprawiały Berty'ego o senność, czasami o ból głowy.
Ze zniecierpliwieniem klepał formułki, myślami błądząc po stołówce.
Z nauką alfabetu nie szło mu lepiej – od pióra poręczniejszy był miecz, a prędzej dostrzegłby zbójców w krzakach niż poszczególne kształty liter.
A gdy dostrzegł po raz pierwszy Katechizm, zupełnie inny od księgi z której dobrodziej czytał w rodzinnej wiosce Berty'ego, żołnierz wyobraził sobie jak komuś spada na łeb. Śmierć na miejscu, ot!



Pożółkłe rozpadające się strony, pachnące kurzem, pleśnią i starocią.
W domu była taka sama Święta Księga, tylko trzykroć mniejsza, na dodatek z rycinami. Ojciec czytywał żywoty Sigmara, czasami na wiosnę jeździli, stary i synowie, do większej mieściny na różne święta. Ile to było kolorów, ile radości! Lecz teraz Dietrich inaczej postrzegał życie - gdzieś zniknęła wiara, gdzieś zniknęła tradycja. Potrzebne mu to do szczęścia czy jak...




Nie miał okazji przebywać w takim miejscu i, bądźmy szczerzy, nie pasował tu. Gdzie tu choćby altdorfski cienkusz? Z nikim nie można się stłuc, nic a nic się nie dzieje. Na dodatek miałby zostać inkwizytorem, on, Berty Dietrich?
Chociaż, to jedyna taka okazja – grać z Bogiem w jednej drużynie!
I na chleb będzie łatwiej, bo z czarnym płaszczem łatwiej rozwiązuje się kłopoty.






Berty nie grzeszył inteligencją, wiedział o tym doskonale. Musiał oduczyć się niektórych nawyków, musiał wiedzieć jak rozmawiać jak „ktoś”, a nie chłopską gwarą gminu. Jednak mimo szczerych wysiłków czynił wolniejsze postępy od pozostałych.
Jego byli towarzysze zdali się ukończyć szkolenie – mieli wyruszyć na pierwszą misję, test, a gdy wyruszyli, miał pomóc w przenoszeniu narzędzi między salami. I chyba to sam Sigmar obdarował go gorliwością, bo nagle za słowami modlitwy kryły się słowa serca, na Jutrznię wstawał z ochotą,


Nadszedł dzień kiedy i jego wysłano na próbę, zdaje się w to samo miejsce co jego kamratów. I dobrze, przynajmniej jakieś znajome twarze.
Z satysfakcją opuścił fort. Minął szmat czasu, a Berty poczuł się nagle cały... ścierpnięty. Zaraz odegnał myśli stał się nowo wykutym orężem. Potrzeba będzie ciężkiego wysiłku by tą broń zahartować.


Pies brałby ten przeklęty deszcz! Trzy, prawie całe, dni zajęła mu wędrówka w okolice Avenburga.
Wymęczony Berty późnym wieczorem zakwaterował się w lokalnym garnizonie. Jak stał, tak legł na sienniku. Nad ranem miał zamiar zmówić modlitwę i dołączyć do lokalnej inkwizytorni, oczywiście po śniadaniu.


Jednak Sigmar miał inne plany. Ledwo Berty zdołał narzucić koszulę, gdzieś w garnizonie rozległy się hałasy.
- Czarownicę palą na miejscu, czy jak? - żachnął się cicho.
Szybko doprowadził się do porządku, wziął ze sobą miecz, a bo to wiadomo?
Tłum w jednej z sal coś wykrzykiwał, wskazywał palcami. Berty wcisnął się gdzieś między mężczyzn i dostrzegł... coś.

Stwór szkaradny, jakby wzięto kilku ludzi i zszyto ich ze sobą. Ścierwo chaosu!
Ktoś dopchał się z korbaczem w ręku do istoty sensacji.
- Rusz dupę i mi pomóż – rzucił jegomość po czym zaczął w konkretny sposób uspokajać gawiedź.
Dietrich wyciągnął miecz i będąc w postawie, przygotował się by jednym ruchem posłać pomiot tam skąd przypełzł.
Ale tutaj, chaos? Rzeczywiście, czarne płaszcze były tu potrzebne...



Sigmarze, niechaj wola twa mą ręką kieruje przeciwko wrogom.
 
__________________
moja postać =/= ja // Tak, jestem kobietą.

Ostatnio edytowane przez Imuviel : 17-04-2011 o 00:39.
Imuviel jest offline