Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-04-2011, 12:03   #41
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Siegfried nie spał za dobrze przez tą noc, jednak te kilka godzin gdy oczy miał zamknięty starczyło by odpoczął dostatecznie. Wydarzenia z poprzedniego dnia, wystarczająco go zniechęciły. Postanowił iż przeczeka kilka dni na odpowiedź Inkwizycji, po czym zamierzał wyruszyć dalej przed siebie. Oczywiście zamierzał porozmawiać z Elyn, jednakże wiedział że ta rozmowa wiele nie zmieni. Właśnie zakładał na siebie płaszcz z insygniami Inkwizycji, gdy usłyszał krzyki:

- Co do kurwy?

Chwycił swój korbacz i ruszył przed siebie. Krzyki z łatwością doprowadziły go do miejsca.. Stanął jak wryty a marsowa twarz zmieniła się. Już nie stał tam opanowany wyznawca Sigmara, lecz on.. Fanatyk. Bicz Boży. Ryknął :

- Straż!!!!


Spojrzał na Inkwizytora i mruknął:

- Rusz dupę i mi pomóż – to było bardziej fuknięcie i rozkaz niż prośba

Sam też ruszył do przodu, mając w pogotowiu swoją broń. Korbacz, którym mógł łatwością rozpłatać tego stwora chaosu. Ten pomiot. Gniew w nim wzbierał coraz bardziej.

„Czyżby Isengrim ukrywał to, nie.. zauważył by to. A więc jednak Inkwizycja myliła się. Otto, może i był winny lecz ktoś tu jeszcze bruździł. „
Myśli przebiegły szybko po jego głowie, lecz nie zatrzymywał się. Trzeba było go pojmać. Za wszelką cenę. Gdy to się stało a lud zaczął skandować

- NA STOS Z NIM, NA STOS, SPALIĆ TO COŚ, SPALIĆ MUTANTA, ZABIĆ GO

Siegfried opanował tłum, podniósł głos i ryknął

-cisza...Cisza...MORDA, KURWY!

Dostrzegł wśród gawiedzi Elyn, lecz nie miał teraz czasu się nią zajmować. Stanął tak by lud zebrał się wokół niego. Spoglądając dookoła zaczął mówić:

- Chaos nie ma honoru. Chaos żeruje na słabościach. Chaos wykorzysta każde nasze zawahanie. Tak BRACIA I SIOSTRY, Chaos przychodzi w nocy gdy śpicie i uderza. Uderza w wasze serca, ciała i dusze. Nikt nie jest bezpieczny, a tylko wiara w Sigmara może was uchronić. Klęknijcie i módlcie się bowiem oto nadeszła godzina próby. Ten tam.. poddał się. Jego wiara okazała się zbyt słaba. Pycha i duma go zgubiła. A teraz …ZAPŁACI.

Przerwał specjalnie potęgując chwilę napięcia. Spoglądał wszystkim prosto w oczy, chcąc widząc ich ciekawość, strach, przerażenie które prowadzić będzie do uległości i wiary..

- TAK BRACIA i SIOSTRY…Ogień go oczyści. Ogień sprawi że jego grzechy się zmyją. On i Otto dziś spłoną. Sigmar okaże im tą łaskę i pozwoli odkupić swoje winy w oczyszczającym ogniu…

- MÓDLCIE SIĘ BOWIEM GODZINA PRÓBY JEST BLISKO. MÓDLCIE SIĘ I BACZCIE BY WASZE UCZYNKI BYŁY PRAWE I SPRAWIEDLIWE. Sądźcie sprawiedliwie bowiem jakim sądem sądzicie, takim was osądzą, i jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą.

Przeciskając się przez tłum w kierunku Elyn rzucił do niej i strażników, którzy winni jej pilnować:

- Za mną. Mamy mało czasu..


Siegfried ruszył do pokoju, w którym mógłby spokojnie porozmawiać z Elyn. Wiedział że od jej dobrej woli teraz wiele zależy. Lecz cóż, to będzie jej wybór. Jeśli będzie chciała odgrywać niewinną co o niczym nie wiedziała zostawi ją z tym pierdolnikiem tutaj, uprzednio wskazując ją jako odpowiedzialną za wszystko. Wiedział że ktoś inny niż ona tu rozdaje karty. Ktoś prowadzi grę. I jeśli Siegfried ma ją podjąć musi być powiedziana prawda. Tak, nie ufał nigdy nikomu. Najchętniej puścił by to miejsce z dymem ale skoro Inkwizycja zabroniła i kazała zakończyć śledztwo tak też się stanie, ale odpowiedzialność niech spadnie na tą głupią wiejską dziewuchę.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 17-04-2011, 00:37   #42
 
Imuviel's Avatar
 
Reputacja: 1 Imuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwu
Sigmarze, Królu Świata
Sigmarze Młotodzierżco.
Srogi ale sprawiedliwy,
który chaos zdławiłeś i wszystkich nas wybawiłeś
umiłuj się nad nami
przyjm błagania nasze.






Wpierw modlitwy przyprawiały Berty'ego o senność, czasami o ból głowy.
Ze zniecierpliwieniem klepał formułki, myślami błądząc po stołówce.
Z nauką alfabetu nie szło mu lepiej – od pióra poręczniejszy był miecz, a prędzej dostrzegłby zbójców w krzakach niż poszczególne kształty liter.
A gdy dostrzegł po raz pierwszy Katechizm, zupełnie inny od księgi z której dobrodziej czytał w rodzinnej wiosce Berty'ego, żołnierz wyobraził sobie jak komuś spada na łeb. Śmierć na miejscu, ot!



Pożółkłe rozpadające się strony, pachnące kurzem, pleśnią i starocią.
W domu była taka sama Święta Księga, tylko trzykroć mniejsza, na dodatek z rycinami. Ojciec czytywał żywoty Sigmara, czasami na wiosnę jeździli, stary i synowie, do większej mieściny na różne święta. Ile to było kolorów, ile radości! Lecz teraz Dietrich inaczej postrzegał życie - gdzieś zniknęła wiara, gdzieś zniknęła tradycja. Potrzebne mu to do szczęścia czy jak...




Nie miał okazji przebywać w takim miejscu i, bądźmy szczerzy, nie pasował tu. Gdzie tu choćby altdorfski cienkusz? Z nikim nie można się stłuc, nic a nic się nie dzieje. Na dodatek miałby zostać inkwizytorem, on, Berty Dietrich?
Chociaż, to jedyna taka okazja – grać z Bogiem w jednej drużynie!
I na chleb będzie łatwiej, bo z czarnym płaszczem łatwiej rozwiązuje się kłopoty.






Berty nie grzeszył inteligencją, wiedział o tym doskonale. Musiał oduczyć się niektórych nawyków, musiał wiedzieć jak rozmawiać jak „ktoś”, a nie chłopską gwarą gminu. Jednak mimo szczerych wysiłków czynił wolniejsze postępy od pozostałych.
Jego byli towarzysze zdali się ukończyć szkolenie – mieli wyruszyć na pierwszą misję, test, a gdy wyruszyli, miał pomóc w przenoszeniu narzędzi między salami. I chyba to sam Sigmar obdarował go gorliwością, bo nagle za słowami modlitwy kryły się słowa serca, na Jutrznię wstawał z ochotą,


Nadszedł dzień kiedy i jego wysłano na próbę, zdaje się w to samo miejsce co jego kamratów. I dobrze, przynajmniej jakieś znajome twarze.
Z satysfakcją opuścił fort. Minął szmat czasu, a Berty poczuł się nagle cały... ścierpnięty. Zaraz odegnał myśli stał się nowo wykutym orężem. Potrzeba będzie ciężkiego wysiłku by tą broń zahartować.


Pies brałby ten przeklęty deszcz! Trzy, prawie całe, dni zajęła mu wędrówka w okolice Avenburga.
Wymęczony Berty późnym wieczorem zakwaterował się w lokalnym garnizonie. Jak stał, tak legł na sienniku. Nad ranem miał zamiar zmówić modlitwę i dołączyć do lokalnej inkwizytorni, oczywiście po śniadaniu.


Jednak Sigmar miał inne plany. Ledwo Berty zdołał narzucić koszulę, gdzieś w garnizonie rozległy się hałasy.
- Czarownicę palą na miejscu, czy jak? - żachnął się cicho.
Szybko doprowadził się do porządku, wziął ze sobą miecz, a bo to wiadomo?
Tłum w jednej z sal coś wykrzykiwał, wskazywał palcami. Berty wcisnął się gdzieś między mężczyzn i dostrzegł... coś.

Stwór szkaradny, jakby wzięto kilku ludzi i zszyto ich ze sobą. Ścierwo chaosu!
Ktoś dopchał się z korbaczem w ręku do istoty sensacji.
- Rusz dupę i mi pomóż – rzucił jegomość po czym zaczął w konkretny sposób uspokajać gawiedź.
Dietrich wyciągnął miecz i będąc w postawie, przygotował się by jednym ruchem posłać pomiot tam skąd przypełzł.
Ale tutaj, chaos? Rzeczywiście, czarne płaszcze były tu potrzebne...



Sigmarze, niechaj wola twa mą ręką kieruje przeciwko wrogom.
 
__________________
moja postać =/= ja // Tak, jestem kobietą.

Ostatnio edytowane przez Imuviel : 17-04-2011 o 00:39.
Imuviel jest offline  
Stary 21-04-2011, 17:25   #43
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
Elyn spała dość dobrze, noc minęła jednak szybko, nadszedł dzień a razem z nim pobudka, którą zafundował jej ktoś natarczywie stukający w drzwi
- Już, chwileczkę – wydusiła z siebie przecierając oczy i odganiając ostatnie marzenie o śnie
Wstała, przepłukała twarz wodą i ubrała się szybko, otworzyła i stanęła jak wryta; za drzwiami czekali na nią strażnicy, znała ich już jakiś czas, raczej lubili się, dlatego też ich miny ją zaniepokoiły
- Co się stało? –zapytała przejęta całą sytuacją
- Dostaliśmy rozkaz, chyba nie musisz pytać jaki i od kogo – odezwał się wysoki brunet patrząc na nią wodnistymi oczami
- Dobrze więc – skinęła głową – Prowadźcie do niego – wyszła posłusznie
Strażnicy prowadzili ją przez korytarze garnizonu, ona jednak nie czuła strachu, tylko zdziwienie, zupełnie zdziwienie obrotem spraw… W każdym razie jednego mogła być pewna; nie znajdą dowodów, że to ona urządziła tak Isengrima, bo świadków nie było, a spaczeń…

***
Gdy tylko wróciła do pokoju i zamknęła drzwi opadła się o nie ciężko. Oddychała szybko, miała na twarzy wypieki, uspokoiła jednak szybkie bicie serca, było już po wszystkim, teraz uzewnętrzniony zostanie jego wewnętrzny potwór. Uśmiechnęła się złośliwie. „Trzeba było nie zaczynać z Elyn skarbie” przebiegło jej przez myśl. W ręku trzymała wciąż woreczek ze spaczeniem, musiała go jakoś schować, ukryć by nie wpadł w niepowołane ręce i chyba nawet znała dobre miejsce! Ubrała czarny płaszcz i narzuciła na głowę kaptur, podciągnęła się na rękach i wyszła przez małe okienko pod niskim sufitem, które prawdopodobnie zostało wybite przez wyjątkowo niewprawnego w swojej robocie budowlańca… W każdym razie była na zewnątrz, szybko schowała woreczek pod płaszczem i ruszyła biegiem przez ciemności. Dotarcie na miejsce zajęło jej dłuższą chwilę, lecz jej oczom ukazały się wreszcie ruiny jakiejś posiadłości zbudowanej z kamiennych cegieł, ściany były grube, masywne, widziały wiele, wiele przetrwały. Jako dzieci Elyn, Peter i Kaylet często się tu bawili, zrujnowane marmurowe schody, czy ostatki pomieszczeń stanowiły twierdzę, której bronili przed siłami zła, teraz zaś miała być skrytą takiego plugastwa… Dziewczyna podeszła do ściany i wyciągając z buta sztylet przesunęła jego ostrzem dookoła jednej z masywnych cegieł. Już wcześniej była naruszona, więc wyszła bez problemu. Za nią Elyn zobaczyła małą skrytkę, wciąż była tam mała szkatułka, kiedyś wsadzili do niej swoje skarby… Z pełnym sentymentu uśmiechem wyjęła skrzyneczkę a na jej miejsce wsadziła woreczek, zdjęła także skórzane rękawice specjalnie przygotowane do akcji i również odstawiła wkładając cegłę na miejsce. Trzymała w rękach szkatułkę – część swoich najpiękniejszych wspomnień, uśmiechnęła się; kilka dni przed wyjazdem Kayleta spotkała go tu, odsuwał cegłę, dokładał pewnie coś do skrzyneczki, lecz speszony jej widokiem kazał obiecać, że nie sprawdzi co aż do jego powrotu, teraz tajemnica nęciła, mimo to powstrzymała się przed uchyleniem wieczka, pomyślała, że lepiej będzie zrobić to, gdy będą razem na wieczornym spacerze.

***
Przypominając sobie o szkatułce, która stała na jej biurku uśmiechnęła się, jednak zdała sobie sprawę, że jej dzisiejsze plany raczej nie odniosą skutku, jeśli zostanie uwieziona… Westchnęła i właśnie w tej chwili usłyszeli krzyki gdzieś w bocznym korytarzu, popędzili tam i stanęli jak wryci widząc co się dzieje: niewielki tłum otaczał kołem szamoczącego się Isengrima, który wyglądał komicznie, mutacje zadziałały niezwykle dobrze. Widząc zajście Elyn uśmiechnęła się pod nosem, lecz przywołała się w tej samej chwili do porządku, musiała wciąż stwarzać pozory stała więc zlewając się z tłumem.
 
__________________
"Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można."
A. Sapkowski
Erissa jest offline  
Stary 26-04-2011, 23:06   #44
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Pierwsze co się działo w wiosce to była gwałtowna pobudka, bardzo szybko okazało się, że po południu będzie rozpalany stos. Zasadniczo ta wiadomość stała się swego rodzaju wiadomością dnia, która rozbiegła się lotem błyskawicy. Do tego doszły plotki kogo dokładniej mają palić na stosie, kto będzie tą osobą albo tymi. Miały być dwa stosy, jak się okazało, wedle plotek, było ich już później osiem. Plotki szybko zostały wyolbrzymiane, jaki mutant? W tej okolicy? Paaaaanie, daj pan spokój, tu nie ma mutantów przecież!

Po południu jednak wszyscy zebrali się przed garnizonem na placu. W Wiosce po raz pierwszy miano zacząć palić stosy. Były uszykowane dwa, jednak kto będzie skazanymi? Ogólnie po jednej strony stała załoga garnizonu,l po drugiej wieśniacy i osoby znaczące coś we wsi i w środku tego czwórka inkwizytorów.

-Na mocy nadanej mi przez Święte Oficjum skazuje się Otta- W tym momencie przez zebranych przetoczyły się gwizdy i obelgi skierowane wybitnie w stronę rzeczonego skazanego. Były na tyle głośne, że zagłuszyły na kilka chwil Inkwizytora.-Na śmierć w oczyszczających płomieniach. Wprowadzić skazanego - Może i Inkwizytor nie bardzo przejmował się tłumem ale na pewno zadowolony nie był. Miał dość tego miejsca. Po chwili przy akompaniamencie bębnów i okrzyków "Jestem niewinny". Szybko został skrępowany, a także zakneblowany. Wszyscy z pokorą czynili znak młota, stosy podpalono i zapłonął.
Widać było jego cierpienie, które wręcz załamywało ludzi, ale ludzie mimo to złorzeczyli mu.

-Isengrim Faolitiarna zostaje skazany jako niewierny na śmierć w płomieniach- Wioska milczała, była to dla nich zupełnie obca osoba.- Jest winien oddawania czci złym bóstwom, bóstwom chaosu, konszachty z diabłem i sprowadzanie nieszczęścia na ludzi bogobojnych- omiótł zebranych wzrokiem- Wprowadzić więźnia!- I wszedł.

Wszyscy uczynili znak młota, wszyscy patrzyli się ze strachem i nienawiścią. Mutant szedł, kuśtykając, nie ogarniając jakby tego co się z nim dzieje. Szedł powoli, jakaś kobieta z piskiem zemdlała, ktoś zasłonił dziecku oczy. Mężczyźni, którzy go prowadzili, mieli wymalowane obrzydzenie i strach zmieszany ze wstrętem na twarzach. Mutant został zakneblowany i przywiązany, a stos palił się razem z tym mutantem. Na ten widok ludzie zaczęli się rozchodzić, a stosy płonęły...

Do końca dnia zostało kilka godzin, raczej sensu nie było, żeby wyruszać już teraz, dziś. Było natomiast dość czasu by poczekać do następnego dnia do świtu i ruszyć dalej. Dokąd? Procedura była jasna, do najbliższej wsi, jeżeli tutaj był mutant to czy tam też? Jednak źle jest po nocy podróżować...
 
one_worm jest offline  
Stary 13-05-2011, 22:19   #45
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
Z powodu całego porannego zajścia przesłuchanie poszło chwilowo w niepamięć, wszyscy zebrali się by jak najszybciej pozbyć się zmutowanego monstrum. Egzekucja jaka była każdy widział i próżnym byłoby doszukiwanie się w niej czegoś nadzwyczajnego gdyby nie to, że Elyn czuła dziką satysfakcję oglądając przerażenie na twarzach dwóch swoich wrogów. To dopiero nazywa się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Uśmiechnęła się tylko do siebie nieprzyjemnie, zazwyczaj była miłą dziewczyną, lecz każdy, kto próbował skrzywdzić w jakikolwiek sposób ją, lub jej rodzinę przekonywał się, że niepozorna kobieta ma w sobie także demoniczne wnętrze. Po wysłuchaniu ostatnich słów osądzających ostatecznie mężczyzn stosy zapłonęły, a większość naglących problemów Elyn wydawała się odchodzić razem z dymem gęsto unoszącym się nad skazańcami. Mimo wielkiego bólu i upokorzenia jakie musiała znieść z powodu potępionych nie znajdowała przyjemności w wysłuchiwaniu ich wrzasków i duszeniu się oparami węglonych ciał, powolnym krokiem ruszyła do siebie. Ostatnie ciepłe promienie słońca ogrzewały jej twarz, pogoda była całkiem ładna jak na tą porę roku, a dodatkowo jej serce uskrzydlała perspektywa zbliżającego się z każdą minutą spaceru z Kayem… Wczoraj było cudownie. Uśmiechnęła się do siebie i szła podziwiając krajobrazy, będzie za nimi tęskniła…

Po dotarciu do pokoju usiadła przy biurku i wyciągnęła pergamin, właśnie zamierzała zacząć pisać list do brata, gdy usłyszała zdecydowane, nieco nerwowe pukanie do drzwi. No tak, co się odwlecze to nie uciecze… Z ciężkim sercem podeszła do drzwi, nie myliła się, zobaczyła za nimi trzech strażników. „Przyszli jak po jakiegoś przestępcę czy zbira” pomyślała tylko i bez słowa, kręcąc głową ruszyła za nimi. Na miejscu powitał ją już Siegfried, który do najuprzejmiejszych nie należał, zadał jej kilka pytań i widział, że kłamała albo tylko łgał, by pokazać jaki to on wprawny w fachu i mądry nie jest. Elyn śmiała się z jego głupoty w duchu. Biedny mężczyzna, na jego miejscu byłaby uprzejmiejsza, ale on swoją pogardą wzbudzał w niej tylko rosnące rozbawienie. „Biedak… Nie wie, że mogłabym go jednym słowem pozbawić wszystkiego, co ma łącznie z czcią, honorem i ostatnią koszulą na grzbiecie” pokręciła głową „Ale nie zrobię tego jeszcze, zbyt wesoło z nim jest, a ja tak nie znoszę nudy…

Z przesłuchania wyszła bez większego wyrazu, ze stoickim spokojem malującym się na twarzy. Czekała ich dalsza podróż, co zbytnio pocieszającą myślą nie było, najchętniej zostałaby tutaj, ale niestety, jeśli powiedziało się A i wstąpiło się w szeregi inkwizycji to należy powiedzieć także B jak i cały alfabet… W swoim pokoju wzięła szybką kąpiel, przebrała się i ruszyła szybko do domu Kayleta. Musiała mu powiedzieć, że z ich wspólnych planów raczej nic nie wyjdzie, szkoda, tak wielka szkoda… Szła ścieżką czując tylko z każda chwilą bardziej jak coś ciężkiego i gorzkiego gniecie ją w brzuchu. Żal i strach. Czy jeszcze kiedyś go zobaczy? Jeśli tak to kiedy? I czy będzie czekał? Jej rozmyślania przerwał widok jasnowłosego chłopaka idącego dokładnie naprzeciw niej. Czyżby postanowił odwiedzić ją wcześniej? Uśmiechnęła się do siebie
- Kay? - zawołała - To ty? Właśnie szłam, żeby... - urwała, jej mina stała się nieco poważniejsza
- Elyn? - zagaił wesoło – Elyn - uśmiechał się, lecz gdy zobaczył jej minę przestał
- Cóż, bo widzisz... - nagle wyciągnęła skrzyneczkę i jakby zmieniła temat - Zobacz, co znalazłam! - uśmiechnęła się blado - Chciałam byśmy otworzyli ją razem.
- To... To została? - oczy zrobiły mu się duże - Jejku... myślałem, że już tam jej nie ma... nawet nie sprawdzałem ale...tak, czemu by nie - zaśmiał się. Otworzyli. W środku był kamyk w kształcie serca, a na papierze patykowaty chłopak i dziewczynka z namalowanym sercem powyżej, mimo tego, iż pergamin pożółkł, serce dalej było wściekle czerwone, tak jak Kay
Elyn roześmiała się wesoło patrząc na niego
- No tak, dziecinna miłość - uśmiechała się - Dlatego nie pozwoliłeś mi wtedy jej otworzyć
- Bo... Nie wiem - zaśmiał się - Może dlatego, że za dużo łobuzowaliśmy, a nie było czasu, żeby poważnie podejść do tego wszystkiego - puścił oko - Bo jednak...no dla mnie to było ważne...a jakoś tak... zawsze albo uciekaliśmy bo psoty albo byliśmy umorusani błotem - zaśmiał się trochę nerwowo
- W każdym razie - wyjęła kamyk, zamknęła szkatułkę i wręczyła mu - Zatrzymam na pamiątkę, bo... Sprawy się pokomplikowały i... O świcie ruszamy - powiedziała nieco smutnym tonem
- A... - spojrzał na nią i uśmiech zszedł mu z twarzy - Ale... Dalej? Przecież Otto... No chyba...ale...ja… - westchnął i zebrał myśli, przełykając ślinę - Musisz? Przecież niebezpieczeństwo z jego strony zażegnane. Ten mutant... to był jeden z waszych... może Tobie coś grozi? - zapytał z przejęciem w głosie i pokręcił głową
- Nie, nie martw się, teraz jest już bezpiecznie - powiedziała siląc się by jej głos brzmiał przekonująco - Jestem na służbie inkwizycji, nie mogę odejść od tak - strzeliła palcami - Muszę jechać – spuściła głowę
- Ja... Elyn – Westchnął - Ja wiem co to obowiązek... ale... Ja nie potrafię... Tak przejść... do porządku dziennego – westchnął - Myślałem, że skoro Otto już nie zagraża... skoro już to wszystko przeszło... że my teraz... No wiesz, osiądziesz tutaj...wrócisz do domu – spojrzał na nią nieśmiało
- Niestety, nie mam wyboru, wiesz, że z inkwizycją lepiej nie zadzierać - westchnęła - Ale może zobaczymy się niebawem. Może...
- Może? – westchnął - Myślałem, że... - pokiwał głową i spojrzał w jej oczy- Rozumiem. No cóż... Każdy może się mylić, prawda? - Zaśmiał się nerwowo - No nic... jutro skoro świt ruszacie... Ja...no nic... To do zobaczenia Elyn, tak, powodzenia... zobaczymy się to mi opowiesz...Może – westchnął, obrócił się na pięcie i ruszył
- Kay - zawołała za nim - Nie chcę, żebyśmy się rozstali w taki sposób - pokręciła głową - Masz do mnie żal, że wyjeżdżam, a nie mogę inaczej. Powinieneś rozumieć to najlepiej, sam siedziałeś tyle lat gdzieś w garnizonie i nie śmiałeś się sprzeciwić dowódcy - dodała już pewniej - Ja teraz też nie mogę, mamy rozkaz powrotu, więc wracam
- Ja... – westchnął - Nie chodzi o to... Ja... Myślałem, że też coś do mnie czujesz i wrócisz... nie może ale na pewno - był czerwony - No ale każdy ma prawo...się mylić, prawda? - zaśmiał się sztucznie
- Powiedziałam "może" nie dlatego, że nie chcę wrócić, tylko dlatego, że nie wiem co jeszcze szykuje los i gdzie nas rzuci - westchnęła - W każdym razie dobrze było się znowu spotkać. Do zobaczenia - wyciągnęła do niego dłoń
Złapał ją, przyciągnął do siebie i przytulił
- Elyn, ja wiem, że wrócisz - wyszeptał jej do ucha - Cokolwiek los nie zgotuje - mówił ciepło- Ja będę czekał na ciebie... Zawsze - mówił szybko - Ranald będzie przynosić ci szczęście, a Sigmar pomoże przebyć niebezpieczeństwa....
- Szczęśliwa będę tylko wiedząc, że jesteś bezpieczny, więc uważaj na siebie - powiedziała ciepło i przytuliła się do niego mocno - Widzimy się niebawem - zapewniła
- Tak, a wtedy... A wtedy mi opowiesz wszystko co przeżyłaś – mrugnął - I... Tak, widzimy się niebawem - zaśmiał się
- W takim razie... Powodzenia - uśmiechnęła się ciepło i zdjęła z szyi swój medalion z gołębicą, włożyła mu w dłoń - Pani Miłosierdzia zawsze czuwała nade mną, teraz jej łaska zapewni bezpieczeństwo także tobie - uśmiechnęła się
- Ja... - powiedział zmieszany - Ja bym wolał... żeby opiekowała się Tobą, tutaj niewiele mi grozi, a ty na szlaku... – westchnął - Ja wiem... ja doceniam dar...ale jednak jak ty go byś miała... Ja... czułbym się pewniej - odpowiedział powoli
- Ale ja... - popatrzyła niepewnie - Chciałam byś miał coś po mnie... Wiem, że to niewiele, ale... Może nie jest wystarczająco... Może to nie jest warte dużo, ale... - zacisnęła otwartą dłoń i spuściła głowę i westchnęła - Przepraszam.
- Nie, nie przepraszaj. Dla mnie ważniejsza jesteś ty, niż całe skarby świata... A to może zapewni dodatkową ochronę! - powiedział szybko - Elyn, ja chcę, żebyś wróciła cała i zdrowa. Zrozum, medalion jest piękny, piękna jest ta gołębica bo od Ciebie! Mając jednak wybór między medalionem na pamiątkę, a Tobą... ja chcę być z Tobą...Ja kocham Cię i to mocno i bardzo i nie chcę, żeby coś ci się stało - mówił szybko
- No dobrze - powiedziała bez przekonania i założyła medalion - W każdym razie... Uważaj na siebie - powiedziała z wymuszonym uśmiechem i ruszyła do garnizonu
Jeśli tak właśnie miało wyglądać ich pożegnanie… Wyobrażała je sobie zupełnie inaczej, ale może choć pozna kogoś na szlaku… Medalion. Znaczył dla niej wiele, a on nie chciał go przyjąć. Ochroni ją… też coś! Czuła jakąś dziwną gorycz i ból, nie wiedziała jednak czy to z powodu, że może już nigdy go nie zobaczy, że traci miłość czy rozczarowała się tak okrutnie… Dotarła na miejsce powłócząc nogami i zaczęła się pakować szykując do wyjazdu. Ponoć nadzieja umiera ostatnia…
 
__________________
"Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można."
A. Sapkowski
Erissa jest offline  
Stary 16-05-2011, 21:13   #46
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Następnego dnia o świcie ruszyliście na szlak. Było waszym obowiązkiem sprawdzić zagrożenie ze strony chaosu także i w innych rejonach Imperium. Dokładniej w najbliższym otoczeniu wioski, w najbliższych osadach jak i najbliższych miastach, jeżeli takowe będę czy na takowe natraficie. Obraliście kierunek na Eisburg, miasto handlowe, które znajduje się niedaleko was.
Szliście lasem, szlakiem, było wcześnie rano i mgła delikatnie wlewała się otulając was oraz drzewa w okolicy. Raczej milczeliście, nie mówiliście zbyt wielu powodów do rozmów, szczególnie, że byliście uprzedzani cały czas przez waszego dowódcę o skutkach zabawy z chaosem "I co z porządnymi ludźmi czyni"

Szliście dobrych kilka godzin, do miasteczka mieliście zajść najdalej na wieczór, utrzymując to tempo marszu, jedliście w drodze aby "Ci plugawi kultyści i zanieczyszczenie Chaosem", nie umknęło wam, co byłoby jednoznacznie z porażką waszą oraz waszej misji. Gdy byliście nad małym mostkiem przy raczej strumieniu bardziej, nie rzece, Elyn zauważyła razem z Bertym Dziecko, chowało się w krzakach, reszta go nie widziała....
 

Ostatnio edytowane przez one_worm : 16-05-2011 o 21:42.
one_worm jest offline  
Stary 23-05-2011, 12:27   #47
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Sigmarita tuż o świcie gdy wyruszyli przekazał formalnie swoje dowództwo mówiąc:

- Panno Elyn widzę, że dobrze się Pani bawi dlatego poinformowałem przełożonych listownie, iż składam rezygnację z przywództwa bowiem sądzę że lepiej się Pani do tego nadaje. Tak więc Pani nami dowodzi.

Siegfried gdy to mówił miał marsowy wyraz twarzy. Nie zamierzał z nią nawet dyskutować, gdyby chciała bo po prostu po tych słowach odwrócił się do niej plecami.
Miał swoje dziwne przekonania, myśli i wiedział że wcześniej czy później dokona tego o czym marzył. Choć to marzenie pojawiło się dość niespodziewanie, to zamierzał się mu poświęcić.
Tak więc resztę drogi szedł w milczeniu. Sama myśl że kolejny mutant może pojawić się w wiosce obok, sprawiała że chciał wybuchnąć śmiechem to jednak zamierzał wykonać do końca rozkaz. Samo towarzystwo tej dwójki nie sprawiało mu przyjemności, chociaż wiedział że nie powinien się w swojej misji obnosić z uczuciami i emocjami. Tak więc wykonywał w milczeniu swój marsz choć co jakiś czas mruczał do siebie pod nosem:

- Tak, przyjdzie dzień gdy Sigmar pozna swoich a wtedy biada grzesznikom
– mówił to tak cicho i niewyraźnie że nie można było go zrozumieć.

Gdy przechodził koło mostu poczuł że musi się odlać, tak więc przyspieszył kroku i udał się na stronę, gdzie spokojnie mógł się załatwić.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 23-05-2011, 13:19   #48
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
Obudziła się z dziwnym uczuciem zrezygnowania. No tak, znowu musiała opuszczać wszystko, co kochała, wszystko, co było dla niej drogie i wyruszać z tymi szemranymi ludźmi w drogę. O ile z Bertym była jeszcze skłonna się zaprzyjaźnić to ten cały Wielki Inkwizytor Od Siedmiu Boleści, czy też Pan Zadrzyjnos… No cóż, z zaciętą wzajemnością za sobą nie przepadali. Wzięła szybką kąpiel, spakowała rzeczy sprawdzając z trzy razy czy wszystko ma i przebierając się w podróżne ubranie wyszła na dziedziniec, gdzie mieli się spotkać. Mijając pręgierz uśmiechnęła się pod nosem. No tak, wspomnienia nie były zbyt miłe, ale całą chłostę przeszłaby jeszcze z dziesięć razy byleby znowu spotkać dawnego przyjaciela. Westchnęła cicho, sięgnęła do kieszeni wyciągając kamień i obróciła go w palcach. „Do zobaczenia niebawem…
Jej rozmyślania przerwał jednak dowódca, który przekazał jej zwierzchnictwo i szybko odszedł. Patrzyła za nim chwilę, zdecydowanie jego intencji nawet gdyby się przyjaźnili nie mogłaby uznać za szczere, zbyt dobrze poznała jego metody walki z wrogami. No tak, w ten oto sposób znalazła się na muszce inkwizytora. Skinęła tylko głową, bo cóż było czynić? Najgorsze w tej sytuacji byłoby okazanie słabości.

***
Na początku szli w milczeniu. Zaczęła wreszcie zazdrościć Borisowi czy Varianowi, że w porę podjęli właściwą decyzję, to będzie baaaaaardzo długa podróż… Po chwili nawiązała jednak konwersację z Bertym, nigdy wcześniej jakoś nie było okazji, ale teraz przekonała się, że to nawet miły i błyskotliwy kompan oraz dobry rozmówca. Elyn zaczynała go lubić. No cóż, trzeba w tych mrocznych czasach mieć choć jedną przyjazną osobę blisko siebie. Eisburg nie był w sumie aż tak daleko, ale gdyby była potrzebna odleglejsza wędrówka… Zawsze można było skądś wykombinować wóz, dziewczyna potrafiła przecież powozić, a lepsze to niż tupanie na piechtę. Mgła lekko otulała podróżników, ale Elyn szła dziarsko do przodu, od kiedy przekroczyli granicę jej rodzinnej miejscowości miała w sercu tlącą się nadzieję, że każdy krok zbliża ją teraz do końca misji i ponownego spotkania z Kayem. Uśmiechnęła się znowu ciepło i popatrzyła na trzymany w ręku kamień. Westchnęła.

***
Kilka ładnych godzin marszu mieli już za sobą, gdy zbliżyli się do małego mostka, wtedy też dziewczyna wychwyciła nieznaczny ruch gdzieś w zaroślach, jej oczom ukazał się mały kształt zręcznie poruszający się między krzakami
- Berty, dziecko – szepnęła do towarzysza – Tak daleko od jakiejkolwiek cywilizacji? – zdziwiła się – Nie sądzisz, że jednak to trochę dziwne?
Dziecko było na przeciwległym końcu i najprawdopodobniej widziało ich. Elyn przyglądała się kształtowi bardzo uważnie. W sumie to nie jej sprawa co ten szkrab robi w takiej okolicy, ale obiecała sobie, że jeśli w ciągu najbliższych kilku chwil coś się wydarzy to zajmie się tą sprawa bliżej. Ruszyła powoli przez most udając, że nie widzi malucha, jednak ciągle dyskretnie obserwowała ruch.
 
__________________
"Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można."
A. Sapkowski
Erissa jest offline  
Stary 24-05-2011, 01:30   #49
 
Imuviel's Avatar
 
Reputacja: 1 Imuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwu
Znowu w podróży! Jednak tułactwo ma swoje uroki. Dopiero w połowie drogi, może trochę później pęcherze na stopach dały o sobie znać irytującym pobolewaniem, ale była to drobnostka.
Do swoich towarzyszy odzywał się z rzadka, bo o czym mieli by niby rozmawiać? Nastroje były... niewesołe.
Siegfried z całą pewnością był szurnięty, lecz Berty sądził, że jeśli go nie będzie prowokował będzie mógł zamknąć jedno oko w czasie snu.
Elyn zaś...
Coś tu śmierdziało, ale Berty wolał nie wnikać w to co miało miejsca podczas ichniej misji.
Załapał się na palenie demona! Widok nie był wcale przerażający, wręcz przeciwnie, poczuł dziwny spokój gdy jedna z niezrozumiałych dlań manifestacji po prostu zniknęła w płomieniach.
I bardzo kurwa dobrze.
Elyn zaś... ile z tą dziewczyną kłopotu! Latać po gościńcach jej się zachciało, ot!
Nie było powodu by się jej wystrzegać, więc Berty uznał, że przynajmniej niechaj podróż będzie im przyjemna – nie stronił od pogawędki.

- Berty, dziecko...

Czemu do mnie teraz „dzieckiem”? Może ona też ma kiełbie we łbie?
-...tak daleko od jakiejkolwiek cywilizacji? Nie sądzisz, że jednak to trochę dziwne?
Również dostrzegł „coś” w krzakach, ale nie wziąłby owego „cosia” za dziecko, jakieś takie za małe i cherlawe...
- Trochę – przytaknął i przyspieszył kroku.

Nie podobało mu się ani trochę. A bo to gnojek jest czujką bandytów czy innych zbójców?
Ta wizja wydała się Berty'emu bardzo prawdopodobna. Niech go tylko dorwie!
 
__________________
moja postać =/= ja // Tak, jestem kobietą.
Imuviel jest offline  
Stary 29-05-2011, 12:23   #50
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=JCtgTpxgwjc[/MEDIA]
Szliście nadal porannym lasem... mgła majaczyła i mimo lekkiego wiatru nie chciała być przegnana... co do Sigmara się dzieje? Tylko tyle można było powiedzieć na widok tego co się działo. We mgle widać różne kształty, czasem są one przyjazne...a czasem wręcz odwrotnie. Teraz widzieliście ciemne obrysy drzew i krzaków, coś majaczyło we mgle... Ale nie było to nieprzyjazne...chyba....oby...

Między drzewami majaczyło wam coś...
Heeeeeeej.... Elyn...
Rozbrzmiało w głowie, brzmiało jak Kaylet... tak, to Kay szedł za wami, obróciłaś się ale...nikogo tam nie było.
Beeeeeerty do kutwy! Ile można Ciebie szukać? powiedział głos z prawej... a tam była tylko mgła
Chaos! Choas jest wszędzie, a ty stoisz bezczynnie! Co z Ciebie za Sigmaryta? odezwał się kolejny głos w głowie

A dziecko stało w tej mgle, majaczyło przed wami, uciekając i podchodząc z innej strony, a jeśli było to inne dziecko?
-Przepraszam...gdzie jest moja mama?-Tym razem głos był realny i prawdziwy. Dziecko, obszarpane, chude, widać, że zbłąkane i głodne. Musiało się włóczyć spory kawał czasu-Gdzie jest moja mama? Nie widzieliście jej?-Zapytało się ponownie, widząc wasze miny-Jest ciężko chora, pobiegła do lasu... nie mam nikogo poza nią...gdzie jest moja mama?-Dziecko podbiegło do Elyn i przytuliło ją
-Zabierz mnie do mamy...proszę...-powiedziało i zalało się łzami
 
one_worm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172